#12

WINYLOWA GORĄCZKA

DEVENDRA BANHART małpa w kolorze marmurowego różu

ADWOKAT PRZYODZIANY W CZERŃ Johnny’ego Casha walka o sprawę MÓJ PRINCE subiektywne wspomnienie artysty WRZESIEŃ 2016 ISSN 2299-6273 LIPALI

03.12.2016 SALA KAMERALNA NCPP

BILETY: 35 ZŁ PRZEDSPRZEDAŻ 45 ZŁ W DNIU KONCERTU

01.10.201601.10.2016 15.10.2016 SALASALA KAMERALNAKAMERALNA NCPPNCPP SALA KAMERALNA NCPP BILETY: BILETY: 35 ZŁ PRZEDSPRZEDAŻ 30 ZŁ PRZEDSPRZEDAŻ 45 ZŁ W DNIU KONCERTU 40 ZŁ W DNIU KONCERTU 4 WSTĘPNIAK 14 GALERIA / wrzesień nadchodzi bez zapowiedzi / zdjęcia z letnich koncertów NCPP

6 SHORTY 18 WCIĄGNIJ BRZUCH − SYLWETKA / newsy, ciekawostki, informacje / Devendra Banhart

8 WINYLOWA GORĄCZKA 21 SZAFA GRAJĄCA / rytuał i pozytywny szpan / SWANS „When Will I Return”

10 MÓJ PRINCE 23 ZALECA SIĘ / subiektywne wspomnienie artysty / recenzje

12 HISTORIA JEDNEJ PIOSENKI / Johnny’ego Casha walka o sprawę

MIC w formacie PDF do pobrania również na naszej stronie www.ncpp.opole.pl wtrącić, że dla mnie nigdy nie jest za ciepło, osobiście mógłbym wygrzewać się jak żmija na tekst: Marek Szubryt Nie wiem, jak to możliwe, ale właśnie trzymacie kamieniach i kiedy w lipcu czy sierpniu słyszę w rękach dwunastego już MIC-a. Szósty, ósmy „ale upał, mogłoby przyjść ochłodzenie”, trafia może, ale dwunasty? Nie chce być inaczej, ale mnie szlag i mam ochotę jak w popularnym jak do tego doszło, kiedy? Z tym zaskoczeniem memie Batman Robina zdzielić plaskaczem jest trochę jak z pogodą w Polsce, tzn. i powiedzieć: zamknij się, jest lato! Mimo jeśli posiadamy jakąś cechę narodową, to że staram się jak mogę, jestem Polakiem z pewnością jest nią zaskoczenie i wieczne i okazuje się to silniejsze ode mnie, dlatego niezadowolenie z pogody, jaka panuje w naszym muszę powiedzieć, że tegoroczne lato… Jak co kraju. Wiecznie zdziwieni: a to jest za zimno, za roku żyłem nadzieją, że się powygrzewam, że ciepło, zbyt deszczowo, już słońce nie świeci popływam w jeziorach i basenach, że pomrużę tak, jak powinno (mocno/słabo?), lato krótkie, oczy i nazbieram gorąca na resztę roku, a tu nic! zima nieśnieżna, śnieżna, poza tym teraz te Nie dość, że – jak śpiewał Kazik – „tylko zimno zimy to już nie to co kiedyś (to może akurat być i pada, zimno i pada na to miejsce w środku prawdą), jesień deszczowa, chłodna, plucha, Europy”, to jeszcze bum! Wrzesień. I jak co roku: posucha i tak dalej, i tak dalej. Jedno tylko zdziwiony. Że to już, koniec, po wszystkim? jest pewne: zarówno wiosna, lato, jesień, jak Ale jak to? Ano tak to. Nie wiem, kiedy to i zima są nie takie, jak być powinny. Warto zleciało, ale jest. Na początku podstępnie, tylko jednak zauważyć, że nie żyjemy na południu ani nocami, by po chwili nie pozostawić złudzeń w krainie wiecznej wiosny na Maderze, żyjemy i powiedzieć: to ja – jesień. Słowem, wrzesień w Europie Środkowo-Wschodniej i najbardziej mnie nachodzi bez zapowiedzi. Jak wiadomo, adekwatnym określeniem klimatu, jaki tu panuje, ta cykliczność nie zaskakuje tylko mnie, dlatego jest przejściowość, co nie powinno dawać oddam głos innym, którzy ujęli to znacznie nadziei na łagodne, ciepłe i stabilne warunki lepiej. I mimo wszystko życzę wytrwałości atmosferyczne! Ale dlaczego to piszę? Tu muszę oraz miłej lektury.

4 autor: Adam Łona Zieliński

Co za dzień to zakrawa na żart ten krawat na kark Do dziś, trudno tak na wstępie orzec Rano, a potem kawa na start posiada na garb Ale żyłem z myślą, że jest jakoś późny sierpień może Kiedy wrażenie sprawiam jak wrak Wczesny wrzesień, ale mimo wszystko lato w pełni I jeszcze prąd wyłączyli muszę śniadać unplugged A tu jesień mi gruchnęła przez grzejnik Jest źle, nie było wcześniej mi tak Taki wyrok bez sądu, bez prokuratorów W kręgosłup jakiś ból mnie wszedł i boleśnie tkwi tam Następna jesień, strach pomyśleć która to już Może dysk mi wypadł, albo bliski mi tak zgon Bez zapowiedzi, bez jednego słowa wcześniej Bo komu bije dzwon, temu bije dzwon Szczecińskie Ciepłownictwo mnie doświadczyło tak boleśnie Mi jeszcze nie bije, ale perspektywy i tak mam blade Tli się, ale już gaśnie płomyk dla mnie Bo najgorsze ma dopiero nadejść I tak strasznie boli, że czas mnie goni nieustannie Kompletny upadek i przerwany Chocholi Taniec Czas co włączył ogrzewanie tak niecnie Bo kaloryfer jest gorący – włączyli ogrzewanie A może krzyknąłem właśnie – „chwilo, trwaj wiecznie!” To nie jest miłe, nie jest dobrze, jest źle o tyle I nagle myśl błyska co pewnie pogrzebie mnie Że przyszła jesień znowu, ja ją znowu przeoczyłem Żeby wyrwać z tej jesieni choćby jeden dzień I znowu czas mnie nadgryzł ten czas co ma zęby nieliche Więc chuj z kaloryferem, zakręcam go nie bez obaw A wszystko przez ten kaloryfer Czy to się uda? nie wiem, warto spróbować

Jak to jest, że nieoczekiwanie Jak to jest, że nieoczekiwanie Centralne ogrzewanie tak splata mi się z przemijaniem Centralne ogrzewanie tak splata mi się z przemijaniem Przekleństwa cedzę przez zęby, jest na co cedzić Przekleństwa cedzę przez zęby, jest na co cedzić Kiedy jesień mnie nachodzi bez zapowiedzi Kiedy jesień mnie nachodzi bez zapowiedzi Jak to jest, że nieoczekiwanie Jak to jest, że nieoczekiwanie Centralne ogrzewanie tak splata mi się z przemijaniem Centralne ogrzewanie tak splata mi się z przemijaniem Przekleństwa cedzę przez zęby, jest na co cedzić Trudno, skoro tak się splata, to proszę bardzo Kiedy jesień mnie nachodzi bez zapowiedzi Wyłączam kaloryfer, wolę już marznąć

5 PREZYDENCKA KIEDY HIP-HOP PROSTE BALANGA SPOTKAŁ DISCO MARZENIA Nie, nie chodzi o słynne bale Po pięciu latach ciszy swoje byłego prezydenta, który nader nowe wydawnictwo zapowiada często cierpiał na kontuzje kierowana przez Justina Vernona goleni, ale o imprezę u Baracka grupa . Sprawa jest Obamy, który na celebrację tym bardziej ekscytująca, że po swoich 55. urodzin zaprosił bardzo dobrze przyjętej płycie całą plejadę gwiazd. Na scenie Nie wiem, czy to już moda, ale „Bon Iver, Bon Iver” lider zespołu Usher i Steve Wonder, a wśród po serialu HBO „Vinyl” swój wypowiadał się dość sceptycznie gości m.in. Jay-Z, Beyonce, kamyczek do tego serialowo- o przyszłości grupy. Ale teraz John Legend i Kendrick Lamar. muzycznego ogródka postanowił już wiemy, że nowy album, Trzeba przyznać, że odchodzący dorzucić Netflix. Mowa o serialu zatytułowany „22, A Million”, prezydent ma rozmach. „The Get Down”, który opowiada ukaże się 30 września nakładem Wyobrażacie sobie takie party o Nowym Jorku, a dokładnie wytwórni . Dwóch w Polsce? My również nie. o dzielnicy Bronx w latach utworów z nadchodzącej płyty siedemdziesiątych, gdzie możemy już posłuchać w sieci, niepodzielnie rządziła muzyka a zespół zdążył także odegrać disco i zaczynała się tworzyć cały album na żywo, podczas nowa kultura hip-hop. Za festiwalu Eaux Claires Music reżyserię odpowiedzialny jest Baz Festival w Wisconsin. Miejsce to Luhrmann, czyli reżyser takich nie było dziełem przypadku, gdyż obrazów jak „Romeo i Julia”, to właśnie stąd pochodzi zespół „Moulin Rouge” czy „Wielki (i tu zaczęła się jego przygoda Gatsby”. Narratorem jest nie z muzyką, czemu grupa dała kto inny jak Nasir Jones, czyli wyraz emocjonalnym wpisem na Nas. A sam Grandmaster Flash swej stronie internetowej), a sam był jednym z konsultantów oraz jest dyrektorem pomagał w pisaniu scenariusza. artystycznym festiwalu. Zacieram Budżet 13-odcinkowego serialu ręce i czekam. wyniósł 120 milionów dolarów. Wszystko to zapowiada się naprawdę nieźle. Nie pozostaje nic innego, jak powiedzieć: SHORTY Michał Mościcki sprawdzam. Michał Mościcki Rafał Czarnecki 6 ZBĘDNE GADŻETY BY NINJA BEE GEES NA KOLEJNEJ I YO-LANDI PŁYCIE MASTODONA W dziewiątej odsłonie MIC-a przedstawialiśmy Już dawno wizja października i listopada nie szerokie spektrum muzycznych gadżetów rysowała się tak przyjemnie. Wszystko za sygnowanych przez gwiazdy. Od lalek Barbie sprawą grupy Mastodon, która ustami swojego aż po linie piwa i whisky. Wszystkich przebili gitarzysty zapowiedziała wejście jesienią do jednak członkowie najbardziej nieodgadnionej studia. Według przecieków możemy liczyć na grupy we wszechświecie, czyli Die Antwoord. dwupłytowe wydawnictwo, które ukaże się Otóż słynny duet zaprezentował światu swoją w 2017 roku. Wiadomo na pewno, że będzie linię… konopi indyjskich. We współpracy to solidna porcja ciężkiego grania, ale czego z kalifornijską firmą specjalizującą się dokładnie można się spodziewać? O części w produkcji medycznej marihuany kosmici materiału gitarzysta Brent Hinds mówi tak: z RPA stworzyli czekoladę, błyszczyk i spray – Pierwszą część albumu skomponowałem z dodatkiem konopi. Stwierdzamy, że to i nagrałem razem z Brannem Dailorem absolutnie niepotrzebne wynalazki. Wszyscy i Troyem Sandersem jeszcze w trakcie wiedzą, że sama muzyka Die Antwoord sesji nagraniowych „Once More ’Round zapewnia zdrowy „odlot”. the Sun”. Nazywa się „Cold Dark Place” i opowiada o paskudnym rozstaniu, którego doświadczyłem. To całkiem mroczna, piękna, melancholijna i nieco przerażająca muzyka, która jednocześnie brzmi trochę jak Bee Gees. Drugą płytę komponuje reszta członków zespołu, bez udziału Hindsa, który będzie miał udział jedynie w aranżacji. I bez Bee Gees.

BILETY: Michał Mościcki Marek Szubryt 45 ZŁ PRZEDSPRZEDAŻ 55 ZŁ W DNIU KONCERTU 7 Wraz z urodzeniem się mej latorośli sprzedaży popularnego placka nie ustają. Bo jak głosi raport RIAA, w pierwszym kwartale skończyć się miał świat, jaki znam. tego roku w USA ten współczynnik sprzedaży Dosłownie wszystko miało legnąć wzrósł o ponad 50% (względem roku ubiegłego), w gruzach lub przynajmniej zostać co daje ponad 20-procentowy udział w rynku odłożone na później. Wydatki na wszystkich sprzedanych fizycznych nośników muzyki. W Polsce ten trend jest także odczuwalny. drobne przyjemności miały stać się Na stronie internetowej Związku Producentów wydatkami na pieluchy, ubranka Audio-Video w podsumowaniu sprzedaży i zabawki. Przynajmniej tak wieszczyli roku 2015 możemy wyczytać: „Najbardziej znajomi, którzy temat znają. Jako spektakularny wzrost notują płyty winylowe. Ich wartość w porównaniu z rokiem ubiegłym wzrosła pasażer pikującego samolotu o 56,90%, osiągając sprzedaż na poziomie 12 mln postanowiłem więc spełnić jedno ze zł. Największy udział w rynku płyt winylowych swych minimarzeń. Kupiłem gramofon. mają artyści zagraniczni, którzy stanowią ponad Przepadłem. 70%, jednak polscy artyści systematycznie rosną w siłę, podwajając w roku ubiegłym wyniki DOLARY, MARKI, FUNTY, JENY sprzedaży z ponad miliona złotych w roku 2014 do prawie 2,3 mln w roku 2015”. Od kilku lat w prasie i internecie pojawiają się artykuły wieszczące powrót mody na winyle. Trochę to zabawne, bo ten trend już zadomowił się na tyle, że nie ma co mówić o pojawiającej się modzie. Można już, a nawet należałoby pisać o winylomanii. No bo jeśli Tesco w Wielkiej Brytanii (w 2014 r.) wprowadza winyle do sprzedaży detalicznej, to wiedz, że coś się dzieje. Ale najdobitniej widać to chociażby po rosnących liczbach sprzedaży. Z roku na rok winyle tekst: Rafał Czarnecki wykrawają coraz większy kawałek muzycznego tortu. W Stanach Zjednoczonych w pierwszym półroczu 2015 roku przychód ze sprzedaży WINYLOWA czarnych krążków przerósł dochody uzyskiwane z reklam, jakie towarzyszą darmowemu GORĄCZKA odsłuchiwaniu muzyki na takich platformach jak RYTUAŁ I POZYTYWNY SZPAN Spotify, YouTube czy Vevo. A tendencje zwyżkowe 8 specyfikacji technicznej, czyli – mówiąc potocznie obserwujemy renesans jego świetności? – nie bardzo wiedziano, jak one działają. Ale Odpowiedź na to pytanie nie będzie i tę przeszkodę udało się pokonać. Pracownicy jednoznaczna. Jedni z pewnością wspomną GM Records odszukali Krzysztofa Morawca, o bardziej naturalnym i cieplejszym brzmieniu. który blisko 30 lat temu pracował w Arstonie, Dla drugich będzie znaczący motyw celebracji i zatrudnili go u siebie. Historia zatoczyła koło. słuchania muzyki, który w dzisiejszym pędzącym A zwykli odbiorcy mogli się cieszyć winylem na (i ze wszech miar cyfrowym) świecie będzie formą nowo wytłoczonym w Polsce, a był nim koncert wytchnienia. Jeszcze inni powiedzą o graficznej Budki Suflera z Przystanku Woodstock. oprawie albumu, kolorze samego winyla, który niekoniecznie musi być czarnym kołem. Ot – małe dzieło sztuki. A może wszystkie te czynniki POZYTYWNY SZPAN? składają się w spójną całość? Jak w każdym przypadku, gdy mówimy o sztuce, tak i tu pojawia Co jest takiego magicznego w tym okrągłym ALCHEMIA WINYLA się też element kolekcjonerski. Bo za winylem kawałku polichlorku winylu, że na powrót może stać ciekawa historia. Tak jak w przypadku W Polsce od 25 lat nie działała żadna tłocznia singla zespołu The Quarrymen „That’ll Be The winyli. Polscy wykonawcy musieli posiłkować Day/In Spite Of All The Danger”. W skład grupy się tłoczniami z Czech, Niemiec czy Francji. Od wchodzili: John Lennon, Paul McCartney i George grudnia zeszłego roku ten stan rzeczy się zmienił, Harrison. Ale nie ostrzcie sobie pazurków na tego gdyż zaczęło działać w Warszawie GM Records. białego kruka. Egzemplarz na świecie jest jeden Cała historia wydaje się dość niesamowita. i posiada go właśnie Paul McCartney. W czasie kiedy założyciele GM Records myśleli o uruchomieniu tłoczni, nie produkowało się PS Przyjaciel wpadł w odwiedziny. Cel wizyty nowych maszyn do tłoczenia winyli, a stare prozaiczny. Chciał sprawdzić, czy berbeć pojawiające się na aukcjach osiągały horrendalne bardziej do mamy czy taty podobny. Omiótł kwoty. Przez swoje znajomości oraz zwykłe pokój wzrokiem. – To kiedy wieszamy tę półkę szczęście dotarli do dobrze zakonserwowanych na górze? Zdębiałem. Po ostatniej renowacji maszyn. Urządzenia te należały kiedyś do firmy mieszkania myślałem, że temat prac remontowo- Arston, która w latach swej świetności potrafiła budowlanych mam załatwiony co najmniej na wypuścić na rynek 250 tysięcy sztuk albumu lat dziesięć z okładem. I wtedy dostrzegłem Franka Kimono. Niestety, wraz ze spadającym swoje winyle, bezbronnie i spokojnie leżące na popytem spadała też opłacalność biznesu. dole. – To może masz czas w przyszły piątek? Arston zakończył swą działalność z przytupem, – odpowiedziałem. I nie myślcie, że powodem popadając w długi, czego następstwem było był egoizm. Kiedyś je przekażę. No bo jak by to zajęcie linii produkcyjnej przez komornika. Ale tu wyglądało: ojciec przekazujący dziecku listę na nie koniec całej historii. Maszyny nie posiadały Tidalu? 9 wszelkich zahamowań w kwestiach decyzji muzycznych. Na poziomie dystrybucji nowych płyt oznacza to zejście do wtedy jeszcze undergroundowego internetu: muzyk jako jeden z pierwszych zaczyna wydawać albumy z pominięciem wielkich wytwórni, niejako MÓJ bezpośrednio udostępniając je tym najbardziej zainteresowanym. Zaczyna też proponować muzykę bez oglądania się na jej potencjał tekst: Sławomir Kuźnicki komercyjny, zamiast tego wymagając od swojej publiczności PRINCEW ostatnich miesiącach w świecie rocka obserwujemy zjawisko, które pozwolę sobie nazwać absolutnego wręcz zaufania. To w tym okresie powstają takie płyty pękaniem tamy śmierci. Odchodzą najwięksi (trudno tu wymienić wszystkich), a to dopiero jak akustyczna, soulowa „One Nite początek tej smutnej, acz nieuniknionej procesji. A jednak nawet w tym szerokim kontekście Alone” (2002) czy instrumentalna, śmierć niespełna sześćdziesięcioletniego, w gruncie rzeczy wiecznie młodego i ciągle jazzowa „Xpectation” (2003). Przede wszystkim to wtedy artysta otoczony hiperaktywnego muzycznie Prince’a jest szokiem. doborowymi współpracownikami nagrywa wspomnianą już „The Ale ja nie o tym, jak niepowetowaną i „One Nite Alone... Live!” (2002) na Warner Bros., która kwestionuje Rainbow Children” i rusza w trasę ją stratą dla muzyki (nie tylko czele, uważam za ten najbardziej potrzebę wydawania jego promującą, co z kolei dokumentuje rockowej) jest odejście tego magiczny czas. Jest to też okres muzyki w ilościach przez artystę trzypłytowy zestaw „One Nite artysty; nie o tym, jak bardzo mnie w twórczości artysty stosunkowo proponowanych (Prince zawsze Alone... Live!”. To, co uderza na to osobiście poruszyło i nadal mniej znany szerokiej publiczności, słynął z muzycznego ADHD). tych płytach, to radość wspólnego porusza. Zamiast tego proponuję a w Polsce właściwie niezauważony. Rezultatem tego jest porzucenie muzykowania i swoista organiczność rzut oka na mojego Prince’a, tzn. Żeby jednak zrozumieć „mojego” przez muzyka swojego imienia – na ten wycinek jego przebogatej Prince’a z tego okresu, trzeba się a jednocześnie marki generującej (a przez to czasami nierównej) cofnąć do pierwszej połowy lat ogromne zyski – na rzecz i różnorodnej twórczości, który jest dziewięćdziesiątych ubiegłego pozawerbalnego symbolu . mi najbliższy. Choć oczywiście znam stulecia. Wtedy to Prince – Dopiero w drugiej połowie tamtej i uwielbiam – albo przynajmniej konsekwentnie bezkompromisowy dekady udaje mu się zrzucić to doceniam – cały dorobek muzyka, w kwestiach wolności artystycznej, według niego niewolnicze jarzmo, to jego artystyczne poczynania zawsze starający się funkcjonować by nie tylko powrócić do swojego z samego początku XXI w., z płytami na własnych zasadach – wchodzi właściwego imienia (w 2000 r.), „The Rainbow Children” (2001) w otwarty konflikt z wytwórnią ale przede wszystkim pozbyć się 10 brzmienia – można wręcz powiedzieć o swego rodzaju odejściu od firmowego dla niego w latach osiemdziesiątych plastikowego „Memphis sound”. Podbity erotyzmem rytm wybija fenomenalny John Blackwell, rozimprowizowanymi pasażami klawiszowymi zachwyca Renato Neto, na saksofonach grają m.in. Holenderka Candy Dulfer i znany z klasycznych płyt Jamesa Browna Maceo Parker, a Prince gitarzysta przechodzi samego siebie, po raz kolejny udowadniając, że – podobnie jak jego wielki idol Jimi Hendrix – on i gitara to jedno. Sama muzyka jest wybuchową mieszanką klasycznego rocka, kipiącego groove’em funku, lirycznego soulu i niczym nieograniczonego jazzu. Utwory – być może nie aż tak nachalnie przebojowe jak wcześniej – wgryzają się w pamięć wolniej, ale zostają w niej już na zawsze. W słowach nowych piosenek Prince proponuje autorską, odartą z naddatku instytucjonalności wersję duchowości, opartą na poszanowaniu i miłości do bliźniego. A to, co mówi do publiczności podczas koncertu i jak publiczność na to reaguje, trzeba usłyszeć na własne uszy, aby poznać prawdziwe znaczenie słowa charyzma. W znajdującym się na obu omawianych tu płytach utworze „Everlasting Now” Prince śpiewa: „Don’t let nobody bring u down/ The Everlasting Now”, czyli (w wolnym tłumaczeniu): „Nie pozwól się zdołować/ Liczy się tylko trwające zawsze teraz”. I to chyba najlepszy sposób na opłakiwanie go i kojenie żalu po jego odejściu: słuchanie jego wielowymiarowej muzyki, zanurzanie się w wymyślanych i wygrywanych przez niego dźwiękach, zaufanie w pełni jego instynktowi artystycznemu.

11 HISTORIA JEDNEJ PIOSENKI „Hello, I’m Johnny Cash”. Tak zaczynał każdy swój koncert, a poziom euforii wówczas osiągał szczyty, niezależnie od tego, czy grał w więzieniu San Quentin, na festiwalu Glastonbury ADWOKAT czy w kościelnych kaplicach. Ubrany na czarno, powściągliwy Cash przeprowadzał publiczność przez opowieści o zabójcach, PRZYODZIANY więźniach, kobietach i złamanych sercach. Zanim stał się „Man in Black”, szukał inspiracji w gospel, muzyce irlandzkiej W CZERŃ i rockabilly. Przez całą karierę stanowiły one mocny fundament Johnny’ego Casha walka o sprawę dla osadzonej w country twórczości artysty. Poszukiwał tekst: Michał Mościcki również drogi duchowej. Stąd wziął się czarny ubiór, który obowiązywał podczas koncertów. Cash wyjaśnił to w swojej autobiografii: „to symbol buntu przeciw status quo, przeciw obłudnym domom bożym, przeciw ludziom, których umysły są zamknięte na idee innych”.

Jego umysł był niezwykle otwarty, a muzyk doskonale wyczuwał społeczne nastroje. Gdy amerykańską sceną zatrząsł zaangażowany folk, a koncerty Boba Dylana i Joan Baez zaczęły wypełniać sale koncertowe, Cash od razu znalazł z nimi wspólny język. Poznał Petera La Farge’a, Indianina, szarą eminencję folku i zapomnianego dziś artystę, bez którego obraz sceny lat sześćdziesiątych byłby niepełny. To właśnie La Farge zainspirował Johnny’ego do wydania płyty „Bitter Tears: Ballads Of The American Indian”, która opowiadała o tragicznych losach rdzennych plemion, zepchniętych do rezerwatów i skazanych na wegetację. Jednym z nich był Ira Hayes, któremu Cash poświęcił utwór „The Ballad of Ira Hayes”. Były żołnierz amerykańskich marines, członek plemienia Indian Pima, widnieje na słynnej fotografii przedstawiającej sześciu żołnierzy wznoszących amerykańską flagę na szczycie japońskiej wyspy Iwo Jima po zdobyciu jej przez wojska USA podczas II wojny światowej. Zdjęcie obiegło cały świat, na jego wzór wzniesiono pomnik w Waszyngtonie, a autor, Joe Rosenthal, doczekał się Nagrody Pulitzera. Fotografia potrafi przekazać więcej niż tysiące słów, lecz nie każde zdjęcie opowiada całą historię, a ta jest wyjątkowo gorzka. Zdjęcie Rosenthala ukazuje drugą próbę wywieszenia flagi, bo pierwsza

12 okazała się niezbyt widoczna. Trzech z sześciu żołnierzy zginęło chwilę po wykonaniu zdjęcia, podczas regularnych walk. Najbardziej ponury los spotkał Irę Hayesa, który po powrocie z wojny trafił na powrót do rezerwatu, w którym nikt nie doceniał jego heroicznego czynu. Dla Amerykanów stał się bohaterem, ale szacunek sprowadzał się jedynie do stawiania weteranowi whiskey w barze. Jego sława została wykorzystana przez władzę do sprzedaży obligacji wojennych na specjalnych spotkaniach z weteranami. Hayes nie potrafił się jednak przystosować do powojennej rzeczywistości. Pogrążony w alkoholizmie zmarł młodo w swoim rezerwacie w nędzy i zapomnieniu. Pieśń ikony country to hołd dla wszystkich zapomnianych bohaterów, a przede wszystkim rachunek dla władzy i narodu, który w tak nikczemny sposób odpłaca walczącym za jego sprawę. To również ponury obraz życia rdzennych mieszkańców USA, których adwokatem stał się Cash. Przywracanie pamięci nie przyszło artyście łatwo, radiostacje w całym kraju uznały balladę za zbyt kontrowersyjną i pomijały w swoich playlistach. Cash wykupił ogromną reklamę w „Billboardzie” i użył wszelkich wpływów, aby utwór pojawiał się na antenach rozgłośni z całym kraju. Z powodzeniem, bo gdy pojawił się na listach przebojów, nie schodził z nich przez dwadzieścia tygodni. Misja Casha trwała przez długie lata, a wszyscy biedni, opuszczeni i wyrzuceni poza społeczny nawias mieli w nim swojego orędownika. „Noszę czerń z powodu żałoby dla istnień, których już nie ma. Każdego tygodnia tracimy setkę chłopaków. Noszę ją dla tysięcy umarłych, wierząc, że Pan był po ich stronie”. Johnny był na pewno. BILETY: 35 ZŁ PRZEDSPRZEDAŻ 13 40 ZŁ W DNIU KONCERTU ROCK OPOLE + HIP-HOP OPOLE 28-29/05/2016 fot. Bartek Muracki

14 Siesta Na Tarasie: Siesta Na Tarasie: Masala Soundsystem Rysy 02/07/2016 fot. Patrycja Wanot 06/08/2016 fot. Patrycja Wanot

Siesta Na Tarasie: Novika & Mr. Lex 09/07/2016 fot. Roman Rogalski

15 Letnia Scena NCPP Jarecki 05/08/2016 fot. Roman Rogalski

Letnia Scena NCPP Letnia Scena NCPP Carrantuohill Rebeka 30/08/2016 fot. Roman Rogalski 27/08/2016 fot. Roman Rogalski

16 Jaromír Nohavica Zbigniew Wodecki With Mitch & Mitch 01/07/2016 fot. Patrycja Wanot Orchestra And Choir 02/09/2016 fot. Roman Rogalski

Enej + Mesajah 29/07/2016 fot. Roman Rogalski

17 Wyobraźcie sobie gościa, który WIELKI OBI, MAŁA MALA I MAŁPA W KOLORZE MARMUROWEGO RÓŻU tworzy muzykę tylko i wyłącznie podług własnych upodobań DEVENDRA BANHART i kaprysów, robi to całkiem nieźle, za nic mając krytykę. I nie chodzi tekst: Marek Szubryt o Lecha Janerkę, tylko o dużo młodszego pół Amerykanina, pół Wenezuelczyka, który jako dziecko dwójki hipisów dość szybko nauczył się za nic mieć reguły i kanony. Do tego jego imię jest synonimem Indry – jednego z ważniejszych bogów w mitologii indyjskiej, natomiast drugie wzorowane było na bohaterze „Gwiezdnych wojen” i brzmi Obi. Sami rozumiecie…

Devendra Obi Banhart nagrał już osiem naprawdę dziwnych albumów, na których mieszały się freak folk, rock, psychodelia z muzyką hinduską, glam rockiem i kameralnymi, akustycznymi dźwiękami. Brzmi ciężkostrawnie, ale nic bardziej mylnego, Banhart to bowiem nie tylko artysta nietuzinkowy i oryginalny, ale także zdolny. Miłośnicy łatek określili, że jest jednym z czołowych przedstawicieli New Weird America lub Americany, czyli połączenia rockowej psychodelii i folku z brzmieniami i rytmiką latynoską. Prawda to i nieprawda jednocześnie, bo owszem, muzyk korzysta z wszystkich wymienionych wcześniej gatunków, ale słuchając 18 jego albumów, zestaw określeń propozycji – niezależnie od można mnożyć w nieskończoność. warunków – się nie odrzuca, Jeśli nie przyjrzycie się jego dlatego w Young Gods Record twórczości dokładnie, to etykiety Banhart nagrał dwa albumy, wyprowadzą was na manowce, by po jakimś czasie i kilku ponieważ artysta, jak mało kto, perturbacjach trafić do Warnera, uwielbia eksperymentować nie jednej z największych wytwórni tylko z gatunkami muzycznymi, na świecie. Mogłoby się wydawać, językiem (śpiewa po angielsku, że znalezienie się u tzw. majorsa hiszpańsku, portugalsku, a ostatnio będzie ukoronowaniem wieloletnich nawet po niemiecku), ale także starań oraz spełnieniem marzeń wizerunkiem. A tu rozpiętość też nie o zabezpieczeniu finansowym jest mała: od wyglądu niesfornego i potrzebnym prestiżu, jednak nic dzieciaka, przez najróżniejsze bardziej mylnego. Niewykluczone, wersje dzieci kwiatów, po image że kosztem honorarium – kto to wie? iście artystowsko-hipsterski. Co – ale Banhartowi udało się wybić więcej, jako były student malarstwa na swego rodzaju niepodległość, (uczelnię, a jakże, porzucił w trakcie że sztukę autokreacji opanował kilkulatek wyjechał po rozwodzie dzięki czemu zamiast pod szyldem studiów w San Francisco), Banhart niemal do perfekcji, a dzięki rodziców do kraju pochodzenia Warner jego albumy wydawane projektuje również okładki swoich temu, że porusza się po wielu swojej matki – Wenezueli. Wróciwszy są w Nonesuch Record, będącej płyt (za jedną dostał nawet polach, zarządzanie swoim do USA już jako nastolatek, został częścią wspomnianego majorsa, Grammy), a jego prace można wizerunkiem i karierą wychodzi mu tam na stałe, by jako dorosły ale – jakkolwiek by to źle nie było zobaczyć także w galeriach znakomicie. Od brodatego hipisa po mężczyzna i początkujący artysta brzmiało – wydającej artystów w USA i Europie. Ten krótki niby- wystylizowanego mężczyznę rodem wybrać się na wycieczkę po świecie. z półki premium, którzy rzekomo biogram jak ulał pasuje do artysty z katalogu jednej z popularniejszych Mieszkał zarówno w Los Angeles, mogą się cieszyć nieskrępowaną wymyślonego przez jakąś agencję marek odzieżowych. Wystarczy San Francisco i Nowym Jorku, wolnością artystyczną. Jak się na potrzeby odbiorców „bardziej nazwisko artysty wpisać jak i Paryżu czy Maroku. I tu znów szybko okazało, wyszło to na dobre indie”. Niesforny, zbuntowany w wyszukiwarkę lub obejrzeć mamy do czynienia z historią jak zarówno Devendrze, jak i wytwórni, młodzieniec, który „komponuje, kilka teledysków, które nagrał na z filmu o zbuntowanym młodzieńcu. bo jego ostatni album „Mala” tańczy, maluje” i do tego jeszcze przestrzeni ostatnich dziesięciu lat, Podróżując po świecie, często jest określany jako największe bawi się swoim wizerunkiem, dzięki by się od razu pogubić, tylko jakie klepał biedę, mieszkając kątem osiągnięcie w dorobku artysty. czemu jeśli nie wyznacza trendów, ma to znaczenie? W wywiadach u znajomych i grając na ulicy, do Czy tak jest naprawdę, polecam to na pewno staje się istotnym artysta zżyma się, kiedy dziennikarze czasu aż został odkryty przez przekonać się osobiście (muzyk przedstawicielem lub nawet ich próbują umieścić go w jakimś żonę lidera Swans, Michaela Giry, nagrał osiem albumów), ja w każdym ikoną. I wzorcem do naśladowania. konkretnym stylu muzycznym, stale który zaproponował mu nagranie razie podpisuję się pod tym zdaniem Z agencjami kreującymi gwiazdy podkreślając, że łatki i szufladki płyty w swojej wytwórni. Jeśli obiema rękami. Może kieruję się popkultury Banhart ma niewiele prowadzą donikąd. Urodzony się jest krnąbrnym i ambitnym sentymentem, występ promujący wspólnego, prawdą jednak jest, w Stanach Zjednoczonych, jako początkującym artystą, takich ów krążek miałem bowiem okazję 19 słyszeć na żywo, niemniej jednak budziło na zmianę podziw oraz od czasu wydania „Mali” Banhart zazdrość i złośliwy uśmiech, ale stał się gorącym nazwiskiem, niewykluczone, że dzięki tej relacji a występ jego zespołu na tym na kolejnych płytach usłyszymy czy innym festiwalu jest zawsze Devendrę śpiewającego w naszym wydarzeniem. Artysta zagrał w tym języku, ponieważ na stwierdzenie roku na Off Festival jako jeden z tzw. Haliny Jasonek, że jego polski headlinerów pierwszego dnia. Co jest zaskakująco dobry, artysta ciekawe, jego koncert poprzedzał odpowiedział: – Miło mi słyszeć występ Brodki, z którą artysta jest pochwały. Motywuje mnie to, zaprzyjaźniony. W wywiadach obie żeby poprosić moją polską strony się komplementują bez końca, przyjaciółkę, która także jest a Polka wspomina o pomocy, jaką muzykiem, o pomoc w napisaniu otrzymała od Devendry podczas piosenki po polsku. Zanim to nagrywania swojej ostatniej płyty jednak nastąpi, od niedawna w sieci w Los Angeles, nazywając Banharta można słuchać „Middle Names”, mentorem i ojcem chrzestnym utwór zapowiadający „Ape in Pink albumu „Clashes”. – Jeśli ja jestem Marble”, dziewiąty album w dorobku ojcem chrzestnym, to ona jest artysty, który ukaże się 23 września. matką grzeszną. Uwielbiam ją, Sądząc po zapowiedzi, możemy jest moją prawdziwą przyjaciółką. spodziewać się płyty oszczędnej To dla mnie zaszczyt i wielkie i melancholijnej, jednak znając szczęście, że mogłem wpadać do Banharta – nie pozbawionej również studia, kiedy pracowała nad swoją subtelnej wesołości, dlatego – o ile płytą, i usłyszeć przedpremierowo nie połączymy go z Bon Iverem niektóre piosenki. Zaczęło się od i Jamesem Blakiem – nie grozi nam tego, że błyskawicznie zostałem dawka smutku i zastanowienia, które fanem jej muzyki, a potem od spowodują, że w listopadzie zalani razu się zaprzyjaźniliśmy. To jest łzami niektórzy przedawkują herbatę dla mnie bardzo ważna relacja, z malinami. którą pielęgnuję. Chyba nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak ona. Jest najprawdziwszą artystką – mówił Banhart podczas wizyty w Katowicach portalowi Onet.pl. Wspominanie przez Brodkę o tej znajomości – jak to w Polsce –

20 SZAFA GRAJĄCA, CZĘŚĆ 10:

SWANSWHEN WILL I RETURN [KIEDY POWRÓCI JA?] tekst: Sławomir Kuźnicki & Bartosz Suwiński

Prowadzone przez genialnego i jednocześnie szalonego Michaela Girę Swans to nieposkromiona, na nic i na nikogo nieoglądająca się bestia. Chyba najlepiej słychać to na wydanej w ostatnich latach trylogii „The Seer” (2012), „To Be Kind” (2014) i „The Glowing Man” (2016). Każda z tych płyt zawiera dwie godziny muzycznego misterium: od minimalizmu do ściany dźwięku, od neofolku do noise’u, od dark ambientu do postrocka, od nabrzmiewającej awangardy do piękna czystej melodii. Zdecydowanie nie jest to muzyka dla każdego: Swans tworzą tylko i wyłącznie dla wtajemniczonych i wybranych. „When Will I Return” to jeden z najpiękniejszych, ale też najbardziej mrocznych momentów ostatniej płyty. Można go odczytać jako portret psychologiczny ofiary i historię bolesnego powrotu do jakiejś formy normalności. Ale taka jednowymiarowa kontrowersyjność to dla Swans za mało. Śpiewana przez żonę lidera, Jennifer Girę, pieśń jest jednocześnie próbą zmierzenia się ze słowami piosenkarki Larkin Grimm, która oskarżyła Michaela Girę o gwałt. Choć oskarżenia te państwo Gira zgodnie uznają za pomówienia i tanią próbę zdobycia rozgłosu, to pewna dramatyczna dwuznaczność – jakże pasująca do twórczości Swans – pozostaje. 21 CZARNY ŁABĘDŹ Raz. Dwa. Trzy. Cztery. Odliczasz w głowie kolejne zdarzenia. W interwałach One, two, three, four czasu zapada się muzyka jak drewniana chatka na polu, o którym pamięta już tylko wiatr.

His hands are on my throat Raz. Dwa. Trzy. Cztery. Kolejne chwile nakładają się na siebie jak cienie, tuż raz dwa trzy cztery: już przed zmierzchem, jeszcze przez chwilę będące po stronie widzenia. My key is in his hand w zaciśniętej pięści klucz do mnie I’m splayed here on some curb Raz. Dwa. Trzy. Cztery. Ziemia jest niewzruszona. Lecące w oddali ptaki są jak kolejne dźwięki, które budują przestrzeń, dom dla czułych na struny, Shards of glass say starry night jego dłonie na mojej szyi na jej drgnienia i najmniejsze pociągnięcia. Struny tych gitar są jak pędzle. When will this pigman stop? Sztaluga stoi w kącie twojej głowy. Szukasz jej ze sporyszem w oczach. moje usta wypuszczają strzępy His stink is like the dog powietrza Raz. Dwa. Trzy. Cztery. Instynkt jest pierwotny, muzyka intuicyjna. Ocieramy My life is mine to keep twarz wciśnięta w fakturę betonu się o zbliżający się obłęd zmierzchu i kawalkadę dźwięków rozgruzowujących I still kill him in my sleep ciemny hotel bytu, na którego schodach zapadają się kroki pokojówki ja w odbiciach jego podeszew The car door is open wide niosącej ogarek światła. The mouth of death still calls my name Raz. Dwa. Trzy. Cztery. Klucze do naszych pokoi znajdują się w mantrycznej moje życie jest tylko moje I’ll beat him on his face frazie, w dźwiękach powtarzanych jak ćwiczenia w osiągnięciu pustki. zabijam go w sobie co sen And I stab with all my strength Jesteśmy tak blisko siebie, że zapominamy o reszcie, z której składamy dźgam wiję się wpełzam w noc puzzle naszej wyobraźni. And I scream until he goes odpędzam krzykiem jak kijem Raz. Dwa. Trzy. Cztery. Te piosenki dewastują zapomniane piętra I scream until he’s gone rzeczywistości. Schodzą głębiej. W nas. I zaczyna się coś nowego, coś, co Then I crawl across the road odszedł: kiedy powróci ja? dopiero otworzy nam świat dźwięków, stanie się teraz. Już. Tylko ten jeden Then I crawl across the road cztery trzy dwa jeden: żyję raz, by powtarzać to do olśnienia. Jeden wyraz za cały oddech. When will I return? Raz. Dwa. Trzy. Cztery. Noc niepostrzeżenie przechodzi po niebie jak When will I return? niewidomy po kładce, na drugi brzeg, z którego ochoczo ptaki rzucają się w przepaście. (Aaaaaah) Oh I’m alive Raz. Dwa. Trzy. Cztery. Kiedy kończy się sen, roztrzaskujesz się o beton (Aaaaaah) Oh I’m alive codzienności. Echa urwiska są pomylonymi głosami, które nie poznają ust, (Aaaaaah) Oh I’m alive do których wracają. (Aaaaaah) Oh I’m alive… Cztery trzy dwa jeden: żyję. Tak brzmi noc. Ciemność dławi czas. ZALECA SIĘ 22 MICHAEL KIWANUKA opatrzonymi rozbudowanymi jednocześnie przesterowanych, wstępami utworami. Idzie jesień, odgrzewanych kotletów. I tak sobie „LOVE & HATE” proponuję dodać do playlisty „Love słuchałem kolejny, i kolejny raz & Hate”. Zadziała. Gojiry i tylko jedna natrętna myśl nie Michał Mościcki dawała mi spokoju: super, ale trochę podobne do mistrza nad mistrzami, czyli Mastodona. Tymczasem – o, ja GOJIRA „MAGMA” głupi! – okazało się, że stanowiący trzon grupy bracia Duplantier założyli grupę trzy lata przed Amerykanami. Kolejne zaskoczenie, ale to i tak nic w porównaniu z samą „Magmą”, która jest po prostu bardzo dobrą płytą. Zaleca się. Marek Szybryt

BBC, wskazując co roku „najbardziej DELLÉ „NEO” obiecującego artystę”, myli się niezwykle rzadko, a dokonania Michaela Kiwanuki są jedynie potwierdzeniem tej tezy. Nadal młody, wciąż obiecujący, ale już z doskonałym albumem na koncie Wiedziony potrzebą znalezienia artysta serwuje nam kolejny krążek. ciekawego zespołu grającego To przepełniony soulem album ciężką muzykę szukałem, szukałem, z niezwykle przystępną domieszką aż trafiłem na Gojirę. Uwielbiam, folku i brzmień z lat sześćdziesiątych kiedy moc, siła, huk idą w parze i siedemdziesiątych. Zgoda, takich z pomysłem i kunsztem, ale nie projektów było sporo, ale ten zdaje spodziewałem się spełnienia się wyjątkowy za sprawą niezwykle brutalnych muzycznych doznań melancholijnych, słodko-gorzkich znaleźć u Francuzów – cenię ich tekstów, zaśpiewanych z emocją za wiele, ale na bogatą scenę Nadzieje polskich fanów berlińskiej godną Marvina Gaya i Curtisa okołometalową nie liczyłem. Tym grupy Seeed na koncert w naszym Mayfielda. To nie przesada. Odwaga milsze było zaskoczenie, bo „Magma” kraju zostały pogrzebane dawno i prawda bijąca z twórczości to świetna płyta, która przypadnie temu, powoli gasły również widoki londyńczyka wciąga i pozwala do gustu wszystkim tym, którzy na kolejną płytę kolektywu. Czas delektować się nawet długimi, ZALECA SIĘ lubią ciężkie brzmienia, nie znosząc oczekiwania niespodziewanie 23 postanowił umilić Dellé, jedna trzecia niepodległa modom jak Lisa Gerrard, Szesnaście lat kazał czekać pionu wokalnego grupy. Jego drugi ma w sobie oniryzm i charyzmę, kolektyw didżejski z Melbourne na CLASSIXX album „NEO” niczego nadzwyczaj której mogłaby jej pozazdrościć swoje kolejne wydawnictwo. Ich „FARAWAY REACH” nowego nie wnosi, ale nie oznacza Björk. Muzyka, którą proponuje debiut „Since I Left You” utkany to, że płyta jest w jakikolwiek sposób na swoim piątym albumie, jest z setek sampli stał się w muzyce wtórna. Po prostu trzyma należyty niezwykle intymna i przestrzenna. elektronicznej pozycją klasyczną. poziom. Jak zwykle doskonale Świadczy o ogromnej wrażliwości Co się zmieniło przez ten czas wyprodukowane, świetnie brzmiące młodej artystki, która bez żadnego u The Avalanches, oprócz tego, kompozycje pompują zdrową dawkę żachnięcia, od samego początku, że z ośmioosobowego składu reggae, dancehallu, ale i ballad podąża swoją oryginalną drogą. przekształcili się w trio? To wciąż podlanych Seeedową alchemią. Barwick porusza się na styku misterne sklejanie niezliczonej Frank Dellé nie stroni również od intymistyki połączonej z senną aurą ilości sampli, tworzące całkiem ważkich tematów, co nie jest bez roztaczanych przez kolejne melodie nowe kompozycje, tylko tym razem znaczenia dla całości wydawnictwa, krajobrazów. To muzyka sferyczna, wspomagane żywymi instrumentami a obecność Gentlemana wśród zmysłowa, eteryczna, która podbija oraz wokalistami i raperami. Zestaw gości to dodatkowa rekomendacja. wewnętrzne światy od pierwszego gości robi wrażenie. Bo są to: Ariel Solidna robota. odsłuchu i daje wyobrażenie tego, Pink, MF Doom, Toro Y Moi, Father Powiedzmy to sobie szczerze: Michał Mościcki czym może być czuły dźwięk, John Misty czy Danny Brown. lato w tym roku było dość podłe. zabliźniający kolejną ranę. Muzycznie cały album to niezła Postarałem się więc wyszperać JULIANNA BARWICK Bartosz Suwiński karuzela gatunków takich jak: soul, jakąś płytę, która by choć trochę „WILL” hip-hop, disco czy psychodelia lat zrehabilitowała chroniczny brak sześćdziesiątych. I trzeba przyznać, słońca. I tu z pomocą przyszli że te wszystkie gatunki pięknie Tyler Blake i Michael Dawid, czyli ze sobą współgrają. Tworząc didżejsko-producencki duet Classixx. bezpretensjonalną i pogodną A jako że panowie na stałe mieszkają płytę. Mam tylko jeden zarzut do w Los Angeles, więc na słońcu Australijczyków. W moim odczuciu i pogodnych rytmach znają się płyta traci tempo, a dokładniej rzecz wyśmienicie. Pewnie dlatego ta płyta ujmując, od połowy albumu mam jest jak dobra impreza. Znajdziecie wrażenie, że to wciąż przyjemne dla na niej utwory, które idealnie pasują ucha kompozycje, ale jakby trochę do trójcy każdego imprezowicza, przewidywalne. Co nie zmienia czyli before, impreza właściwa faktu, że nowe wydawnictwo The i tzw. after. A wszystko to w rytmach Avalanches dostarczy wam fury house, disco, balearic. Warto jednak przyjemności. wspomnieć, że tym razem Classixx Urodzona w Louisianie wokalistka THE AVALANCHES w o wiele większym stopniu niż na jest zjawiskiem osobnym i odrębnym. Rafał Czarnecki „WILDFLOWER” debiucie posiłkowali się gośćmi, Ma wrażliwość Kate Bush, jest 24 że wymienię choćby tylko Passion Pita, T-Paina czy wschodzącą gwiazdę r’n’b How To Dres Well. Przełożyło się to na potencjał radiowy (i w ogóle KONCERT komercyjny) albumu. Ale nie ma w tym nic złego, bo nie jest to tanie mizdrzenie się do słuchacza. Rafał Czarnecki

SWANS „THE GLOWING MAN” HEY04 GRUDNIA

Ostatnie, dwupłytowe wydawnictwo, które zamyka trylogię rozpoczętą przez Michaela Girę w 2012 roku płytą „The Seer” (dwa lata później ukazało się „To Be Kind”), potwierdza, że nowojorski zespół jest w znakomitej i niepodrabialnej formie. Muzyka Swans jest doznaniem organicznym, anektującym całą percepcję swoim bezkompromisowym przekazem. Wymagającym skupienia i zestrojenia z nawarstwiającą się z impetem repetycją, ocierającą się o transcendencję. Muzyka Swans ma w sobie coś z rytuału, któremu trzeba się absolutnie podporządkować, dać się nieść dźwiękom. Improwizacje za każdym razem są narodzinami muzyki. Plemienność, „prymitywizm”, rytualność – trzy słowa, które trafiają w sedno. BILETY: 49 ZŁ PRZEDSPRZEDAZ, 55 ZŁ W DNIU KONCERTU Bartosz Suwiński 25 koncert #12 wrzesień 2016 Redakcja: Narodowe Centrum Polskiej Piosenki ul. Piastowska 14A, 45-082 Opole, [email protected] Opracowanie, redakcja treści: Marek Szubryt, [email protected] Zespół redakcyjny: Marek Szubryt, Rafał Czarnecki, Michał Mościcki ilustracja ‒ Kamil Pieśniewski Dr Misio Okładka: Opracowanie graficzne, skład: Kamil Pieśniewski, [email protected] Reklama: Aleksandra Chłodnicka, [email protected] Współpraca: Sławomir Kuźnicki, Bartosz Suwiński 02.12.16 Korekta: Krzysztof Szymczyk sala kameralna ncpp Nakład: 2000 egzemplarzy Wydawca: Narodowe Centrum Polskiej Piosenki ul. Piastowska 14A, 45-082 Opole, [email protected]

ISSN 2299-6273 „Muzyczny Informator Culturalny” MAGAZYN BEZPŁATNY

BILETY: 35 ZŁ PRZEDSPRZEDAŻ 45 ZŁ W DNIU KONCERTU 26 REPERTUAR NAR ODO W E CENTRUM POLSKIEJ PIOSENKI

ORGANEK

FISZ EMADE TWORZYWO

TYDZIEŃ FILMU NIEMIECKIEGO

LADY PANK

TACO HEMINGWAY

LUXTORPEDA

DR MISIO FISZ EMADE TWORZYWO LIPALI

12.11.2016 HEY SALA KAMERALNA NCP BILETY: 40 ZŁ PRZEDSPRZEDAZ, 50 ZŁ W DNIU KONCERTU WOJTEK MAZOLEWSKI QUINTET 27 REPERTUAR NANARRODODOO W W E E CENTRUMCENTRUM POLSKIEJPOLSKIEJ PIOSENKIPIOSENKI DONGURALESKO VEGANMANIA

14 FESTIWAL FILMOWY OPOLSKIE LAMY 5.10 NATALIA PRZYBYSZ /12.10 DAGADANA / 14.10 XXANAXX RN JAFIA KULTURALNIE

REKLAMA • REKLAMA • REKLAMA • REKLAMA • REKLAMA • REKLAMA • REKLAMA • REKLAMA • REKLAMA • REKLAMA SOLD MY SOUL

DECAPITATED

X PODBIEGI

JULIA VIKMAN PIEŚNI OKUDŻAWY, GERMAN, WYSOCKIEGO

V OPOLSKI FESTIWAL GÓR

KONCERT LAUREATÓW INTERNETOWEGO GŁOSOWANIA OPOLSKICH ELIMINACJI DO DEBIUTÓW. KAMILA DAUKSZ, AGNIESZKA ‘CHOSOVI’ ADAMCZEWSKA, RAVEL