Juchnowieckie szepty o historii

tom II

Juchnowieckie szepty o historii

tom II

Juchnowiec Kościelny 2017 Redakcja: Jakub Dobrzyński

Recenzja: prof. zw. dr hab. Cezary Kuklo

Opracownie redakcyjne i korekta: Edyta Chrzanowska

Tekst Marka Borcherta, na życzenie autora, nie został poddany korekcie językowej i został umieszczony w oryginale.

Projekt okładki, opracowanie graficzne, skład: Tomasz Matys

© Copyright by Gminna Biblioteka Publiczna w Juchnowcu Kościelnym, Juchnowiec Kościelny 2017

Wszystkie prawa zastrzeżone Kopiowanie lub reprodukowanie jakiegokolwiek fragmentu tej książki wymaga pisemnej zgody wydawcy

Nakład 150 egz.

ISBN 978-83-936266-4-1 Spis treści

Od organizatorów 7

Wiesław Wróbel 11 Wokół początków parafii w Juchnowcu Kościelnym. Dokumenty funduszowe i erekcyjne z 1547 r. oraz związane z nimi kontrowersje Jakub Dobrzyński 45 Zarys dziejów parafii w Płonce Kościelnej. Kilka słów o związkach z Juchnowcem Kościelnym Aleksandra Krahel 55 Obraz Matki Bożej z Juchnowca– przedstawienie typu ikonograficznego Izabela Szymańska 63 Sakowiczowie herbu Pomian i ich związki z ziemią juchnowiecką Monika Kozłowska 71 Od Annasza do Kajfasza. Dzieciobójstwo przed białostockimi sądami w połowie XVIII w. Łukasz Baranowski 85 Obrachunek całoroczny pięciu ogrodów wszelkiej percepty i ekspensy – rzecz o dochodowo- ści ogrodów Izabeli Branickiej Jakub Dobrzyński, Agata Samsel 97 Powstanie styczniowe na Podlasiu. Przyczynek do badań nad udziałem ziemiaństwa Białostocczyzny w zrywie narodowym Łukasz Danowski 115 Hotel „Ritz” – próba kategoryzacji na podstawie analizy porównawczej Piotr Sobieszczak 127 Gmina Juchnowiec w dwudziestoleciu międzywojennym Marek Borchert 163 Inspektorat V Białostocki Armii Krajowej w latach 1941-1944w świetle dokumentów opra- cowanych przez Władysława Żarskiego-Zajdlera Alan Jakman 183 Biblioteki i repozytoria cyfrowe jako źródła do badań genealogicznych i historycznych Noty biograficzne 195

Od organizatorów

Drugi tom Juchnowieckich szeptów o historii to kontynuacja działań podjętych przed rokiem przez Gminną Bibliotekę Publiczną w Juchnowcu Kościelnym. Wówczas to wydaliśmy pierwszy tom zawierający sześć tekstów traktujących o historii ziemi juchnowieckiej i szeroko pojętego Podlasia. Publikacja ta, odbijając się szerokim echem wśród lokalnej spo- łeczności i pasjonatów historii regionalnej, jeszcze bardziej utwierdziła nas w przekonaniu o potrzebie intensyfikacji działań. Efektem dalszej pracy w tym kierunku jest wydawnictwo, które oddajemy w Państwa ręce. Mamy nadzieję, że spełni pokładane w nim nadzieje wydawców, a Czytelnikom 7 przybliży historię naszego regionu. Autorzy tekstów reprezentują głównie młode pokolenie badaczy. Warto pamiętać, że na co dzień – poza pracą dydaktyczną, w bibliotece czy muzeum – propagują historię nam najbliższą. Książka ta jest więc nie- jako prezentacją efektów ich ciężkiej pracy. Poniższe artykuły są odpowiedzią na rosnące zainteresowanie hi- storią małej ojczyzny, którego nie da się zaspokoić zdawkowymi odpo- wiedziami czy pełnymi niedomówień i błędnych uproszczeń tekstami popularnymi. Jesteśmy przekonani, że naświetlenie problemów i braków w historiografii pomoże naszym Czytelnikom docenić pracę autorów, a jednocześnie zaowocuje „apetytem” na dalsze poszukiwania informacji w literaturze, a może i nawet w źródłach historycznych. Mamy nadzieję, że lektura tego tomu wniesie także nowe ustalenia dotyczące wspomnianych terenów. Tym bardziej, że liczba periodyków lokalnych traktujących o po- dobnej tematyce jest wstydliwie skromna. Wierzymy, że wydawnictwo to zlikwiduje swoisty „ugór” i zachęci innych do podobnej działalności. Niniejszy tom rozpoczyna obszerny artykuł Wiesława Wróbla. Uznany w środowisku znawca historii Białegostoku swe dociekania skupił na początkach parafii w Juchnowcu Kościelnym. Jego gruntowna kweren- da archiwalna rzuca nowe światło na kwestię fundacji i początkowy rozwój tego ośrodka religijnego. Na dziejach Kościoła katolickiego skoncentrował się również Jakub Dobrzyński, prezentując przeszłość Płonki Kościelnej. Na potrzeby niniejszego wydawnictwa zasygnalizował też związki parafii płonkowskiej z juchnowiecką, zachęcając do dalszych badań nad tą prob- lematyką. Aleksandra Krahel opisała obraz Matki Bożej z Juchnowca z per- spektywy kultu maryjnego. Wykorzystując swoje doświadczenie w pracy muzealnika, autorka poddała gruntownej analizie ten wyjątkowy wize- runek. W kręgach dotyczących stricte ziemi juchnowieckiej zostaniemy także przy lekturze tekstu Izabeli Szymańskiej, która podjęła się zbadania dziejów rodu Sakowiczów. Burzliwe dwudziestolecie międzywojenne na terenie obecnej gminy Juchnowiec Kościelny przedstawił uznany znawca regionu Piotr Sobieszczak. Zaproszeni do współpracy autorzy zaprezentowali zagadnienia związane z największym ośrodkiem miejskim na Podlasiu. Doktoranci Instytutu Historii i Nauk Politycznych Uniwersytetu w Białymstoku – 8 Monika Kozłowska i Łukasz Baranowski – przedstawili nam ciekawe kwe- stie z życia XVIII-wiecznego Białegostoku. Monika Kozłowska przez pry- zmat mikrohistorii skupiła się na trudnym temacie dzieciobójstwa, Łukasz Baranowski zaś, którego zainteresowania badawcze oscylują wokół histo- rii gospodarczej, pod lupę wziął ogrody Izabeli Branickiej. Z kolei Łukasz Danowski podjął się wielce interesującego, choć dość trudnego do opra- cowania tematu hotelu „Ritz” na tle innych polskich hoteli. Kwestią powstania styczniowego na Podlasiu zajęli się Agata Samsel i Jakub Dobrzyński. Również tekst Marka Borcherta pozostaje w kręgu konfliktów zbrojnych. Tom zamyka artykuł popularyzatora genealogii Alana Jakmana, po trosze w tonie krótkiego poradnika, który przybliżył nam biblioteki i repozytoria cyfrowe. * Pragnę serdecznie podziękować wszystkim autorom tekstów za- mieszczonych w tej publikacji. Bez Waszego wysiłku, włożonego w kwe- rendy i redakcję, Juchnowieckie szepty o historii byłyby jedynie mrzonką. Ogromne podziękowanie za recenzję niniejszego tomu kieruję w stronę prof. dr. hab. Cezarego Kukli. Wierzę, że cenne rady, które od nie- go otrzymałem, przyniosą efekt w sukcesywnym podnoszeniu poziomu naszego wydawnictwa w kolejnych latach. Dziękuję również Edycie Chrzanowskiej za profesjonalną i rzetelną korektę językową, Tomaszowi Matysowi zaś za skład i ostateczny wygląd tej skromnej książki.

Jakub Dobrzyński Juchnowiec Kościelny, 1 sierpnia 2017 r.

9

Wiesław Wróbel

Wokół początków parafii w Juchnowcu Kościelnym. Dokumenty funduszowe i erekcyjne z 1547 r. oraz związane z nimi kontrowersje

Wydawałoby się, że na temat początków parafii w Juchnowcu Kościelnym wiemy już w zasadzie wszystko. Do naszych czasów dochował się obszerny zestaw dokumentów, zarówno w oryginałach, jak i w później- szych odpisach czy kopiach, które pozwalają na rekonstrukcję wydarzeń związanych z fundacją uczynioną przez Stanisława Włoszka oraz erekcją parafii w latach 1547–1548. W nader bogatej historiografii regionalnej do- tyczącej dziejów ziemi juchnowieckiej i parafii w Juchnowcu znajdziemy więc dwie podstawowe daty związane z fundacją i erekcją parafii: 12 li- stopada 1547 r., gdy Stanisław Włoszek dokonał uposażenia, i 22 grudnia 1547 r., gdy biskup wileński Paweł Holszański potwierdził przywilej fun- 11 dacyjny Włoszka poprzez transumowanie go w akcie kanonicznej erekcji parafii1. W Archiwum Archidiecezjalnym w Białymstoku, w zespole akt archidiakonatu białostockiego, w skład którego wchodzą archiwalia two- 1 J. Kurczewski, Biskupstwo wileńskie, Wilno 1912, s. 240–241; J. Ochmański, Biskupstwo wileńskie w średniowieczu. Ustrój i uposażenie, Poznań 1972, s. 70; J. Wiśniewski, Początki Białegostoku i okolicznego osadnictwa, w: Studia i materiały do dziejów miasta Białegostoku, t. 4, red. H. Majecki, Białystok 1985, s. 24 (błędnie odnotowuje powstanie juchnowieckiej parafii w 1540 r.); J. Maroszek, Pogranicze Litwy i Korony w planach Zygmunta Augusta. Z historii dziejów realizacji myśli monarszej między Niemnem a Narwią, Białystok 2000, s. 508; S. Niewiński, Juchnowiec. Dzieje parafii, Białystok 2006, s. 38, 57–62; tenże, Pokój cieniom. Ziemi Juchnowieckiej historie nieokrzyczane, Juchnowiec Kościelny 2014, passim; G. Ryżewski, A. Kułak, Kroniki kościołów parafial- nych dekanatu białostockiego diecezji wileńskiej z lat 1849–1851, „Biuletyn Konserwatorski Województwa Podlaskiego” 2012, z. 18, s. 188; J. Maroszek, Pięć wieków Ziemi Juchnowieckiej, Juchnowiec Kościelny 2013, s. 34, 286–288 (gdzie tłumaczenie na język polski przywileju z 12 listopada 1547 r. i przyp. 1086 z powołaniem się na niepublikowane opracowanie przechowywane w zbiorach J. Maroszka, Kościół katolicki na Podlasiu. Zbiór dokumentów erekcyjnych i fun- duszowych. Juchnowiec, oprac. J. Maroszek, W.F. Wilczewski, Białystok 1996). rzonego od 1820 r. tzw. Archiwum Duchownego Obwodu Białostockiego, znajduje się duży zestaw dokumentów pochodzących z parafii w Juchnowcu Kościelnym. Wśród nich na szczególną uwagę zasługują trzy dokumenty pergaminowe. Dwa z nich to dyplomy wystawione 12 listo- pada 1547 r. w Wilnie przez Stanisława Włoszka2, mocą których skarbnik Wielkiego Księstwa Litewskiego i łożniczy Zygmunta Augusta ufundował beneficjum nowo tworzonej parafii rzymskokatolickiej w Juchnowieckim Dworze. Trzeci dyplom, nadający juchnowieckiemu kościołowi dodatko- we uposażenie, został wydany 20 września 1641 r. w Niewodnicy przez Stanisława Lewickiego, podczaszego podlaskiego3. To bardzo rzadki, jeśli nie jedyny przypadek, gdy akt utworzenia beneficjum uprawomocniony jest przez dwa dokumenty fundacyjne, można by więc powiedzieć, że hi- storycy mają do dyspozycji więcej niż się zazwyczaj oczekuje. Chciałoby się powiedzieć, że „od przybytku głowa nie boli”, w tym przypadku jednak nadmiar dokumentów powoduje duże komplikacje,

2 Postać Stanisława Włoszka nie doczekała się jeszcze własnego biogramu. Był synem Zachariasza i do Rzeczypospolitej przybył najpewniej wraz z Boną Sforzą. 12 Już w 1542 r. pełnił funkcję łożniczego młodego króla Zygmunta Augusta i miesz- kał w Krakowie, gdzie posiadał własny dom obok zamku wawelskiego, który w 1548 r. sprzedał Piotrowi Rozenowi (Matricularum Regni Poloniae Summaria, t. 4, cz. 1, nr 23053). Po objęciu władzy nad Wielkim Księstwem Litewskim przez Zygmunta Augusta w 1544 r. Włoszek został oddelegowany na dwór wileński, gdzie objął też funkcję podskarbiego, prowadzącego rejestry dochodów i oso- bistych wydatków króla. Już w 1547 r. otrzymał dożywotnie prawo posiada- nia dóbr juchnowieckich, które w 1543 r., po bezpotomnej śmierci Stanisława Gasztołda, przeszły w ręce monarsze. Dwa lata później Zygmunt August daro- wał mu Juchnowski Dworzec na własność dziedziczną (Archiwum Główne Akt Dawnych (dalej: AGAD), Metryka Litewska, sygn. 217, k. 858–861). W kolej- nych latach powiększył włość m.in. o obrub Mionki, młyn na rzece Turośni z jedną włóką ziemi oraz w dożywotnie posiadanie otrzymał 6 włók we wsi Lubiejki koło Turośni. Już w 1547 r. był też administratorem i dzierżawcą wło- ści zosleńskiej, a później puńskiej. W 1565 r. został starostą knyszyńskim. Był żonaty z Katarzyną Morską, zostawił synów: Mikołaja, Andrzeja i Jerzego. Zmarł w 1568 r. O Stanisławie Włoszku pisali m.in. J. Wolf, Senatorowie i dygnitarze Wielkiego Księstwa Litewskiego 1386–1795, Kraków 1885, s. 191; A. Boniecki, Poczet rodów w WKL w XV i XVI wieku, Warszawa 1887, s. 378; Urzędnicy WKL, t. 2, nr 196, 302; Urzędnicy centralni i dygnitarze Wielkiego Księstwa Litewskiego XIV–XVIII wieku. Spisy, oprac. H. Lulewicz, A. Rachuba, Kórnik 1994, s. 248; J. Maroszek, Pięć wieków Ziemi Juchnowieckiej…, s. 239–243. 3 Archiwum Archidiecezjalne w Białymstoku (dalej: AAB), Akta Archidiakonatu Białostockiego, sygn. 2.1.14, 2.1.15 i 2.1.16. których do tej pory nikomu nie udało się jednoznacznie wyjaśnić. Kłopot bowiem w tym, że oba dokumenty pergaminowe zostały wystawione przez tę samą osobę, tego samego dnia i w tym samym miejscu, ale mają odmiennie sformułowaną treść. W rezultacie natychmiast pojawiają się zasadnicze pytania – dlaczego powstały dwa dokumenty fundacyjne, co skłoniło fundatora do zmiany treści dokumentu, który przywilej jest pierwszy, który jest prawomocny, a który nie, czy mamy do czynienia z oryginałem i falsyfikatem, a może oba są oryginalne? Najczęściej spoty- kanym wyjaśnieniem faktu istnienia dwóch z pozoru tylko odmiennych przywilejów fundacyjnych jest arbitralne stwierdzenie, że jeden z przywi- lejów jest oryginałem, a drugi kopią mającą uchodzić za oryginał lub po prostu fałszerstwem. Podstawowym powodem wysnucia takiego właśnie wniosku są wydarzenia związane z konfliktem z XVII w. wokół rzekomej przynależności wsi Rumiejki do pierwiastkowego beneficjum juchnowiec- kiego kościoła oraz jego późniejszym bezprawnym odebraniem przez ko- latorów. Jeden z oryginałów fundacyjnych wymienia bowiem expressis ver- bis Rumiejki i zapis ten był interpretowany przez jedną ze stron – a także przez współczesnych badaczy historii – jako poświadczenie nadania tej- że miejscowości przez Włoszka na uposażenie fundowanej parafii. Drugi 13 przywilej natomiast zupełnie pomija Rumiejki, widziano więc w tym in- tencjonalne usunięcie ustępu o nadaniu miejscowości w przywileju funda- cyjnym spreparowanym przez potomków Stanisława Włoszka w obronie własnych interesów4. Czy takie wyjaśnienie jest poprawne? Dokładna analiza obu przywilejów i ich późniejszych losów, ale również odnalezienie nieznanych dotychczas dokumentów związanych z okolicznościami utworzenia parafii i jej erekcją przez biskupa wileńskie- go Pawła Holszańskiego, rzuciły nowe światło zarówno na zachowane do dziś dokumenty pergaminowe, jak i początki juchnowieckiego kościoła. Mając za punkt wyjścia obszerniejszą podstawę źródłową, spróbujmy po- nownie przyjrzeć się wydarzeniom z 1547 r., uszczegółowić rekonstrukcję okoliczności fundacji parafii i znaleźć właściwe wyjaśnienie powodów po- wstania dwóch dokumentów uposażeniowych, a przy tej okazji odpowie- dzieć definitywnie na pytanie: czy Stanisław Włoszek rzeczywiście prze- kazał ludzi i wieś Rumiejki na potrzeby beneficjum tworzonej parafii, czy

4 S. Niewiński, Juchnowiec. Dzieje parafii..., s. 57–61; tenże, Rodzina Sarnackich herbu Nałęcz w Rumiejkach, w: tegoż, Pokój cieniom…, s. 35–37. też może doszło tu do intencjonalnego (lub nie) nieporozumienia na linii proboszcz–kolatorzy. I.

Żeby to zrobić, w pierwszej kolejności musimy odrzuć wszelką dostępną w historiografii wiedzę dotyczącą początków istnienia parafii rzymskokatolickiej w Juchnowcu i przede wszystkim dokonać ponow- nej analizy zgromadzonych dokumentów. Zacznijmy od dokładnych oględzin najcenniejszych dokumentów, czyli dwóch pergaminów z 12 li- stopada 1547 r., zachowanych w zasobie Archiwum Archidiecezjalnego w Białymstoku. Przyjrzyjmy się więc na nowo ich formie zewnętrznej oraz treści:

sygn. 2.1.14: akt fundacji i uposażenia parafii pw. Trójcy Świętej, Najświętszej Maryi Panny Bożej Rodzicielki oraz Wszystkich Świę- tych w Juchnowieckim Dworze przez Stanisława Zachariaszewicza Włoszka, skarbnika Wielkiego Księstwa Litewskiego i łożniczego 14 królewskiego, wydany w Wilnie 12 listopada 1547 r. Spisany na karcie pergaminowej o wymiarach około 270 × 425 + 45 mm, złożonej u dołu, bez pieczęci, która pierwotnie była przywieszona na pergaminowym pasku, o czym świadczą prostokątne wycięcia u dołu dyplomu. W dokumencie brak pierwszej litery „I”. Po lewej stronie u dołu własnoręczny podpis Stanislaus Z[achariaszewicz] Wlossek thesauri curiae Lithuaniae, administrator et tenutarius Zosslen[sis] manu propria. Dokument był w kilku miejscach zalany, co spowodowało utratę czytelności niektórych partii tekstu, ewidentnie poprawianych w późniejszym okresie. Tylko dwa zapisy dorsalne są czytelne: pierwszy Fundusz Koscioła Juchnowieckiego 1547 die 12 9bra oraz drugi, wykonany w czasie wizyty generalnej 12 września 1712 r. przez Jerzego Ancutę, oficjała wileńskiego, oraz Stanisława Jaszkiewicza, notariusza apostolskiego, z przyłożeniem pieczęci opłatkowej na masie. Na potrzeby niniejszego artykułu dyplom ten określać będziemy jako „oryginał 1”;

sygn. 2.1.15: akt fundacji i uposażenia parafii pw. Trójcy Świętej, Najświętszej Maryi Panny Bożej Rodzicielki oraz Wszystkich Świę- tych w Juchnowieckim Dworze przez Stanisława Zachariaszewicza Włoszka, skarbnika Wielkiego Księstwa Litewskiego i łożniczego królewskiego, wydany w Wilnie 12 listopada 1547 r. Spisany na karcie pergaminowej o wymiarach 525 × 515 mm, złożonej u dołu i przeszytej w jednym punkcie jedwabnym sznurem beżowego koloru, na którym zawieszona jest formowana ręcznie miska pieczętna, zawierająca dawniej pieczęć Stanisława Włoszka. Wosk, w którym odciśnięta była pieczęć, wypadł z miski pieczętnej (jej obecny stan nie jest efektem uszkodzenia właściwego odcisku). Dokument nie jest sygnowany przez wystawcę. Dyplom został wszyty do księgi hipotecznej, założonej przez władze pruskie w 1804 r. W pierwszej połowie XIX w. został silnie uszkodzony w kilku miejscach przez gryzonie. Na rewersie, poza kilkoma zapisami zupełnie już nieczytelnymi, znajdujemy trzy podstawowe zapisy: a) adnotacja z drugiej połowy XVI w. fundationum ecclesiae parrochialis in Juchnowski Dwor dioecesis Vilnensis anno Domini 1547, b) poświadczenie przedłożenia dokumentu przez plebana juchnowieckiego, ks. Jerzego Michiewicza, w czasie wizyty generalnej przeprowadzonej 12 września 1712 r. przez Jerzego 15 Kazimierza Ancutę, oficjała wileńskiego, i notariusza Stanisława Juszkiewicza (z pieczęcią opłatkową na czerwonym wosku), c) regest dokumentu sporządzony w pierwszej połowie XIX w. Wśród nieczytelnych zdań zwraca uwagę jedno słowo fałszywy. Na potrzeby niniejszego artykułu dyplom ten – bez określania na razie jego domniemanej fałszywości – określać będziemy jako „oryginał 2”.

Analiza formalna obu dokumentów pozwala na bardzo ważny wniosek, że są to dyplomy oryginalne i pochodzące z epoki, w której zo- stały sporządzone. Nie budzi wątpliwości zewnętrzna forma dokumen- tów: zostały spisane na pergaminowej karcie, są zagięte u dołu, z przy- wieszonymi do nich pieczęciami wyciśniętymi w czerwonym wosku. Przy czym tylko oryginał 1 posiada własnoręczny podpis Stanisława Włoszka, podczas gdy oryginał 2 jest pozbawiony jakiejkolwiek sygnatury wystaw- cy. Natomiast przy oryginale 2 zachowała się miska pieczętna na sznurze, w oryginale 1 zaś pieczęć pierwotnie przywieszona na pasku pergamino- wym nie zachowała się do dziś, chociaż odnotowano ją jeszcze w XVII w.5 Treść obu dokumentów nie została sporządzona jedną ręką, ale porówna- nie charakteru pism obu pisarzy między sobą oraz z innymi dyplomami z tego samego okresu wykazuje, że oba przywileje są klasycznym przykła- dem kaligraficznej italiki, powszechnej w piśmie kancelaryjnym w poło- wie XVI w.6 Tak więc już analiza zewnętrzna obu dyplomów stawia pod

16 Il. 1. Porównanie duktu pisma obu dokumentów pergaminowych: po lewej oryginał 1, po prawej oryginał 2 (źródło: Archiwum Archidiecezjalne w Białymstoku, Akta Archidiakonatu Białostockiego, sygn. 2.1.14, 2.1.15)

znakiem zapytania identyfikację jednego z nich jako kopię lub falsyfikat. Pomijając kwestie arengi, szczególnie rozbudowanej w obu doku- mentach i poświęconej motywom religijnym, jako podstawie fundacji i erekcji parafii, niemającej jednak wpływu na właściwą treść dyspozycji, zwróćmy uwagę przede wszystkim na zakres dokonanego uposażenia 5 W odpisie przywileju sporządzonym w 1671 r. na podstawie wcześniejszej kopii przechowywanej w aktach diecezji wileńskiej zawarto dodatkowy zapis, że ad hac fundationis literis in filura pergamenae scripta sigillum pensile in cera [est] adim- pressum (Archiwum Państwowe w Lublinie (dalej: APL), Zbiór dokumentów, sygn. 10/1, k. 1v). Według S. Niewińskiego prawdopodobnie pieczęć znajdująca się przy oryginale 2 została wyjęta z oryginału 1 jako element uprawomocnienia rzekomego falsyfikatu. Takie działanie nie mogło mieć miejsca, ponieważ oryginał 1 nosi ślady mocowania pieczęci przy pomocy paska pergaminowego, a nie sznura (S. Niewiński, Juchnowiec. Dzieje parafii..., s. 58–59). 6 J. Słowiński, Rozwój pisma łacińskiego w Polsce XVI–XVIII wieku, Lublin 1992, s. 204, tabl. A.29; s. 206, tabl. A.31. w jego podstawowych punktach. Dla lepszego zobrazowania sytuacji po- równajmy dyspozycje dokumentów przy pomocy tabeli:

Oryginał 1 Oryginał 2 1. laneum unum integrum agri 1. laneum unum integrum agri, omnes [!] homines et villam penes agros curiae, quem an- meam Romieiki ad usu et su- tea Michalko subditus exco- stentatione suam excolendum lebat, ad usum et sustentatio- nem suam excolendum 2. medio vero laneum ibidem, 2. medium vero laneum ex alte- in quo aliquos hortulanos ha- ra parte agrorum curiae eius- beat, dedi donavi et perpetuo dem curie agri penes via que adscripsi dividit agros hortulanorum ab agro curiae iacendum, in quo aliquot hortulanos sibi locare posit 3. in quinque vero villis videlicet 3. in quinque vero villis meis Staresioło, Wolia, Romieyki, videlicet Staresioło, Wolia, Mazuri et villa hortulanorum, Romijcziki, Mazury et villa hor- de quolibet laneo possessio- tulanorum de quolibet laneo 17 nato, tam advocate, hominis possessionato tam advocati Putni quam villanorum ratione hominum puthne quam villa- decimae per grossos duode- norum ratione decimae per cim lituanicales grossos viginti polonicales 3a. decem pro festo Sancti Martini 3a. sexdecem pro festo Sancti plebanus modernus et pro martini plebanus modernus et tempore existens singulis annis pro tempore existens singulis perpetuisque temporibus pro annis perpetuisque tempori- se percepturus est bus pro se est percepturus 3b. reliqui vero grossi duo mi- 3b. reliqui vero grossi quatuor nistro ecclesiae seu ut vocat ministroribus ecclesiae seu ut magistro scholae ab eisdem vil- vocant magistris scholae etiam lanis singulis annis et perpetuis singulis annis et perpetuis tem- temporibus cedent poribus cedent 4. ex tabernis etiam tribus vel 4. ex tabernis etiam tribus vel quotquot erunt per grossos quotquot erunt per grossos sex Lituanicales eciam singulis octo polonicales singulis an- annis pro eodem festo Sancti nis pro eodem festo Sancti martini idem magister scholae Martinis idem magistri scholae est percepturus perpetuo percepiet perpetuo

Porównanie opisanych w obu oryginałach składników pierwiast- kowego uposażenia beneficjum juchnowieckiego kościoła pozwala za- uważyć, że mimo różnic w szczegółach ich opisu są one praktycznie iden- tyczne. Stanisław Włoszek nadał plebanowi na jego utrzymanie grunty złożone z włóki przeznaczonej pod uprawę oraz pół włóki z ogrodnikami, a także dziesięcinę pieniężną z pięciu wsi należących do dóbr juchnowiec- kich, z której część miała być przeznaczana na potrzeby plebana, a część na nauczyciela, wreszcie z trzech tawern należących do Włoszka roczny dochód z przeznaczeniem również na utrzymanie nauczyciela. Oprócz tego w obu dokumentach fundator mówi o placu przeznaczonym pod świątynię, plebanię i dom nauczyciela, który ma być jeszcze rozmierzony. 18 Różnice znajdujemy jedynie w tych częściach tekstu dyspozycji, które opisują lokalizację gruntów nadanych plebanowi, oraz w walucie, w której miały być wypłacane dziesięciny i dochody z juchnowieckich ta- wern (oryginał 1 – grosze litewskie, oryginał 2 – grosze polskie). Po pierw- sze, jedna włóka gruntu w oryginale 1 została opisana jako położona obok ludzi i wsi Rumiejki (chociaż w późniejszych kopiach oraz poprawkach naniesionych na oryginał słowo penes zamieniono na omnes – wrócimy do tego w drugiej części), w oryginale 2 mówi się natomiast o tym, że włókę położoną obok gruntów dworskich uprzednio uprawiał poddany imieniem Michałko. Z kolei półwłóczek w oryginale 1 nie posiada opisu lokalizacyjnego, podczas gdy w oryginale 2 jego położenie wskazano bar- dzo szczegółowo: „pół włóki gruntu położone z przeciwnej strony grun- tów dworskich obok drogi, która oddziela grunty ogrodników od gruntów dworskich”. Powyższa analiza prowadzi do bardzo ważnego wniosku. Mocą obu dokumentów Włoszek nadawał na utrzymanie juchnowieckiego ple- bana te same dobra, których opisy różnią się między sobą jedynie pod względem szczegółów lokalizacji oraz monety, w której powinności juch- nowieckich poddanych miały być wypłacane duchownym. Odrzucając warstwę czysto literacką i wyłuskując z treści obu przywilejów fundacyj- nych podstawowe punkty wymieniające składniki beneficjum kościoła w Juchnowieckim Dworze, dojdziemy do wniosku, że dyplomy wyrażają w zasadzie jednolitą wolę Włoszka, ubrano ją jednak w odmienne sło- wa. W rezultacie nie powinniśmy już mówić o oryginale i fałszerstwie, ale o dwóch redakcjach tego samego aktu. Skoro więc przywileje są oryginal- ne, zostały wystawione tego samego dnia, tj. 12 listopada 1547 r. w Wilnie przez Stanisława Włoszka, każdy był zaopatrzony w jego pieczęć (cho- ciaż tylko jeden został podpisany przez wystawcę), musimy zadać pod- stawowe pytanie: dlaczego powstały dwa dyplomy uposażenia parafii w Juchnowieckim Dworze? Zanim udzielimy jednoznacznej odpowiedzi, przyjrzyjmy się drugiemu etapowi przyjętej chronologii powstania kościoła i para- fii w Juchnowcu – kanonicznej erekcji dokonanej przez biskupa Pawła Holszańskiego. Wydarzenie to nastąpiło w Wilnie 22 grudnia 1547 r. Podstawą źródłową wykorzystywaną do tej pory przez historyków jest jedyna znana kopia przywileju biskupa Holszańskiego, wydana przed 19 1696 r. z akt diecezji wileńskiej przez ks. Jana Zgierskiego, kanonika wi- leńskiego7, którą oblatowano w księgach grodzkich brańskich w 1731 r. Dziś wpis do ksiąg grodzkich znany jest z odpisu uczynionego na przeło- mie XVIII i XIX w. przez Ignacego Kapicę-Milewskiego i przechowywanego w tzw. Kapicjanach w Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie8. Dokument ten jest powszechnie znany i był wielokrotnie cytowany jako podstawa źródłowa rekonstruowanej historii parafii juchnowieckiej. Dla pewności zajrzyjmy jednak do niego jeszcze raz. Przywilej ma standardową formę biskupiego przywileju wydawa- nego w związku z erekcją parafii. Oprócz protokołu (inwokacji, intytulacji i inskrypcji) i arengi znajdujemy tu narrację wyjaśniającą okoliczności wy- dania dokumentu. Dowiadujemy się z niej, że 22 grudnia 1547 r. w Wilnie przed biskupem Pawłem Holszańskim stanął Stanisław Włoszek, trzy- mając w rękach dokument fundacyjny parafii w Juchnowieckim Dworze

7 Dokument sporządzono przed 1696 r., gdyż ks. Jan Zgierski pełnił wówczas tylko funkcję kanonika wileńskiego, w 1696 r. otrzymał natomiast nominację na stano- wisko biskupa pomocniczego wileńskiego, co z pewnością zostałoby odnotowane w kopii. 8 AGAD, Kapicjana, p. 27, s. 501–514. manus suo subscriptas et sigillo subappenso obsignatas i przedstawiając go publicznie poprosił ordynariusza, aby na tej podstawie dokonał erek- cji parafii, wyznaczając jej granice i włączając w strukturę Kościoła, oraz swoim autorytetem potwierdził darowane uposażenie. Biskup, czyniąc zadość pobożnej prośbie, uczynił to poprzez podstawową formę potwier- dzenia i uwierzytelnienia treści dokumentu – transumował go w swoim przywileju. Po transumpcie zawarta została typowa forma kanonicznej erekcji parafii i potwierdzenia jej fundacji wraz z przypisaniem prawa patronatu do Stanisława Włoszka i jego sukcesorów. Wszystko działo się w obecności świadków: Józefa Jasieńskiego, archidiakona wileńskiego9, Jerzego Albinusa, doktora obojga praw i kantora wileńskiego10, Walentego z Pilzna, sekretarza królewskiego i kanonika wileńskiego oraz łuckiego11, Stanisława Bieruńskiego, kanonika łuckiego12, a także członków dwo-

9 Józef Jasieński h. Jastrzębiec, syn Wojciecha, duchowny z diecezji krakowskiej, później znalazł się na dworze Pawła Holszańskiego, wówczas biskupa łuckiego, gdzie najpierw pełnił funkcję notariusza, a następnie skarbnika. Po objęciu przez Holszańskiego tronu biskupiego w Wilnie w 1536 r. został archidiakonem wileń- skim. Był też sekretarzem biskupim i najwyższym rządcą biskupstwa wileńskiego 20 (w 1539 r.). Przez cały czas był bliskim współpracownikiem Holszańskiego. Trzymał liczne beneficja parafialne: był plebanem w Puniach, Łosicach (z filią w Hadynowie), Surażu i Skarbimierzu. Ponadto otrzymał kanonię w Krakowie oraz prałaturę kantora w Płocku. Znany był ze swojego zamiłowania do książek, których zgromadził pokaźną bibliotekę. Zmarł w 1560 r. i został pochowany przy katedrze wileńskiej (V. Ališauskas, T. Jaszczołt, L. Jovaiša, M. Paknys, Lietuvos katalikų dvasininkai XIV–XVI a., Wilno 2009, nr 1021). 10 Jerzy Albinus h. Rola, wywodził się z miejscowości Koźmin w diecezji poznań- skiej. W 1530 r. na Akademii Krakowskiej otrzymał bakalaureat, a w 1531 r. magi- sterium z filozofii. W 1539 r. studiował w Padwie, gdzie otrzymał tytuł doktora obojga praw. Przed 1540 r. objął prałaturę kantora wileńskiego, pełniąc jednocześ- nie funkcję sekretarza biskupa łuckiego, tamtejszego archidiakona, oficjała i wika- riusza in spiritualibus. Był plebanem w Janowie, Czarnawczycach, Lubzynie i Kownie oraz kanonikiem przy kolegiacie poznańskiej. Zmarł w 1570 r. (tamże, nr 1058). 11 Walenty z Pilzna w ziemi sandomierskiej, w 1513 r. ukończył Akademię Krakowską z tytułem magistra. Przed 1535 r. był już oficjałem biskupstwa łuckiego, a od 1536 r. kanonikiem wileńskim de mensa episcopali, w 1544 r. był też już kanoni- kiem łuckim. Pełnił jednocześnie funkcję plebana w Czarnawczycach i Pobojsku oraz prepozyta przy wileńskim kościele św. Marii Magdaleny. Zmarł w 1556 r. (tamże, nr 2507). 12 Stanisław Bieruński, wywodził się z diecezji krakowskiej, w latach 1527–1555 pełnił funkcję kanonika łuckiego, oficjała generalnego i wikariusza in spiritualibus diecezji łuckiej, prałata kustosza i sekretarza królewskiego. Był plebanem m.in. ru biskupiego Pawła Holszańskiego: marszałka Mikołaja Andrzejewicza i kuchmistrza Stanisława Sługockiego13. Dokument sporządził notariusz apostolski i pisarz biskupa ks. Wojciech Przetocki14. Oryginał biskupiego przywileju z pewnością otrzymał Stanisław Włoszek, po czym przekazał do juchnowieckiej plebanii, gdzie odnotowano go po raz pierwszy i ostat- ni w 1633 r. wraz z dyplomem stanowiącym podstawę uposażenia (ory- ginał 2). O ile losy dyplomu Holszańskiego nie są znane, o tyle przywilej Włoszka pozostał na kolejne stulecia przy kościele parafialnym. Był tam na pewno w 1712, 1727 i 1740 r.15 Dopiero po tej dacie, ale przed 1781 r.16, trafił do archiwum diecezji wileńskiej, skąd ponownie wrócił do Juchnowca na początku XIX w. Natomiast treść przywileju Holszańskiego wciągnięto do ksiąg biskupstwa wileńskiego, z których w późniejszych wiekach czyniono kolejne odpisy. Dokument Pawła Holszańskiego z 22 grudnia 1547 r. ma więc pod- stawowe znaczenie dla istnienia parafii w Juchnowcu, gdyż nie tylko ofi- cjalnie ją ustanawiał, ale także potwierdzał jej beneficjum ukształtowa- ne przez benefaktora mocą przywileju fundacyjnego. Skoro mamy dwa 21 w Wistyczach i kościoła św. Jakuba w Łucku. Zmarł w 1555 r. (tamże, nr 2219). 13 Mikołaj Andrzejewicz i Stanisław Sługocki pełnili swoje funkcje na pewno w latach 1547–1550. Zostali wymienieni po raz pierwszy przy okazji potwier- dzania dokumentu uposażeniowego parafii w Juchnowcu 22 grudnia 1547 r., następnie zaś świadczyli na dokumencie sprzedaży domu w Wilnie przez Jana Cichego Józefowi Jasieńskiemu z 20 kwietnia 1550 r. (P. Hildebrandt, Рукописное отделение Виленской публичной библиотеки, t. 1, Wilno 1871, nr 46, s. 92). 14 Wojciech Przetocki, odnotowany jako notariusz apostolski i pisarz biskupa Holszańskiego w latach 1547–1551, był świadkiem przy sporządzaniu potwier- dzeń dwóch przywilejów fundacyjnych kościoła w Juchnowcu, w 1551 r. spisał testament Pawła Holszańskiego (Lietuvos Metrika, knyga nr 1, užrašymų knaga 1 (1380–1584), Wilno 1998, nr 54, 616). Być może brat Mikołaja Przetockiego, duchownego z diecezji poznańskiej, przed 1537 r. notariusza apostolskiego, a przed 1541 r. notariusza kurii biskupiej wileńskiej (V. Ališauskas, T. Jaszczołt, L. Jovaiša, M. Paknys, Lietuvos katalikų…, nr 1507). 15 Biblioteka Uniwersytetu w Wilnie, Dział rękopisów, f. 57-B53-40, k. 213v. Oba przywileje zostały przedłożone wizytatorom w czasie wizytacji w 1712 r., co zostało odnotowane na ich odwrocie odpowiednią inskrypcją z podpisem i pie- częcią wizytatora. Kopie dokumentów wpisano także do aktu wizytacji generalnej przeprowadzonej w 1727 i 1740 r. (AAB, Archiwum parafii w Juchnowcu). 16 S. Niewiński, Juchnowiec. Dzieje parafii..., s. 60–61, wspomina o poszukiwa- niach archiwalnych w archiwum diecezjalnym przez kleryka o inicjałach Z.K., który widział dwa pergaminy Włoszka z 12 listopada 1547 r., nie mógł jednak rozwiązać problemu ich właściwej identyfikacji. oryginalne przywileje, zadajmy więc pytanie – który przywilej Stanisława Włoszka z 12 listopada 1547 r. transumował Paweł Holszański? Do bisku- piego aktu została wpisana treść oryginału 2, a więc tego, który uznawany jest za fałszerstwo. Biskup wileński potwierdził więc, że uposażenie juch- nowieckiej parafii stanowią: jedna włóka gruntu uprawiana dawniej przez Michałkę i położona obok gruntów dworskich, półwłóczek zasiedlony przez ogrodników oraz dziesięciny i część dochodów z tawern, wypłacane w monecie polskiej. Summa summarum, nie ma więc żadnych podstaw – formalnych i rzeczowych – sądzić, że oryginał 2 jest fałszerstwem. Wręcz przeciwnie, to właśnie ten dokument jest właściwym przywilejem fun- dacyjnym parafii w Juchnowcu i zawarte w nim zapisy miały pełną moc prawną. Dodatkowym potwierdzeniem kształtu beneficjum utworzonego w listopadzie i grudniu 1547 r. jest jego opis zawarty w wizytacji parafii z 1633 r.: In dictis bonis Juchnowiec praedictae ecclesiae fundata est per magnificum olim Stanislaum Włoszek thesaurarium curiae Magni Ducatus Lithuaniae, et inprimis unum laneum integrum agri penes agros curaie 22 iacentem, idem medium laneum ex altera parte agrorum curiae. Item percepit vigore eiusdem fundationis in quinque villis ratione decimae per grossos viginti polonicales, videlicet Staresioło, Wola, Romejczyki, Mazury et area hortulanorum. Ex iisdem quinque villis per grossos quatuor ba- calaureus percepit17. Widzimy więc wyraźnie, że w tym czasie struktura beneficjum odpowiadała dyspozycji zawartej w oryginale 2 i nie budziła żadnych kontrowersji, tym bardziej że przed wizytatorem przedłożono za- równo oba dokumenty fundacyjne, jak i pergaminowy akt erekcyjny parafii juchnowieckiej sub titulo et sigillo Pawła Holszańskiego. Dopiero więc dy- plom biskupi z transumptem właściwego przywileju Stanisława Włoszka dawał wizytatorowi, proboszczowi i patronowi świadomość tego, który z dwóch pergaminów z 12 listopada 1547 r. jest pełnoprawnym dokumen- tem fundacyjnym parafii. Daje on także definitywną odpowiedź, który z dwóch dyplomów przechowywanych w Archiwum Archidiecezjalnym w Białymstoku jest właściwym aktem uposażenia plebanii – jest nim ory- ginał 2. Skoro wiemy już, że oryginał 2 jest właściwym dokumentem fun- dacyjnym parafii i kościoła w Juchnowcu, musimy wreszcie poszukać od-

17 Biblioteka Uniwersytetu w Wilnie, Dział rękopisów, f. 57-B53-40, k. 213–213v. powiedzi na pytanie, dlaczego Włoszek nakazał sporządzić dwa dyplomy i jakie jest miejsce oryginałów 1 i 2 w omawianej historii początków para- fii. Odpowiedź na to pytanie byłaby niemożliwa, gdyby nie odnalezienie w Archiwum Państwowym w Lublinie poszytu zawierającego odpisy przy- wilejów fundacyjnych juchnowieckiego kościoła, sporządzone w 1671 r. przez kanonika wileńskiego Wojciecha Bejnarta na podstawie znajdują- cych się wówczas w archiwum diecezji wileńskiej kopii18. Na treść poszytu składają się następujące akty: 1. Przywilej fundacyjny kościoła parafialnego w Juchnowskim Dworze wystawiony przez Stanisława Włoszka w Wilnie 12 li- stopada 1547 r., którego treść odpowiada oryginałowi 1. 2. Przywilej biskupa wileńskiego Pawła Holszańskiego wystawio- ny w Wołpie 20 listopada 1547 r. potwierdzający dokument fundacyjny Stanisława Włoszka z 12 listopada 1547 r., którego treść odpowiada oryginałowi 1. 3. Przywilej nadający dodatkowe uposażenie kościołowi juch- nowieckiemu, wystawiony przez Stanisława Lewickiego w Niewodnicy 20 listopada 1641 r. 23 4. Wypis z akt ziemskich suraskich nadania dodatkowego upo- sażenia kościołowi juchnowieckiego uczynionego przez Jana Lewickiego w 1617 r. 5. Wypis z akt ziemskich suraskich nadania dodatkowego upo- sażenia kościołowi juchnowieckiego uczynionego przez Jana Lewickiego w 1618 r. W kontekście interesującej nas genezy oryginału 1 oraz rekonstruk- cji okoliczności powstania parafii w Juchnowcu szczególne znaczenie ma drugi z wymienionych dokumentów, którego treść nie była do tej pory znana historykom. Mamy tu do czynienia z innym potwierdzeniem funda- cji Stanisława Włoszka niż to, które 22 grudnia 1547 r. uczynił Holszański. W tym przypadku biskup wileński dokonał czynności prawnych związanych z erekcją parafii w Juchnowcu w swojej prywatnej rezydencji

18 APL, Zbiór dokumentów, sygn. 10/1-3, k. 1–5. Za wskazanie tych dokumentów składam serdeczne podziękowania prof. Janowi Tęgowskiemu i dr. Tomaszowi Jaszczołtowi. rodowej w Wołpie19 20 listopada 1547 r., a więc zaledwie w osiem dni po wystawieniu przywileju fundacyjnego przez Włoszka, ale na miesiąc przed drugim aktem erekcji. Narracja owego dokumentu informuje, że w związ- ku z brakiem skarg wobec publicznie ogłoszonego projektu wydzielenia z istniejących parafii nowej jednostki duszpasterskiej, Holszański potwier- dził fundację beneficjum poprzez transumowanie przywileju Stanisława Włoszka oraz w dalszej części dokumentu dokonał kanonicznej erekcji pa- rafii. Osobami poproszonymi na świadków tych czynności byli wyłącznie dworzanie i słudzy biskupa, przebywający wówczas w Wołpie: S. Świączycki, starosta ratnieński, Stanisław Odachowski, prefekt w Niedźwiedzicach, Maciej Zaleski, cześnik biskupi, Mikołaj Grochowski, faktor w Wołpie, znany nam już notariusz apostolski, ks. Wojciech Przetocki, oraz Mikołaj Pietruszowski, pisarz biskupi. Pozostaje wyjaśnienie tylko jednej kwestii, tj. treść którego przywileju z 12 listopada 1547 r. transumował w tym przy- padku Holszański? Okazuje się, że wpisał do aktu treść oryginału 1. Spróbujmy podsumować dotychczasowe ustalenia. Oryginał 1 został sporządzony jako pierwszy przywilej fundacyjny kościoła 24 w Juchnowcu, który 20 listopada 1547 r. przedłożono do zatwierdzenia biskupowi wileńskiemu w Wołpie. Ordynariusz, czyniąc zadość proś- bie Włoszka, erygował parafię juchnowiecką, której beneficjum oparte zostało o zawarte w przywileju nadania: włóka gruntu ornego obok lu- dzi i wsi Rumiejki, pół włóki z ogrodnikami, dziesięciny i dochody z kar-

19 Wołpa, miejscowość w powiecie grodzieńskim, w 1449 r. została nadana Olechnie Sudymontowiczowi przez Kazimierza Jagiellończyka (Lietuvos Metrika…, nr 180, 314, 374, 689). Po nim włość odziedziczyła Zofia, najstarsza córka Olechny z jego pierwszego małżeństwa z Jadwigą Moniwidówną, a prawa własności do Wołpy potwierdził jej w 1492 r. Aleksander Jagiellończyk oraz w 1517 r. Zygmunt Stary (tamże, nr 370, 381). Zofia była żoną Aleksandra Juriewicza Holszańskiego, od 1486 r. krajczego hospodarskiego i namiestnika grodzieńskiego, od 1495 r. podczaszego, a od 1497 r. kasztelana wileńskiego (S.M. Kuczyński, Holszański Aleksander Jurjewicz h. Hippocentaurus (zm. 1511), książę litewski, kasztelan wileński, „Polski Słownik Biograficzny” 1960, t. 9, s. 586–587). Trzecim synem Aleksandra i Zofii był urodzony około 1485 r. Paweł, od 1507 r. biskup łucki, a od 1536 r. biskup wileński. Jako jedyny męski potomek otrzymał po jej śmierci w 1518 r. wszystkie główne majątki rodowe: Holszany, Lebiedziewo, Chożów, Duniłowicze i Wołpę. Szerzej o rodowodzie Zofii Holszańskiej, jej testamencie i rodowych majątkach zob. W. Wróbel, Krąg rodzinny Zofii z Chożowa Holszańskiej i jej testament z 29 lipca 1518 r., w: Rody, rodziny Mazowsza i Podlasia. Źródła do badań genealogicznych, red. D.K. Rembiszewska, H. Krajewska, Łomża 2013, s. 345–366. czem wypłacane w monecie litewskiej. Z nieznanych przyczyn Stanisław Włoszek został zmuszony do przeredagowania treści przywileju fundacyj- nego i sporządzenia nowego dyplomu, czyli oryginału 2, datowanego na ten sam dzień 12 listopada 1547 r., ale przedłożonego do zatwierdzenia Pawłowi Holszańskiemu 22 grudnia 1547 r. Biskup ponownie erygował parafię juchnowiecką, transumując w swoim przywileju treść nowego do- kumentu fundacyjnego (włóka gruntu ornego uprawiana niegdyś przez Michałkę, pół włóki z ogrodnikami, dziesięciny i dochody z karczem wy- płacane w monecie polskiej). Logiczną konsekwencją takiego postępowa- nia jest fakt, że treść przywileju starszego została zastąpiona przez treść przywileju nowszego. A więc oryginał 1 i jego potwierdzenie w Wołpie 20 listopada 1547 r. są dokumentami pozbawionymi mocy prawnej, właś- ciwym zaś przywilejem fundacyjnym kościoła w Juchnowcu jest oryginał 2 wraz z jego potwierdzeniem w Wilnie 22 grudnia 1547 r. Przywilej Pawła Holszańskiego z 20 listopada 1547 r. ma jeszcze jeden bardzo ważny walor poznawczy, bowiem oprócz transumptu fun- dacji z 12 listopada 1547 r. biskup wciągnął do swojego aktu treść jesz- cze jednego, nieznanego dotychczas dokumentu. Jest to list sporządzony 25 przez biskupa Holszańskiego 12 sierpnia 1547 r. w Wilnie, skierowany do archidiakona wileńskiego Józefa Jasieńskiego, będącego także jego bli- skim współpracownikiem jeszcze z czasów pełnienia posługi biskupiej w Łucku. Paweł zwrócił się w nim do archidiakona z prośbą o komisyj- ne przeprowadzenie dochodzenia w sprawie wydzielenia nowej parafii, którą w Juchnowskim Dworze zamierza ufundować Stanisław Włoszek. Dworzanin Zygmunta Augusta pragnął w ten sposób ułatwić swoim pod- danym dostęp do Kościoła i sakramentów, do tej pory znacznie utrudnio- ny z powodu przeszkód naturalnych, takich jak wylewy rzek oraz zbyt duża odległość do świątyni w Turośni. Archidiakon miał na miejscu przekonać się o zasadności powstania nowej parafii, odebrać przysięgę od Włoszka o szczerości i prawości jego działań, a także wyznaczyć granice przyszłej jednostki duszpasterskiej. Wynik tych działań był oczywiście pozytywny, skoro Stanisław Włoszek 12 listopada 1547 r. sporządził dokument fun- dacyjny kościoła w Juchnowskim Dworze, na co uzyskał wcześniej zgodę króla Zygmunta Augusta, wyraźnie odnotowaną w obu przywilejach. Zrekonstruowana na nowo historia powstania juchnowieckiego kościoła ma jeden podstawowy brak – przyczyny konieczności sporządze- nia nowego przywileju fundacyjnego z 12 listopada 1547 r. wciąż pozostają niejasne i hipotetyczne. Fakt ten zastanawia tym bardziej, że zmiany w za- kresie uposażenia są niewielkie i dotyczą – jak już zostało to kilkakrotnie powiedziane – opisu lokalizacji nadawanych gruntów oraz zastąpienia monety litewskiej monetą polską. Najbardziej prawdopodobną przyczy- ną takiego przebiegu sprawy była osobista ingerencja Zygmunta Augusta. Działania Włoszka cały czas uzależnione były od jego woli i zgody, sko- ro monarcha był wciąż de iure właścicielem Juchnowca, nadanego jako królewszczyzna w dożywotnie władanie zaufanego dworzanina. Wiemy już, że jego akceptacji wymagała sama inicjatywa fundacji, możemy więc domyślać się, że jej przebieg i rezultaty także musiały być przez niego za- aprobowane. W tym scenariuszu staje się prawdopodobnym brak królew- skiej zgody na treść i formę oryginału 1 wraz z jego potwierdzeniem przez biskupa oraz nakaz przygotowania nowego przywileju (oryginał 2) i jego akceptacji przez ordynariusza. Dopiero treść drugiego przywileju i jego bi- skupie potwierdzenie uzyskały ostateczną akceptację monarchy. O jego decydującej roli w całej sprawie zdaje się wreszcie świadczyć to, że w tym przypadku doszło nie tylko do anulowania woli Stanisława Włoszka, ale także biskupa wileńskiego. Decyzję tej rangi mógł wydać tylko król. 26 Jeśli przyjmiemy, że to Zygmunt August zdecydował o konieczno- ści ponownej redakcji dokumentu uposażeniowego, możemy na koniec zastanowić się nad tym, co skłoniło go do takiego postępowania. Nie mogła to być kwestia błaha – wątpliwe, aby decyzja ostatniego Jagiellona podyktowana była li tylko redakcją stylistyczną dokumentu bądź też mało istotnymi opisami lokalizacji gruntów nadawanych przez Włoszka na utrzymanie plebana. Tym bardziej że – jak udowodniłem na początku – w obu przywilejach fundacyjnych składniki beneficjum są identyczne. W takim razie za najpoważniejszą różnicę między zapisami obu dyplo- mów, która ma bezpośrednie odniesienie do bieżącej polityki państwowej, należy wskazać zastąpienie groszy litewskich groszami polskimi. Już Zygmunt Stary planował unifikację systemów monetarnych wszystkich ziem znajdujących się pod jego panowaniem, a proces ten zapoczątkował w 1526 r. od reformy monety pruskiej. Zamysłem władcy było wprowadzenie unitaryzmu monetarnego sprowadzającego pieniądz do nowych standardów koronnych. Na przeszkodzie do realizacji tego pla- nu na Litwie stanęła grupa możnowładców, dążąca do zachowania odręb- ności litewskiego sytemu monetarnego i niezależności skarbu Wielkiego Księstwa Litewskiego20. Gdy Włoszek sporządzał dokumenty uposaże- niowe, stosunek wartości monety koronnej do litewskiej wynosił 4:5, tzn. 1 grosz litewski równał się 1,25 groszy koronnych. Co ważne, przelicze- nie wysokości uposażenia nadanego przez Włoszka w obu dokumentach fundacyjnych udowadnia, że nie zachowano między nimi bezpośredniego stosunku kwot: 12 groszy litewskich w oryginale 1 równa się 15 groszom koronnym, natomiast 20 groszy koronnych w oryginale 2 równa się 16 gro- szom litewskim. Wynika więc z tego, że w oryginale 2, potwierdzonym przez biskupa wileńskiego i Zygmunta Augusta, danina na rzecz Kościoła z każdej włóki osiadłej została zwiększona o 25% w stosunku do zapisów oryginału 1, tj. z 12 do 16 groszy litewskich, tudzież z 15 do 20 groszy pol- skich. Otwarte pozostaje jedynie pytanie, czy podwyższenie wysokości świadczeń było efektem działań króla, fundatora czy też biskupa. Po ob- jęciu władzy w Wielkim Księstwie Litewskim w 1544 r. Zygmunt August powrócił do ojcowskiego pomysłu, przygotowując reformę waluty litew- skiej dostosowującej ją do standardów koronnych. Stąd w zmianie waluty litewskiej na koronną należałoby widzieć jeden z przejawów dążenia króla do przygotowania gruntu pod planowaną reformę, który polecił wpro- wadzić do dokumentu walutę koronną, tak aby w najbliższej przyszłości 27 nie trzeba było korygować zapisów przywileju w zakresie waluty danin płaconych na rzecz juchnowieckiej plebanii. Jest to tym bardziej istotne, że województwo podlaskie, wyodrębnione w 1513 r. z województwa troc- kiego, w tym czasie nadal pozostawało w granicach Wielkiego Księstwa Litewskiego i dopiero na sejmie lubelskim z 1569 r. starania Zygmunta Augusta zarówno o przyłączenie tej ziemi do Korony, jak i o unifikację monety zostały zwieńczone sukcesem. Nic więc dziwnego, że Stanisław Włoszek nakazał wpisać do przywileju fundacyjnego (oryginał 1) war- tości daniny w monecie litewskiej, ale w drugiej jego redakcji musiał już uwzględnić wolę monarchy odnośnie do jego nowej polityki monetarnej. Juchnowiec nie jest wyjątkiem. Innym przykładem pojawienia się polskiej waluty jest późniejsza o zaledwie pięć lat fundacja kościoła parafialne- go w Jasionówce, w ramach której benefaktorzy – Łukasz, Kacper i Jerzy

20 Z. Żabiński, Systemy pieniężne na ziemiach polskich, Wrocław 1981, s. 92–96; A. Białkowski, T. Szweycer, Monety ostatnich Jagiellonów, Warszawa 1975, s. 27–49. Iwanowiczowie Kurzenieccy – nadali na uposażenie plebana daninę z każ- dej włóki w wysokości 5 groszy polskich, a nie litewskich21. W rezultacie powyższych rozważań początek linii chronologicznej wydarzeń związanych z powstaniem parafii w Juchnowcu należy umiej- scowić na okres przed 12 sierpnia 1547 r. Przed tym dniem Stanisław Włoszek przedstawił biskupowi wileńskiemu Pawłowi Holszańskiemu projekt utworzenia nowej świątyni w swoich dobrach juchnowieckich. Na tej podstawie ordynariusz polecił archidiakonowi Józefowi Jasieńskiemu potwierdzić na miejscu zasadność tego przedsięwzięcia, co ten musiał uczynić w niedługim czasie. Uzyskawszy potwierdzenie od Jasieńskiego, Stanisław Włoszek mógł przystąpić do pracy nad budową świątyni i orga- nizacją jej beneficjum. Przed 12 listopada otrzymał od Zygmunta Augusta konsens na dalsze działania (zgoda królewska była wymagana ze wzglę- du na fakt, że Włoszek był w tym czasie tylko dożywotnim posiadaczem dóbr juchnowieckich; nie wiadomo jednak, czy zakres nadania był przed- miotem uzgodnień). Mając zgodę archidiakona i króla, dnia 12 listopada 1547 r. w Wilnie Stanisław Włoszek sygnował swoim podpisem pergami- 28 nowy dyplom (oryginał 1), w którym opisał zakres uposażenia plebana fundowanej parafii. Osiem dni później, 20 listopada, za pośrednictwem prokuratora przedstawił go w Wołpie do zatwierdzenia biskupowi wileń- skiemu Pawłowi Holszańskiemu. Ordynariusz aprobował dokument, tran- sumując go w akcie kanonicznej erekcji parafii. Z przywilejem fundacyj- nym i potwierdzeniem biskupim Włoszek udał się następnie do Zygmunta Augusta, prosząc go o akceptację obu dokumentów. Okazało się jednak, że monarcha nie wyraził swojej aprobaty dla treści uposażenia, przypusz- czalnie domagając się zmiany zastosowanej waluty danin z litewskiej na polską. Stanisław Włoszek musiał przeredagować treść przywileju fun- dacyjnego i w nowej formie (oryginał 2) przedłożył go do zatwierdzenia przez biskupa. Ponowna akceptacja fundacji oraz erekcja parafii nastąpiły 22 grudnia 1547 r. Dopiero teraz Zygmunt August mógł potwierdzić fun- dację kościoła parafialnego w Juchnowcu, co uczynił przywilejem wyda-

21 AAB, Akta Archidiakonatu Białostockiego, sygn. 2.1.13 (oryginał pergaminowy, przy czym fragment dotyczący poboru daniny z włók osiadłych w wysokości 5 groszy polskich jest poprawiany lub interpolowany). Grosze polskie odnotowane są w kopii: Muzeum Narodowe w Krakowie, Biblioteka Czartoryskich, rkps. 1777 IV, s. 506–508. Tłumaczenie: J. Maroszek, A. Studniarek, Dzieje obszaru gminy Jasionówka, Jasionówka [2009], s. 63–65. nym w Brześciu Litewskim 10 maja 1548 r.22, zamykając tym samym trwa- jący co najmniej od sierpnia 1547 r. proces tworzenia nowej parafii.

II.

Nieprzypadkowo w dotychczasowych rozważaniach pomijałem kwestię wsi Rumiejki. Logiczną konsekwencją uznania oryginału 2 za pra- womocny dokument fundacyjny i uposażeniowy juchnowieckiej parafii jest konieczność odrzucenia wszelkich domniemań lub stwierdzeń, że lu- dzie i wieś Rumiejki stanowili część pierwiastkowego beneficjum ufundo- wanego przez Stanisława Włoszka mocą przywileju z 12 listopada 1547 r. Potwierdzeniem tego jest cytowana już wizytacja parafii z 1633 r., wymie- niająca jedynie te składniki uposażenia plebanii, które znalazły się w treści oryginału 2. Stąd można wysnuć wniosek, że przed 1633 r. nikt nie podwa- żał prawdziwości dyplomu potwierdzonego przez Holszańskiego w Wilnie 22 grudnia 1547 r. i nie wysuwał roszczeń wobec rzekomej przynależności wsi Rumiejki do beneficjum juchnowieckiego kościoła. Dopiero utrata świadomości o prawomocności oryginału 2, głównie w konsekwencji za- 29 ginięcia lub wyjęcia z archiwum parafialnego aktu potwierdzenia fundacji i erekcji parafii przez Pawła Holszańskiego, musiała stanowić czynnik de- cydujący o pojawieniu się wątpliwości, który z dwóch pergaminów wy- stawionych przez Stanisława Włoszka należy uznać za właściwy przywilej fundacyjny. Kłopoty z rozróżnieniem i ustaleniem przyczyn wystawienia dwóch przywilejów trwały jeszcze w XVIII w. i do dnia dzisiejszego nie były definitywnie rozstrzygnięte. Z powyższej konstatacji płynie istotny wniosek, że kwestia rzekomych praw własności plebanów juchnowieckich do wsi Rumiejki musiała pojawić się dopiero w drugiej połowie XVII w. Zanim jednak zastanowimy się nad genezą roszczeń wobec wsi Rumiejki, zajrzyjmy ponownie do podstawy źródłowej, to jest do orygina- łu 1, odnotowującego tę miejscowość i będącego podstawą wysnuwania wniosków w zakresie ustalania składników pierwotnego beneficjum juch- nowieckiego kościoła. Według tenoru pergaminu Stanisław Włoszek na uposażenie plebana nadał: inprimis plebano predicti ecclesiae pro tempore existenti eiusque successoribus [...] laneum unum integrum agri omnes ho- mines et villam meam Romieiki ad usu et sustentatione suam excolendum.

22 AGAD, Metryka Litewska, sygn. 217, s. 812–813. Il. 2. Interpolacja treści widoczna w oryginale 1 (źródło: Archiwum Archidiecezjalne w Białymstoku, Akta Archidiakonatu Białostockiego, sygn. 2.1.14)

W tłumaczeniu dosłownym ustęp ten brzmi „przede wszystkim pleba- nowi tegoż kościoła na czas urzędowania jego i jego następców [nadaję], włókę jedną całą ziemi wszystkich ludzi i wieś moją Romieiki do uprawia- nia na swój użytek i utrzymanie”. Treść tego fragmentu budzi pewne wąt- pliwości już pod względem stylistycznym, zdanie bowiem brzmi „kośla- wo”, a w XVII–XVIII w. próbowano nadać mu wyraźniejszy sens, dodając między słowami agri i omnes przecinek lub nawet średnik. Co więcej, jeśli 30 przyjrzymy się bliżej oryginałowi, z pewnością zauważymy, że kilka słów ustępu poświęconego nadaniu włóki ziemi jest wtórnie poprawionych, ponieważ pierwotny zapis uległ zatarciu w wyniku zalania i uszkodzenia pergaminu. Można więc zastanowić się, czy przy tej okazji nie doszło do interpolacji treści, tzn. do wprowadzenia do dokumentu wtrętów bez wiedzy i zgody wystawcy, które skutkowały zmianą oryginalnego brzmie- nia aktu w ten sposób, by odpowiadał on intencjom autora interpolacji. Najprostszym sposobem sprawdzenia czy treść przywileju została inter- polowana, będzie dotarcie do możliwie dużej liczby jego kopii, tak aby po ich ułożeniu według daty sporządzania odnaleźć moment, w którym do- szło do naniesienia na oryginał zmian treści. Po pierwsze, w zestawie kopii przywilejów juchnowieckiej parafii z 1671 r. znajduje się dokument fundacyjny Włoszka w brzmieniu odpo- wiadającym oryginałowi 1. Omawiany ustęp dotyczący nadania włóki ziemi brzmi identycznie, jak w przypadku oryginału 1: laneum unum inte- grum agri, omnes homines et villam meam Romieyki ad usum et sustenta- tione suam excolendum, przy czym słowo omnes jest wyraźnie interpolo- wane, zapisane na znajdującym się tu wcześniej słowie. Nie koniec na tym. Wiemy już, że oryginał 1 został transumowany przez Pawła Holszańskiego w akcie kanonicznej erekcji parafii sporządzonym 20 listopada 1547 r. Il. 3–4. Fragment kopii przywileju fundacyjnego z 12 listopada 1547 r. sporządzo- nej w 1671 r. na żądanie ks. Wojciecha Ludwika Orzeszki z zaznaczeniem 31 interpolowanego słowa omnes. Poniżej powiększenie tego słowa ze wska- zaniem widocznego fragmentu litery p, nad którą nadpisano słowo omnes (dla porównania kształt litery p wskazano w słowie praesentans położo- nym we wcześniejszym wierszu) (źródło: Archiwum Państwowe w Lublinie, Zbiór dokumentów, sygn. 10)

Wystawiony wówczas dyplom musiał albo pozostać w rękach Stanisława Włoszka, a jego kopię wpisano do ksiąg konsystorskich biskupstwa wileń- skiego23, albo oryginał pozostał w rękach wystawcy i został zdeponowany w archiwum diecezjalnym. W każdym razie oryginał zaginął, a jego treść znana jest jedynie z kopii sporządzonej w 1671 r. w oparciu o wersję znaj- dującą się wówczas w archiwum diecezji wileńskiej (kopię lub oryginał). Z pewnością więc jego brzmienie odzwierciedla najwcześniejszy tenor przywileju Stanisława Włoszka z 12 listopada 1547 r. (oryginał 1). Niestety, także i tu słowo omnes zostało ewidentnie dopisane na innym słowie już po sporządzeniu wypisu. W obu przypadkach zastąpiono słowo o iden- tycznej liczbie liter i podobnym brzmieniu. Mamy więc do czynienia z sy-

23 Treść ksiąg konsystorza wileńskiego z lat 1546–1550 nie zachowała się do dnia dzisiejszego. tuacją, w której zarówno na oryginale 1 znajdującym się w 1671 r. w ar- chiwum parafialnym, jak i na kopiach wydanych tego roku z archiwum diecezji wileńskiej znajdujemy dowody intencjonalnej zmiany brzmienia słowa użytego w pierwotnej redakcji dokumentu fundacyjnego Włoszka na słowo omnes.

Il. 5. Fragment kopii aktu potwierdzenia uposażenia i erekcji parafii przez Pawła Holszańskiego z 20 listopada 1547 r. sporządzonej w 1671 r. na żądanie ks. Wojciecha Ludwika Orzeszki z zaznaczeniem interpolowanego słowa omnes (źródło: Archiwum Państwowe w Lublinie, Zbiór dokumentów, sygn. 10)

32 Odpowiedź na nurtujące nas pytanie o zastąpione słowo znajdu- jemy w kolejnych dwóch kopiach oryginału 1, wciągniętych w połowie XVII i XVIII w. do dwóch kopiariuszy dokumentów z archiwum diecezji wileńskiej. Jeden z nich, określany jako Liber VI24, został spisany w latach 1643–1645 przez ks. Wawrzyńca Mocarskiego25, drugi natomiast aktual- nie przechowywany jest w zasobie Biblioteki Książąt Czartoryskich pod sygn. 1777 IV26. Według ustaleń Władysława Semkowicza, współwydawcy Kodeksu dyplomatycznego katedry i diecezji wileńskiej, księga ta jest toż- sama z tzw. Liber Magnus i została sporządzona za czasów biskupa wi- leńskiego Michała Jana Zienkowicza (1730–1762). Wiadomo, że obie księgi z połowy XVIII w. treść kopiowanych przywilejów czerpały bezpośrednio z kopiariusza Liber VI. W takim razie mamy do dyspozycji dwa odpisy przywileju fundacyjnego Włoszka: z lat czterdziestych XVII w. i połowy XVIII w., przy czym drugi jest bezpośrednią kopią pierwszego. W obu przy-

24 Biblioteka Uniwersytetu Wileńskiego, f. 57-B53-44 (Actorum archivi diaecesis Vilnensis liber 6tus). 25 W. Semkowicz, Wstęp, w: Kodeks dyplomatyczny katedry i diecezji wileńskiej, t. 1: 1387–1507, Kraków 1994, s. XXXIV–XXXVIII. 26 Muzeum Narodowe w Krakowie, Biblioteka Czartoryskich, rkps. 1777 IV, s. 496–498. padkach ustęp dotyczący nadania jednej włóki ziemi juchnowieckiej para- fii brzmi następująco:laneum unum integrum agri penes homines et villam meam Romieyki ad usum et sustentationem suam excolendum („jedną całą włókę ziemi obok ludzi i wsi mojej Rumiejski do uprawiania na użytek i utrzymanie swoje”)27.

Il. 6. Fragment kopii dokumentu uposażeniowego kościoła parafialnego w Juchnowcu z 12 listopada 1547 r. (oryginał 1) z kopiariusza przywilejów diecezji wileńskiej zwanej Liber VI (ok. 1643–1645) z zaznaczeniem po- 33 prawnie odnotowanego słowa penes (źródło: Vilniaus universiteto biblio- teka, Rankraščių skyrius, f. 57-B53-44, k. 180v.)

Zapis z kopiariusza przywilejów diecezji wileńskiej ma więc klu- czowe znaczenie dla zrozumienia całej sprawy. W pierwotnym brzmieniu przywileju fundacyjnego Stanisława Włoszka z 12 listopada 1547 r. (orygi- nał 1), ludzie i wieś Rumiejki nie stanowiły przedmiotu nadania, ale jedynie wyznacznik geograficznego położenia włóki ziemi ofiarowanej na utrzy- manie plebana. Interpolacja na oryginale 1 została więc dokonana naj- pewniej mniej więcej w tym samym czasie, co kopie wydane z archiwum diecezjalnego w 1671 r., skoro kopiariusz Liber VI z lat 1643–1645 oraz po- wtarzający za nim kopiariusz z Biblioteki Książąt Czartoryskich odnoto-

27 Biblioteka Uniwersytetu Wileńskiego, f. 57-B53-44, k. 180v. Co ciekawe, korzystający z kopiariuszy ks. Jan Kurczewski w swojej monumentalnej pracy Biskupstwo wileńskie (Wilno 1912), opisując na s. 240–241 kościół w Juchnowcu, podaje, że pleban w 1547 r. został uposażony nadaniem „daniny z poddanych po 12 groszy od gospodarza, z których 10 groszy szło na proboszcza, a 2 na magi- stra szkoły, dziesięcin z Juchnowca, łąki przy Romiejkach i placu pod plebanię i szkółkę”. Wiedza duchownego oparta była bowiem na kopiach nieskażonych interpolacją. wują użycie poprawnego słowa penes. Owa interpolacja, która pojawia się wyłącznie na dokumentach przechowywanych w archiwum parafialnym (oryginał 1, kopie z archiwum diecezjalnego sporządzone w 1671 r.), była bardzo zmyślna, krótka i prosta: słowo penes zostało zamienione na sło- wo omnes. Niewielka różnica w brzmieniu ma ogromne znaczenie w treści dyspozycji przywileju, gdyż zamiast nadania włóki obok wsi Rumiejki in- terpolacja wprowadzała nadanie całej wsi. Powyższe wyjaśnienia udowadniają, że wieś Rumiejki nie została na- dana na uposażenie tworzonej w 1547 r. parafii w Juchnowcu. Pojawienie się roszczeń wobec rzekomej przynależności miejscowości do beneficjum musiało być więc przejawem intencjonalnych i z góry przemyślanych dzia- łań, w ramach których nastąpiło użycie nieprawomocnego przywileju fundacyjnego Stanisława Włoszka (oryginał 1) oraz wypisów dokonanych w 1671 r. z archiwum diecezji wileńskiej do utworzenia błędnej podstawy prawnej pretensji, uczynionej poprzez zmianę jednego słowa – penes na omnes. W rezultacie rodzi się fundamentalne pytanie o to, kto był osobą od- 34 powiedzialną za całą sprawę. Moim zdaniem nie jest dziełem przypadku, że pretensje do wsi Rumiejki zgłosił po raz pierwszy oficjalnie ks. Wojciech Ludwik Orzeszko, pełniący funkcję plebana juchnowieckiego w latach 1663–168628, który swoje żądania podpierał, trzymając w rękach dyplom określany przez nas jako oryginał 1. Postać tego duchownego zapisała się bardzo wyraźnie na kartach historii ziemi juchnowieckiej, ale niestety nie są to zapisy chlubne. W każdym razie okres pozostawania ks. Orzeszki na plebanii juchnowieckiej to czas szczególnie burzliwy w dziejach parafii, znaczony ostrymi i trwającymi ponad dekadę konfliktami prowadzony- mi między duchownym, grupą ówczesnych patronów kościoła i wiernymi, w które wplątał się także biskup wileński Mikołaj Stefan Pac. Ksiądz Wojciech Ludwik Orzeszko wywodził się z rodziny osiadłej od połowy XV w. we wsi Falatycze w ziemi mielnickiej i pieczętującej się herbem Korab29. Został prezentowany przez kolatorów przed biskupem wileńskim zapewne jeszcze w 1663 r. Przejęcie beneficjum nastąpiło 18 li- 28 S. Niewiński, Juchnowiec. Dzieje parafii…, s. 256. 29 K. Niesiecki, Herbarz polski, t. 7, Lipsk 1841, s. 140; T. Jaszczołt, Szlachta powiatu mielnickiego do połowy XVI w., w: 497. rocznica urodzin województwa podlaskiego. Referaty z sesji historycznej Mielnik, 29 sierpnia 2010 r., Białystok 2010, s. 119–120. stopada 1663 r. w obecności ks. Wojciecha Beynarta, kanonika wileńskiego i prepozyta białostockiego30. Po ustąpieniu ks. Stanisława Kossakowskiego pełnił funkcję komendarza, natomiast od początku 1664 r. był już ple- banem. Początkowo nic nie wskazywało na to, aby między duchownym a kolatorami kościoła miały występować jakieś napięcia. Wydaje się, że punktem zwrotnym w stosunkach między obiema stronami były poczy- nania ks. Orzeszki w sprawie pozyskania od króla Jana Kazimierza prawa na odbywanie targów i jarmarków na terenie tzw. poświętnego, z które- go dochody miały wpływać do kasy kościelnej. Stosowny przywilej mo- narcha wydał w Warszawie 29 kwietnia 1667 r., darując plebanowi prawo odbywania coniedzielnych targów oraz czterech jarmarków rocznie: na św. Kazimierza – 4 marca, Zwiastowania NMP – 25 marca, Narodzenia NMP – 8 września i Niepokalanego Poczęcia NMP – 8 grudnia. Natomiast 9 listopada 1669 r. król Michał Korybut Wiśniowiecki potwierdził nadanie, zmieniając dni jarmarków na dzień wspomnienia św. Dominika (8 sierp- nia) i w uroczystości: Trójcy Przenajświętszej (między 17 maja a 20 czerw- ca), Nawiedzenia Matki Bożej (31 maja) oraz Wszystkich Świętych (1 listopada)31. 35 Targi i jarmarki dawały z pewnością duży zastrzyk funduszy na rzecz parafii i jej rządcy, ale zysk jednej strony był stratą drugiej. Wątpliwe, aby kolatorzy kościoła juchnowieckiego, będący właścicielami dóbr juch- nowieckich i sąsiednich majątków ziemskich, mający na uwadze docho- dowość swoich włości, bez przeszkód zgodzili się z zaistniałą sytuacją. Potwierdzenie przywileju w 1669 r. zdaje się udowadniać, że ks. Orzeszko obawiał się utraty otrzymanych praw, zabiegał więc o zabezpieczenie swo- ich interesów zaledwie kilka miesięcy po elekcji nowego monarchy. Z kolei niechęć ze strony kolatorów widoczna jest w trwającym jeszcze na po- czątku XVIII w. konflikcie dotyczącym praw do gruntu, na którym odby- wały się jarmarki. Zakończył się on dopiero w 1730 r. wyrokiem przysądza-

30 W aktach parafialnych zachował się skrawek końcowy dokumentu podpisanego przez ks. Stanisława Kossakowskiego, plebana juchnowieckiego, i sygnowanego poniżej: A[nno] D[omi]ni 1663 die 18 novemnris praesentis registrum coram me exhibitum admodum reverendo domino Adalberto Orzeszko comendario paro- cho tunc Juchnowiecensi tradidi oraz Adalbertus Casimirus Beynart, canonicus Vilnensis, praepositus Białostocensis, ad hunc actum commisarius. 31 J. Maroszek, Targowiska wiejskie w Koronie Polskiej w drugiej połowie XVII i w XVIII wieku, Białystok 1990, s. 236; tenże, Pięć wieków..., s. 87. jącym grunt na rzecz parafii32. Niesubordynacja duchownego i pozyskanie intratnego przywileju musiały budzić złość kolatorów, ale jednocześnie ks. Orzeszko należał z pewnością do osób, które potrafiły zadbać o swoje interesy. Zderzenie tych dwóch sił nastąpiło na pewno w 1671 r. W tym roku miały miejsce dwa, z pozoru niezależne, wydarzenia. Dnia 7 marca 1671 r. ks. Wojciech Beynart na prośbę ks. Orzeszki wydał zestaw odpisów dokumentów fundacyjnych, uposażeniowych i erekcyj- nych parafii w Juchnowcu, które przechowywane były w archiwum diece- zji wileńskiej33. Natomiast 20 marca 1671 r. do akt konsystorza wileńskie- go wpisano skargę przeciwko ks. Orzeszce, sporządzoną przez Samuela Lewickiego, ówczesnego właściciela Niewodnicy Lewickiej, w skład której wchodziła wieś Rumiejki. Czytamy w niej: „Ja, Samuel Aleksander Lewicki, protestuję się z wielkim żalem moim przeciwko JM księdzu Wojciechowi Ludwikowi Orzeszce, plebanowi juchnowieckiemu o to, iż on legacjom antecesorów moich, tj. godnej pamięci pana Jana Lewickiego, podstole- go podlaskiego, a stryja mego, za którego duszę dwie mają być odprawo- wane msze święte na każdy tydzień i drugiej legacji rodzica mego pana 36 Stanisława Lewickiego, podkomorzego ziemi bielskiej, za którego także duszę, co tydzień przez rok powinna się ex obligatione odprawować jedna msza święta – nie dosyć czyni. Lubo go z tych fundacji dochodzi roczna kwota, co się z kwitów JM pokazać zawsze może. Od administracji sakra- mentów świętych, pogrzebów i szlubów wielkie depaktacje przez JM dzieją się, bo od pogrzebu od poddanych moich, gdy ciało pogrzebie 5 zł bierze, od szlubów kilka złotych. Nie respektując na to, że przodkowie moi tym umysłem dziesięcinę fundowali, aby księża plebani mając w sprawie swo- jej do sustentacjej kapłańskiej od poddanych nie wyciągali przy szlubach i pogrzebach nad słuszności. Grunty tenże ksiądz pleban od kilkuset lat mnie należyte, jak same pokazują granice, gwałtem poodbierał, szkody tam mnie samemu jako im, poddanym moim w włókach, borach, lasach od objęcia plebanii juchnowieckiej nieznośne co rok czyni, a spra- wiedliwości nie mogę się doprosić, przez co już połowa chłopów poroz- chodziła się dla wielkiego uciemiężenia poddanych moich. Każe im con- temptum mnie samego znieważać, bić i w kunę niesprawiedliwie osadzać. Owo zgoła cokolwiek może, tak mnie samemu, jako poddanym moim wy- rządzić. To wszystko czyni na contempt i obelgę moją. Poddanych moich

32 Tenże, Pięć wieków..., s. 87–88. 33 APL, Zbiór dokumentów, sygn. 10/1-3, k. 1–5. własnych, sine scitu meo, sobie przywłaszcza, jako temi czasami niedawno uczynił, upraszając mnie o sprawiedliwość. Publice przy ludziach w koście- le, ledwie mszy św. odszedszy słowami nieprzystojnymi skonfudował. Toż potkało matkę moją, panią podkomorzynę ziemie bielskiej, że mnie same- mu powiedział grożąc się czeladzi mojej kijami pozabijać i mówiąc «Ciebie samego każę zabić!». Zaczym ja nie mogę być bezpieczen zdrowia mojego, gdyż zawsze krócicami gotowemi na zabicie moje chodzi. Do kościoła nas nie puszcza i spowiedzi (nie) każe słuchać i wyklina prawem nieprzeko- nanych. Przy tymże kościele rezyduje, w pół roka raz przybywa. Tę moją protestację do ksiąg konsystorskich wileńskich na JM księdza Orzeszko plebana juchnowieckiego z żalem moim zanoszę, chcąc się z nim in foro cometenti czasu swego rozprawić”34. Oczywiście należy brać poprawkę na stronniczość opisu, ale nie ma wątpliwości, że w konflikcie tym obie strony były winne i żadna nie chciała ustąpić z raz obranej linii. Myślę, że fakt wystąpienia obu spraw – prote- stu Samuela Lewickiego i wydania odpisów dokumentów funduszowych kościoła juchnowieckiego – w tym samym roku i miesiącu nie może być przypadkowy i wyznacza początek trwającego jeszcze w latach osiemdzie- 37 siątych XVII w. konfliktu na wielu różnych płaszczyznach funkcjonowania parafii. Z powyższej komplanacji na ks. Orzeszkę nas interesuje przede wszystkim ustęp mówiący o odbieraniu gruntów należących do Samuela Lewickiego, który może odnosić się pośrednio do problemu domniema- nej przynależności wsi Rumiejki do beneficjum kościelnego. W ramach konfliktu gruntowego z Lewickimi, pleban juchnowiecki „wyciągnął” na światło dzienne zapisy dokumentów fundacyjnych z 1547 r. Możemy przy- puszczać, że mając w rękach oba przywileje Stanisława Włoszka, jednak bez świadomości tego, który z nich został zaakceptowany przez biskupa wileńskiego i króla, doszukał się w częściowo już nieczytelnym oryginale 1 słów poświadczających, jego zdaniem, fakt nadania wsi Rumiejki na upo- sażenie plebanii. Jego przypuszczenia miały zapewne potwierdzić sporzą- dzone wypisy dokumentów z archiwum diecezjalnego wileńskiego. Ich brzmienie musiało jednak wprowadzić duchownego w zakło- potanie. Po pierwsze, w kopiach przywileju fundacyjnego i akcie erekcji pa- rafii znalazł słowopenes zamiast omnes. Po drugie, skoro prosił o wszystkie dokumenty związane z erekcją juchnowieckiej parafii, do poszytu wpisano

34 Cyt. za: J. Maroszek, Pięć wieków..., s. 230–231. także kopię oryginału 2 i jego potwierdzenie przez biskupa wileńskiego z 22 grudnia 1547 r. Nie bez znaczenia musi być więc fakt, że w omawianym poszycie znajdujemy jedynie brzmienie oryginału 1 i jego potwierdzenia z 20 listopada 1547 r. oraz dokumenty uposażeniowe wystawione przez Lewickich w latach czterdziestych XVII w. Brakuje zaś kopii oryginału 2 oraz jego potwierdzenia przez Pawła Holszańskiego, których kopie z pew- nością znajdowały się w archiwum diecezjalnym. Aktualnie poszyt składa się z dwóch bifoliów, na których dokumenty wypisano chronologicznie, wydaje się więc, że powinno być w nich także miejsce dla brakujących dyplomów. Przywilej z 20 listopada 1547 r. kończy się na stronie czwar- tej pierwszego bifolium, ale ewidentnie musiał ciągnąć się na pierwszej stronie nowego bifolium, o czym świadczą słowa w formie reklamantu: praesentis notario, umieszczone na dole strony jako początek pierwszego wersu strony następnej, której jednak nie ma. Stąd wniosek, że pierwotnie poszyt z 1671 r. składał się z trzech bifoliów, z których środkowe zawiera- ło treść oryginału 2 lub jego potwierdzenia przez biskupa Holszańskiego z 22 grudnia 1547 r., zupełnie nieodpowiadającego intencjom ks. Orzeszki. Dlatego je po prostu usunął, pozostawiając bifolium pierwsze i ostatnie, 38 a więc zawierające zestaw tych dokumentów, które byłyby pomocne w dochodzeniu roszczeń. Sprawę ułatwił nieświadomie sam ks. Beynart, który nie przesznurował ani nie ponumerował stron. Zresztą ingerencję ks. Orzeszki widzimy także w komentarzach umieszczonych przy doku- mentach z XVII w., gdzie zapisał m.in. „to pożytku nieczyni przez lat 26 kościołowi juchnowieckiemu lub Jego Mość P. Walenty Sławogórski za- pisanych złotych sta na Kościół Juchnowiecki zatrzymał przez kilkanaście lat, co Jego Mość p. małżonka sponte in Suraz inscripsit”. Tak więc, chcąc ustalić jeden tenor dla wszystkich używanych do- kumentów, ks. Orzeszko w każdym z nich zastąpił słowo penes słowem omnes, z poszytu z 1671 r. usunął zaś strony poświadczające, który z dy- plomów z 1547 r. został potwierdzony przez biskupa. Dla wzmocnienia posiadanej podstawy prawnej i wytrącenia argumentów z rąk przeciwni- ków wprowadził w obieg mylną informację, że drugi dyplom, pomijający wieś Rumiejki (oryginał 2), jest po prostu fałszerstwem przygotowanym przez kolatorów, którego zadaniem było zrewidować decyzje Stanisława Włoszka i „przyklepać” bezprawne oderwanie miejscowości od benefi- cjum. Swoją wersję historii parafii oraz okoliczności oderwania wsi Rumiejki od beneficjum ks. Orzeszko przedstawił w tzw. kronice, która niestety zachowała się tylko połowicznie. Trudno jednak nazwać ją kro- niką, skoro jest ona wyraźnie adresowana do nieokreślonego nigdzie illu- strissmum et revendissimum dominum, jest więc to raczej forma listu lub wyjaśnienia skierowanego do innej osoby. Znajdujemy w niej podstawę prawną stanowiska plebana względem wsi Rumiejki, która została przez Stanisława Włoszka zapisana i darowana na utrzymanie duchownych mocą jego przywileju z 12 listopada 1547 r., z dodaniem dziesięcin wypłaca- nych w monecie litewskiej z pięciu wsi wchodzących w skład dóbr juchno- wieckich. Fundację tej treści potwierdził biskup wileński Paweł Holszański i od tej pory plebani kościoła w Juchnowcu spokojnie i bezpiecznie korzy- stali z nadanych dóbr. Po śmierci Stanisława dobra miał przejąć Mikołaj, krajczy podlaski, natomiast po zejściu ze świata Mikołaja majętność zosta- ła podzielona między jego licznych potomków. Ksiądz Orzeszko uważał jednak, że Stanisław Włoszek oryginał fundacji z 12 listopada 1547 r. prze- kazał do archiwum diecezji wileńskiej (wiemy jednak, że był on cały czas w parafii). Tymczasem gdy potomkowie Mikołaja dorośli, zdecydowali się oderwać wieś Rumiejki od beneficjumcredentes bene quod originalis fun- datio ecclesiae per avum suum constituta in manus hostium devenerit 39 et amplius non sit reversura [„dostał się w ręce wrogów i nie może być więcej przywrócony”], diabolico concitati genio et structi conceptu et con- silio wydobyli z archiwum diecezjalnego kopię funduszu ich dziada i na tej podstawie fixerunt aliam fundationem, in pargameno simili conscripserunt atque sigillo, którą przekazali do archiwum diecezjalnego. W tym falsyfika- cie oczywiście pominęli wieś Rumiejki, dając w zamian jedną włókę ziemi obok dworu Michałkow dictum et alterum medium laneum ex altera par- te curiae pro ecclesia quasi donatum posuerunt. Ksiądz Orzeszko zwracał uwagę, że w tym czasie plebania juchnowiecka była pozbawiona swoich administratorów i opieki, na miejscu zaś przebywali wyłącznie komenda- rze (mówi nawet, że stan ten trwał dziewięćdziesiąt lat), dlatego kolatorzy mogli swobodnie poczynać sobie względem przejmowania dóbr kościel- nych. Niestety, tzw. kronika urywa się w tym miejscu, ale nie pomylimy się zbytnio jeśli stwierdzimy, że w dalszej części ks. Wojciech Orzeszko stawia się w roli duchownego, który chce odebrać od aktualnych właścicieli wieś Rumiejki, przywracając pierwotny stan beneficjum utworzonego przez Stanisława Włoszka w 1547 r., ale zburzonego przez wnuków fundatora, kierowanych w swych działaniach „diabelskimi namowami”. Stworzenie historii o fałszerstwie było możliwe przede wszyst- kim z powodu uczynionej w 1640 r. inskrypcji przez Krzysztofa Włoszka i Walentego Sławogórskiego na oryginale 2. Zapis ten budził dawniej i dziś wątpliwości, które trudno jest jednoznacznie wyjaśnić. Na początku XIX w. inskrypcja uległa częściowemu zniszczeniu wraz z partiami pergaminu zje- dzonymi przez gryzonie, ale w protokole powizytacyjnym z 1740 r. została ona w całości przepisana. Jej brzmienie jest następujące: literae originales hujus copiae in pargameno scripta in archivo episcopali Vilnensi repositae per generosum Joannem Włoszek arcis Vilnensis praefectum, tempore au- tem conflagrationis Vilnensis igne sunt consumptae. Proinde nos successores fundatoris et alii collatores hasce modernas literas ob melius robur mani- bus nostris subscripsimus a[nno] 1640 die 18 maii. Bałamutne twierdze- nia ks. Orzeszki dotyczyły owego faktu spalenia się w Wilnie oryginalnych dokumentów funduszowych, który miał zmotywować kolatorów juchno- wieckiego kościoła do spreparowania fałszywego przywileju fundacyjnego 40 z 1547 r., w którym „przyklepano” stan aktualny na 1640 r., a co za tym idzie, rzekomo bezprawne oderwanie od beneficjum wsi Rumiejki. Jeśli jednak wiemy dziś, że oryginał 2 jest autentycznym i prawomocnym do- kumentem fundacyjnym, zadajmy pytanie, cóż autorzy cytowanych słów mieli na myśli? Wiadomo, że w 1633 r. oba przywileje fundacyjne znajdo- wały się w archiwum parafialnym i z racji posiadania oryginału aktu erekcji parafii z 22 grudnia 1547 r. zdawano sobie sprawę, który z dokumentów jest prawomocny. Z zapisu wynika więc, że kopie tych przywilejów zostały zdeponowane w archiwum diecezji wileńskiej przez Jana Włoszka, syna Stanisława, nie wiadomo jednak do końca dlaczego. W latach 1592–1619 pełnił on funkcję horodniczego wileńskiego35, złożenie kopii musiało więc nastąpić na pewno przed 1619 r. Ale pożar Wilna, o którym wspominają Krzysztof Włoszek i Walenty Sławogórski, należałoby utożsamiać z wiel- kim pożarem, który nastąpił w 1610 r. i objął niemal całe miasto, rujnując też kościół katedralny36. Tak więc akt zdeponowania kopii juchnowieckich

35 Urzędnicy Wielkiego Księstwa Litewskiego. Spisy, t. 1: Województwo wileńskie XIV–XVIII wiek, oprac. H. Lulewicz, A. Rachuba, P.P. Romaniuk, współprac. U. Jemialianczuk, A. Macuk, red. A. Rachuba, Warszawa 2004, s. 104, nr 333. 36 J.I. Kraszewski, Wilno od początków jego do roku 1750, t. 1, Wilno 1840, s. 342: „W następnym roku [1610] zniszczył miasto pożar okropny [...]. Wszczął się on dnia pierwszego lipca około godziny ósmej rano za murami miasta, około przywilejów w archiwum przy katedrze wileńskiej musiał nastąpić jeszcze przed 1610 r. Trudno jednak tak naprawdę powiedzieć, dlaczego dopiero trzydzieści lat później Włoszek i Sławogórski skonstatowali, że w wyniku pożaru spłonęły pergaminowe kopie przywilejów fundacyjnych zdepono- wane w Wilnie przed 1610 r. W każdym razie zapis na oryginale 2 należa- łoby raczej rozumieć jako uczyniony przez kolatorów na potwierdzenie faktu, że jest to właściwy (lepszy) dokument uposażeniowy kościoła juch- nowieckiego, a nie kopia mająca uchodzić za oryginał, tudzież fałszerstwo. Utrata odpowiedniego kontekstu w kolejnych dekadach doprowadziła do nieporozumień, które wykorzystał ks. Orzeszko do podbudowy swojej te- orii o fałszerstwie. Mając w ręku interpolowane przywileje i ich kopie oraz podbudowę prawną i poniekąd moralną (oskarżenia o sfałszowanie przywileju), pleban juchnowiecki mógł zacząć batalię sądową przeciwko Lewickim, domaga- jąc się oderwania od włości niewodnickiej wsi Rumiejki. Toczyła się ona na wszystkich szczeblach sądownictwa dawnej Rzeczypospolitej, wiemy, że trafiła przed Trybunał Lubelski i była przedmiotem rozpatrywania konsy- 37 storza lubelskiego jeszcze w 1684 r. Sprawa „przeżyła” ks. Orzeszkę, któ- 41 rego w 1686 r. zastąpił ks. Jan Jakub Mamiński. Także i on był przedmiotem ataków ze strony ks. Orzeszki, który twierdził, że nowy duchowny został obsadzony na parafii bezprawnie, i nazywał go wprost intruzem (sprawa trafiła nawet przed nuncjusza apostolskiego w 1691 r.). Być może dlatego jeszcze na jakiś czas został przywrócony na stanowisko i do lipca 1698 r. kłopotliwy duchowny sprawował posługę duszpasterską. Ostatecznie cała sprawa nie została rozstrzygnięta, a wraz z odej-

Kościoła S. Stefana. Objął on wprędce znaczną część samego miasta, obrócił się na zamek i Kościół Katedralny. Królowa Konstancja ledwie z dolnego zamku z synem i fraucymerem swoim, na łódkach się ratując, na drugi brzeg Wilij prze- prawić zdołała, a w pośpiechu wiele panien z jej dworu potonęło nawet. Szkody przez ten pożar zrządzone były ogromne, liczą spalonych cztery tysiące siedem- set domów, dziesięć Kościołów, z których siedm katolickich, a trzy reformowane. Collegium Jezuitów i Akademija tak całkowicie ogniem zniszczone zostały, że się Jezuici z naukami wynieść mieli do Nieświeża i Pułtuska [...]”. O pożarze i spa- leniu katedry także: J. Kurczewski, Kościół zamkowy czyli katedra wileńska w jej dziejowym, liturgicznym, architektonicznym i ekonomicznym rozwoju, t. 1, Wilno 1908, s. 102–103. 37 AAB, Archiwum parafii w Juchnowcu Kościelnym, Zbiór dokumentów papiero- wych, b. sygn. (dokument z 2 grudnia 1684 r. wydany z akt konsystorza biskup- stwa lubelskiego przez notariusza ks. Jana Krzelczyckiego Mrożka). ściem z plebanii ks. Orzeszki na kilka dekad została wyciszona, chociaż interpolacje duchownego pozostały w mocy, a stworzona przez niego historia pokutowała jeszcze jakiś czas. W 1740 r. podczas wizytacji gene- ralnej parafii przedłożono przed wizytatorem oba przywileje fundacyjne Włoszka, które ten przepisał do opisu powizytacyjnego. Z oryginału 1 przepisał zepsutą formułę laneum unum integrum agri, omnes homines et villam meam Romeyki, oryginał 2 opatrzył zaś stosownym komenta- rzem: item 2da reperitur erectio eiusdem fundationis pro eadem ecclesia Juchnovecensis posterior annis nonaginta tribus ut subscriptio testatur. In eadem pargamena erectione non unius iam fundatoris sed cum sub- scriptionibus praeter dominum Stanislaw Włoszek etiam dominorum Christophori Włoszek et Valentini Sławogorski sub eadem data ut in prima erectione expressum a[nno] 1547 die 12 9bris, ubi villa Romeyki, expressa in prima erectione non reperitur in posteriori inscripta. Suppositio quod 1ma erectio igne sit Vilnae consumpta. Unde oritur dubium de villa Romeyki prima fundatione ecclesiae in dicta Juchnovecensi posteriore sublata ad praesens vero MM DD Sarnaccy existens. Głównym więc argumentem ma- jącym przemawiać za fałszywością tego dokumentu, oprócz ewidentnego 42 braku nadania wsi Rumiejki, miał być zapis uczyniony przez Krzysztofa Włoszka i Walentego Sławogórskiego 18 maja 1640 r. w miejscu zajmo- wanym w oryginale 1 przez podpis Stanisława Włoszka. Takie traktowa- nie inskrypcji zdaje się być reminiscencją machinacji ks. Orzeszki, które z czasem nabrały charakteru oficjalnej wykładni historii juchnowieckiego kościoła. Do sprawy wsi Rumiejki powrócił dopiero w 1781 r. ks. Jan Daniszewski, który w tym celu zlecił klerykowi o inicjałach Z.K. kwerendę w archiwum diecezjalnym. Student obejrzał oba pergaminy przeniesio- ne do Wilna po 1740 r., nie był jednak w stanie wyciągnąć jakichkolwiek wniosków i rozstrzygnąć, który z przywilejów jest prawomocnym doku- mentem fundacyjnym38. Pergaminy powróciły do Juchnowca już w okre- sie zaborów, najpierw pruskiego, a później rosyjskiego, w nowych realiach społeczno-politycznych nikt już jednak nie myślał o przywracaniu do- mniemanego stanu z 1547 r. Podsumowując, sprawa rzekomej przynależności wsi Rumiejki do beneficjum kościoła parafialnego w Juchnowcu pojawiła się dopiero oko-

38 Sprawę opisuje S. Niewiński, Juchnowiec. Dzieje parafii..., s. 60–61. ło 1671 r. Była ona efektem gorliwej działalności ks. Wojciecha Ludwika Orzeszki, który wszedł w ostry konflikt z kolatorami juchnowieckiej świą- tyni, wywołany kwestiami ekonomicznymi (pozyskanie przez duchow- nego królewskiego przywileju na targi i jarmarki na gruncie kościelnym). Wśród licznych działań ks. Orzeszko podjął próbę odebrania wsi Rumiejki z rąk rodziny Lewickich. Podparł się przy tym sfałszowanymi dowoda- mi w postaci nieprawomocnego przywileju fundacyjnego z 12 listopada 1547 r. (oryginał 1) i wybiórczo potraktowanymi odpisami wydobytymi z archiwum diecezji wileńskiej, w których zmyślnie podmienił dwie lite- ry jednego słowa, zamieniając pierwotny wyraz penes na omnes. Osiągnął tym samym zamierzony cel przypisania Stanisławowi Włoszkowi niepraw- dziwej intencji włączenia tejże wsi do tworzonego w 1547 r. beneficjum kościoła w Juchnowcu. Perturbacje sprawy wywołanej przez ks. Orzeszkę i zmiany wprowadzone w dokumentach funduszowych trwały jeszcze przez cały XVIII w., przysparzając niemało kłopotu także współczesnym badaczom historii włości i parafii juchnowieckiej.

43

Jakub Dobrzyński

Zarys dziejów parafii w Płonce Kościelnej. Kilka słów o związkach z Juchnowcem Kościelnym

Niniejszy artykuł ma na celu przedstawienie w zarysie dziejów para- fii w Płonce Kościelnej. Ten podlaski ośrodek religijny nie doczekał się mo- nograficznego opracowania, był jednak przedmiotem rozważań w bada- niach nad dziejami Kościoła katolickiego podejmowanych przez Witolda Jemielitego1. Płonka Kościelna była również tematem prac magisterskich Barbary Jaszczuk2 i Jakuba Dobrzyńskiego3. Pośrednio analizowana była także w pracach Piotra Sobieszczaka4 i Łukasza Lubicz-Łapińskiego5. Poza krótką charakterystyką parafii artykuł, ze względu na charakter wydaw- nictwa, wskaże związki z parafią w Juchnowcu Kościelnym. Zatem tekst ten należy traktować raczej jako przyczynek i zachętę do dalszych badań 45 zarówno dziejów samej parafii płonkowskiej, jak i jej powiązań z ziemią juchnowiecką, w szczególności mocno akcentowanego na obu terenach kultu maryjnego. Rzymskokatolicka parafia w Płonce Kościelnej obecnie znajduje się w województwie podlaskim i powiecie białostockim. Jej obszar leży w obrębie trzech gmin: Łapy, Poświętne i Sokoły. W strukturach admini- stracyjnych Kościoła katolickiego należy do dekanatu łapskiego diecezji łomżyńskiej. Jest to parafia w całości wiejska, w skład której wchodzi sie- 1 W. Jemielity, Matka Boska Płonkowska, Łomża 1989; tenże, Sanktuaria Maryjne w Diecezji Łomżyńskiej, Łomża 1991. 2 B. Jaszczuk, Dzieje parafii Płonka Kościelna do 1795 roku, praca mag., Uniwersytet w Białymstoku, 1999, mps. 3 J. Dobrzyński, Społeczeństwo parafii Płonka Kościelna w świetle akt metrykal- nych z lat 1826–1868, praca mag., Uniwersytet w Białymstoku, 2014, mps. 4 P. Sobieszczak, Poświętne wczoraj i dziś, Łapy 2008; tenże, Łapy. Miasto przy kolei, Łapy 2013. 5 Ł. Lubicz-Łapiński, Łapy i ich mieszkańcy. Zaścianki Łapińskich w XV–XVIII w., Białystok 2004; tenże, Rodzina drobnoszlachecka na Podlasiu w XVI–XX wieku. Gospodarcze uwarunkowania rozrostu rodu, w: Rodzina, gospodarstwo domowe i pokrewieństwo na ziemiach polskich w perspektywie historycznej – ciągłość czy zmiana?, red. C. Kuklo, Warszawa 2012, s. 129–139. demnaście wsi, z których największe to: Łupianka Stara, Płonka Kościelna i Płonka Strumianka. Płonkę po raz pierwszy odnotowano w źródłach w 1203 r. Wówczas to książę Konrad Mazowiecki, nadający ziemie biskupowi płockiemu Gunterowi, wspomina miejscowość dwukrotnie: jako wieś należącą do biskupa oraz jako obszar pozwalający na pobieranie myta6. Ustalenie po- czątku parafii jest jednak trudne. Napływ ludności z Mazowsza na Podlasie znacząco zmieniał charakter tych terenów7, powstawały wsie i miastecz- ka8. Anna Laszuk twierdzi, że Płonka powstała już w XII w., kiedy to szero- kie osadnictwo epoki średniowiecznej miało się zatrzymać na linii Narwi9. Tomasz Jaszczołt precyzuje jednak, że wymienienie Płonki w spisie wsi kasztelanii święckiej z około 1230 r. nie można utożsamiać z wsią Płonka, o której mowa w poniższym artykule10. Wśród zorganizowanych przez bi- skupa łuckiego Izydora ośrodków religijnych w latach 1375–1380 była też i Płonka11. W 1446 r. Płonka Kościelna była już parafią, ale nie posiadała uposażenia w ziemi, co było konieczne do osiągnięcia pełnego statusu pa- rafii. Dopiero w 1502 r. miejscowy ród Płońskich podarował 40 mórg ziemi 12 46 i tę datę uznaje się za oficjalny początek parafii . Michał, Marcin, Stefan, Jan i Paweł Płońscy, a następnie cały ród Płońskich, dzięki swej ofierze, stał się kolatorem posiadającym znaczący wpływ na decyzje podejmowa- ne przez biskupa, a dotyczące Płonki. Oprócz ziemi zobowiązali się także ufundować plebanię i młyn. Do 1795 r. parafia płonkowska należała nieustannie do diecezji łuc- kiej i dekanatu bielskiego. Wraz z I rozbiorem Polski rozpadła się wspo- mniana diecezja, a Płonka Kościelna weszła w skład diecezji wigierskiej13.

6 B. Ulanowski, O uposażeniu biskupstwa płockiego, Kraków 1887, s. 11. 7 Ł. Lubicz-Łapiński, Osadnictwo drobnego rycerstwa na pograniczu mazowiecko- -litewskim w XIV–XV w., w: Juchnowieckie szepty o historii, red. E. Chrzanowska, Juchnowiec Kościelny 2016, s. 17. 8 Szerzej o kształtowaniu się Podlasia pisze J. Maroszek, Dzieje województwa pod- laskiego do 1795, Białystok 2013. 9 A. Laszuk, Łapy i ich mieszkańcy do 1795 r., „Białostocczyzna” 1996, nr 4, s. 20. 10 T. Jaszczołt, Fundacje kościelne na Podlasiu do końca XV wieku, w: Kościoły a państwo na pograniczu polsko-litewsko-białoruskim. Źródła i stan badań, red. M. Kietliński, K. Sychowicz, W. Śleszyński, Białystok 2005, s. 48. 11 R. Śliwowski, Królowa Młodzieży. Sanktuarium Matki Bożej Płonkowskiej jako miejsce kultu maryjnego w diecezji łomżyńskiej, Olecko 2008, s. 16. 12 W. Jemielity, Matka Boska…, s. 1. 13 Tenże, Sanktuaria Maryjne..., s. 96. W 1807 r. w akcie ustaleń traktatu z Tylży obwód białostocki wcielono do Cesarstwa Rosyjskiego, a Płonkę Kościelną do utworzonego Księstwa Warszawskiego, a następnie Królestwa Polskiego. Wówczas omawiana pa- rafia znalazła się w województwie augustowskim. Położone w pobliżu koś- cioła płonkowskiego wsie łapskie, mimo utworzenia parafii w sąsiednim Poświętnem i ich tam wcielenia, nadal uczestniczyły w nabożeństwach odbywających się w Płonce Kościelnej14. Decyzja papieża Piusa VII z 1818 r. o erygowaniu nowo powstałej diecezji augustowskiej, czyli sejneńskiej, spowodowała kolejną zmianę przynależności administracyjnej parafii Płonka Kościelna15. W 1925 r. parafia weszła w skład diecezji łomżyńskiej. Od samego początku parafię płonkowską zamieszkiwała szlachta zwana drobną, szaraczkową czy zaściankową. Liczba ludności chłopskiej była wręcz marginalna, jedynie Ochale były wsią chłopską, a skromną licz- bę chłopstwa, trudniącego się pracą w folwarku Gąsowskich, odnotowa- no również w Gąsówce Skwarkach. Podobną strukturę społeczną miały okolice. Specyfika ta miała związek z napływem osadników z Mazowsza na tereny nad Narwią już w XI w.16 Największa jednak ekspansja mia- ła miejsce za panowania książąt mazowieckich Janusza I i Bolesława IV 47 w pierwszej połowie XV w.17 Nowo przybyła szlachta z Mazowsza zakła- dała poszczególne wsie zwykle w obrębie jednej rodziny18. Ze względu na brak dokumentów trudno wyrokować, kiedy dokładnie powstawały po- szczególne okolice szlacheckie19. Rozrastanie się rodów powodowało dzie- lenie ziemi na kolejne odnogi20. Zakładano kolonie i nowe osiedla, stąd też na terenach leżących w parafii i okolicach mamy do czynienia z dużą liczbą wsi o nazwach dwuczłonowych. Nazewnictwo tworzono na zasa- dzie dodania nowego określenia do pierwotnej nazwy wsi21. Wsie Płonka Kościelna, Płonka Matyski, Płonka Kozły i Płonka Strumianka należały do rodu Płońskich herbu Rola. Wsie z pierwotnym członkiem Roszki należały 14 Proboszcz płonkowski usilnie podejmował próby wcielenia dwunastu wsi łap- skich w obręb parafii Płonka Kościelna. Informacje o tym zawiera wizytacja bisku- pia z 1822 r. Mimo prób udało się to dopiero w 1870 r. (Archiwum Diecezjalne w Łomży (dalej: ArŁ), sygn. I 371, Wizytacja 1822). 15 W. Jemielity, Sanktuaria Maryjne..., s. 96. 16 P. Sobieszczak, Łapy. Miasto przy kolei…, s. 39. 17 Ł. Lubicz-Łapiński, Łapy i ich mieszkańcy…, s. 13. 18 P. Sobieszczak, Poświętne wczoraj…, s. 20–21. 19 Ł. Lubicz-Łapiński, Łapy i ich mieszkańcy…, s. 12. 20 Tenże, Osadnictwo drobnego rycerstwa…, s. 21. 21 Z. Gloger, Dawna ziemia bielska i jej cząstkowa szlachta, Warszawa 1837, s. 6. do rodu Roszkowskich herbu Rolicz. Zdrody Stare, Nowe i Podświnki były własnością rodu Zdrodowskich herbu Prus III. Herbem Ślepowron tytuło- wali się Łupińscy, właściciele Łupianki Starej i Łupianki Nowej. Gąsowscy herbu Grzymała również mieli w swoim posiadaniu wsie pochodzące od swego nazwiska, czyli Gąsówki: Skwarki, Osse, Somachy i Bagno. W obrębie parafii Płonka Kościelna nie było ludności innych wy- znań chrześcijańskich. Żydzi stanowili nieliczną mniejszość. Prowadzili głównie szynki i trudnili się krawiectwem. Nie mieli własnej synagogi ani cmentarza, a swoje obrzędy odprawiali w pobliskich Sokołach22. Mając informacje, że w 1446 r. istniała parafia płonkowska, choć bez uposażenia w ziemię, zakładać należy, że istniał również kościół. W źród- łach brak jednak jakichkolwiek śladów o nim. Pierwsze wzmianki o koście- le w Płonce pochodzą z 1591 r.23 Stał on do 1644 r., kiedy to staraniem pro- boszcza ks. Jana Mikołaja Wiśniewskiego zaczęto budowę nowej świątyni, która trwała dziesięć lat, a w 1678 r. biskup łucki Kazimierz Zwierz do- konał jej konsekracji. Drewniany kościół pw. św. Michała Archanioła miał 26 m długości i 10 m szerokości, dach zaś pokryty był gontem. Wewnątrz 48 znajdowały się dwie kaplice: Michała Archanioła i Matki Boskiej, a pod ołtarzem głównym piwnica, gdzie grzebano zasłużonych zmarłych. W 1816 r. władze cywilne nakazały zamknięcie kościoła ze względu na zły stan budowli. Remont przeprowadzono kosztem składek parafian – suma zależała od ilości posiadanej ziemi24. Na placu kościelnym stała również wybudowana w 1800 r. dzwonnica oraz wyodrębniony był cmentarz, gdzie jeszcze w początkach XX stulecia grzebano zmarłych. W kościele płonkowskim mieściły się także dwie altarie, czyli od- dzielne ołtarze ufundowane przez bogatych szlachciców. W zamian za modlitwę fundator zobowiązany był uposażyć altarzystę, czyli duchow- nego opiekującego się altarią. Jedną z takich fundacji w Płonce Kościelnej była altaria różańcowa proboszcza ks. Jana Mikołaja Wiśniewskiego z 1677 r., drugą zaś altaria kursowa, którą w 1741 r. sponsorował kanonik łucki i proboszcz płonkowski Paweł Płoński. Ze względu na niski nakład fi- nansowy altaria różańcowa przestała istnieć po rozbiorach Polski. W alta-

22 A. Leszczyński, Żydzi ziemi bielskiej od połowy XVII w. do 1795r., Wrocław 1980, s. 236. 23 ArŁ, sygn. I 371, Wizytacja 1822. 24 W. Jemielity, Sanktuaria Maryjne…, s. 100. rii kursowej kapelanem był ks. Mikołaj Jabłoński, który w Płonce pracował w latach 1780–1812. Po nim posługę obejmowali duchowni, łącząc funkcje altarzysty i proboszcza. Księża od zawsze pełnili ogromną rolę w życiu społeczeństwa wiej- skiego. Zajmowali się nie tylko kościołem, ale spełniali też rolę oświatową. Podejmowali się prób dbania o moralność wśród wiernych, niekiedy pro- wadzili działalność charytatywną. Pierwszym znanym proboszczem para- fii płonkowskiej był ks. Rafał Sokołowski, który piastował urząd w 1569 r. i złożył śluby wierności Koronie25. Pamiętać należy, że duży wpływ na obsadę duchownych w parafiach mieli kolatorzy. Tak też było i w Płonce Kościelnej. W źródłach odnajdziemy postać Abrahama Płońskiego, wywo- dzącego się z Płonki Kozłów, który w 1569 r. był wikariuszem. Po Rafale Sokołowskim probostwo obejmowali kolejni księża z rodu Płońskich. W 1591 r. Wacław, w 1596 r. – Wincenty, a w 1622 r. – Albert. Jan Mikołaj Wiśniewski, fundator jednej z altarii, mianowany został plebanem w 1663 r. Dzięki zachowanemu testamentowi wiemy więcej o kolejnym duchownym, Stanisławie Wnorowskim26, który posługę pełnił w latach 1700–1707. Jego następcą był Teodor Wojewódzki. W 1741 r. za sprawą ko- 49 latorów Płońskich funkcję proboszcza ponownie pełnił członek ich rodzi- ny, Paweł Płoński. W latach 1760–1786 proboszczem był Antoni Choiński, a po nim, do 1812 r., Wojciech Duchnowski27. Jego następcą został para- fianin płonkowski Andrzej Roszkowski, którego zesłanie do guberni irkuc- kiej za czynny udział w powstaniu listopadowym sprawiło, że probostwo w Płonce tymczasowo objął ówczesny wikariusz Wawrzyniec Dłużniewski. W latach 1836–1843 posługę sprawował ks. Bartłomiej Klimaszewski. Ponieważ ks. Dłużniewski jako wielki patriota brał udział w kolejnym po- wstaniu narodowym z 1863 r., za co na krótko został zesłany w głąb Rosji, jego obowiązki jako administrator przejął ks. Franciszek Wróblewski i pia- stował tę funkcję do 1876 r. W czerwcu tego roku na probostwo przy- był ks. Wincenty Wojczun, a jego następcą był ks. Onufry Wyszomirski – budowniczy obecnej neogotyckiej świątyni28. W XX w. posługę kapłań- ską w Płonce Kościelnej sprawowali kolejno: ks. Czesław Rogalski (w la-

25 S. Kutrzeba, W. Semkowicz, Akta unji Polski z Litwą 1385–1791, Kraków 1932, s. 257. 26 Szerzej o testamencie ks. Stanisława Wnorowskiego zob. J. Mamaj, Testamenty z XVII i XVIII w. szlachty i duchowieństwa z Podlasia, Warszawa 2014, s. 62–66. 27 W. Jemielity, Sanktuaria Maryjne…, s. 98. 28 Tamże. tach 1938–1962), ks. Jan Tyszka (1962–1974) oraz ks. Władysław Grodzki (1974–1999). Obecnie proboszczem i kustoszem sanktuarium maryjnego jest ks. Józef Ogórkis. W Płonce Kościelnej mamy do czynienia z bardzo zakorzenionym wśród społeczeństwa kultem maryjnym, co spowodowane jest obecnoś- cią słynącego łaskami obrazu pędzla Teodora Łosickiego z 1658 r. Dzieło to, przedstawiające Matkę Boską w białej sukni w pozycji unoszącej się tuż nad ziemią, ze złożonymi do modlitwy rękoma, ufundowane zostało przez Bartłomieja Roszkowskiego29. Obraz olejny na płótnie ma wymiary 130 × 85 cm. Witold Jemielity opisuje go następująco: „Twarz ma owalną, o poważnym wyrazie, z dużymi oczami, prostym nosem i małymi wąskimi ustami. Głowę okalają ciemne, rozpuszczone włosy. Ręce są złożone, jak do modlitwy. Równolegle ułożone nogi, z bosymi stopami, opierają się na kuli ziemskiej. Biała suknia w kolorowe kwiaty spływa aż do stóp. Na ra- mionach spoczywa granatowy płaszcz, spięty w środku bogato zdobioną klamrą. Wokół głowy biegnie jasny krąg. Postać Maryi zajmuje central- ną część obrazu. Po obu stronach są dwaj aniołowie, którzy podtrzymują 50 Madonnę na wysokości pasa i w okolicy ramion. Główek trzech innych aniołów Maryja dotyka swymi stopami. Aniołowie, umieszczeni po bo- kach, noszą długie, kolorowe szaty. Rozpięte skrzydła oraz ułożenie rąk i nóg wyrażają ruch. W dolnej części obrazu, po lewej stronie, widnieje pusty grób. Wokół niego skupili się apostołowie. […] Po prawej stronie obrazu zarysowuje się dawny kościół płonkowski i obok widnieje herb Bartłomieja Roszkowskiego, fundatora obrazu”30. Ten unikalny obraz do- czekał się również swej kopii utworzonej w 1968 r. Początkowo obraz ten nie był otaczany czcią przez drobno- szlachecką społeczność. Zmiana nastąpiła po 1673 r., kiedy to młoda Katarzyna Roszkowska, służąca u bogatych ludzi31, pracując w dzień Matki Boskiej Śnieżnej (5 sierpnia), doznała widzenia. Objawiona osoba nakazała przestrzegać świąt i opuścić służbę. Katarzyna Roszkowska, nie usłuchaw- szy jej, straciła mowę i wzrok. Cudownie odzyskała go jednak 10 sierpnia, podczas gorliwej modlitwy przed wspomnianym obrazem. Do ponowne- go spotkania doszło 15 września tego samego roku, kiedy to objawiona Matka Boska poleciła czczenie obrazu znajdującego się w płonkowskim

29 Archiwum Parafialne w Płonce Kościelnej (dalej: APPK), Opis obrazu z 1673 r. 30 W. Jemielity, Matka Boska…, s. 4. 31 Tamże. kościele. Młoda dziewczyna przekazała te informacje niedowierzające- mu proboszczowi. Zdarzenie to zbiegło się w czasie z innymi. Parafianie płonkowscy donosili księdzu o nadzwyczajnych zjawiskach, takich jak sa- moczynne bicie dzwonów czy jasności nad kościołem. Powołana komisja, mająca na celu zbadanie cudów, zebrała się 28 września, w przededniu wspomnienia św. Michała Archanioła. Wydarzenia te miały swoje od- zwierciedlenie również w potwierdzeniu wyboru patrona obecnego, neo- gotyckiego kościoła, którego budowę ukończono w 1913 r. Ostatecznie dekretem biskupa Stanisława Dąbskiego z 27 marca 1679 r. uznano cud maryjny w Płonce Kościelnej32. Wieść o wyżej wspomnianych wydarzeniach szybko rozniosła się po okolicy, powodując liczne pielgrzymki do Płonki Kościelnej. Wierni przybywali nie tylko z sąsiednich parafii, ale także z tych bardziej odda- lonych. Część osób twierdziła, że doznała łask, modląc się przy cudow- nym obrazie. Świadectwem tamtych czasów jest zachowana księga łask z lat 1673–1785, w której odnotowano 738 przypadków. Większość wpi- sów dotyczy pielgrzymów z miejscowości znacznie oddalonych od Płonki Kościelnej. 51 W ramach podziękowań wierni przybywający do Płonki Kościelnej zostawiali wota, które umieszczano w świątyni. Wśród pielgrzymów miał być również król Jan III Sobieski, który miał odwiedzić sanktuarium przed wyprawą do Wiednia w 1683 r. Brak jednak dowodów na to w źródłach pisanych, a zachowana została jedynie tradycja ustna, efektem czego było ufundowanie przez parafian płonkowskich pomnika króla nieopodal obecnej świątyni, który odsłonięto w 1983 r. Warto nadmienić, że zanim sanktuarium maryjne w Płonce Kościelnej uzyskało rozgłos, katolicka społeczność pielgrzymowała do innych miejsc, a jednym z nich było sanktuarium maryjne w Juchnowcu Kościelnym. Cudowne wydarzenia z Juchnowca były jednymi z najwcześ- niejszych w diecezji wileńskiej, a kult Maryi nie miał swych pierwowzorów w najbliższej okolicy. Datuje się, że w Juchnowcu rozpoczął się on około 1640 r., o czym świadczą zapisy w kronice autorstwa ks. Ludwika Orzeszki z 1683 r.33 Podobnie jak w Płonce Kościelnej, także w Juchnowcu prowa- dzono księgę cudów i objawień, która istniała jeszcze w latach czterdzie-

32 W. Jemielity, Sanktuaria Maryjne…, s. 98. 33 S. Niewiński, Juchnowiec. Dzieje parafii, Białystok 2006, s. 126. stych XIX stulecia. Ulegając jednak stopniowemu zniszczeniu, została spalona przez Antoniego Makowskiego, ówczesnego organistę parafii juchnowieckiej34. Przy próbie odnalezienia związków między kultem maryjnym w Płonce i Juchnowcu na szczególną uwagę zasługuje fakt, że Katarzyna Roszkowska, która doznała objawienia w Płonce Kościelnej, w dniu tych cudownych wydarzeń wybierała się wraz z matką do juchnowieckiego sanktuarium. W późniejszym okresie kościół w Juchnowcu ze swym cu- downym obrazem bywał także etapem pielgrzymek do Płonki Kościelnej. Na kartach księgi cudów odnajdujemy zeznanie pochodzącego z Kleszczel Rusina o nazwisku Owerko, który, podróżując do Płonki w 1673 r., od- wiedził również Juchnowiec35. Zdarzało się też, że kościół płonkowski był początkowym etapem pielgrzymek do Juchnowca, jak np. w przypadku Wojciecha Borowskiego z Łap Barwik. Szlachcic ten, utraciwszy wzrok, w 1673 r. wybrał się z pielgrzymką do Juchnowca na dzień św. Michała (29 września), prosząc o łaskę. Swą podróż rozpoczął od nawiedzenia świę- tego obrazu w kościele płonkowskim. Padłszy przed oblicze Matki Boskiej, 36 52 odzyskał wzrok, po czym złożył swe zeznania w księdze cudów . Na kartach płonkowskiej księgi łask odnajdziemy też relacje piel- grzymów pochodzących z parafii Juchnowiec. W 1677 r. juchnowiecki cyrulik Jan Łukomski pod przysięgą zeznawał o doświadczonych łaskach. Obarczał on swą żonę chorobą ich córki Heleny, tłumacząc, iż była to kara za niedotrzymanie obietnicy pielgrzymki do cudownego obrazu w Płonce Kościelnej. Pogarszający się stan zdrowia trzyletniego dziecka sprawił, że Jan Łukomski sprzeciwił się małżonce i, udając się do Płonki, prosił Matkę Boską o przebaczenie. Tuż po podróży córka juchnowieckiego cyrulika ozdrowiała37. W tym samym roku inna parafianka juchnowiecka złożyła zeznanie cudu, którego doznała w Płonce Kościelnej. Była to Katarzyna Parulowa, która, utraciwszy wzrok, udała się ze swoim synem w błagalną pielgrzymkę przed oblicze Matki Boskiej Płonkowskiej. Jak twierdziła, już

34 Tamże, s. 136. 35 APPK, Akta tyczące się Cudownego Obrazu Wniebowzięcia N.M. Panny w Płonce, b. sygn., Akt 14. 36 Tamże, Akt 35. 37 Tamże, Akt 19. w trakcie podróży stopniowo odzyskiwała wzrok, by całkowicie przejrzeć na oczy przed samym cudownym obrazem38. Parafie w Płonce Kościelnej i w Juchnowcu Kościelnym – podobnie jak w przeszłości, tak i do dnia dzisiejszego – charakteryzuje szczególnie ożywiony kult Matki Boskiej. Bardzo uroczyście obchodzi się święta ma- ryjne, co raz to tworzy się nowe pieśni lokalne i wiersze. Być może ten przyczynkowy artykuł będzie również zachętą dla przyszłych badaczy do analizy związków, podobieństw i różnić w kultywowaniu tradycji maryj- nych w tych dwóch podlaskich parafiach, poszerzonej o badania genealo- giczne i szeroko pojęte społeczne.

53

38 Tamże, Akt 21.

Aleksandra Krahel

Obraz Matki Bożej z Juchnowca – przedstawienie typu ikonograficznego

W podlaskich kościołach przechowywanych jest wiele wizerun- ków maryjnych. Wśród nich znajdują się również takie, którym przy- pisywane są różnego rodzaju cudowne zjawiska. W archidiecezji biało- stockiej najbardziej znane jest sanktuarium maryjne z Różanegostoku. Historia tamtejszego obrazu, choć opracowywana wielokrotnie, pełna jest niewiadomych. Jeszcze więcej znaków zapytania pojawia się wokół jednego z najstarszych podlaskich przedstawień Matki Bożej – niewiel- kiego olejnego obrazu na desce znajdującego się w kościele w Juchnowcu. Celem niniejszego artykułu jest omówienie typu ikonograficznego juch- nowieckiego obrazu Madonny z Dzieciątkiem. 55 Maryja wraz ze wszystkimi przypisywanymi Jej przymiotami jest głównym podmiotem kultu maryjnego, który wynika z Jej szczegól- nego miejsca w Kościele. Początków kultu maryjnego należy upatry- wać w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Świadczą o tym zachowa- ne do naszych czasów freski w rzymskich katakumbach Pryscylli, gdzie w krypcie o nazwie Capella Graeca odkryty został najstarszy wizeru- nek Maryi. Wczesnochrześcijańskie malowidła przedstawiające Maryję z Dzieciątkiem zdobią również ściany katakumb św. Kaliksta i Domicelli. W tamtych czasach zaczęły też powstawać apokryfy poświęcone Matce Bożej, jak np. Protoewangelia Jakuba. Już wtedy wierni zwracali się ze swo- imi prośbami do Maryi jako do swojej pośredniczki1. Zwołany przez cesarza Teodozjusza sobór w Efezie w 431 r. oficjal- nie nadał Maryi tytuł Theotokos, czyli Bogurodzicy2, co spowodowało, że

1 W. Niżyński, Teologia kultu maryjnego w katolicyzmie, w: Kult maryjny w Kościele Rzymskokatolickim w Polsce i Rosyjskim Kościele Prawosławnym, red. E. Smykowska, A. Czuliukina, Warszawa–Moskwa 1989, s. 20. 2 Określenie to miało pojawiać się już wcześniej, np. u Orygenesa, choć jego ostateczne zaakceptowanie i nadanie Maryi było jednym z postanowień soboru efeskiego i wynikało z rozwiązania sporu dotyczącego rozumienia istoty osoby została Ona otoczona jeszcze większą czcią. Wkrótce też zaczęto obcho- dzić święta maryjne, takie jak Narodzenie, Zwiastowanie i Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Za istotny moment przełomowy w kulcie maryjnym można uznać okres kontrreformacji, kiedy to – w odpowie- dzi na protestanckie kwestionowanie szczególnego wywyższenia Maryi – Jej kult wśród katolików znacznie się rozwinął. W 1854 r. papież Pius IX konstytucją apostolską Ineffabilis Deus ogłosił dogmat o Niepokalanym Poczęciu Maryi Panny (łac. Immaculata Conceptio Beatæ Virginis Mariæ). Niecałe sto lat później, w 1950 r., papież Pius XII w konstytucji apostol- skiej Munificentissimus Deus (Najszczodrobliwszy Bóg) ogłosił dogmat o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny (Assumptio Beatissimae Mariae Virginis in caelum). Można stwierdzić, że to właśnie te dwa dogma- ty oraz Sobór Watykański II ukształtowały kult maryjny w takiej postaci, w jakiej znamy go obecnie3. Kult maryjny jest istotnym składnikiem polskiej religijności. Na te- reny Polski przybył wraz z pierwszymi misjonarzami, którymi byli przede wszystkim benedyktyni i cystersi, będący gorliwymi czcicielami Maryi. 56 Jego najstarszym dowodem jest pieśń hymniczna Bogurodzica znana z XV- wiecznych odpisów, ale przypuszczalnie datowana na wieki nieco wcześ- niejsze. Szczególne znaczenie dla rozwoju kultu maryjnego w Polsce miały czasy wojny ze Szwedami i oblężenie Jasnej Góry, gdzie od końca XIV w. mieścił się klasztor paulinów z uznawanym za cudowny obrazem Matki Bożej Częstochowskiej4. Zakończona sukcesem obrona obleganego przez nieprzyjaciół klasztoru utwierdziła Polaków w przekonaniu, że to właś- nie ich Matka Boża objęła swoją szczególną opieką i wstawiennictwem. W 1699 r. papież Innocenty XII zatwierdził stworzoną przez pijara Jana Stanisława Papczyńskiego regułę zgromadzenia księży marianów, których celem był kult Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny5. Kult maryjny na ziemiach polskich nabierał istotnego znaczenia w momentach

Jezusa (zob. J. Królikowski, Ogłoszenie Theotokos na Soborze Efeskim, „Vox Patrum” 2010, t. 55, nr 30, s. 385–393). 3 W. Niżyński, Teologia kultu maryjnego..., s. 20. 4 http://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/08-26a.php3 [dostęp: 10.06.2017]. 5 Na uwagę zasługuje fakt, że sam dogmat o Niepokalanym Poczęciu, jak zostało to już wspomniane wcześniej, został ustanowiony dopiero 150 lat później (Z. Podgórzec, Kult obrazów Maryi w Polsce, w: Kult maryjny w Kościele Rzymskokatolickim…, s. 25; http://www.marianie.pl/index.php?page=pages&text=7 [dostęp: 10.06.2017]). trudnych dla państwa i narodu, jak np. w okresach rozbiorów, powstań na- rodowych i wojen. W 1956 r. z inicjatywy prymasa Stefana Wyszyńskiego złożone zostały Jasnogórskie Śluby Narodu, które odnawiały przyrzeczenia składane przez Jana Kazimierza w czasie „potopu” szwedzkiego. Z okazji tysiąclecia chrztu Polski ogłoszono Akt Oddania w Niewolę Miłości Maryi, powierzając Bogurodzicy opiekę nad całym narodem6. Gorliwym czcicie- lem Matki Bożej był także papież Jan Paweł II. W związku z rozbudowanym kultem maryjnym w Polsce można wy- mienić wiele miejsc, w których znajdują się wizerunki Matki Bożej. Często uważane są one za cudowne i słynące wieloma łaskami. Trudno określić liczbę sanktuariów maryjnych w Polsce, są one jednak w każdej diecezji i niemal co roku powstają nowe. Wśród szczególnie czczonych wizerun- ków maryjnych główne miejsce zajmują obrazy ukoronowane papieskimi koronami7. W diecezji białostockiej znajduje się pięć sanktuariów maryj- nych: w Białymstoku, Juchnowcu, Krypnie Kościelnym, Różanymstoku i Wasilkowie – Świętej Wodzie. Wizerunki maryjne czczone w sanktuariach są bardzo zróżnicowa- ne i prezentują różne typy ikonograficzne. Jednym z najpopularniejszych 57 typów przedstawień Matki Bożej w Polsce jest typ hodegetria, do które- go właśnie zaliczyć można obraz z Juchnowca. Termin ten wywodzi się z dwóch źródeł. Pierwszym może być określenie odnoszące się do greckie- go słowa hodos (droga), do której to wersji nawiązuje również interpre- tacja symboliki tego wyobrażenia jako Matki Bożej „wskazującej Drogę”, przewodniczki. Drugie wyjaśnienie nawiązuje do świątyni dowódców Ton Hodegon w Konstantynopolu, gdzie miał być umieszczony wizerunek Maryi z Emmanuelem8. Hodegetria jako wizerunek maryjny wywodzi się z dwóch przedstawień ikonograficznych Maryi z Dzieciątkiem: palestyń- skiego i syryjskiego, funkcjonujących w III–IV w. Pierwszy z nich przed- stawia Maryję tronującą, drugi zaś trzymającą na kolanach półleżące Dzieciątko9. Obecny wizerunek hodegetrii ukształtował się w Bizancjum.

6 Z. Podgórzec, Kult obrazów Maryi…, s. 25. 7 W. Niżyński, Sanktuaria Maryjne w Polsce, w: Kult maryjny w Kościele Rzymskokatolickim…, s. 34. 8 K. Skibińska, Ikony Matki Bożej Hodegetrii, „Ikonosfera. Zeszyty muzealne Muzeum Ikon w Supraślu” 2013, nr 2, s. 39. 9 Tamże, s. 37. Tradycja bizantyńska autorstwo tego przedstawienia przypisuje św. Łukaszowi Ewangeliście, który miał namalować na desce Madonnę z Dzieciątkiem. W V w. trafiła z Jerozolimy do Konstantynopola jako waż- na relikwia przywieziona przez żonę cesarza Teodozjusza10. W Bizancjum obraz ten zasłynął wieloma cudami. Prawdopodobnie zaginął w okre- sie ikonoklazmu, co doprowadziło do tego, że jego miejsce zajął nowy, stworzony już według stylistyki bizantyńskiej, nawiązujący do portretów cesarskich, przepełnionych majestatem i surowością. Z czasem ikona hodegetrii została uznana za patronkę Bizancjum11. Była ona ikoną pro- cesyjną, obnoszoną podczas najważniejszych uroczystości. Po zdobyciu Konstantynopola przez Turków w 1453 r. uległa zniszczeniu, nie zacho- wała się zatem do naszych czasów12. Obecnie funkcjonuje wiele lokalnych typów hodegetrii wywodzących się z jednego, bizantyńskiego pierwowzo- ru i określanych imionami pochodzącymi od nazw geograficznych miejsc, gdzie zdarzały się cudowne objawienia13. Schemat ikonograficzny hodegetrii przedstawia Matkę Bożą uka- zaną frontalnie w półpostaci, trzymającą na lewej ręce Emmanuela, prawą 58 zaś wskazującą na Niego jako na drogę do zbawienia. Głowa Maryi bywa nieznacznie przechylona w stronę Chrystusa bądź zaledwie delikatnie zwrócona w Jego kierunku. Jezus występuje w postaci Emmanuela, czyli wcielonego Logosu. Ubrany jest w podkreślającą jego boskość szatę zdo- bioną złotym ornamentem albo też całą w kolorze złotym14. Prawą dłonią błogosławi, w lewej natomiast trzyma rotulus – zwój Pisma Świętego lub księgę, niekiedy kulę. Matka Boża nosi szaty w dwóch kolorach: suknię w niebieskim i zielonym odcieniu oraz czerwony bądź purpurowy mafo-

10 A. Lidov, Spatial icons. The miraculous performance with the Hodegetria of Constantinople, w: Hierotopy. Creation of Sacred Spaces in Byzantium and Medieval Russia, red. A. Lidov, Moskwa 2006, s. 350; K. Onasch, A. Schniper, Ikony. Fakty i legendy, przekł. Z. Szanter, M. Smoliński, H. Paprocki, Warszawa 1995, s. 161. 11 K. Skibińska, Ikony Matki Bożej…, s. 39. 12 A. Lidov, Spatial icons…, s. 353. 13 K. Skibińska, Ikony Matki Bożej…, s. 39; B. Dąb-Kalinowska, Ikony i obrazy, Warszawa 2000, s. 142. 14 Spotkać można również przedstawienia, na których Jezus odziany jest w szaty białe bądź jasnobłękitne, niekiedy niebieski chiton i czerwony himation (zob. E. Ross-Pazdyk, Ikony Matki Bożej Hodegetrii i Eleusy na obszarach dawnej Rzeczypospolitej, „Ikonosfera. Zeszyty muzealne Muzeum Ikon w Supraślu” 2013, nr 2, s. 60). rion. Niekiedy pojawia się bogato zdobiona kajma maforionu. Na płaszczu umieszczano także trzy gwiazdy – dwie na ramionach i jedną na czole Maryi, które symbolizują Jej dziewictwo. Wizerunki maryjne w typie hodegetrii trafiały do Polski już od mo- mentu wprowadzenia chrześcijaństwa. Docierały nie tylko poprzez Ruś, ale również przez Czechy. Wśród najstarszych zachowanych do naszych czasów obrazów, otaczanych czcią już w średniowieczu, należy wymienić Madonnę Jasnogórską, Smoleńską Ikonę Matki Bożej ze Lwowa (XIV w.), wizerunek z Krzeszowa (XIII w.) czy Rychwałdu (początek XV w.)15. Na terenie województwa podlaskiego jednym z najstarszych zacho- wanych wizerunków maryjnych jest datowane na przełom XVI i XVII w. przedstawienie Matki Bożej w typie hodegetrii znajdujące się w kościele pw. Świętej Trójcy w Juchnowcu. Okoliczności, w jakich obraz ten trafił do juchnowieckiego kościoła, nie są dziś znane. Świątynia została ufundowana 12 listopada 1547 r. przez Stanisława Zachariaszewicza Włoszka, podskar- biego litewskiego i dzierżawcy juchnowieckiego dworu, i otrzymała we- zwanie Trójcy Świętej, Matki Bożej i Wszystkich Świętych. Przypuszczalnie obraz Matki Bożej mógł się znaleźć w Juchnowcu na początku XVII w., kie- 59 dy to został przywieziony przez jednego z uczestników wojen moskiew- skich16. Przez pewien czas funkcjonował nawet jako „obrazek moskiew- ski” – tak jest określany w dokumentach z wizytacji kanonicznej z 1633 r.17 Józef Maroszek podaje, że kult juchnowieckiego obrazu rozwijał się już od 1639 r.18 – wizerunek został wówczas przeniesiony z ołtarza bocznego przy wejściu do ołtarza głównego19. W XVIII w. świątynia uległa poważ- nym zniszczeniom na skutek gwałtownej burzy. Została przebudowana, 15 Z. Bator, Katechetyczno-Pedagogiczne funkcje wizerunków maryjnych, w: Ikona maryjna w życiu Kościoła. Sympozjum Polskiego Towarzystwa Mariologicznego. Spotkanie Kustoszów Sanktuariów Polskich Częstochowa, 10–12 września 2014, red. D. Klauza, K. Stawecka, Częstochowa 2015, s. 57. 16 J. Tomalska, Najstarsze ikony na Podlasiu – relikty z XVI wieku, w: Sztuka sakralna pogranicza. Materiały z konferencji naukowej II Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Sakralnej Pogranicza Przemyśl 11–12.10.2013, t. 2, Przemyśl 2016, s. 97. 17 Za: taż, Słynące łaskami obrazy maryjne na Podlasiu. Problem ikonografii sac- rum, s. 75, http://wa.pb.edu.pl/uploads/downloads/Architektura-1-2017---artykul- VII.pdf [dostęp 10.06.2017]. 18 J. Maroszek, Pięć wieków Ziemi Juchnowieckiej, Juchnowiec Kościelny 2013, s. 34. 19 S. Niewiński, Juchnowiec. Dzieje parafii, Białystok 2006, s. 86. a wkrótce rozpoczęto budowę nowego kościoła, w którym obraz Matki Bożej również znalazł miejsce w głównym ołtarzu20. Nie jest znana księ- ga cudów wizerunku z Juchnowca, przekazy źródłowe świadczą jednak o dużej liczbie składanych wotów, a co za tym idzie, o dużej popularności i rozpowszechnieniu kultu21. Ikona została wykonana techniką olejną na desce o wymiarach 31 × 25,5 cm. Przedstawia ukazaną frontalnie w półpostaci Matkę Bożą z Chrystusem Emmanuelem na lewej ręce. Chrystus zwraca się nieznacz- nie w kierunku Maryi, prawą ręką wykonuje gest błogosławieństwa, lewa zaś swobodnie spoczywa na kolanach. Obie postaci mają ciemną karna- cję. Matka Boża ma duże, szeroko otwarte oczy, regularne łukowate brwi, długi nos, małe, wyraziście czerwone usta oraz drobny, delikatny pod- bródek, sprawiający wrażenie nieproporcjonalnie małego w stosunku do reszty twarzy. Rysy twarzy Chrystusa również są regularne, widoczne są także jasnobrązowe włosy22. Cechy te mogą świadczyć o inspiracji sztu- ką zachodnioeuropejską bądź też wskazywać na to, że obraz ten został w późniejszym czasie nieco przemalowany23. 60 Wizerunek otacza bogata repusowana ryza wykonana ze srebra po- krytego złoceniem. Zdobiona jest wzorami liści akantu. Głowę Chrystusa przykrywa korona zakończona krzyżem greckim. Ikona zamknięta jest w okazałej ramie ze szkłem, która została ufundowana przez Kazimierza Boryczewskiego, strażnika polnego litewskiego24. Na odwrocie deski za- chował się napis: „W Roku 1800 ten ołtarz został z kamienia wyprowa- dzony, a skończony zupełnie w Roku 1801. Kościół zaś na 28 [lat] przed tym. Ołtarz i kościół wystawiony przez JWX J. Daniszewskiego [Dzi]ekana Knyszyńskiego. M[atce] B[ożej] ten ołtarz jest wystawiony kosz[tem] para- fianów, a osobli[wie] JWP Ludwika Kruszewskiego PZB”25. Ponieważ pochodzenie juchnowieckiego wizerunku Matki Bożej

20 J. Tomalska, Niezwykłe dzieje ikony Hodegetrii z kościoła parafialnego w Juchnowcu, w: Християнська сакральна традиція: історія і сьогодення. Науковий збірниик. Збірник матеріалів Міжнародної конференції 6–7 грудня 2013 р., м. Львів, Львів 2013, s. 41. 21 Tamże, s. 44. 22 S. Niewiński, Juchnowiec. Dzieje parafii…, il. XVI. 23 J. Tomalska, Niezwykłe dzieje ikony…, s. 41–42. 24 Tamże, s. 43. 25 Cyt. za: S. Niewiński, Juchnowiec. Dzieje parafii…, s. 28. nie zostało ustalone, trudno jest też wskazać pierwowzór tego przed- stawienia. Można mówić o cechach podobieństwa z ikoną Matki Bożej z Budzieszyna, obecnie znajdującą się w Mokobodach, oraz Smoleńską Ikoną Matki Bożej. Ta ostatnia uważana jest za najbliższą bizantyńskiej ho- degetrii i bez wątpienia należy do najbardziej znanych wizerunków Matki Bożej w tym typie. Spośród podlaskich sanktuariów maryjnych skupio- nych wokół wizerunku Matki Bożej w typie hodegetrii należy wspomnieć również o sanktuarium w Różanymstoku. Z cudownym obrazem róża- nostockim juchnowiecki wizerunek łączy krótki epizod z 1659 r., kiedy to Szczęsny Tyszkiewicz, uciekając przed wojskami moskiewskimi, zabrał ze sobą obraz Matki Bożej z Różanegostoku (Krzywego Stoku), który przez kilka tygodni przebywał w Juchnowcu26. Trudno jednak wskazać jakiekol- wiek inne fakty łączące oba te wizerunki. Nie wiadomo, jak juchnowiecki wizerunek Matki Bożej z Dzieciątkiem wygląda bez ryzy. Metalowa ozdo- ba nie jest z niego zdejmowana, zatem nic nie można powiedzieć o kolo- rystyce oraz sposobie przedstawienia szat postaci. W 1996 r. abp Stanisław Szymecki nadał juchnowieckiemu wizerun- kowi tytuł Królowej Rodzin. Obecnie Juchnowiec jest celem pielgrzymów, 61 szczególnie w okresie przedwakacyjnym27. Znajdujący się w juchnowiec- kim kościele obraz Matki Bożej jest jednym z najstarszych zabytków ma- larstwa sakralnego na Podlasiu, choć z dużą pewnością można stwierdzić, że nie jest on dziełem żadnego lokalnego warsztatu. Próba odtworzenia jego dziejów podejmowana już była przez kilku badaczy, ale z powodu niewystarczającego materiału źródłowego do dziś jest sporą niewiadomą.

26 J. Łotowski, Sanktuarium Różanostockie, Warszawa 1987, s. 30. 27 http://archibial.pl/sanktuaria/6-sanktuarium-matki-bozej-krolowej-rodzin-wjuch- nowcu [dostęp: 10.06.2017].

Izabela Szymańska

Sakowiczowie herbu Pomian i ich związki z ziemią juchnowiecką

Ród Sakowiczów najprawdopodobniej wywodził się z bojarskiego rodu Saka. Protoplastą był Stanisław Sak, którego w 1413 r. w Horodle do herbu Pomianów przyjął biskup włocławski Jan Pella1. Przedstawiciele tego rodu w XV i XVI w. dostąpili wielu dostojeństw, pełniąc urzędy staro- stów, wojewodów, namiestników. Ród był bardzo prężny, a jego członko- wie w swych rękach skupili duże majątki2. W 1892 r. Konstanty Sakowicz, próbując odtworzyć dzieje swojej rodziny, zwrócił się do Aleksandra Walickiego z prośbą o pomoc w po- szukiwaniu informacji. W jednym ze swoich listów napisał: „herb rodziny mojej Korwin. Jednak zapytuję i o Sakowiczów Pomianów, gdyż jest poda- 63 nie w rodzinie […], że w początkach XVI wieku, któryś z Pomianów przyjął herb Korwin”3. Herb Pomian wywodzi się od herbu Wieniawa, a ich wersja graficz- na jest bardzo podobna. Oba zawierają w polu herbowym głowę żubra, z tą jednak różnicą, że w herbie Wieniawa żubr dodatkowo ma kółko prze- ciągnięte przez nozdrza. Wyjaśnieniem tych rozbieżności stała się legenda herbowa. Zgodnie z nią Łastek Hebda z Grabia, pieczętujący się herbem Wieniawa, zabił swego brata Jaranda, dziekana gnieźnieńskiego, za to, że ten często strofował go za nieodpowiednie życie. Karą dla Łastka było zdjęcie z herbu kółka i przebicie mieczem głowy żubra. Zmieniono także nazwę herbu na Pomian, co miało oznaczać pomnij nań, czyli pamiętaj4. Niestety pomiędzy XV- i XVI-wiecznymi przedstawicielami tego

1 E. Kelma, Ród Sakowiczów i jego majętności w XV i pierwszej połowie XVI wieku, w: Lituano-Slavica Posnaniensia. Studia Historica, t. 3, red. J. Bardach, Poznań 1989, s. 114. 2 Tamże, s. 155–156. 3 Biblioteka Narodowa w Warszawie (dalej: BN), Korespondencja i drobne utwory XIX i XX wieku, nr 41322, k. 2. 4 Herby rycerstwa polskiego na zamku w Kórniku, t. 2, oprac. J. Wisłocki, Warszawa szlacheckiego rodu a związanymi z Podlasiem w XIX w. Sakowiczami ist- nieje duża luka źródłowa, której nie udało się do końca wypełnić. Powstała zatem potrzeba dalszych badań nad dziejami tej rodziny. Pierwszym potwierdzonym źródłowo przedstawicielem rodu Sakowiczów związanym z Podlasiem był Jan Sakowicz, który urodził się około 1772 r. w majątku Tylwica pod Zabłudowem. W aktach parafii za- błudowskiej zachował się akt chrztu, w którym zapisano, że 17 maja 1772 r. ochrzczono Jana Nepomucena Franciszka Sakowicza, syna Franciszka Sakowicza i Ludwiki z Izbickich. Rodzicami chrzestnymi zostali: Franciszek Chocianowski komisarz i Anna Wołkowycka podczaszyna starodubow- ska5. Ojciec Jana był dość ważną osobą, gdyż w akcie chrztu pojawił się zapis „Tylwica ad praesens straż”. Prawdopodobnie Franciszek był zarząd- cą lub nadzorcą majątku Tylwica w dobrach zabłudowskich. Możliwe, że już wtedy rodzina Sakowiczów była związana z domem Radziwiłłów, do których należało hrabstwo zabłudowskie. Jan Sakowicz ożenił się z Anną z Mierkowskich lub Mirkowskich. Z tego związku urodziło się dziewięcioro dzieci – siedmiu synów 64 (Władysław, Artur, Jakub, Dionizy, Jan, Eugeniusz i Witold) oraz dwie cór- ki (Idalia i Laurentyna). Do tej pory nie udało się ustalić, jakie były losy wszystkich dzieci Jana Sakowicza i czy wszystkie dożyły wieku dorosłego. W 1855 r. zmarła jego żona, pozostawiwszy dzieci – Dionizego, Jakuba, Eugeniusza, Jana, Witolda i Idalię. Jan Sakowicz związał się z Radziwiłłami. W 1808 r. był geome- trą (komornikiem6) w dobrach radziwiłłowskich7. W liście z Nieświeża z 27 czerwca 1810 r. książę Dominik Radziwiłł tak o nim pisał: „Kiedy nasz Komornik Sakowicz wiele w dobrach moich gruntów przemierzywszy i one uregulowawszy dla objaśnienia niektórych wątpliwości do nieja- kiego czasu jeszcze mnie jest potrzebny. Generalna Administracja moja póty tegoż Jegomościa przy dawnych obowiązkach utrzyma, póki inna

1998, s. 738–739. 5 Archiwum Archidiecezjalne w Białymstoku (dalej: AAB), Akta parafii Zabłudów, Chrzty 1770–1791, k. 16v. 6 Komornik – dawniej wysoki urzędnik dworski, książęcy, magnacki, państwowy, sprawujący różne funkcje (Słownik języka polskiego, t. 1, Warszawa 1995, s. 914). 7 Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie (dalej: AGAD), Archiwum Radziwiłłowskie (dalej: AR), dz. XXI, Teka 33, k. 11. wyraźna w tej mierze nie nastąpi wola”8. W 1815 r. Jan występuje już jako sędzia graniczny powiatu nowogródzkiego. W tym samym roku otrzy- mał plenipotencję do rozliczeń pomiędzy majątkiem księżniczki Stefanii Radziwiłłówny, córki Dominika Radziwiłła, a dzierżawcami dóbr „[…] ra- chunki realizować względem ich decydować, wszelki porządek podług regulaminu geometryczno-ekonomicznego wprowadzać, inwentarze po- dawcze z zakreśleniem powinności, danin podpisywać. […] do sporządza- nia inwentarzy regulamentowo-ekonomicznych tak dóbr Zabłudowskich jako też Sławatyckich, Domaczewskich, Bielskich. Lustratorom dawać lasy i straż leśną organizować, włościan do powinności i posłuszeństwa inwen- tarzami zakreślonej przez przodki, […] plany zabudowań zatwierdzać, […] umowy zawierać, pensje wyznaczać, układy czynić, itd.”9. W 1815 r. otrzymał prawo zastawne na folwark Janopol vel Królowy Most na okres dwunastu lat10. Między 1815 a 1846 r. stał się jego właścicie- lem i w rękach Sakowiczów pozostał do 1921 r. Jan Sakowicz zmarł przed 1846 r. Kolejny z Sakowiczów, Jakub, syn Jana, zarządzał powyższym ma- jątkiem, rozwijając go. Urodził się prawdopodobnie w 1810 r. Ożenił się 65 z Wiktorią z Grądzkich. Grądzcy herbu Rawicz pochodzili od Grotów – Rawiczan. Nazwisko wzięli od nazwy wsi Grądy w ziemi wiskiej. Jedna linia tej rodziny w XV w. przesiedliła się na Podlasie, a wśród jej potomków znalazł się Franciszek Grądzki, właściciel wsi Srebrowo, który był sędzią pokoju powiatu łomżyńskiego. Wylegitymował się w Królestwie Polskim w 1837 r.11 Właśnie z tej linii rodziny Grądzkich pochodziła Wiktoria, żona Jakuba Sakowicza. Z tego małżeństwa urodziło się troje dzieci: Ksawery Bolesław (ur. w 1851 r.), Zygmunt (zm. w 1846 r.) oraz Augusta Wiktoria (ur. w 1849 r.), która była jedyną spadkobierczynią Jakuba Sakowicza. Fakt ten wskazuje na to, że Ksawery Bolesław zmarł jako dziecko, a wieku doro- słego dożyła jedynie córka. Jakub Sakowicz pełnił funkcję marszałka szlachty powiatu biało- stockiego i wchodził w skład Rady Szlacheckiej12. Po III rozbiorze Polski 8 Tamże, k. 1. 9 Tamże, k. 7–10. 10 Centralne Archiwum Historyczne Białorusi w Mińsku (dalej: CAHB), F. 694, op. 2, dz. 2648, k. 90. 11 S. Uruski, Rodzina. Herbarz szlachty polskiej, t. 9, Warszawa 1914, s. 369–370. 12 Archiwum Państwowe w Białymstoku (dalej: APB), Starszy Notariusz Sądu duża część Białostocczyzny znalazła się w zaborze pruskim. W 1807 r. od- łączono wschodnią część departamentu białostockiego i jako obwód bia- łostocki włączono do Rosji. Obwód ten podzielono na cztery powiaty – białostocki, bielski, sokólski i drohiczyński, a jego stolicą stał się Białystok. Szlachcie przyznano pewne prerogatywy i dopuszczono do obejmowania stanowisk w instytucjach publicznych. W powiatach działały tzw. Rady Szlacheckie. Co trzy lata ze stanu szlacheckiego wybierano marszałka ob- wodu, który wraz z czterema delegatami powiatowymi tworzył powyższą Radę. Szlachta każdego powiatu wybierała swego marszałka powiatowego na okres trzech lat13. Jakub Sakowicz w swoim majątku Janopol vel Królowy Most ufun- dował rzymskokatolicką kaplicę pw. św. Anny. Do takich kaplic, które często funkcjonowały przy polskich dworach, uczęszczali właściciele majątków i służba dworska. Szczególnie ważną rolę odgrywały wówczas, gdy parafia była daleko. Zwłaszcza w drugiej połowie XIX w., wobec prze- szkód, jakie stawiał carat, kaplice te stanowiły namiastkę parafii. W związ- ku z utrudnieniami uniemożliwiającymi powstawanie nowych kościołów, 14 66 niektóre prywatne kaplice przejmowały funkcje kościołów parafialnych . 7 lipca 1856 r. Jakub Sakowicz wystąpił z prośbą do władz carskich o zezwolenie na wybudowanie kaplicy w swoim majątku15. Zgodę otrzy- mał 8 stycznia 1857 r.16 i już w marcu tego roku plany budowy zostały zatwierdzone17. Pomimo tego, że większość mieszkańców okolicznych wsi była wyznania prawosławnego, wydano pozwolenie na budowę rzym- skokatolickiej kaplicy. Co mogło przekonać władze carskie do tej decyzji? Otóż Jakub Sakowicz podał bardzo przekonujący argument, a mianowicie – ciężką chorobę jego żony Wiktorii, której stan zdrowia nie pozwalał na uczęszczanie do kościoła parafialnego w Białymstoku18. Również powstanie styczniowe nie ominęło majątku Jakuba Sakowicza. Na Białostocczyźnie rozpoczęło się ono we wsi Kamionka

Okręgowego w Grodnie, nr 79, k. 107. 13 H. Mościcki, Białystok. Zarys historyczny, Białystok 1933, s. 93. 14 J. Skarbek, Organizacja parafialna w diecezji wileńskiej w latach 1772/3–1914, „Studia Teologiczne” 1987–1988, t. 5–6, s. 121–130. 15 CAHB, F. 1, op. 34, nr 2154, k. 3. 16 Tamże, k. 4. 17 Tamże, k. 14. 18 Tamże, k. 1–2. należącej do majątku Majówka w kwietniu 1863 r. koncentracją uczest- ników podczas Zielonych Świątek (19 maja według kalendarza starego stylu). Funkcjonował wówczas zwyczaj udawania się katolików z okolicz- nych miejscowości w procesji do Supraśla. W ten sposób powstańcy mo- gli przejść niezauważeni przez władze carskie. Pielgrzymki szły Traktem Napoleońskim i właśnie w Królowym Moście dochodziło do rozłącze- nia się powstańców i pielgrzymów. Ci pierwsi kierowali się na prawo do Kamionki, a drudzy na lewo do Supraśla19. Potwierdzają to wspomnie- nia powstańców – Ignacego Aramowicza i Pawła Powierzy. Pierwszy z nich jako miejsce koncentracji wskazuje Kamionkę, drugi zaś lasy koło Królowego Mostu20. W kwietniu 1863 r. przeprowadzono mobilizację pierwszych oddziałów powstańczych: „Na punkt zborny oddziałów bia- łostockich wybrano lasy koło Królowego Mostu, należące do marszałka szlachty Jakuba Sakowicza. Stawiło się do tysiąca powstańców. Byli to przeważnie: urzędnicy, studenci, uczniowie, oficjaliści i drobna szlachta. Mniej więcej połowa miała broń palną, a pozostali kosy”21. Represje popowstaniowe dotknęły też Królowy Most. Na szczęś- cie majątek nie został skonfiskowany, tak jak wiele innych pobliskich ma- 67 jątków, np. Michałowo‑Niezbudkę przekazano carskiemu pułkownikowi Stankiewiczowi, a Majówkę otrzymał inny carski pułkownik Kawelin22. Jednym z najdotkliwszych skutków powstania styczniowego, jakie do- tknęły Królowy Most i jego właściciela, było zamknięcie rzymskoka- tolickiej kaplicy pw. św. Anny, filii parafii białostockiej, i zamienienie jej na cerkiew prawosławną. 21 grudnia 1865 r. do generała-gubernatora Kaufmana wpłynęło podanie włościan wsi: Załuki, Pieszczaniki, Kołodno, Nowosiółki, Downiewo, Zasady i Sokole. Była to prośba o utworzenie cerkwi prawosławnej w zamkniętym poprzedniego roku kościele katolic- kim. „W Janopolskim kościele zbierali się «miateżniki» [powstańcy] przed wstąpieniem do «bandy» [oddziału powstańczego]. W ogóle wokół tego

19 J. Maroszek, Supraśl. Dzieje klasztoru i miasta [w druku]. 20 I. Aramowicz, Marzenia. Pamiętnik o ruchu partyzanckim w województwie gro- dzieńskim w 1863 i 1864 roku, w: Zapomniane wspomnienia, oprac. E. Kozłowski, Warszawa 1981, s. 9; P. Powierza, Wspomnienia z Powstania Styczniowego 1863 roku. Testament moralny autora, Białystok 1996, s. 12. 21 P. Powierza, Wspomnienia z Powstania Styczniowego…, s. 12. 22 P. Borowski, Powstanie 1863 roku: szanse, oceny, tradycje, w: Obok Orła znak Pogoni… Powstańcy styczniowi na Białostocczyźnie, red. Z. Kosztyła, Białystok 1985, s. 72. miejsca gdzie stoi kościół wiele było ofiar od bestialskich, zdemoralizowa- nych i zajadłych Polaków oddanych swojemu rządowi”23. Jakub Sakowicz zmarł 27 sierpnia 1903 r. w Białymstoku, w wie- ku 93 lat. Pozostawił po sobie jedynie córkę Augustę Wiktorię24. Prawdopodobnie był powtórnie żonaty, gdyż w metryce pogrzebowej w rubryce „Kogo zostawił?” obok córki wpisano wdowę Leokadię urodzo- ną Wojtkiewicz25. Augusta Wiktoria z Sakowiczów Małachowska zmarła w Warszawie 12 lipca 1914 r. Nie udało się odnaleźć żadnych informacji o bracie Janie i siostrze Idalii, po mężu Tołłoczko. Pozostali bracia zarzą- dzali swoimi majątkami ziemskimi. Dionizy Sakowicz posiadał majątek Dubno w powiecie bielskim26. Ożenił się z Józefą, z którą miał syna Jana i córkę Bronisławę. Ta ostat- nia 19 września 1861 r. wyszła za mąż za Włodzimierza Dąbrowskiego. Ślub odbył się w kaplicy pw. św. Anny w Janopolu vel Królowym Moście. Świadkami byli: stryj Jakub Sakowicz, Wacław Karpowicz i Józef Mudkowski – ziemianie powiatu białostockiego. Bronisława Sakowicz miała 24 lata i należała do kościoła bielskiego. Jej narzeczony (lat 34) był kapitanem 68 Mohylewskiego Pułku Piechoty27. O Janie udało się ustalić tylko tyle, że miał córkę Janinę, po mężu Dederko. Po śmierci Augusty Małachowskiej, córki Jakuba Sakowicza, zo- stał dożywotnim użytkownikiem majątku Janopol vel Królowy Most28. O kolejnym z braci, Witoldzie, też niestety wiemy niewiele. Wiadomo je- dynie, że był właścicielem dwóch wsi w powiecie łomżyńskim w guberni augustowskiej. Były to Siestrzanki i Mocarze29. Z informacji znajdujących

23 CAHB, F. 97, op. 1, nr 102, k. 21 (tłumaczenie z rosyjskiego autorki). 24 AAB, Księgi metrykalne, Księga pogrzebów za 1903, nr 453. 25 Tamże, nr 65. 26 P. Dikov, Spisok ziemlewladinij w grodnienskoj guberni, cz. 1, Grodno 1890, s. 94. 27 APB, Księgi metrykalne kościoła janopolskiego, Wypisy o zaślubionych z 1861 r., nr 50, k. 170. 28 Litewskie Państwowe Archiwum Historyczne w Wilnie (dalej: LPAH), F. 604, op. 1, nr 5988, k. 2. 29 APB, Komisja Województwa Augustowskiego i Rząd Gubernialny Augustowski, nr 129. się w testamencie Augusty Wiktorii Małachowskiej wiadomo, że pozosta- wił syna Mariana Sakowicza30. Następny z braci, Eugeniusz Sakowicz, posiadał dobra Złotniki i Kożany, i to właśnie on związał się z ziemią juchnowiecką31. Z danych zamieszczonych w metryce pogrzebowej wynika, że w chwili śmier- ci był on „ważnym sztatskim sowietnikiem” (rzeczywisty radca stanu)32. W zaborze rosyjskim taką rangę szlachta otrzymywała za zasługi na rzecz rządu rosyjskiego. Nie wiadomo, czym zasłużył się Eugeniusz, aby otrzymać ten tytuł. Urodził się prawdopodobnie około 1810 r. Poślubił Józefę z Janiewiczów, córkę Teodozego Janiewicza, właściciela majątku Złotniki. Teodozy Janiewicz, który początkowo był rosyjskim tłumaczem rządowym, w 1810 r. podjął się nauczania języka rosyjskiego w białostoc- kim gimnazjum. Później został sekretarzem gubernatora białostockie- go. Ze związku Eugeniusza Sakowicza i Józefy z Janiewiczów urodziło się dwoje dzieci – syn Bronisław oraz córka Józefa Maria Eugenia. Józefa Sakowiczowa zmarła młodo w 1848 r.33 Jej grób znajduje się na starym cmentarzu katolickim w Grodnie, a na płycie nagrobnej widnieje inskryp- cja: „J.W. Radczyni Józefie z Janiewiczów Sakowiczowej dobrej matce i żo- 69 nie ten pomnik żalu i pamięci jej cnót domowych jako wzór do naślado- wania dla jej dzieci. Mąż zasmucony postawił. Umarła 22 września 1848 roku. Żyła lat 29”. Na kolejnych metalowych tabliczkach zachowały się na- pisy, na jednej „Józefa z Sakowiczów Ostromęcka”, a na drugiej „Stanisław Ostromęcki”. Świadczy to o tym, że pochowana jest tam również córka Eugeniusza Józefa, Maria, oraz jej mąż Stanisław Ostromęcki. Józefa Maria z Sakowiczów Ostromęcka zmarła w lipcu 1904 r. w Druskiennikach w wieku 53 lat. Cztery lata później w Domanowszczyźnie jej mąż Stanisław Ostromęcki w wieku 66 lat popełnił samobójstwo34. Eugeniusz Sakowicz zmarł 4 lutego 1903 r. w wieku 93 lat i został pochowany na cmentarzu farnym w Białymstoku35. Zastanawiająca jest zbieżność z rokiem śmierci

30 LPAH, F. 604, op. 1, nr 5988, k. 3. 31 P. Dikov, Spisok ziemlewladinij…, s. 77. 32 AAB, Księgi metrykalne, Księga pogrzebów za 1903, nr 65. 33 J. Maroszek, Pięć wieków Ziemi Juchnowieckiej, Juchnowiec Kościelny 2013, s. 181–182, 194. 34 Tamże. 35 J.T. Sosnowski, Cmentarz farny w Białymstoku, Białystok 2012, s. 115. i liczbą lat jego brata Jakuba. Być może byli bliźniakami, może to być rów- nież błędnie wpisany wiek zmarłego36. Założenie w Złotnikach powstało w 1554 r. jako folwark gospo- darczy i pierwotnie nie miało zbyt rozbudowanej kompozycji ozdobnej. Zlokalizowane zostało w zakolu rzeczki Mionki, która wyznaczała jedną z granic założenia. Kompozycję podzielono na dwie części: mieszkalno- -ogrodową i gospodarczą. Majątek Złotniki był własnością Jundziłłów, Lewickich, Małachowskich, Janiewiczów. Często też był wydzierżawiany. Od połowy XIX w. majątek Złotniki należał do rodziny Sakowiczów, około 1886 r. właścicielem był Bronisław Sakowicz. Dwór liczył szesnaście pokoi. Na północ od niego usytuowano oficynę. Większość zabudowań gospo- darczych zlokalizowano w części zachodniej założenia. Były tam: wozow- nia, stodoła, obora, lodownia, piwnice. Za dworem znajdowały się sady. Na południe od sadów, w stronę rzeczki Mionki, dawny lasek zamienio- no na park krajobrazowy. Całe założenie ogrodzone zostało drewnianym parkanem z dwoma bramami na drogach dojazdowych od wsi i Złotniki37. W 1894 r. majątek wystawiono na licytację, a następnie rozpar- 70 celowano. Grunty zakupili chłopi ze wsi Tryczówka. Zabudowania dwor- skie przeszły na własność Aleksandra i Jana Prokopczuków, którzy sprze- dali je Antoniemu Nalewajce. Bronisław Sakowicz zmarł w 1940 r., niestety nie udało się ustalić, gdzie został pochowany. Losy rodziny Sakowiczów początkowo związane były głównie z ma- jątkiem Janopol vel Królowy Most. Jan Sakowicz rozbudował kilkanaście otrzymanych folwarków w jeden bardzo duży majątek. Dziedziczący po nim syn Jakub powiększył jego dochodowość. Pozostali bracia Sakowiczowie również posiadali majątki, a jeden z nich, Eugeniusz, związał swe losy z ziemią juchnowiecką i majątkiem Złotniki. Niestety w historii tego rodu wciąż istnieją luki, które należałoby uzupełnić, a ciekawe losy Sakowiczów wymagają dalszych kwerend źródłowych i badań.

36 AAB, Księgi metrykalne, Księga pogrzebów za 1903, nr 65. 37 Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków w Białymstoku, Dokumentacja ewiden- cyjna założenia dworsko-ogrodowego w Złotnikach, Białystok 1984, s. 5–8. Monika Kozłowska

Od Annasza do Kajfasza. Dzieciobójstwo przed białostockimi sądami w połowie XVIII w.

Mikrohistoria jest stosunkowo nową i ciągle rozwijającą się me- todą badania przeszłości. Już sama nazwa wskazuje na szczególny dla tej dziedziny aspekt – zmianę skali badań historycznych. W obszarze jej zainteresowań znajduje się zarówno jednostka lub mała społeczność, ale także niecodzienne wydarzenie. To podejście badawcze skupia więc swoją uwagę na zwykłym człowieku, pochodzącym przeważnie z nizin społecz- nych. Bohater narracji, ze względu na wykorzystywane źródła o charak- terze sądowym, „mówi sam za siebie”. Jednakże mikrohistoria w swojej analizie odnosi się przede wszystkim do szerszego kontekstu społecznego, 71 a wspomniana redukcja skali obserwacji ukazuje niezauważalne dotych- czas mechanizmy i procesy oraz stanowi punkt wyjścia do formowania ogólnych wniosków1. Do klasycznych prac z zakresu mikrohistorii należą publikacje Emmanuela Le Roy Laduriego, Carlo Ginzburga czy Natalie Zemon Davies2. Należy także zaznaczyć, że wydawnictwa tego typu charakteryzują się swoistym stylem wypowiedzi, w którym dużą rolę odgrywają wartka nar- racja oraz punkt widzenia autora. Również w polskiej historiografii opub- likowano pewną liczbę prac wpisujących się w konwencję tego gatunku3.

1 Szerzej o mikrohistorii zob. E. Domańska, Mikrohistorie: spotkania w między- światach, Poznań 2005; taż, Posłowie. Historia antropologiczna. Mikrohistoria, w: N.Z. Davies, Powrót Martina Guerre’a, Poznań 2011, s. 195–234. 2 E. Le Roy Ladurie, Montaillou, wioska heretyków 1294–1324, Warszawa 1988; C. Ginzburg, Ser i robaki. Wizja świata pewnego młynarza z XVI wieku, Warszawa 1989; N.Z. Davies, Powrót Martina Guerre’a... 3 M. Mikołajczyk, Z dziejów zbrodni i kary w dawnej Polsce: żywot i proces Antoniego Złotkowskiego, zbójnika z Pcimia, Katowice 2001; A. Wyczański, Zły los Zosi Kotówny (1544) (mikrohistoria), „Odrodzenie i Reformacja w Polsce” 2005, t. 49, s. 105–112; P. Guzowski, Mikrohistorie chłopów polskich XV i XVI wieku, w: Nad społeczeństwem staropolskim, t. 1: Kultura – instytucje – gospodarka, Mimo wszystko mikrohistoria nadal pozostaje na marginesie głównych nurtów pisarstwa historycznego. Często też historycy sięgają po ten gatu- nek w nieprzemyślany sposób, stosując go jako modny chwyt reklamowy, podczas gdy sama praca z właściwą mikrohistorią ma niewiele wspólne- go. Ową popularność tego rodzaju publikacji można łatwo wytłumaczyć. Podejmują one tematy sensacyjne, problemy, które od zawsze cieszyły się naturalnym zainteresowaniem ludzi. Niżej opisana kwestia należy właśnie do tego typu historii, przedstawia bowiem przestępstwa od wieków przy- ciągające wyjątkową uwagę – dzieciobójstwo i cudzołóstwo. Artykuł ten będzie próbą przyjrzenia się sprawie Mirki Fabusiowiczówny, białostockiej Żydówki oskarżonej o cudzołóstwo i dzieciobójstwo. Proceder ten jest również przyczynkiem do szerszego przyjrzenia się funkcjonowaniu sądów oraz przebiegu procesu karne- go w Białymstoku w połowie XVIII stulecia. Podstawę źródłową stanowi dekret i protokół sądowy z 1759 r., znajdujący się w zespole Archiwum Roskiego, w aktach osobisto-rodzinnych i majątkowo-prawnych4. Brak większości ksiąg miejskich5, a także innych, starszych archiwaliów do- 72 tyczących historii miasta, nadaje szczególną wagę ocalałym dokumen- tom, zwłaszcza że zawierają one istotny materiał dotyczący przeszłości Białegostoku. Akta sądowe są tym bardziej cenne, gdyż oddają głos spraw- cy, który przedstawia w nich swój punkt widzenia. Proces w sprawach karnych i kryminalnych w dużej mierze formo- wał się w drodze praktyki sądowej. Z kolei w przypadku małych ośrod- ków urbanistycznych, pokroju Białegostoku, nie zawsze możemy mówić o ugruntowanym schemacie postępowania sądowego, ponieważ nawet w tym samym mieście mogły pojawiać się różnice w sposobie rozpatry- wania spraw6. Mimo pewnych rozbieżności wydaje się jednak, że istniały

red. W. Walczak, K. Łoptaecki, Białystok 2007, s. 297–304; Granice i pogra- nicza: mikrohistorie i historie życia codziennego, red. P. Guzowski, M. Liedke, M. Ocytko, Kraków 2011. 4 Archiwum Główne Akt Dawnych (dalej: AGAD), Archiwum Roskie, Akta osobi- sto-rodzinne i majątkowo-prawne, sygn. 633, s. 11–18. 5 Sporządzony w 1906 r. inwentarz archiwisty wileńskiego Sprogisa mówi o trzy- nastu białostockich księgach miejskich. Do dnia dzisiejszego zachowały się jedy- nie trzy woluminy przechowywane w Archiwum Głównym Akt Dawnych (zob. AGAD, Księgi miejskie białostockie, sygn. 1–3; A. Sztachelska, Trzy księgi miej- skie białostockie, „Archeion” 1968, nr 50, s. 121–142). 6 M. Mikołajczyk, Proces karny w miastach polskich (XVI–XVIII w.) – jedność czy wspólne cechy i zasady dotyczące prowadzenia postępowania. Świadczą o tym m.in. rozstrzygnięcia spraw karnych (np. pobicia, zniesławienia, kradzieże, zabójstwa) zapisane na kartach zachowanych ksiąg miejskich. Na wstępie należy wyjaśnić, czym było dzieciobójstwo w praktyce sądów epoki nowożytnej. Przez termin ten rozumiano zabicie przez matkę nowo narodzonego dziecka (podczas porodu lub tuż po nim), ale również ce- lowe poronienie (spędzenie płodu). W czasach nowożytnych zbrodnię tę traktowano surowiej niż morderstwo. Czyn ten wiązał się bowiem z wy- stąpieniem przeciwko prawom natury i Boga – zabicie nieochrzczonego dziecka powodowało skazanie go na wieczne potępienie7. Dlatego też w Krakowie dzieciobójczynie topiono, w Poznaniu zaś zakopywano żyw- cem i przebijano palem. Dopiero w XVIII stuleciu widoczna jest tendencja w stosowaniu łagodniejszych kar8. Z kolei cudzołóstwo (także utrzymy- wanie stosunków płciowych między osobami stanu wolnego) traktowano jako przestępstwo przeciwko moralności, a kary wymierzane za ten czyn były już znacznie łagodniejsze (np. grzywna, chłosta, pokuta w kościele)9. Mówiąc o ustroju i sądownictwie Białegostoku, należy zaznaczyć, że aktem prawnym najpełniej regulującym te kwestie był Instruktarz, 73 wydany przez Branickiego 13 kwietnia 1745 r. Szczegółowo regulował on tryb wyboru burmistrza i całego urzędu (w elekcji udział brał również przedstawiciel kahału), powinności mieszczan, wprowadzał także prze- pisy porządkowe oraz przeciwpożarowe10. Podstawę działalności władz miejskich stanowił też przywilej Augusta III Sasa z 1 lutego 1749 r., który po raz drugi nadał miastu prawo magdeburskie11. Z dokumentów tych

wielość procedur?, „Zeszyty Prawnicze” 2011, t. 11, nr 2, s. 312. 7 M. Kamler, Dzieciobójstwo w miastach Korony w drugiej połowie XVI i pierw- szej połowie XVII wieku, „Czasopismo Prawno-Historyczne” 1986, t. 38, z. 1, s. 172–173. 8 Z. Kaczmarczyk, B. Leśnodorski, Historia państwa i prawa Polski, t. 2: Od połowy XV wieku do r. 1795, Warszawa 1971, s. 353. 9 Tamże, s. 354–355. 10 Instruktarz nie zachował się w oryginale do dnia dzisiejszego, jego kopia, wpisana pod datą 13 kwietnia 1795 r., znajduje się w jednej z białostockich ksiąg miejskich (zob. AGAD, Księgi miejskie białostockie, sygn. 2, Kopia dawnego instruktarza poczynającemu się miastu Białemustokowi od śp. J.O. Pana, podówczas chorą- żego nadwornego koronnego, s. 89–93). 11 Po raz pierwszy prawa miejskie Białystok otrzymał najprawdopodobniej w 1692 r. (do dnia dzisiejszego nie zachował się ten przywilej). Lokacja ta, ze względu na epidemię cholery z lat 1710–1711 oraz zniszczenia dokonane wynika, że ośrodkiem tym miał zarządzać burmistrz (funkcja ta istniała w Białymstoku przynajmniej od 1728 r., wówczas urząd ten sprawował Stanisław Bielecki12), rajcy oraz ławnicy – wszyscy samorządnie wybiera- ni. Władze miejskie uprawnione były m.in. do sądownictwa w sprawach cywilnych i karnych między mieszkańcami. Przestępstwa popełnione na terenie miasta rozpatrywano przed białostockim magistratem, bez wzglę- du na pozycję stanową strony postępowania13. Przywilej zakładał również możliwość daleko posuniętego wpływu Branickich na samorząd (mogli oni swobodnie tworzyć nowe urzędy14, ponadto od wyroków sądu miej- skiego istniała apelacja do sądu dworskiego). Natomiast w sporach we- wnętrznych między ludnością żydowską właściwa była jurysdykcja kahal- na lub duchowna. Stronie postępowania przysługiwała także apelacja do analogicznych sądów w Tykocinie15. To właśnie do białostockiego sądu kahalnego w sierpniu 1758 r. tra- fiła sprawa Żydówki Mirki Fabusiowiczówny. Niestety księgi kahalne nie zachowały się do dnia dzisiejszego, ale o całym zdarzeniu dowiadujemy się z dekretu sądu komisarskiego16, który 6 marca 1759 r. zebrał się w kamieni- 17 74 cy Antoniego Wroczyńskiego . Przed białostocką gminą żydowską Mirka Fabusiowiczówna zezna- ła, iż „ojczym jej [złotnik Moszko Juchniewicz – przyp. M.K.], tu przytom-

w trakcie wojny północnej, nie powiodła się (zob. T. Wasilewski, Kształtowanie się białostockiego ośrodka miejskiego w XVII i XVIII w., w: Studia i materiały do dziejów miasta Białegostoku, t. 4, red. H. Majecki, Białystok 1985, s. 33–34; A. Sztachelska-Kokoczka, Prawa miejskie Białegostoku, „Białostocczyzna” 1989, nr 4, s. 1; J. Maroszek, Ponowienie praw miejskich Białegostoku w 1749 r., „Białostocczyzna” 1998, nr 3, s. 5). 12 AGAD, Księgi miejskie białostockie, sygn. 1, s. 2. 13 M. Mikołajczyk, Proces kryminalny w miastach Małopolski XVI–XVIII wieku, Katowice 2013, s. 67–84. 14 W ten sposób powołano do życia funkcję landwójta (najpewniej w 1769 r.) oraz gubernatora (w 1772 r.); urzędnicy ci znacząco ingerowali w kompetencje istnie- jących już organów. 15 Szerzej na temat ustroju miasta patrz: K. Łopatecki, Ustrój XVIII-wiecznego mia- sta Białystok, „Miscellanea Historico-Iuridica” 2015, t. 14, z. 1, s. 349–379. 16 AGAD, Archiwum Roskie, Akta osobisto-rodzinne i majątkowo-prawne, sygn. 633, s. 15–18. 17 Antoni Wroczyński od 1769 r. pełnił funkcję landwójta Białegostoku (AGAD, Księgi miejskie białostockie, sygn. 2, s. 8–9; A. Sztachelska-Kokoczka, Białystok za pałacową bramą, Białystok 2009, s. 26–28). ny, zaręczywszy onę od dwóch lat, za mąż wydawać nie chciał, ale onę namawiał na zły uczynek z sobą. Jakoż pewnego czasu, kiedy wszyscy wy- szli byli z domostwa, a ona poszła była po coś do komory, ojczym za nią wszedłszy, onę w kącie zgwałcił, y od tego czasu z nią obcował, kiedy mu się podobało, tak dalece że nie z kim innym, tylko z nim spłodziła dziecię, które matka jej własna, lubo nie żywe [sic] odebrała, y nie wiedzieć gdzie podziała”18. Opierając się na tym zeznaniu, sąd kahalny 18 sierpnia 1758 r. wydał dekret, w którym uznał winę Moszka Juchniewicza. Zasądzona kara była stosunkowo surowa – oskarżonego wychłostano, skonfiskowano mu wszystkie ruchomości i narzędzia złotnicze oraz wraz z żoną i dziećmi wy- gnano z domu. Wydawać by się mogło, że sprawa ta została szybko zakoń- czona. Jednakże sam skazany nie zgadzał się z wysuwanymi przeciw niemu oskarżeniami. Przedstawił on białostockiemu kahałowi reskrypt wydany 1 stycznia 1759 r. przez właściciela miasta. W dokumencie tym Branicki nakazał odesłanie tej sprawy do „synagogi tykocińskiej”, aby ta ponownie ją rozpatrzyła. Ponadto Moszko Juchniewicz miał zostać przywrócony do funkcji kahalnej, a skonfiskowane ruchomości gmina żydowska powinna była mu zwrócić. Dwa miesiące później rozpoczął się proces w tykociń- skim sądzie kahalnym, który 7 marca 1759 r. wydał dekret podtrzymujący 75 wcześniejsze orzeczenie. Dnia 6 marca 1759 r. wszczęto również postępowanie przed białostockim sądem komisarskim, obradującym pod przewodnictwem komisarza dóbr Branickiego pułkownika Antoniego Józefa Ostrowskiego19 oraz kapitana Boniatowicza i Jana Grabianki. Złotnik nadal nie zgadzał się z zarzutami stawianymi mu przez pasierbicę i wraz z żoną, a matką Mirki, uznał je za „kłamliwe, fałszywe y złośliwie zmyślone”20. Moszko zobowiązał się także, że 8 marca przed niniejszym sądem stawi się też jego młodszy brat – Osier Juchniewicz, który tegoż dnia „dobrowolnie zeznaje, jako miał społeczność cielesną z Mirką, pasierbicą brata swego starszego, do czego z początku dla tego nie chciał się przyznać, ponieważ starsi tutejsi,

18 AGAD, Archiwum Roskie, Akta osobisto-rodzinne i majątkowo-prawne, sygn. 633, s. 15–16. 19 Katalog Tek Glinki, cz. 1: Katalog osobowy, oprac. T. Zielińska, Warszawa 1969, s. 192. 20 AGAD, Archiwum Roskie, Akta osobisto-rodzinne i majątkowo-prawne, sygn. 633, s. 16. zaraz bić go kazali, y do kuny wsadzili”21. Następnie przed sąd po raz ko- lejny wezwano Mirkę, która „zeznaje także jako z Osierem miała dziecię, co też z początku przed starszymi swymi zaraz zeznała, a że onę po tym Ronka [Lejba Josielowicz Ronka – przyp. M.K.] y Faktor [Lejba Aronowicz Sokołowski, faktor skarbowy – przyp. M.K.] namówili, aby na ojczyma swego ten występek złożyła przez co będzie jej musiał dać posag. Więc ona uczyniła tak, jako jej kazano, składając na ojczyma potwarz, tudzież zeznanie że matka była przy porodzeniu, bo to nie było dziecię doskonałe, tylko coś podobnego y nie żywe, y to sama comparens pochowała”22. Sąd doprowadził również do konfrontacji Fabusiowiczówny z Josielowiczem oraz Aronowiczem, z której nie wynikło, aby mieli ją nakłaniać do skła- dania fałszywych oskarżeń. Polecił także dalszy areszt Mirki i Osiera oraz zakucie ich w dyby.

76

Il 1. Aprobata dekretu sądu komisarskiego wystawiona przez Mościckiego (źród- ło: AGAD, Archiwum Roskie, Akta osobisto-rodzinne i majątkowo-prawne, sygn. 633, s. 18)

Po rozpatrzeniu sprawy sąd komisarski nakazał odesłać ją do ma- gistratu w Bielsku, który, stosując tortury, miał zadać po cztery pytania Mirce (z kim spłodziła dziecko, czy urodziło się żywe, kto odbierał po- ród oraz gdzie pochowano niemowlę) i Osierowi (czy obcował cieleśnie z Fabusiowiczówną, czy dziecko urodziło się żywe, gdzie pochowano

21 Tamże, s. 17. 22 Tamże. niemowlę oraz dlaczego od razu nie przyznał się do tego występku). Po wysłuchaniu konfesaty zeznania oskarżonych miały zostać odesłane do Białegostoku, do dalszej dyspozycji administratora białostockiego – Mościckiego. 22 kwietnia 1759 r. dekret jurysdykcji komisarskiej został zaapro- bowany przez Mościckiego. Skierował on jednak niniejszą sprawę do bia- łostockiego urzędu miejskiego, gdzie przez trzy dni oskarżonych oddziel- nie przesłuchiwano przy jednoczesnym zastosowaniu chłosty (piętnaście rózg na każde pytanie). Następnie mieli być oddani do dalszej dyspozycji administratora. 25 czerwca 1759 r. „przed urzędem naszym miejskim mag- deburskim białostockim, tudzież przy prezencji J[ego] M[ości] Pana Mościckiego administratora białostockiego, z woli J[ego] W[ielmożnej] M[ości] Pana w[ojewo]dy krakowskiego hetmana w[ielkiego] k[oronnego] Pana y Dobrodzieja naszego, stanęła na ratuszu rzetelna trzydniowa komprobacja”23. Sąd miejski trzykrotnie przesłuchiwał oskarżonych. Z ich zeznań wynikało, że ojcem dziecka Żydówki był Osier, który przyobiecał jej małżeństwo. Pierwszy raz zeszli się oni w browarze, kiedy Mirka po- 77 iła bydło, następnie jeszcze kilkukrotnie doszło między nimi do zbliżenia. Dziecko urodziło się nieżywe, gdyż Fabusiowiczówna „go tylko nosiła półczwarta miesiąca y one struła”24. Poród zaś odebrała sama, a ciało nie- mowlęcia zawinęła w chustę i pochowała pod Zwierzyńcem. Mirka ze- znała również, że Sokołowski wraz z Ronką namawiali ją, aby winą za ten czyn obarczyła swojego ojczyma – Moszko Juchniewicza. Obiecywali jej wszystkie rzeczy ruchome i nieruchome po ojczymie oraz powiedzieli, że sprawią jej wesele. Gdy przed sądem kahalnym Mirka nie zeznała przeciw swojemu ojczymowi, to Sokołowski uderzył ją w głowę, a Ronko zagroził kańczugiem. Z kolei Osier przed białostockim magistratem oświadczył, że gmina żydowska nie chciała go wysłuchać, za to zabrała mu pieniądze, srebro, suknie i inne rzeczy ruchome oraz groziła wygnaniem. Przed biało- stockim sądem miejskim stanął również Józef Strzeżewski25 – pisarz miej-

23 Tamże, s. 11. 24 Tamże. 25 Józef Strzeżewski – prawdopodobnie brat pisarza miejskiego Henryka Strzeżewskiego. W 1749 r. pojawia się na kartach ksiąg miejskich jako członek białostockiego magistratu (AGAD, Księgi miejskie białostockie, sygn. 1, s. 12; A. Sztachelska-Kokoczka, Białystok za pałacową…, s. 49). ski, który na prośbę Sokołowskiego i Ronki notował zeznania oskarżonej. Z protokołu wynikało, że ojcem dziecka był Osier, co nie spodobało się jego zleceniodawcom (nakazali spalenie dokumentu). Na tym zeznaniu zakończyło się procedowanie sprawy przed białostockim magistratem, protokół sądowy przekazano zaś do dalszej dyspozycji Mościckiego.

78

Il. 2. Protokół z przesłuchania Mirki Fabusiowiczówny przed białostockim sądem miejskim (źródło: AGAD, Archiwum Roskie, Akta osobisto-rodzinne i ma- jątkowo-prawne, sygn. 633, s. 11)

Mimo że nie znamy dalszych losów tego dramatycznego zdarzenia oraz wydanego wyroku (jeżeli takowy w ogóle był), to jednak sprawa ta rzuca pewne światło na funkcjonowanie białostockiej jurysdykcji i prze- bieg procesu karnego. Pokazuje również ówczesną obyczajowość i reakcję środowiska na kwestie cudzołóstwa i dzieciobójstwa. Głównymi sądami dla ludności żydowskiej w omawianym okre- sie były ich własne sądy. Wynikało to przede wszystkim z zasad religii, choć było także zagwarantowane przywilejami nadawanymi Żydom przez właścicieli miast. Proces Mirki Fabusiowiczówny w pierwszej kolej- ności odbył się właśnie przed sądem starszyzny kahalnej. Był on właści- wy w rozstrzyganiu wszelkich spraw karnych (z wyłączeniem procesów o oszustwa, kradzieże i przywłaszczenia, które w prawie żydowskim traktowano jako sprawy cywilne)26. Ponadto Żydom w kwestiach spor- nych z współwyznawcą nie wolno było zwracać się do jurysdykcji innej niż wewnętrzna. Stronie postępowania przysługiwała również apelacja do analogicznego sądu w Tykocinie – tak też się stało w omawianej sprawie. Ciekawym zagadnieniem wydaje się pozostawanie białostockiej gminy ży- dowskiej pod zwierzchnością tykocińskiej, gdyż formalnie od 1745 r. kahał w Białymstoku uzyskał niezależność27. Należy zaznaczyć, że Braniccy sta- rali się chronić organizację gmin żydowskich, o czym świadczy pozosta- wienie przez hetmana w Tykocinie28 nadrzędnego kahału, pomimo że to Białystok był ośrodkiem bogatszym, w nim też znajdowała się rezyden- cja pańska. Skierowanie postępowania przez właściciela miasta (poprzez nakaz wyrażony w reskrypcie) do stosunkowo odległego Tykocina mogło wynikać z chęci zapewnienia względnej obiektywności przy prowadzeniu postępowania i wydaniu wyroku. Jednakże w obu sądach żydowskich ska- zany został ojczym Mirki – Moszko Juchniewicz. Kara, która go dotknęła, była dość surowa – skazanemu skonfiskowano majątek, a także go wy- 79 chłostano. Rózgi niejednokrotnie stosowano w zastępstwie innej cięższej kary (przede wszystkim kary śmierci), często nakładano je na osoby oskar- żone o cudzołóstwo29. Reskrypt wydany przez Jana Klemensa Branickiego nakazywał przywrócenie Juchniewicza do funkcji kahalnej – możemy więc przypuszczać, że częścią zasądzonej przez sąd żydowski sankcji było rów- nież pozbawienie go piastowanego urzędu lub uznanie za niegodnego do jego sprawowania. Kara ta miała charakter hańbiący (kara na czci), do- tykała przede wszystkim osoby skazane za poważniejsze przestępstwa30. Wydanie przez Branickiego wspominanego dokumentu potwier- dza znany już z literatury przedmiotu fakt rozciągnięcia władzy nad lud-

26 M. Lisser, Sądy żydowskie w Polsce, ich ustrój i właściwość, „Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego” 1960, nr 34, s. 105; A. Leszczyński, Sejm Żydów Korony 1623–1764, Warszawa 1994, s. 53–54. 27 Z. Romaniuk, Żydzi białostoccy do 1915 roku, w: Studia i materiały do dziejów miasta Białegostoku, t. 5, red. H. Majecki, Białystok 2001, s. 152. 28 Jan Klemens Branicki był również właścicielem Tykocina. 29 A. Kaźmierczyk, Żydzi w dobrach prywatnych: w świetle sądowniczej i admini- stracyjnej praktyki dóbr magnackich w wiekach XVI–XVIII, Kraków 2002, s. 196. 30 Tamże, s. 202. nością żydowską przez właściciela miasta i jego urzędników. Należy za- znaczyć, że białostocki kahał także podlegał bezpośrednio dziedzicowi. Omawiana sprawa została też skierowana przed sąd dominalny, a konkret- niej komisarski. Mógł on sądzić zarówno w pierwszej, jak i kolejnej instan- cji, choć wydaje się, że w tym przypadku pełnił raczej funkcję sądu ape- lacyjnego. Był to organ kolegialny, w skład którego wchodziło co najmniej dwóch żołnierzy (pułkownik Ostrowski i kapitan Boniatowicz). Białystok w XVIII w. był miastem garnizonowym, oficerowie wojskowi stanowili zaś krąg oddanych pracowników hetmana. Sąd ten zgromadził się w kamie- nicy Antoniego Wroczyńskiego, mieszczącej się przy ul. Wasilkowskiej31. Możemy więc przypuszczać, że nie miał on stałego miejsca obradowania i zbierał się w chwili zaistnienia takiej potrzeby. Ponadto dekret sądu ko- misarskiego miał moc prawną dopiero po zaaprobowaniu i potwierdzeniu dokumentu przez podmiot delegujący – w tym wypadku przez admini- stratora białostockiego działającego z ramienia właściciela miasta. Zatem zakres kompetencji oraz wachlarz rozpatrywanych spraw zależały od oko- liczności powołania tego organu. Wydaje się również, że Branicki mógł zlecić do procedowania w niniejszym sądzie praktycznie każdy problem 80 i kwestie sporne dotykające ludność żydowską zamieszkującą jego dobra. W omawianym postępowaniu przed sądem komisarskim dopusz- czono dowody z dokumentów – m.in. przetłumaczony na język polski wy- rok jurysdykcji kahalnej z Tykocina. Innymi środkami procesowymi były zeznania strony procesowej oraz świadków, nie pojawiła się zaś przysię- ga, która stopniowo traciła swoją wartość jako dowód. Z kolei zeznania Osiera Juchniewicza okazały się w niniejszej sprawie przełomowe – przy- znał się on do kontaktów cielesnych z Mirką Fabusiowiczówną. Wynikł z nich także inny aspekt – mianowicie to, że starsi kahału, w trakcie pro- cedowania tej sprawy i przesłuchania, wsadzili go do kuny, co dla Żydów było nie tylko formą ograniczenia wolności, ale przede wszystkim karą na czci. Zakładane skazanemu żelazne obręcze często przymocowane były do murów synagogi, sama kara nie trwała jednak długo, co potwierdzało jej hańbiący charakter32. Po rozpoznaniu sprawy i wysłuchaniu stron postępowania sąd

31 Kamienica ta została nadana Wroczyńskiemu 1 lipca 1756 r. przez Jana Klemensa Branickiego (Archiwum Państwowe w Białymstoku (dalej: APB), Teki Glinki, teka 95, s. 25). 32 A. Kaźmierczyk, Żydzi w dobrach prywatnych…, s. 200–201. komisarski zarządził dalszy areszt Mirki i Osiera w ratuszu miejskim33 oraz nakazał zakucie ich w dyby, co również miało poniżający wydźwięk. Następnie zaś skierował tę sprawę do magistratu bielskiego, gdzie miał być przeprowadzony proces inkwizycyjny z zastosowaniem tortur. Jednakże przy aprobacie dekretu Mościcki zalecił, aby dalej była ona procedowa- na w białostockim sądzie miejskim. Zastanawiająca jest właśnie kwestia chęci odesłania tej sprawy do Bielska, podczas gdy oskarżeni pochodzi- li z Białegostoku, w którym również funkcjonował magistrat. Być może wynikało to m.in. z tego, iż w ośrodku tym najprawdopodobniej nie było kata, który mógłby przeprowadzić tortury. Możliwe również, że pozy- cja białostockiego burmistrza była niższa niż bielskiego. Interesująca jest także sama kwestia skierowania sprawy przed sąd miejski, gdyż ludność żydowska była wyłączona spod władzy magistratu34. Jurysdykcja dominal- na często jednak przekazywała sprawy między Żydami do rozpatrzenia w tym sądzie. Oczywiście wszelkie decyzje i wyrok musiały być zaaprobo- wane przez organ delegujący i urzędnika dworskiego (w tym przypadku – administratora białostockiego). Ponadto jurysdykcję miejską przeważnie delegowano do przeprowadzenia inkwizycji35. 81 Omawiana sprawa przed białostockim magistratem stanęła 25 kwietnia 1759 r. Oskarżeni mieli być nakłonieni do wyznania prawdy poprzez zastosowanie chłosty. Zeznania takie, mimo wykorzystania środ- ka przymusu, były uznawane za dobrowolne. Rózgi pojawiły się stosun- kowo później niż właściwe tortury. Przypuszcza się, że ich coraz częstsze wykorzystywanie w XVIII w. wiązało się z ograniczeniem stosowania tor- tur (w okresie tym złagodzono również kary za przestępstwa pospolite). Liczono także, że chłosta pozwoli zweryfikować złożone wcześniej zezna-

33 W podstawie wieży ratusza miejskiego mieściła się turma, na poddaszu zaś izba sądowa (zob. E. Zeller, Ratusz w Białymstoku, „Białostocczyzna” 1989, t. 14, nr 2, s. 7). 34 Kahał nawiązywał współpracę z władzami miejskimi w wielu kwestiach. Przede wszystkim magistrat wykonywał dla ludności żydowskiej czynności notarialne. Księgi miejskie miały charakter wieczysty, dlatego też Żydzi wciągali do nich akty kupna-sprzedaży nieruchomości i różnych towarów, transakcje kredytowe czy też obdukcje. Ponadto sąd miejski rozpatrywał różne sprawy pomiędzy wyznawcami judaizmu a chrześcijanami (zob. A. Leszczyński, Żydzi Ziemi Bielskiej od połowy XVII w. do 1795 r. (studium osadnicze, prawne i ekonomiczne), Wrocław 1980, s. 54–57). 35 Proces inkwizycyjny – rodzaj procesu karnego, w którym funkcja prowadzącego śledztwo, oskarżyciela i wydającego wyrok (sędziego) skupia się w jednym ręku. nia oraz wykluczy pomówienia36. Do wykonania tej kary wyznaczono słu- gę miejskiego, gdyż w Białymstoku nie było kata. Niestety nie znamy zakończenia sprawy oraz kary, jaka spotkała oskarżonych. Protokół sądowy został oddany do dalszej dyspozycji admi- nistratora białostockiego. Możemy jedynie przypuszczać, że karę tę złago- dzono, a dokładniej – na jej poczet zaliczono rózgi i areszt zastosowany jeszcze w trakcie postępowania. Choć wydaje się, że za te przestępstwa (dzieciobójstwo, cudzołóstwo i krzywoprzysięstwo) musiała być ona sto- sunkowo surowa. Proceder ten może być także przyczynkiem do szerszego przyjrze- nia się okolicznościom cudzołóstwa i dzieciobójstwa oraz społecznej re- akcji na te czyny. Jak wynika z zeznań Mirki Fabusiowiczówny – jej poród odbył się w samotności. Od dłuższego czasu mogła więc przygotowywać się do spędzenia płodu, czekając na nadarzającą się okazję i pusty dom. Żydówka prawdopodobnie taiła także samą ciążę, która musiała być już widoczna. Poród wiązał się również z ukryciem dowodów przestępstwa – przede wszystkim ciała nowo narodzonego dziecka, które Mirka zawinęła 82 w chustę i zakopała pod Zwierzyńcem. Istniało jednak ryzyko, że domow- nicy natrafią na inne ślady celowego poronienia, takie jak zabrudzone ubrania, krew czy narzędzia. Z kolei zeznania Osiera Juchniewicza świad- czą o tym, że poród i dzieciobójstwo były kwestiami wyłącznie kobiecymi. Odpowiadając na zadane przez sąd miejski pytania dotyczące narodzin i ukrycia ciała noworodka, stwierdził, że go przy tym nie było i nic na ten temat nie wie. Warto również przyjrzeć się więzi łączącej Mirkę i Osiera. Możemy zadać pytanie o panujące między nimi uczucie, czy było ono nagłe, po- wstałe pod wpływem chwili, czy może wręcz przeciwnie – istniało już wcześniej i było trwałe. Z zeznań obojga wynika, że spotykali się od dłuż- szego czasu, a Juchniewicz obiecywał Fabusiowiczównie małżeństwo. Należy także zaznaczyć, że Żydówka od dawna chciała wyjść za mąż, ojczym jednak nie wydzielił jej posagu. Sprawa ta ukazuje jeszcze jeden aspekt codziennej egzystencji mieszkańców XVIII-wiecznego Białegostoku – mianowicie konflikty wewnątrz gminy żydowskiej. To właśnie Ronka z Sokołowskim skłonili Mirkę do złożenia fałszywego oskarżenia, obiecu- jąc jej za to posag. Również zeznania Strzeżewskiego stawiają ich w złym

36 M. Mikołajczyk, Proces kryminalny…, s. 328–331. świetle. Prawdopodobnie w ich interesie leżało pogrążenie złotnika, moż- liwe też, że był dla nich konkurencją, nie tylko ekonomiczną. Opisane zjawisko odbiega od ówcześnie przyjętych norm społecz- nych, chociaż mimo całego dramatyzmu sprawy nie należało do wyjątko- wych. Zbliżone procesy były wytaczane też w innych miastach37, a o po- dobne czyny oskarżano białostockich chrześcijan. Przykładowo w grudniu 1757 r. do ksiąg miejskich wciągnięto sprawę Konstancji Mateuszowej Stomińskiej, którą to szwagier „po złym uczynku” zastał pijaną w sto- dole wraz z Maciejem Dubińskim. Zarówno Konstancja, jak i Maciej zo- stali ukarani publiczną pokutą w kościele. Kara ta może nie była surowa, ale jej głównym celem było napiętnowanie grzeszników – w ten sposób cała społeczność miejska dowiedziała się o ich czynie38. Sprawa Mirki Fabusiowiczówny wydaje się być niezwykła pod względem bogato zacho- wanego materiału źródłowego – obszernego dekretu sądu komisarskiego i protokołu sądowego. Przedstawione wydarzenie jest przyczynkiem do dalszych badań nad sądownictwem i ustrojem oraz społecznymi dziejami Białegostoku w XVIII stuleciu. Główną ideą niniejszego artykułu nie było przytoczenie 83 jednego z wielu sensacyjnych i dramatycznych zdarzeń z historii miasta. Kluczowym celem było zwrócenie uwagi na wnioski, jakie można wyciąg- nąć z takiej analizy, a także problemy, które da się poruszyć. Takie szczegó- łowe badania na pewno ubogacają istniejący już w literaturze obraz XVIII- wiecznego Białegostoku i jego mieszkańców.

37 Por. J.A. Kościelna, Dzieciobójstwo i zabójstwo dziecka w Chojnie (Königsberg in der Neumark) od końca XVI do początków XVIII w., „Nadwarciański Rocznik Historyczno-Archiwalny” 2014, nr 21, s. 87–121; R. Poniat, Dzieciobójstwo przed londyńskim sądem w początku XIX wieku. Trzy historie, w: Granice i pograni- cza…, s. 217–228; M. Kamler, Dzieciobójstwo w miastach Korony…, s. 171–184. 38 AGAD, Księgi miejskie Białystok, sygn. 1, s. 58.

Łukasz Baranowski

Obrachunek całoroczny pięciu ogrodów wszelkiej percepty i ekspensy – rzecz o dochodowości ogrodów Izabeli Branickiej

W Archiwum Głównym Akt Dawnych w zespole Archiwum Branickich z Białegostoku (sygnatura 7) pośród wielu kwitów, rachunków i korespondencji przechowywane jest źródło dotyczące ogrodów należą- cych do Izabeli Branickiej. To cenne pod wieloma względami źródło w do- tychczasowej literaturze ciągle jest niewykorzystane. Rękopis zawiera cztery karty (osiem stron), trzy z nich są obu- stronnie zapisane, czwarta jest pusta, a na jej odwrocie znajduje się napis „Ogrodu do 24 Junii 1797”. Obrachunek całoroczny pięciu ogrodów wszel- kiej percepty i ekspensy od dnia 24 Junii 1796 roku aż do dnia 24 tegoż miesiąca 1797 roku – bo tak zatytułowane zostało nasze źródło – przed- 85 stawia wydatki i dochody w roku gospodarczym 1796/1797 z ogrodów znajdujących się w: Lipnikach, Choroszczy, Wysokimstoku oraz z dwóch ogrodów w Białymstoku: kuchennego i górnego. Z rachunków możemy się dowiedzieć, jakie warzywa i owoce uprawiano, jakie przeprowadzano inwestycje czy też jakiego rodzaju siłę roboczą zatrudniano (np. „pielacz- ki”), choć pojawiają się w nich również wydatki niezwiązane z uprawą, jak np. zapłata „snycerzowi za dorobienie nowej sztuki do lichtarza w pałacu wysokostockim”. Mimo że nie mamy tu zawartej jednostkowej ceny po- szczególnych ziemiopłodów i uzyskiwanych plonów, możemy wyciągnąć wnioski i oszacować dochodowość upraw ogrodów pod koniec XVIII w. Mimo doniosłej roli dla Białegostoku Izabeli Branickiej nie poświę- cono zbyt wielu opracowań, a jej życie i działalność nie są dostatecznie znane1. Nie dziwi więc fakt, że działalność gospodarcza w dobrach po- zostających w jej własności nie znalazła odbicia w pracach historyków. Dochodowość dóbr, zwłaszcza ogrodów, Jana Klemensa Branickiego nadal

1 C. Kuklo, Słowo wstępne, w: Izabela z Poniatowskich Branicka. Życie i działal- ność publiczna, red. tegoż, Białystok 2014, s. 7–10; A.C. Dobroński, A. Lechowski, Izabela Branicka w 200-lecie śmierci, Białystok 2008. jest kwestią pozostającą pod znakiem zapytania, chociaż wspomina o tym Alina Sztachelska-Kokoczka2. „Mówi się też o wykorzystaniu zbiorów na potrzeby folwarczne, wyżywienie czeladzi. Przewiduje się sprzedaż nad- wyżek Żydom tykocińskich. Uzyskane zaś dochody miały stanowić środki za jurgielt dla czeladzi i bieżące wydatki. Produkcja ogrodnicza przynosiła więc pewne dochody finansowe. Obserwujemy troskę o ten dział gospo- darki w dobrach Branickiego”3. Jak widać informacje te nie pozwalają na- wet na szacunki. Zasadne jest więc podjęcie dalszych badań nad dochodo- wością w dobrach Branickich. Należy podkreślić, iż omawianego źródła nie powinniśmy bezpo- średnio łączyć z epoką Jana Klemensa Branickiego, gdyż wiele zmieniło się od czasu, gdy umarł ostatni z rodu Gryfitów – Branickich. Za spra- wą zaborców Rzeczpospolita przestała istnieć, zmienił się też rynek bia- łostocki. Prawdopodobnie z powodu wzrostu liczby mieszkańców (przez napływ urzędników i żołnierzy pruskich) wzrósł popyt na płody rolne, w tym warzywa i owoce, które nie były w powszechnej chłopskiej uprawie. Mamy też informacje o sprzedaży owoców cytrusowych, także w Grodnie 4 86 i Warszawie . Z uwagi na mniejszą rolę białostockiego pałacu zmalało za- potrzebowanie dworu na produkty spożywcze. Po śmierci męża Izabela nie prowadziła żadnych poważniejszych remontów w pałacu – musiała ograniczyć wydatki. Jej działalność dobro- czynna i kultywowana zgodnie z tradycją męża nieboszczyka gościnność wymagały jednak pewnych nakładów pieniężnych5. Należało również spłacić długi i zobowiązania Jana Klemensa6. Podpisany pod rachunkiem Rychter (Richter) był ogrodnikiem białostockim. Został wspomniany w liście Izabeli z 1780 r., w którym gani innych ogrodników, jednocześnie zalecając „Panu Rychterowi proszę zaś 2 A. Sztachelska-Kokoczka, Magnackie dobra Jana Klemensa Branickiego, Białystok 2006. 3 Tamże, s. 84. 4 Pałac Branickich w Białymstoku, t. 1: Inwentarze z XVII i XVIII stulecia, cz. 1, oprac. K. Łopatecki, W. Walczak, Białystok 2012, s. 257, przyp. 186. 5 I. Szymańska, A. Średzińska, Pałac Branickich. Historia i wnętrza, Białystok 2011, s. 41–43. 6 J. Nieciecki, Testament Jana Klemensa Branickiego, w: Studia i materiały do dziejów miasta Białegostoku, t. 5, red. H. Majecki, Białystok 2001, s. 7–27; zob. też Archiwum Państwowe w Białymstoku (dalej: APB), Teki Glinki, Teka 308, s. 1–10. nic nie mówić, żadnej percepty od niego nie potrzebuję, gdyż ogród biało- stocki jest tylko na ozdobę i pięknie już go utrzymuje”7. Prawdopodobnie znacząco awansował, gdyż w 1793 r., podczas wizyty Stanisława Augusta Poniatowskiego w Białymstoku, otrzymał od króla złoty zegarek8. Postać ta jednak wymaga dalszych poszukiwań9. Ogród górny znajduje się bezpośrednio za pałacem Branickich w Białymstoku. Całe założenie ogrodowe, obejmujące 50 ha, zostało za- projektowane w 1732 r., a upiększane było jeszcze w latach sześćdziesią- tych XVIII w.10 Z kolei w ogrodzie górnym, „idąc z pałacu po lewej ręce, szpalery z drzewa z lipiny i grabiny w różne ulice wysadzane, pomiędzy któremi znajdują się i drzewa owocowe rodzące, z których jabłonek dwie, a gruszek ośm i te już są stare [...]”11. Nie wiadomo, czy plonujące w 1797 r. drzewa były sadzone jeszcze za życia Branickiego, czy już w momencie, gdy nad całością gospodarki dóbr czuwała sama Izabela. Część drzew spi- sanych w inwentarzu nie rosła w gruncie. Mamy informacje o 28 drzewach laurowych w wazach12, 277 drzewach pomarańczowych i cytrynowych, prawdopodobnie „dzikie dawne drzewka okulizowane”, których było sześćdziesiąt, to cytrusy, prócz tego pięćdziesiąt ananasów, siedem drzew 87 daktylowych, dwanaście waz imbiru13. Z roślin uprawianych do celów spożywczych w inwentarzu wymieniono trzy morwy, dwadzieścia drzew brzoskwiniowych i 21 morelowych14. Ogród kuchenny znajdował się około 300–400 m na południowy wschód od bramy z Gryfem i zegarem15. Położony był tuż nad wielkim sta-

7 APB, Teki Glinki, Teka 317, s. 12. 8 Tamże, Teka 102, s. 9. 9 Nie ma o nim wzmianek w pracach Iwony Kuleszy-Woronieckiej, Cudzoziemcy w Białymstoku w osiemnastym wieku, „Studia Podlaskie” 2011, t. 19, s. 139–153; taż, Współpracownicy Izabeli Branickiej w latach 1771–1808, „Studia Podlaskie” 2012, t. 20, s. 155–174. 10 E. Bończak-Kucharczyk, J. Maroszek, K. Kucharczyk, Katalog parków i ogrodów zabytkowych dawnego województwa białostockiego, stan z 1988. Część szczegó- łowa, t. 1, Białystok 2000, s. 27; zob. też A. Oleńska, Analiza kompozycji i deko- racji ogrodu przy pałacu Jana Klemensa Branickiego w Białymstoku, w: Ogród Branickich w Białymstoku: Badania – Projekty – Realizacja, 1999–2000, s. 23–43. 11 Pałac Branickich w Białymstoku…, s. 248. 12 Tamże, s. 257. 13 Tamże. 14 Tamże, s. 259. 15 J. Nieciecki, Plan rezydencji białostockiej w czasach Jana Klemensa Branickiego, wem, od którego dzielił go „szpaler niski wierzbowy”16. Z inwentarza spisa- nego po śmierci Branickiego wiemy, że ogród kuchenny był „plantowany, ponad stawem sytuowany do siania włoszczyzny kuchennej, w którym orai i szczepów młodych fruktowych, wszelkiego rodzaju, a niektórych rodzących sztuk sto sześć, jabłonek karłowych sztuk cztery, kwater zaś w tym ogrodzie dwanaście. Każda agrestem i porzeczkami osadzona”17. Przy pałacu na Wysokim Stoku rozciągał się ogród ozdobny, win- nica i sześciokwaterowy ogród owocowy18. Rosły tu jabłonie, grusze, śliwy i „trześnie”19. Ogród choroski był częścią zespołu pałacowo-parkowego Branickich, położonego 2 km na północny zachód od Choroszczy20. Siedziba dworska była rozbudowywana od lat dwudziestych do sześć- dziesiątych XVIII w., pełniła funkcję letniej rezydencji21. Prócz ogrodu wło- skiego znajdował się tu również ogród warzywny i drewniana oranżeria22, w literaturze spotykamy też informację o dwóch ogrodach owocowych23. W ogrodzie włoskim rosło sto sztuk jabłoni, grusz i śliw24. Ogród znajdował się także w Lipnikach – miejscowości w staro- 88 stwie tykocińskim, która była własnością rodziny Branickich od 1659 r. W końcu XVI i na początku XVII w. była siedzibą starostów tykocińskich, później jednak straciła swój rezydencjonalny charakter i spadła do rangi folwarku pełniącego funkcje użytkowe. W 1771 r. w ogrodzie o wymia- rach około 204 × 246 m, przedzielonym aleją lipową, rosło 320 jabłoni,

„Biuletyn Konserwatorski Województwa Podlaskiego” 2001, z. 7, s. 49–59 + wkładka. 16 Pałac Branickich w Białymstoku…, s. 264. 17 Tamże. 18 K. Kucharczyk, J. Maroszek, Barokowa kompozycja…, s. 57–70. 19 E. Kowecka, Dwór najrządniejszego magnata w Polsce, Warszawa 1991, s. 144. 20 Choroszcz, w: Katalog zabytków sztuki. Województwo Podlaskie (białostockie). Powiat białostocki, red. M. Zgliński, K. Kolendo-Korczak, Warszawa 2016, s. 28. 21 E. Bończak-Kucharczyk, J. Maroszek, K. Kucharczyk, Katalog parków i ogro- dów…, s. 73. 22 Choroszcz..., s. 28–30. 23 E. Bończak-Kucharczyk, J. Maroszek, K. Kucharczyk, Katalog parków i ogro- dów…, s. 74. 24 E. Kowecka, Dwór najrządniejszego magnata..., s. 170. 350 grusz, 260 śliw, czterdzieści wiśni, dwanaście orzechów włoskich, czternaście drzew morelowych25. Poniższy tekst źródła zmodernizowano, stosując się do instrukcji Kazimierza Lepszego26. Występujące w kilku formach określenia jednostek pieniężnych (złł, zł, złote, gr, grosze) skrócono do zł i gr. Formy z języka łacińskiego, kończące się na -tia, np. egzekutia, zapisano jako egezkucyja. Nazwy geograficzne pozostawiono w ich oryginalnym brzmieniu. W wy- padku wyrazów, których zrozumienie nie powoduje niejasności, zachowa- no oryginalną pisownię i odmianę (woza, szpadlów, kretowych). ***

Obrachunek całoroczny pięciu ogrodów wszelkiej percepty i eks- pensy od dnia 24 Junii 1796 roku aż do dnia 24 tegoż miesiąca 1797 roku Percepta ogrodu lipnickiego zł gr Za cebulę 595 5 Za ogórki 466 15 Za marchew 112 6 89 Za pietruszkę 130 3 Za szczypior 28 20 Za pory 64 10 Za selery 104 Za buraki i kapustę 33 25 Za rzepę i kalarepę 56 25 Za pasternak 78 5 Za gruszki i śliwki 41 15 Za jabłka i wiśnie 9 15 Za brzoskwinie 72 Za szczepy 12 Za sałatę i rzodkiew miesięczną 34 Suma percepty 1038 24

25 E. Bończak-Kucharczyk, J. Maroszek, Lipniki, http://www.testowy.minigo.pl/ index.php/article/show/id/147 [dostęp: 15.05.2017]. 26 Instrukcja wydawnicza dla źródeł historycznych od XVI w. do poł. XIX w., red. K. Lepszy, Wrocław 1953. Ekspens w tymże ogrodzie Najemnikom kopiącym w ogrodzie 154 19 Pielaczkom 102 15 Za konew nową i narządzenie 15 Za koła nowe do woza 7 15 Za sporządzenie koła 5 20 Za łój do woza i na świece 19 Za owies dla koni ogrodowych 33 23 Za słomę na podesłanie tychże koni 5 18 Za sani 6 Za szkło 10 Za sporządzenie okien inspektowych jako też i za sporządzenie do tychże okien prę- 26 10 tów Za 5 szt. szpadlów żelaznych 15 Za łapek kretowych par 128 25 18 Za szpagat do robienia mat 4 Summa Ekspensy 436 18 Ekspens odtrąciwszy zostaje 90 Percepta ogrodu chorosckiego zł gr Transport zł 1408 Za cebulę 154 22 gr 6 Za ogórki 89 22 Za marchew 63 8 Za pietruszkę 11 8 Za pory 23 3 Za selery 50 18 Za buraki i kapustę 27 Za rzepę i kalarepę 7 15 Za pasternak 9 6 Za gruszki i śliwki 62 29 Za brzoskwinie 66 9 Za ro[z]sady i nasienie rożne 14 Za sałatę i rzodkiew miesięczną 16 Suma percepty 595 20

Ekspens w tymże ogrodzie Najemnikom do pomocy obcinania szpaleru 7 Za sprzątnienie warzywa z ogrodu 37 15 91 Za 4 kół do wozu 12 Za łój i dziegieć do wozu 15 Za okucie konia jednego 2 Za świder i małych dwa dłutów 3 Najemnikom za kopanie, gracowanie, koszenie 72 27 i pielenie Za dobycie kamienia z sadzawki 8 15 Za narządzenie okien inspektowych 10 Za łapek kretowych par 110 22 Za szpagat do robienia mat 3 Suma ekspensy 178 12 Odtrąciwszy ekspens zostaje

Percepta ogrodu wysokostockiego Za cebulę 133 4 Za ogórki 130 1 Za marchew 126 29 Latus 390 4 Dalsza percepta tegoż ogrodu zł gr Transport 390 4 Za pietruszkę 211 19 Za szczypior 8 1 Za pory 58 22 Za selery 58 10 Za buraki i kapustę 114 14 Za rzepę i kalarepę 6 18 Za pasternak 26 12 Za gruszki i śliwki 192 17 Za jabłka i wiśnie 338 21 Za szczepy 54 Za rozsady i nasiona rożne 12 Summa percepty 1471 18 Ekspens w tymże ogrodzie Najemnikom za kopanie, gracowanie w ogro[dzie] 103 12 Malarzowi i pomocnikom za narządzenie anżelu 17 15 na włoszczyznę Pielaczkom za opielenie warzywa 58 92 Kowalowi za okucie konia, reparacyję wozu 22 i szpadlów ogrodowych Grabarzom za kopanie rowu około ogrodu jako też najemnikom za ogrodzenie ogrodu i flanco- 126 10 wanie szpalerów z ciernia około tegoż płotu Za owies dla koni ogrodowych 13 3 Za narządzenie okien inspektowych i anżelów 14 27 Za obieranie i układanie warzywa w anżelu 33 Za łój na świece do obierania warzywa 7 12 Za wosk i oliwę na maść do szczepienia 6 15 Za regulowanie i plantowanie miejsca przyjętego 122 na ogród Latus 524 4

Dalszy ekspens tegoż ogrodu zł gr Transport 524 4 Za łapek kretowych par 30 6 zł 1825 Za szpagat do robienia mat 3 gr 14 Summa ekspensy 533 4 Odtrąciwszy ekspens zostaje zł 938 gr 14 Percepta ogrodu kuchennego zł gr Za cebulę 124 25 Za ogórki 255 11 Za marchew 138 24 22 Za pietruszkę 299 ½ Za szczypior 22 15 Za pory 142 3 Za selery 178 25 Za buraki i kapustę 163 20 Za rzepę i kalarepę 96 22 Za pasternak 54 12 Za gruszki i śliwki 6 1 Za jabłka i wiśnie 82 5 Za szczepy 88 25 Za rozsady i nasiona różne 112 14 Za sałatę i rzodkiew miesięczną 93 11 Suma Percepty 1859 25 Ekspens w tymże ogrodzie Najemnikom do kopania ogrodu 29 15 93 Pielaczkom za opielenie włoszczyzny 32 Za gwoździe do naprawiania skrzyni inspek[towej] 3 Za naprawienie okien inspektowych 18 Za nasiona różne zapisane do Warszawy 9 Za okucie cebra i naprawienie szpadli 2 Za łapek kretowych par 75 15 Za szpagat do robienia mat 4 Suma ekspensy 112 15 Odtrąciwszy ekspens zostaje zł 1747 gr 10 ½ Percepta ogrodu górnego zł gr Transport zł 4511 Za melony 14 gr 8 ½ Za brzoskwinie 18 Za pomarańcze gorzkie 459 Za cytryny 60 6 Za daktylowe gałązki 84 Za sałatę 22 Za ogórki 12 Summa percepty 669 6 Ekspens w tymże ogrodzie Najemnikom do pomocy obcinania lipów szpale- 169 20 rów w ogrodzie dolnym i w Bażantar[ni] Kowalowi do okucia waz do drzew pomarańczo- wych, za siekierę, za okucie koni i inne reperacyje. 49 27 Tudzież powróźnikowi za sznury Za urynałów do pałacu chorosckiego szt. 5 5 Za wosk i oliwę do pałacu chorosckiego 29 12 Szlusarzowi za naporządzenie zamka w komedy- 14 94 jalni za klucz jeneralny i inne reperacyje Za dwa pałaszów do obcinania szpalerów 6 Za szpagat do robienia mat 4 Szmuklerzowi za sznur do zegara pałacu choro- 10 sckiego Za naporządzenie zamków w pałacu wysokostoc- 3 kim Tapicerowi za zdjęcie fieranków i wyczyszczenie 4 w Bażantarni Za zgrabienie listu do nakrywania morelów i brzos- 12 kwiniów Żołnierzom najętym do wywiezienia drzewa z arę- 42 żeryi na ogród Latus 348 29 Dalszy Ekspens tegoż Ogrodu zł gr Transport 348 29 zł 4511 Za łój i dziegieć do szmarowania wozów ogrodo- gr 8 ½ 16 6 wych Bednarzowi za robienie wazów wielkich do drzew 27 Snycerzowi za dorobienie nowej sztuki do lichta- 4 rza w pałacu wysokostockim Za 12 sztuk szpadlów 30 Za łapek kretowych w zwierzyńcu i w górnym 20 ogrodzie par 100 Za kopanie drzewa w lesie i onego sadzenie po ulicach jako też za wyczyszczenie ogrodu dolnego 113 6 i bażantarni Za babę do obmietania pałacu wysokostocki[ego] 3 Summa ekspensy 562 11 zł 106 Odtrąciwszy ekspens zostaje gr 25 4618 Suma czystej percepty zostaje gr 3 ½ Suma Ogólna Percepty 6435 3 ½ 95 Summa Ogólna Expensu 1817 Odtrąciwszy Expens od Percepty zostaie Summy 4618 3 ½

JJ. Rychter

Jakub Dobrzyński, Agata Samsel

Powstanie styczniowe na Podlasiu. Przyczynek do badań nad udziałem ziemiaństwa Białostocczyzny w zrywie narodowym

Wprowadzenie

W wyniku III rozbioru Polski niemal całe województwo podlaskie weszło w skład ziem zaboru pruskiego, a Białystok stał się stolicą departa- mentu prowincji Prusy Nowowschodnie. Zmieniło się to w 1807 r., kiedy to postanowieniem traktatu tylżyckiego departament białostocki podzie- lono na dwie części. Jedna z nich znalazła się w granicach powołanego do życia Księstwa Warszawskiego, do którego włączono powiaty: wigier- ski, mariampolski, kalwaryjski, bobrzański, suraski i łomżyński. Druga na- 97 tomiast, pod nazwą obwód białostocki, została wcielona do Imperium Rosyjskiego, jako tzw. ziemie zabrane1. Do obwodu białostockiego należa- ły powiaty: bielski, drohicki, sokólski i białostocki. Nowo powstała granica między Księstwem Warszawskim a Rosją podzieliła historyczny region, co ostatecznie zatwierdzono na kongresie wiedeńskim w 1815 r. Mimo wiel- kich nadziei Polaków zamieszkujących obwód białostocki ziemie te nie zo- stały przyłączone do macierzy, pozostając poza granicami utworzonego Królestwa Polskiego, co sprawiło, że ich położenie i sytuacja były diame- tralnie różne niż rodaków w Kongresówce. Władze zmierzały do pełnej unifikacji przyłączonych terenów 1 Termin „ziemie zabrane” został wprowadzony i upowszechniony w 1834 r. przez Maurycego Mochnackiego. Oznaczał wschodnie województwa Rzeczypospolitej wcielone do Imperium Rosyjskiego w wyniku rozbiorów. Po I rozbiorze taki los spotkał województwa: inflanckie, północną część połockiego, mścisławskie, witebskie i południowo-wschodnią część województwa mińskiego. Po II rozbio- rze w granice Rosji wcielone zostały województwa: kijowskie, bracławskie, część podolskiego, wołyńskiego i brzeskiego oraz pozostała część województwa miń- skiego i wileńskiego. W 1807 r. w granicach Imperium Rosyjskiego znalazły się pozostałe ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego, ziemie położone na wschód od Bugu, a także część województwa podlaskiego z Białymstokiem. z pozostałymi guberniami rosyjskimi. Rozpoczęła się stuletnia walka ca- ratu z każdym przejawem polskości na tych ziemiach i równie uporczywa obrona tradycyjnych wartości narodowych przez Polaków, którzy, mimo iż oddzieleni od rodaków granicą, starali się utrzymać więź z Królestwem, reagować na wszelkie przejawy inicjatyw patriotycznych, wspierać i anga- żować się w tego typu działania w miarę możliwości (udział w kampanii napoleońskiej, kwesty na rzecz budowy pomników w Kongresówce, zakła- danie tajnych stowarzyszeń, zaangażowanie w organizację i udział w po- wstaniu listopadowym). Wszelkie oznaki patriotyzmu Polaków były aktem niezwykłej odwagi. W XIX stuleciu w Białymstoku stacjonowały dwie dy- wizje, cztery pułki, jeden dywizjon, żandarmeria, intendentura i dowódz- two inżynieryjne2. Takie siły były w stanie krwawo stłumić każdy bunt. Armia rosyjska w Kongresówce liczyła od 100 do 110 tys. żołnierzy. Przez Rosjan mocno obsadzone były: Łomża, Tykocin, Wysokie Mazowieckie i Zambrów. Również zróżnicowanie narodowościowe nie sprzyjało po- wstańcom. Im dalej na wschód, tym większy był odsetek wyznawców pra- wosławia (Białorusinów i Ukraińców)3, których zaborca próbował zjednać jako narody bliższe kulturowo Rosji niż Europie łacińskiej i regularnie pod- 98 burzał przeciwko Polakom. W obwodzie białostockim w ramach represji po powstaniu listo- padowym dokonano konfiskaty części klasztorów. Wojna polsko-rosyjska doprowadziła do skrupulatnej inwigilacji zakonników i księży, znacznie ograniczając ich swobody. Wydano zakaz działalności duszpasterskiej poza świątyniami, zabroniono używania języka polskiego w księgach parafialnych i liturgii. Mniej radykalnie było w Królestwie Polskim, gdzie duchowni nadal mogli prowadzić dokumentację parafialną po polsku. Poza represjami carat jednocześnie kładł nacisk na podnoszenie prestiżu duchownych prawosławnych. Ponadto księża katoliccy dostali zakaz za- spokajania potrzeb duchowych grekokatolików, którzy, w obliczu braku dostępu do swoich świątyń unickich przekształconych w cerkwie pra- wosławne4, uczestniczyli w nabożeństwach odprawianych w kościołach

2 J. Łukasiewicz, Białystok w XIX w., w: Studia i materiały do dziejów miasta Białegostoku, t. 3, red. J. Joka, Białystok 1972, s. 114; A. Lechowski, Białystok: przewodnik historyczny, Białystok 2007, s. 417. 3 A. Dobroński, Postawa społeczeństwa Białostocczyzny wobec powstania stycz- niowego, w: Obok Orła znak Pogoni, red. Z. Kosztyła, Białystok 1985, s. 48. 4 W 1831 r. białostocką cerkiew unicką przekształcono w prawosławną, która jednak była obca grekokatolikom, dlatego unici zaczęli uczestniczyć w nabożeństwach w obrządku katolickim. Ostatecznie w 1839 r. nastąpiła całkowita likwida- cja Kościoła grekokatolickiego i przymusowe włączenie unitów do Cerkwi prawosławnej5. Zdarzało się, że duchowni prawosławni blisko współpraco- wali z caratem w trakcie powstania styczniowego i aktywnie zwalczali po- wstańców. Takim przykładem jest ks. Konstanty Prokopowicz z suraskiej parafii prawosławnej, który regularnie szpiegował na rzecz armii rosyjskiej i wydawał w ich ręce walczących Polaków. Za swą działalność został po- wieszony przez mieszczan suraskich, których za ten czyn ukarano konfi- skatą dóbr6. W miarę upływu lat stopniowo wprowadzano zmiany administra- cyjne zmierzające do całkowitego zniwelowania odrębności „ziem zabra- nych”. W 1842 r., na mocy ukazu cara, zlikwidowano obwód białostocki, a obszar ten, jako powiat, włączono do guberni grodzieńskiej i podpo- rządkowano rosyjskiemu prawu administracyjnemu7. Był to zabieg poli- tyczny, ponieważ Białystok, jako samodzielna jednostka administracyjna, wyraźnie ciążył ku Warszawie. Podporządkowanie Grodnu ogranicza- ło zarówno wpływy stolicy Królestwa, jak też Wilna, które jako prężnie działający ośrodek nauki polskiej ściśle współpracowało z Białymstokiem. 99 Nowy podział administracyjny umożliwiał szerzej zakrojone, intensywniej- sze i skuteczniejsze działania mające na celu likwidację odrębności i całko- witą rusyfikację tego obszaru. Omawiane tereny licznie zamieszkiwała drobna szlachta, która stanowiła żywioł patriotyczny i była ostoją narodowej tradycji i kultury. Przywiązanie do ojczyzny przodków było tym silniejsze, że szlachta polska, w szczególności w guberni grodzieńskiej, żyła wśród białoruskich i ukraiń- skich chłopów. W obliczu tej skomplikowanej sytuacji narodowościowej siedliska drobnej szlachty, otoczone zewsząd elementem obcym kulturo- wo, stały się wysepkami polskości, gdzie z pokolenia na pokolenie z wiel- kim pietyzmem pielęgnowano wszystko to, co było związane z tożsamoś- cią narodową i utraconą ojczyzną, a jednocześnie odróżniało Polaków od innych nacji. Od czasów powstania listopadowego to właśnie w drobnej

w kościołach katolickich i przyjmować sakramenty od katolickich księży. 5 A. Dobroński, Stracone szanse. Utrwalanie podziałów, w: Historia województwa podlaskiego, red. tegoż, Białystok 2010, s. 139. 6 J. Maroszek, Pięć wieków Ziemi Juchnowieckiej, Juchnowiec Kościelny 2013, s. 105. 7 H. Mościcki, Białystok: zarys historyczny, Białystok 1933, s. 152. szlachcie podlaskiej Rosja widziała siedlisko wszelkiego buntu i nieobli- czalnego wroga, gotowego w każdej chwili ruszyć do walki. Wynikało to z faktu, że przedstawiciele tej grupy niewiele mieli do stracenia, poza ho- norem i dumą, które – w obliczu braku ziemi i pozycji – stawały się jej najwyższym dobrem i znakiem rozpoznawczym. W innej sytuacji znajdo- wała się szlachta zaliczana do ziemiaństwa, posiadająca znaczne majątki, niemniej jednak i wśród niej byli patrioci gotowi poświęcić życie, pozycję i majątek w walce o wolność ojczyzny.

Przygotowania do powstania

Przegrana Rosji w wojnie krymskiej i śmierć cara Mikołaja I obudzi- ły nadzieje na odzyskanie niepodległości. Coraz śmielsze i bardziej stanow- cze żądania Polaków, a także coraz liczniejsze wystąpienia i manifestacje, w obliczu osłabienia Imperium Rosyjskiego, skłoniły cara do złagodzenia polityki, jak również otwarcia się na pewne nieuniknione zmiany. W okresie tzw. wiosny posewastopolskiej z zesłania wróciło wielu polskich patriotów, zelżały rygory policyjne8. W marcu 1861 r. Aleksander II zniósł poddaństwo 100 i wydał zgodę na nabywanie ziemi przez chłopów w Cesarstwie. Prawa te rozciągały się też na wcieloną do Rosji część Podlasia. Oczekiwania były jednak większe, toteż chłopi zaczęli się burzyć, podejrzewając urzędników o fałszowanie woli cara i blokowanie pełnego uwłaszczenia. Pierwsze bun- ty na Białostocczyźnie odnotowano już wiosną 1861 r. Mimo zaangażo- wania wojska w tłumienie wystąpień, pomimo aresztowań i kary chłosty chłopi odmawiali wykonywania dotychczasowych prac na rzecz właści- cieli ziemskich. W miastach także było niespokojnie. Stałym elementem nabożeństw stały się pieśni patriotyczne, eksponowano symbole narodo- we. Coraz częściej dochodziło do manifestacji narodowo-patriotycznych Polaków przy granicy Rosji i Królestwa Polskiego, będących wyrazem łączności Kongresówki z kresami. Do największej na Białostocczyźnie ma- nifestacji doszło 13 czerwca 1860 r. w Niewodnicy, przy okazji odpustu w dniu św. Antoniego, gdzie zebrały się procesje ze wszystkich okolicz- nych kościołów9. Poważne zaniepokojenie wśród władz rosyjskich wywo- łała narodowo-patriotyczna manifestacja w przygranicznym miasteczku

8 A. Dobroński, Powstanie styczniowe 1863–1864 i jego konsekwencje, w: Historia województwa podlaskiego…, s. 142. 9 H. Mościcki, Białystok: zarys historyczny…, s. 156. Tykocinie, którą zorganizowano w rocznicę zawarcia unii lubelskiej, a któ- ra przyciągnęła dziesiątki tysięcy wiernych. Na rynku przed kościołem, wokół pomnika Czarnieckiego, ustawiono ambony. Nielicznie stacjonują- ce w Tykocinie wojsko nie odważyło się rozpędzić tłumu, a na ściągnięcie posiłków z oddalonego o ponad 30 km Białegostoku nie było już czasu, dlatego manifestacja nie została zakłócona. Bunt narastał zarówno wśród mieszkańców miast i chłopów, jak również, a może nawet przede wszystkim, wśród licznie zamieszkującej tereny północnego Mazowsza i Podlasia drobnej szlachty10. Na przestrze- ni wieków tylko nieliczni utrzymali lub pomnożyli swe majątki. Pozostali zmuszeni byli dzielić ziemię na kolejnych spadkobierców, co doprowa- dziło do rozdrobnienia posiadłości. W efekcie w połowie XVII stulecia w Wielkim Księstwie Litewskim udział drobnej szlachty w stanie szlachec- kim sięgał 90% i w takim stosunku utrzymał się do wieku XIX11. W no- menklaturze carskiej funkcjonował podział na szlachtę posiadającą fol- wark i poddanych (ziemianie), szlachtę zagrodową, zwaną też okoliczną (pracującą we własnym gospodarstwie), i szlachtę bez ziemi, która z kolei dzieliła się na „czynszową” (dzierżawiącą ziemię) i „służebną” (pozostającą 101 na służbie)12. Władza dążyła do pozbawienia przywilejów przedstawicieli dwu ostatnich kategorii, uznając ją za bezużyteczną dla Cesarstwa i bez- podstawnie uprzywilejowaną. W październiku 1831 r. car podpisał ukaz O podziale i urządzeniu szlachty w zachodnich guberniach. Zgodnie z do- kumentem mianem prawdziwej szlachty mogli mienić się tylko ci, którzy dowiedli szlachectwa przed Heroldią – pozostali mieli zostać włączeni do stanów opodatkowanych Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta i obie strony konfliktu

10 Szlachta zamieszkująca „ziemie zabrane” stanowiła 66% całego stanu uprzywi- lejowanego Cesarstwa Rosyjskiego. W guberniach Litwy i Białorusi trzy czwarte obywateli stanu szlacheckiego nie posiadało poddanych, a znaczna ich część nie miała nawet ziemi, mimo to cieszyła się przywilejami, których władze rosyjskie starały się ją pozbawić wszelkimi sposobami. Jednym z nich był wymóg dowie- dzenia szlachectwa, któremu nie wszyscy przedstawiciele szlachty mogli sprostać. Akcja zmierzająca do deklasacji drobnej szlachty przybrała na sile po powstaniu listopadowym (por. J. Sikorska-Kulesza, Deklasacja drobnej szlachty na Litwie i Białorusi w XIX w., Warszawa 1995, s. 10). 11 H. Lulewicz, Elita polityczno-społeczna Wielkiego Księstwa Litewskiego w poło- wie XVII w., s. 25–29, praca dokt., Biblioteka Instytutu Historii UW, mps. 12 J. Sikorska-Kulesza, Deklasacja drobnej szlachty…, s. 12. miały świadomość, że wybuch powstania jest bliski. Władze wzmagały czujność, a społeczeństwo coraz bardziej się aktywizowało, szykując się do kolejnego zrywu narodowego. Wśród robotników pracujących w war- sztatach kolejowych w Łapach w końcu 1862 r. zaczęto przygotowania do powstania. Gromadzono przemycaną broń palną, potajemnie produko- wano broń sieczną. Łapscy kolejarze nawiązywali również konspiracyjne kontakty z innymi pracownikami kolei, choćby z warsztatami Warszawa– Praga. Dzięki wykonywanej profesji obsługa linii kolejowych miała także możliwość dosyć swobodnego kolportażu druków propagandowych po- między Kongresówką a Cesarstwem13. W pobliżu wsi coraz częściej pojawiali się „leśni ludzie”, agitując okolicznych chłopów i drobną szlachtę do wzięcia udziału w przygotowy- wanym powstaniu. Tłumaczyli konieczność zrywu narodowego, składa- li obietnice poprawy warunków życia, zachęcali do podjęcia walki z za- borcą, głosząc hasła solidarności wszystkich grup społecznych dla dobra wspólnej sprawy. Ruch konspiracyjny zataczał coraz szersze kręgi i przyciągał coraz 102 więcej zwolenników, głównie ze środowiska zubożałej szlachty, która od lat była szykanowana przez władze carskie, jako element wrogi, krnąbrny i trudny do podporządkowania. Zdegradowana do stanu chłopskiego (z zachowaniem wolności osobistej) utraciła prawo nabywania oraz po- siadania ziemi14 i podlegała obowiązkowi wojskowemu15. Ta grupa spo- łeczna nie miała wiele do stracenia, dlatego gotowa była podjąć walkę ze znienawidzonym zaborcą, widząc w ruchu powstańczym jedyną szansę na zmianę sytuacji i poprawę swego położenia. O znaczącym zaangażowaniu drobnej szlachty świadczyć może przynależność społeczna powstańców osadzonych w więzieniu bielskim, wśród których było szesnastu księży, dwustu chłopów i półtora tysiąca przedstawicieli okolicznej szlachty16. Mimo usilnych starań i zabiegów organizatorów zrywu narodowe- go nie udało się uzyskać masowego poparcia chłopów na Białostocczyźnie. Ludność prawosławna, nawoływana przez duchownych do lojalności

13 P. Sobieszczak, Łapy. Miasto przy kolei, Łapy 2013, s. 198. 14 Powstanie styczniowe na Białostocczyźnie: w 150. rocznicę wybuchu, oprac. B. Snarski, J. Danieluk, Białystok 2013, s. 11. 15 W. Tatarczyk, Powstanie styczniowe na Białostocczyźnie, Łódź 1999, s. 11. 16 Powstanie styczniowe na Białostocczyźnie…, s. 33. wobec władz carskich, najczęściej przejawiała wrogi stosunek do po- wstańców, co skutkowało licznymi aktami denuncjacji17. Władze carskie wspierały donosicieli. W Turośni powstańcy powiesili miejscowego ko- wala – denuncjatora, za co administracja rosyjska skonfiskowała kuźnię dworską hrabiny Jabłonowskiej z Ossolińskich i przekazała wdowie po zdrajcy18. Pomimo agitacji prowadzonej przez dowódców oddziałów, za- poznawania z Manifestem Rządu Tymczasowego i kuszenia powstańczymi aktami uwłaszczeniowymi niełatwo też było przekonać chłopów polskich do udziału w zrywie narodowym. Wśród głównych przyczyn takiego sta- nu rzeczy były: niska jeszcze świadomość narodowa wśród włościan, nie- utożsamianie się z walką o wolność kraju, nieufność wobec szlachty, a tym samym traktowanie powstania jako buntu leżącego wyłącznie w interesie tego stanu. Nie bez znaczenia były również bieda i konieczność koncentro- wania się na pracy i codziennej walce o byt, co powodowało brak zaintere- sowania sprawami, które bezpośrednio nie dotyczyły własnej rodziny. Nie tylko trudno było namówić chłopów do aktywnego udziału w powstaniu, ale też do udzielania wsparcia walczącym oddziałom np. w postaci dostar- czania żywności czy zapewnienia schronienia, co zresztą jest zrozumiałe, ponieważ, będąc w bardzo trudnej sytuacji ekonomicznej, sami często 103 cierpieli głód, a dodatkowo za pomoc powstańcom groziły najsurowsze kary. W obliczu odmowy wsparcia niejednokrotnie dochodziło do wymu- szeń i zabierania siłą żywności chłopom, co z kolei rodziło chęć zemsty, przybierającej zazwyczaj formę donosu lub denuncjacji19. Oczywiście nie wszyscy chłopi przejawiali wrogą bądź niechętną postawę wobec zrywu narodowego. Bardziej światli włościanie, o szerszych horyzontach, do- strzegali w nim szansę na odzyskanie niepodległości, a wraz z nią nadzieję na poprawę warunków życia. 24 września 1861 r. Bronisław Szwarce20 w li-

17 Tamże, s. 34. 18 J. Maroszek, Pięć wieków…, s. 105. 19 I. Aramowicz, Marzenia. Pamiętnik o ruchu partyzanckim w województwie gro- dzieńskim w 1963 i 1964 r., w: Zapomniane wspomnienia, oprac. E. Kozłowski, Warszawa 1981, s. 9. 20 Bronisław Szwarce urodził się we Francji w 1834 r. w rodzinie polskich emigran- tów, którzy po klęsce powstania listopadowego wyjechali na Zachód. Po zdobyciu odpowiedniego wykształcenia wyjechał do Warszawy. W 1860 r. otrzymał posadę inżyniera przy budowie Kolei Warszawsko-Petersburskiej. Był jednym z klu- czowych konspiratorów na Podlasiu, organizował ruch rewolucyjny w łapskich warsztatach kolejowych, założył Stronnictwo Czerwonych w Łapach. W wyniku swej działalności niepodległościowej został aresztowany i skazany na karę ście do Ludwika Mierosławskiego napisał: „Lud wiejski tutejszy poprawia się co dzień i staje się nam coraz przychylniejszy” i „potrzeba było tylko czasu ażeby urósł do gotowości samodzielnego wystąpienia”21. Ruch partyzancki spotykał się również z nieufnością dworów, po- nieważ hasła solidarności stanowej budziły wśród ziemian obawy przed zmianami dotychczasowego porządku i zagrożeniem dla własnych inte- resów, co nie znaczy, że nie było na Białostocczyźnie ziemian – obywateli gotowych poświęcić majątek i życie w walce o wolność ojczyzny.

Ziemianie Białostocczyzny w powstaniu styczniowym

Zakwalifikowanych przez władze carskie do wyższej kategorii szlachty ziemian, czyli obywateli, nie było na ziemi białostockiej wielu w stosunku do drobnej szlachty licznie zamieszkującej ten obszar. Nie wszyscy z nich zaangażowali się czy wspierali walki powstańcze, niemniej jednak ich rola w organizacji, przygotowaniu i przebiegu powstania była bardzo znacząca. Uczestniczyli zbrojnie, finansowali zakup broni, dostar- 22 104 czali koni i pożywienia . Nie ma możliwości ustalenia nawet przybliżonej liczby ziemian zaangażowanych lub biorących udział w powstaniu, ponie- waż tylko w paru gminach zachowały się listy powstańców (uczestników, zabitych, listy gończe), a i one nie pozwalają na rzetelne przyporządko- wanie określonych osób do konkretnej grupy bądź warstwy społecznej z powodu niejednoznacznych określeń używanych przez sporządzających wykazy23. Więcej światła na udział ziemian w działalność powstańczą rzu- cają późniejsze represje, jakie dotykały posiadaczy ziemskich. Głównymi ośrodkami ruchu powstańczego w powiecie biało- stockim były majątki: Zalesiany – własność Kazimierza Kobylińskiego, – Tomasza Kobylińskiego, Czaplino – Henryka Rogowskiego i Tylwica – Napoleona Ołdakowskiego. Wśród ziemian, którzy angażowali się w prace organizacyjne i taktyczne przygotowanie powstania, należy

śmierci. Złagodzenie kary poskutkowało zesłaniem w głąb Rosji. Do kraju powró- cił w 1892 r. Zmarł we Lwowie w 1904 r. (zob. S. Łaniec, Bronisław Szwarce. Romantyk epoki powstańczej, Olsztyn 1988). 21 Cyt. za: A. Dobroński, Postawa społeczeństwa Białostocczyzny…, s. 51. 22 Powstanie styczniowe na Białostocczyźnie…, s. 33. 23 Archiwum Państwowe w Białymstoku, zespół 22/02, Akta gminy Stelmachowo 1845–1869. wymienić: Kazimierza Kobylińskiego, Adolfa Kobylińskiego, Władysława Kobylińskiego, Rafała Koryckiego, Adolfa Nowosielskiego, Bolesława i Napoleona Ołdakowskich, Adolfa Ejsymontta, Konarzewskiego, Konstantego Józefa Ramotowskiego (pseud. „Wawer”) czy Władysława Michałowskiego24, z których wielu stanęło również do walki zbrojnej. Symbolem patriotycznej postawy okolicznego ziemiaństwa jest ro- dzina Kobylińskich, herbu Prus II, z położonych 15 km od Białegostoku Zalesian. Ród objął te dobra w posiadanie w XVI w. Na początku XIX w. majątek liczył około 450 ha, a w 1814 r., w wyniku konfiskaty, dobra Kobylińskich zmniejszyły się do 330 ha. Gospodarzem Zalesian był wów- czas Wiktor Kobyliński, a po nim na ojcowiźnie osiadł jeden z jego synów, Kazimierz Kobyliński. Starszy brat Kazimierza, Tomasz, dostał sąsied- ni majątek Horodniany, wniesiony w posagu przez matkę25. Obaj bracia jeszcze przed wybuchem powstania zaangażowali się w nurt konspiracji niepodległościowej, zarażając patriotyzmem swoich synów. Najbardziej aktywną i waleczną postacią rodu był Kazimierz, który stanął do walki zbrojnej, tworząc oddział złożony z członków swojej rodziny i okolicznej drobnej szlachty. Starszy brat Tomasz nie wstąpił w szeregi powstańców 105 z racji na słuszny wiek, wspierał ich jednak w walce narodowowyzwoleń- czej, a w oddziałach walczyli jego dwaj synowie: Adolf i Edmund. U boku Kazimierza w bój poszli również dwaj synowie – Adolf i Konstanty. Nie byli to jedyni przedstawiciele rodu Kobylińskich w powstaniu styczniowym. Oprócz wymienionych oddziały powstańcze zasilili: zięć Kazimierza Rafał Korycki i siostrzeniec Adolf Nowosielski. Starszy syn Kazimierza wstąpił do oddziału ojca już z pewnym doświadczeniem, ponieważ wcześniej wal- czył pod wodzą Konstantego Ramotowskiego „Wawra”, a następnie pełnił funkcję adiutanta w oddziale ojca. Nie do końca wiadomo, czy Kazimierz Kobyliński był szkolony w sztuce żołnierskiej, czy jedynie miał wrodzoną intuicję i talent dowódczy. Niektóre źródła podają, że w młodości był kapitanem Sztabu Generalnego Armii Rosyjskiej26, inne natomiast przeczą tym informacjom27. Głównym źródłem wiedzy o panu na Zalesianach i jego potyczkach w powstaniu

24 A. Dobroński, Postawa społeczeństwa Białostocczyzny…, s. 51. 25 H. Mościcki, Białystok: zarys historyczny…, s. 159. 26 L. Ratajczyk, Kazimierz Kobyliński, „Polski słownik biograficzny” 1991, t. 13, Wrocław, s. 169. 27 P. Powierza, Wspomnienia z powstania styczniowego 1863 roku, Białystok 1996. styczniowym są wspomnienia Pawła Powierzy – żołnierza służącego pod dowództwem Kazimierza Kobylińskiego. Wprawdzie autor spisał je dopie- ro po upływie pół wieku i w związku z tym mogą zawierać pewne nie- ścisłości lub błędy, jako że pamięć ludzka jest zawodna, niemniej jednak stanowią cenne źródło do biografii ziemianina – powstańca. Kazimierz Kobyliński potrafił „zarazić” patriotyzmem okoliczną młodzież, która chętnie wstępowała do tworzonego przez niego oddziału kawalerii. Dowódca jednak już na wstępie robił selekcję, wychodząc z zało- żenia, że nie każdy się nadaje do wojaczki. Bardzo dbał o swoich żołnierzy i mimo że był starszy rangą i wiekiem, dzielił z nimi wszystkie niewygody. Razem spali i wspólnie spożywali posiłki, przez co więź między dowódcą a podwładnymi zacieśniała się jeszcze bardziej. Pomimo tego pozornego spoufalania się Kobyliński cieszył się wielkim autorytetem wśród żołnie- rzy, którzy, mając do niego ogromne zaufanie, bezdyskusyjnie wykonywali wszelkie rozkazy28. Jak na warunki partyzanckie oddział Kobylińskiego prezentował się bardzo dobrze, czego dowiadujemy się z pamiętnika kolejnego po- 106 wstańca, nauczyciela białostockiego gimnazjum, Ignacego Aramowicza. Umundurowanie było jednolite i składały się na nie: kurtka z niebieski- mi wyłogami, spodnie z lampasami w takim samym kolorze i niebieska czapka z trupią czaszką. Dodatkowo żołnierze wyposażeni byli w brązową burkę29. Oddział miał własną chorągiew z wyobrażeniem globusa30. Kazimierz Kobyliński pierwszą bitwę stoczył pod Waliłami 29 kwiet- nia 1863 r. Dowodził oddziałem rezerwowym złożonym z kosynierów wy- dzielonych ze wszystkich kompanii. Powstańcy ponieśli klęskę, a wśród rannych znalazł się Adolf Kobyliński. Kazimierz wraz z szesnastoma konny- mi krążył po okolicy, agitując młodzież do swego oddziału, który wkrótce uformował się w szwadron. W dolinie pod krzyżem zorganizowano obo- zowisko: „A wszędzie po lesie stoją szałasy w rzędy, z dachem ułożonym z kory, opuszczonym do ziemi, a bokami wyplecionymi z jedliny. A przed szałasami ogniska i ponad nimi wiszą kociołki, z których po zagotowaniu jemy kaszę łyżkami z odpowiednio wyciętej i wygiętej kory. A w bok od

28 Tamże, s. 19. 29 Burka (hist.) – długie okrycie wierzchnie z grubego filcu lub sukna w postaci peleryny z kapturem. 30 I. Aramowicz, Marzenia. Pamiętnik o ruchu partyzanckim…, s. 30. szałasów mamy wozy i arsenał, i kuźnię, i rymarzy, i nieco dalej jamy goto- we do ukrycia rzeczy, których byśmy nie mogli unieść”31. Kiedy do Kazimierza dotarła wieść, że jego zięć Rafał Korycki został pojmany przez Kozaków, podążając przed oddziałem w celu zabezpiecze- nia prowiantu i kwater, Kobyliński podjął decyzję o odbiciu go z więzienia w Różanie i ruszył z oddziałem kawalerii liczącym 56 konnych. Rozbił tam- tejszą załogę rosyjską, zdobywając 23 karabiny, dwie dubeltówki i dwa pa- łasze. Okazało się jednak, że dzień wcześniej Koryckiego przewieziono do więzienia w Białymstoku. Kobyliński ze zdobyczą powrócił do Wielkiego Uhła, a już następnego dnia został wysłany na zwiad. Po drodze natknął się na kolumnę wroga i po krótkiej wymianie ognia zarządził odwrót, kierując się w stronę obozu. Podążający za nim pościg spotkał się z ostrzałem party- zantów. Rosjanie ponieśli dotkliwe straty. Po stronie polskiej był jeden za- bity i trzech rannych, wśród których znalazł się siostrzeniec Kobylińskiego Adolf Nowosielski. Po bitwie dowodzący Walery Wróblewski podzielił oddział na kilka mniejszych, a Kazimierz na czele swojej kawalerii ruszył w stronę Strabli, później zaś leśnymi duktami na Topczewo. W okolicz- 32 nych dworach udało mu się zdobyć dwadzieścia koni . Niestety Paweł 107 Powierza nie dostarcza informacji na temat tego, w jaki sposób Kobyliński pozyskał zwierzęta, dlatego też trudno wnioskować o stosunku okolicz- nych dworów do powstania. Nie wiadomo, czy konie zostały wzięte siłą, czy przekazane dobrowolnie jako wsparcie dla walczących. Nie ulega wątp- liwości, że jeśli brakowało dobrej woli, to używano argumentów siły. Za pozyskiwanie od miejscowej ludności niezbędnych powstańcom produk- tów odpowiadali żandarmi narodowi. W Wólce Markowskiej doszło do połączenia trzech oddzia- łów konnych – Kobylińskiego, Michała Kwapiszewskiego i Franciszka Górskiego. Rząd Narodowy dowództwo nad całością powierzył Juliuszowi Nadmillerowi, jako osobie z przygotowaniem wojskowym, co jednocześ- nie zaprzecza tezie, jakoby Kobyliński był kapitanem w armii rosyjskiej. Jednostka licząca łącznie 140 jeźdźców miała zakłócać transport kolejo- wy na trasie Białystok–Łapy. Stoczyła kilka potyczek, a następnie, zgodnie z zaleceniami Rządu Narodowego, krążyła po okolicznych lasach, niepo- kojąc wroga, ale unikając nierównych walk. W folwarku Puchły partyzanci zostali zaatakowani o świcie przez piechotę i stuosobowy oddział konny. 31 Tamże, s. 13. 32 P. Powierza, Wspomnienia z powstania styczniowego…, s. 15. Po odparciu ataku konnicy Kobyliński ze swoimi ludźmi ruszył w kierun- ku Białowieży, omijając sotnie Kozaków przeczesujących lasy33. Po dwóch tygodniach wycieńczającej jazdy partyzanci dotarli w okolice Tykocina. Kazimierz ze swoim sztabem rozlokował się w Rzędzianach, gdzie zajęli kilka domów, reszta stacjonowała zaś na plebanii w Kobylinie. Ludzie na- bierali sił, konie pasły się na okolicznych pastwiskach, broń ukryto, a prze- brani za wieśniaków powstańcy wtopili się w otoczenie. Spokój nie trwał długo, bowiem 12 sierpnia 1863 r. o świcie uzbrojeni robotnicy niemieccy z fabryki Moesa w Choroszczy, wspierani przez rosyjskich żołnierzy, zaata- kowali Rzędziany, szukając powstańców. Ci jednak zostali w porę ostrze- żeni i zdołali się ukryć na drugim brzegu Narwi. Wieś została zrabowana i zniszczona. Kobyliński wydał rozkaz zwołania wszystkich rozproszonych żołnierzy oddziału, po czym ruszył do Tykocina. Ponieważ dołączyli nowi ochotnicy, zaczęło brakować koni. Kazimierz wysłał trzy grupy w celu zdobycia zwierząt. Sam zabrał Moesowi z Choroszczy 24 konie, Antoni Arciszewski z okolic Goniądza i Knyszyna przyprowadził szesnaście, a Józef Władyczański zdobył dwadzieścia koni w okolicach Sokółki. Oddział prze- mieścił się na Kurpiowszczyznę i tam został bardzo przychylnie przyjęty 108 przez miejscową ludność: „Kurpie sami trzymali pikietę, pilnowali naszych koni, a nawet odbywali podjazdy. Poczciwy ten lud – karmił nas, strzegł i dawał wszelkie możliwe wygody. Przez cały czas partyzancki tylko wśród nich użyliśmy prawdziwego wypoczynku”34. Wieść o oddziale Kobylińskiego niosła się szeroko. Wyznaczono na- wet tysiąc rubli nagrody za wskazanie miejsca jego pobytu. 12 paździer- nika 1863 r. pod Księżpolem żołnierze Kobylińskiego starli się z rosyjską kolumną mjr. Chrobiewicza. Straty Rosjan były wielokrotnie większe, co rozwścieczyło wroga. Zaczęto podejmować próby otoczenia i zniszczenia powstańców – bezskutecznie. Kobylińskiemu, mającemu wówczas pod sobą trzystu żołnierzy, udało się ujść pogoni i przedostać w Lubelskie. Tam jednak powstańcy zostali wyparci z lasu, a Rosjanie podjęli pościg. Dwa dni później zmuszeni byli stawić czoła dwukrotnie większym siłom wroga i ponieśli znaczne straty. Mimo to na rozkaz Adama Andrzeja Zielińskiego oddział ruszył na pomoc partyzantom w kierunku Mieni. Po ciężkich bo- jach i długiej podróży z marszu musiał przystąpić do bitwy. Przez kilka godzin prowadzono wymianę ognia, jednak wobec przeważających sił

33 Tamże, s. 27. 34 Tamże, s. 34. wroga zarządzono odwrót. W pogoń za Polakami ruszyli dragoni i Kozacy. Zmęczone nocną jazdą konie nie wytrzymywały tempa. „Pędziłem przy Kobylińskim, razem z jego synami. Był ranny w bok. Podtrzymywaliśmy go na koniu i dalej uciekali. Przyłączało się do nas jeszcze kilkunastu partyzantów, ażeby pomóc w uprowadzeniu naczelnika. Dragoni ciągle strzelali, a my nie mogliśmy rozwinąć szybkiego biegu. Wtem padł koń Kobylińskiego. Już nie podniósł się. Wsadzić naczelnika na innego konia nie zdołaliśmy. Był tak osłabiony, że nie mógł dźwignąć się. Zdołał zwrócić się do synów i słabym głosem powiedział: Ja tu zostanę, a wy – ojcowskim prawem rozkazuję: ratujcie się! Dragoni pędzili na nas ze wzniesionymi szablami [...] Tak ponieśliśmy największą klęskę w dziejach naszej partii”35. Następnego dnia synowie Kazimierza, przebrani za miejscowych chłopów, odnaleźli ciało ojca na pobojowisku. Tak jak żył, tak został pochowany – razem z innymi powstańcami, we wspólnym grobie36. Synowie Kazimierza po śmierci ojca już nie wrócili do oddziału. Do marca 1864 r. ukrywali się w dworze Karskie na Podlasiu.

Represje 109 Drogo przyszło zapłacić Polakom za powstanie przeciwko wła- dzy rosyjskiej. Wileński generał gubernator Michaił Murawiow, zwany „Wieszatielem”, wprowadził terror, jakiego dotąd Podlasianie nie doświad- czyli. Wykonawcami swoich rozkazów mianował bezwzględnych sady- stów i degeneratów, m.in. płk. Ignacego Borejszę (w powiecie bielskim) i Manteuffla (w powiecie białostockim)37. Ten pierwszy okazał się katem wsi Łukawica w guberni grodzieńskiej, gdzie w dniach 17–19 września 1863 r. rozegrała się bitwa pomiędzy powstańcami a siłami rosyjskimi. Pomoc powstańcom udzielona przez mieszkańców Łukawicy doprowa- dziła do zagłady miejscowości. Ludność cywilną zesłano na Sybir, wieś spalono, a zgliszcza zaorano38. Podobny los spotkał osadę szlachecką Dzikie, nieopodal Choroszczy, którą w sierpniu 1863 r. spalono doszczęt- nie w zemście za powieszenie szpiega rosyjskiego39. Michaił Murawiow

35 Tamże, s. 36–37. 36 B. Kuć, Historyczna sensacja, „Tygodnik Powiatu Mińskiego i Wesołej Lokalna” 2013, nr 20, s. 3. 37 H. Mościcki, Białystok: zarys historyczny…, s. 165. 38 P. Sobieszczak, Pietkowo. Pomiędzy dworem a wsią, Łapy 2014, s. 146. 39 J. Wyczyński, Miasto i parafia Choroszcz w okresie powstań narodowych, rozkazał również zrównać z ziemią Jaworówkę, z której wywodziło się kilku powstańców, a wszystkich mieszkańców zesłano do Turkiestanu. Ogólna działalność „Wieszatiela” doprowadziła do zesłania w głąb Rosji blisko ośmiuset mieszkańców choroskiej parafii40. Podobny los spotkał Szczuki, Pruszankę czy Wiśniany na Białostocczyźnie41. Nie było sądów, niepotrzebne było udowadnianie winy – wystarczyło najdrobniejsze po- dejrzenie czy poszlaka, by wobec okolicznej drobnej szlachty zastosować odpowiedzialność zbiorową, ukarać za solidarność zaścianków z party- zantami. W popowstaniową politykę zaborcy wpisana też była koloniza- cja. Wysiedlano całe zaścianki, mieszkańców wywożono w głąb Rosji, a na ich miejsce przysyłano rosyjskich osadników, którym przydzielano ziemię z prawem bezpłatnego użytkowania przez pierwsze dziesięć lat. Po tym okresie nabywali prawo do jej wykupu42. Celem ataku stał się również Kościół katolicki i kler, ponieważ zdecydowana większość proboszczów i wikariuszy popierała powstanie, udzielała posług religijnych partyzantom, dawała schronienie w parafiach, zaopatrywała walczących w żywność. Bardzo częste były przypadki odmo- 110 wy katolickiego pochówku zdrajcom i donosicielom. Paweł Kubicki ustalił nazwiska 52 duchownych z Białostocczyzny, represjonowanych w latach 1861–186443. Jednym z księży katolickich aktywnie biorącym udział w tym czynie wyzwoleńczym był Walenty Osiński – proboszcz z Sokół, który czynnie działał w okręgu tykocińskim. Namawiał swych parafian do po- mocy powstańcom, udzielania im schronienia, gromadzenia żywności i odzienia44. Władze carskie wydały przepisy nakazujące cenzurowanie rę- kopisów kazań. Kościoły masowo zaczęto przekształcać w cerkwie, wspie- rać finansowo duchownych i parafie prawosławne, a wyznawców tej wia- ry podburzano przeciwko katolikom. Mieszkająca obok siebie w zgodzie

w: Parafia rzymskokatolicka w Choroszczy. 550 lat. Księga Jubileuszowa, red. T. Kasabuła, A. Szot, Białystok 2009, s. 254. 40 Tamże. 41 A. Dobroński, Postawa społeczeństwa Białostocczyzny…, s. 56. 42 H. Mościcki, Białystok: zarys historyczny…, s. 167. 43 P. Kubicki, Bojownicy kapłani za sprawę Kościoła i Ojczyzny w latach 1861– 1915, cz. 2, t. 2–3, Sandomierz 1936. 44 J. Jemielity, Księża diecezji augustowskiej, czyli sejneńskiej, ukarani za udział w Powstaniu Styczniowym, „Roczniki Teologiczno-Kanoniczne” 1975, nr 22, z. 4, s. 118. przez wieki ludność zaczęła patrzeć na siebie podejrzliwie, wrogo, a nieraz nawet z nienawiścią. Sąsiad zaczął się bać sąsiada. Terror nie ominął również dworów ziemiańskich – podpalenia, grabieże, mordy (Czartajewo, Dołubiźna) i wreszcie konfiskaty. 22 grud- nia 1865 r. władze wprowadziły w życie przepisy zabraniające nabywania przez Polaków majątków w zachodnich guberniach, w związku z tym była pewność, że ziemie skonfiskowane właścicielom w ramach represji popo- wstaniowych nie trafią ponownie w polskie ręce. Zachęcano Rosjan z cen- tralnych ziem Imperium do kupowania majątków na Białostocczyźnie na korzystnych warunkach (stosunkowo niska cena, zapomogi, nisko opro- centowane kredyty)45. O poparciu dla powstania znacznej części ziemian – obywateli z Białostocczyzny może świadczyć fakt, iż większość mająt- ków wokół Białegostoku została skonfiskowana. Michałowo-Niezbudkę otrzymał carski płk Stankiewicz, majątek Hieronimowo – baron kurlandz- ki Ramm, Majówkę – płk Kawelin, a dobra Krasne – bezwzględny, sady- styczny baron kurlandzki Manteuffel46. Taki sam los spotkał majątek Kazimierza Kobylińskiego. Zalesiany zostały skonfiskowane przez Rosjan i sprzedane prawosławnemu duchow- 111 nemu, którego córka wniosła je później w posagu do rodziny Łoszkiejtów. W 1915 r. rodzina uciekła w głąb Rosji w obawie przed zbliżającym się frontem niemieckim. Syn Łoszkiejtów, Borys, powrócił do Zalesian po od- zyskaniu przez Polskę niepodległości. W okolicy szybko zyskał złą sławę, jako utracjusz i hulaka. Doprowadził do zadłużenia majątku i zmuszony był po kawałku wyprzedawać ziemię. W 1939 r. po wkroczeniu Sowietów został aresztowany jako obszarnik i ślad po nim zaginął. Jeszcze przed wybuchem II wojny światowej potomkom Kobylińskiego wyrokiem sądu udało się uzyskać zwrot 80 z 330 ha majątku, skonfiskowanego po powsta- niu styczniowym, po reformie rolnej wszystko jednak ponownie utracono. Nie bez przyczyny Kazimierz Kobyliński zyskał miano „najpiękniejszej po- staci grodzieńskiego powstania”47. Nie wahał się poświęcić własnego ży- cia i swojej rodziny dla słusznej sprawy. Sam zginął w walce, jego młodszy syn Konstanty po opuszczeniu oddziału został aresztowany i zesłany na Syberię. Wrócił w rodzinne strony dopiero w 1917 r. i zmarł w niepodleg-

45 H. Mościcki, Białystok: zarys historyczny…, s. 167. 46 P. Borowski, Powstanie 1863 r.: szanse, oceny, tradycje, w: Obok Orła znak Pogoni…, s. 72. 47 A. Dobroński, Powstanie styczniowe 1863–1864…, s. 150. łej Polsce. Starszy syn Adolf uniknął aresztowania i po ogłoszeniu amne- stii zgłosił się dobrowolnie do gen. Zachara Maniukina. Ten potraktował go bardzo pobłażliwie z racji szacunku jaki żywił dla walecznej rodziny Kobylińskich i dał mu nawet posadę w swojej kancelarii. Kiedy wieść o tym dotarła do namiestnika w Warszawie, ten wydał rozkaz aresztowania i osa- dzenia byłego powstańca w grodzieńskim więzieniu, gdzie został skazany na śmierć przez powieszenie. Zmarł po trzech dniach, nie doczekawszy wykonania wyroku48. Siostrzeniec Kazimierza Adolf Nowosielski, kapitan w powstań- czej kawalerii, został ciężko ranny 19 stycznia 1864 r. w bitwie pod Rudą Korybutowską i po tygodniu zmarł. Zięć Rafał Korycki dostał się do nie- woli carskiej i jego dalsze losy nie są znane. Żona Kazimierza, dotknięta tragedią, jaka spotkała rodzinę, zmarła w obłąkaniu49. Niewiele lepiej los obszedł się z rodziną Tomasza Kobylińskiego z Horodnian. Wprawdzie udało mu się przeżyć powstanie, ale dostał się do niewoli i 9 października 1863 r. został wywieziony na zesłanie do Tobolska. Jego starszego syna Adolfa karnie wcielono do carskiego wojska, a młod- 112 szego Edmunda zesłano na Syberię. Jeszcze przed wybuchem powstania aresztowano Napoleona Ołdakowskiego, właściciela majątku Tylwica. Postawiono mu za- rzut uczestnictwa w spisku i torturami starano się wymusić zeznania. Oskarżony wykazał się niezwykle silnym charakterem – nikogo nie wydał i sam się nie przyznał do udziału w ruchu powstańczym. Mimo braku do- wodów został zesłany na Syberię, a jego majątek uległ konfiskacie50.

Podsumowanie

O ile najliczniejszą społecznością biorącą czynny udział w powsta- niu była drobna szlachta, to materialnie najsilniej wsparło je ziemiaństwo, a duchową opiekę roztoczyli księża. Nie można pominąć wkładu przed- stawicieli innych grup społecznych i zawodowych (chłopów, rzemieślni- 48 Litewskie Państwowe Archiwum Historyczne w Wilnie, Akta nr 1248-1-839, Szlachcic białostockiego powiatu Kobyliński Adolf 1866 III 24 – V 13, k. 148. 49 A. Dobroński, Powstanie styczniowe 1863–1864…, s. 151. 50 J. Iwaszkiewicz, Wykaz dóbr ziemskich skonfiskowanych przez rządy zaborcze w latach 1773–1867, Warszawa 1929; H. Mościcki, Białystok: zarys historyczny…, s. 160. ków, urzędników, studentów i młodzieży szkół średnich), ponieważ i one wykazały się patriotyzmem, uczestnicząc w zrywie narodowym, który od początku skazany był na porażkę. W mniejszym lub większym stop- niu reprezentowane były wszystkie stany. Na podkreślenie zasługuje fakt, że powiat białostocki należał w tym okresie do guberni grodzieńskiej i wcielony był bezpośrednio w granice Imperium Rosyjskiego. Oddzielony granicą od Królestwa Polskiego, miał utrudniony kontakt z Rządem Narodowym i powstańcami z Kongresówki. Oddziały stacjonujące w oko- licznych lasach, w sąsiedztwie wsi zamieszkanych przez licznych, często nieprzychylnych im przedstawicieli innych nacji, narażone były na duże niebezpieczeństwo. Różnice narodowościowe i religijne nie sprzyjały roz- wojowi powstania. Ludność prawosławna była bliższa caratowi, aniżeli powstańcom. Na uwagę zasługuje chociażby przykład wsi Wojszki w pa- rafii Ryboły, gdzie 17 października 1865 r. odbyła się uroczysta konsekra- cja kaplicy św. Michała Archanioła, wybudowanej w podzięce za poko- nanie polskiego powstania narodowego. Kaplicę wzniesiono z inicjatywy Michaiła Murawiowa, który zebrał potrzebne środki na budowę tego obiektu. Mieszkańcy Wojszek zorganizowali potrzebne materiały i wy- konali część prac, by uczcić pamięć poległych żołnierzy rosyjskich51. Ta 113 skomplikowana sytuacja narodowościowa nie sprzyjała prowadzeniu woj- ny partyzanckiej i zwiększała ryzyko denuncjacji. Do tego należy dodać, iż przynależność powiatu białostockiego do Cesarstwa przekładała się na większe niż w Królestwie ograniczenie swobód, ale też na pełniejszą i bar- dziej skuteczną kontrolę, mającą na celu tłumienie w zarodku wszelkich działań spiskowych. Mimo niewielkiego procentowo (bo i odsetek ziemian – obywate- li w stosunku do ogólnej liczby tutejszej szlachty był nieznaczny) udziału właścicieli ziemskich z powiatu białostockiego w powstaniu styczniowym ich rola była nieoceniona, a poświęcenie godne najwyższego szacunku, biorąc pod uwagę fakt, jak wiele mieli do stracenia. O zaangażowaniu i wsparciu ziemian Białostocczyzny wymownie świadczą konfiskaty znacz- nej części majątków na tym obszarze.

51 J. Maroszek, Pięć wieków…, s. 108.

Łukasz Danowski

Hotel „Ritz” – próba kategoryzacji na podstawie analizy porównawczej

Hotel „Ritz” był jednym z reprezentacyjnych budynków mię- dzywojennego Białegostoku. Swoim wyglądem przyciągał wielu gości. Mieszkańcy miasta widzieli w nim symbol bogactwa i szczęścia. Wielu z nich, po przekroczeniu obrotowych drzwi, czuło się w nim tak, jakby dostali się do innego świata. Do tej pory historycy regionu opisywali hotel „Ritz” jako znakomity, duży obiekt o wysokim standardzie. Jerzy Tartak, sympatyk i popularyzator wiedzy o tym miejscu, pisał: „Hotel był zakła- dem ekskluzywnym. Ceny usługi były wysokie. […] Wszędzie panowała idealna czystość”1. Inni badacze podzielali to zdanie. W literaturze brakuje jednak próby zestawienia ówczesnych znanych hoteli w Polsce z białostoc- 115 ką perłą. Pominięto także inne miejscowe obiekty, które – mimo wszystko – nie dorównywały rangą „Ritzowi”. Celem niniejszego artykułu jest próba porównania hotelu „Ritz” z innymi współczesnymi mu polskimi miejscami noclegowo-restaura- cyjnymi oraz ocena – czy mógł rywalizować z warszawskim „Bristolem” bądź lwowskim „Georgem”. Pokrótce zostanie opisana historia białostoc- kiego obiektu, a także – dla porównania – warszawskiego odpowiednika. Zasygnalizuję też problem hotelarstwa w mieście rodu Branickich. W artykule zostały wykorzystane różnorakie materiały źródłowe – od planów, przewodników miast, po wspomnienia, menu restauracyjne i inne. Przydatny okazał się Skorowidz hotelarski z 1931 r.2, który w skon- densowany sposób przedstawiał różne obiekty noclegowe znajdujące się na terenie Polski. Dzięki temu możliwe było m.in. porównanie cen w „Ritzu” z innymi miejscami noclegowymi. Na temat białostockiego ho- telu powstało wiele artykułów. Warto wymienić prace Jerzego Tartaka3, 1 J. Tartak, Hotel „Ritz” w Białymstoku, „Białostocczyzna” 1988, nr 3, s. 30. 2 Skorowidz hotelowy Rzeczpospolitej Polskiej 1930–1931, Kraków 1931. 3 J. Tartak, Hotel „Ritz”…; tenże, Był Ritz, nie ma nic, „Dyskusja” 1988, nr 18, s. 33–37. który sporą część swojego życia poświęcił na badanie historii tego ważne- go na mapie miasta obiektu. Ciekawą publikacją jest również monografia autorstwa Wiesława Wróbla Ulica Kilińskiego4. Autor książki w jednym z podrozdziałów opisuje hotel „Ritz”, który znajdował się właśnie na tej ulicy pod nr. 2. Inną interesującą pozycją jest monografia hotelu „Bristol” napisana przez Ewę Pustołę-Kozłowską i Jacka Pustoła5. Hotel „Ritz” został wybudowany przez towarzystwo akcyjne o ta- kiej samej nazwie przy pomocy Petersbursko-Tulskiego Banku Ziemskiego. Prace budowlane, które trwały blisko cztery lata, zakończono w 1913 r. Budynek prezentował się wyśmienicie. Przytłaczał swoją wielkością. Rozmiar obiektu podkreślała bliskość bramy pałacu Branickich. W prze- wodniku po Białymstoku z 1939 r. możemy przeczytać: „Przy wyjściu z bramy pałacowej doznaje się jakby uścisku ze strony wielkiego trzypię- trowego gmachu hotelu «Ritz», zbudowanego w 1913 roku w okresie po- myślnej koniunktury gospodarczej miasta”6. Przed I wojną światową Białystok był prężnie rozwijającym się mia- stem, a jego populacja z roku na rok się zwiększała. Ponieważ był częstym 116 przystankiem w podróży na wschód, budowa ekskluzywnego hotelu w tym miejscu wydawała się dobrym pomysłem biznesowym. Głównym projektantem i nadzorcą budowy był Paweł Swotkowski, inwestorem zaś, jak wcześniej zostało wspomniane, Towarzystwo Akcyjne „Ritz”, które trudniło się handlem drewnem, obrotem nieruchomościami oraz bu- dową lokali o charakterze turystycznym. Prezesem zarządu był Dymitr Rubinsztajn. Oprócz głównego budynku hotelu pod adresem Kilińskiego 2 towarzystwo akcyjne postanowiło dokupić sąsiednią kamienicę, tym sa- mym powiększając możliwości zagospodarowania przestrzennego hote- lu7. Warto tutaj rozwiać wszelkie wątpliwości na temat nazewnictwa obiektu. Powszechnie wiadomo, że na przełomie XIX i XX w. żył najsłyn- niejszy ówczesny hotelarz Cesar Ritz. Nazwa naszego hotelu nie ma jednak nic wspólnego z „królem hotelarzy”, choć pomyłka ta jest wykorzystywana do promocji miasta czy też podwyższenia rangi hotelu. Co więcej, niektó- 4 W. Wróbel, Ulica Kilińskiego, Białystok 2016. 5 E. Pustoła-Kozłowska, J. Pustoła, Hotel Bristol, Warszawa 1985. 6 M. Goławski, E. Kazimirowski, Białystok przewodnik po mieście i okolicy, Białystok 1939, s. 39. 7 W. Wróbel, Ulica Kilińskiego…, s. 55–56. rzy mylą postacie, jak Zbigniew Karlikowski, który twierdził, że „firmował to swoim nazwiskiem Szwajcar Carl Ritz, do którego należała sieć podob- nych hoteli w największych miastach Europy”8. Nieświadomie „król hote- larzy” mocno wbił się w pamięć białostockiej społeczności: „Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że to właśnie w Białymstoku był jedyny hotel tej marki w Polsce”9. Zbieg okoliczności w nazewnictwie mylił także ówczesnych gości. Czy ten zabieg był celowy, czy przypadkowy – niestety nie może- my stwierdzić. Maria Dąbrowska, która w latach dwudziestych odwiedziła Białystok, pisała: „Jest to ten sam Ritz, do którego w Londynie chodzi się na five-o’clock tea i w którym w Paryżu ma się z kimś spotkać Marek Swida (ten z powieści Andrzeja Struga)”10. O tym, że Cesar Ritz nie miał jakich- kolwiek powiązań z Białymstokiem, może świadczyć fakt, że przed 1913 r. wycofał się z życia zawodowego z powodu choroby. Również w tym czasie jego sieć hoteli połączyła się z „Carltonem”, tworząc przedsiębiorstwo The Ritz-Carlton, działające w tamtych latach na terenie Ameryki Północnej. Sprawami biznesowymi zajęła się jego żona oraz w późniejszym okresie syn Charles Ritz11. Nazwa hotelu często była przekręcana. Na jednej z re- klam zamieszczonej w „Gazecie Białostockiej” widnieje napis „Restauracja Ryc”12, a na pocztówce z tamtego okresu „Hotel Rydz”. 117 Hotel „Ritz” był jednym z ładniejszych obiektów miasta. Miał mar- murowe schody, podłoga pokryta była parkietem. Na parterze znajdowały się: bank, kawiarnia, zakład fryzjerski, piwiarnia oraz bilard. Na pierwszym piętrze była restauracja wraz z zapleczem gastronomicznym. Hotel miał też własny kantor pocztowo-telegraficzny, a także oddzielne pomieszcze- nie do spotkań biznesowych13. Na drugim i trzecim piętrze znajdowały się pokoje gościnne, po osiemnaście na każdej kondygnacji. Taką samą rolę pełniło dziesięć mansardowych pokoików na strychu. W hotelu, prawdopodobnie w pierwszym budynku w mieście, była winda. Pokoje

8 http://www.poranny.pl/wiadomosci/bialystok/gal/5557562,hotel-ritz-ozda- bial-caly-bialystok-zdjecia,8403308,id,t,zid.html [dostęp: 20.04.2017]. 9 http://www.rp.pl/Zycie-Ziemi-Podlaskiej-/301249991-Detektyw-Pierso-Czarna- Dama-i-Bialystok-ktorego-juz-nie-ma.html#ap-2 [dostęp: 20.04.2017]. 10 M. Dąbrowska, Brzydkie miasto, w: A. Dobroński, J. Szczygieł-Rogowska, Białystok. Lata 20-te, lata 30-te, Białystok 2007, s. 92. 11 Cesar Ritz, https://www.britannica.com/biography/Cesar-Ritz [dostęp: 20.04.2017]. 12 „Gazeta Białostocka” 1914, R. 3, nr 2(25), s. 30. 13 W. Wróbel, Ulica Kilińskiego…, s. 58. wyposażono w oddzielne łazienki i toalety, centralne ogrzewanie, specjal- ną wentylację oraz oświetlenie elektryczne. W każdym z nich stało łóżko lub tapczan, a na ścianach można było podziwiać reprodukcje znanych malarzy14. Hol był dość wystawny, ze wspaniałymi schodami, balustrada- mi z kutego żelaza ozdobionymi kołami i prętami. W „Ritzu” była także jedna z najlepszych restauracji w mieście. W początkowych latach dzia- łalności hotel prosperował dobrze. Prawdopodobnie „wygryzł” konkuren- cję z ul. Niemieckiej (później Kilińskiego). Jeszcze do 1914 r. na ostatniej stronie „Gazety Białostockiej” pojawiało się ogłoszenie reklamowe hotelu „Polskiego”: „Pierwszorzędny Hotel Polski w Białymstoku ul. Niemiecka naprzeciwko Kościoła. Świeżo odnowiony i urządzony z wszelkimi wygo- dami […] usługa wyborowa”. W tym samym ogłoszeniu możemy przeczy- tać, że ktoś doprowadzał do niezdrowej konkurencji i opłacał dorożkarzy, którzy twierdzili, że wszystkie pokoje w hotelu „Polskim” są zajęte. Jak poświadczał wtedy ogłoszeniodawca, obiekt zawsze dysponował wolnymi miejscami15. Po pewnym czasie miejsce reklamowe w gazecie zajął hotel „Ritz”16.

118 Pierwsza wojna światowa spowolniła rozwój samego Białegostoku, a „Ritz” był wykorzystywany przez wojsko. Lata dwudzieste XX w. to okres świetności hotelu. Po 1919 r. nie zmienił on swoich właścicieli i na- dal był zarządzany przez Towarzystwo Przemysłu Leśnego, Budowlanego i Eksploatacji Domów „Ritz”. W 1923 r. „Dziennik Białostocki” donosił, że w skład zarządu wchodzili: Antonii Belloy, Kazimierz Konarek, Michał Kacnelaon, Czesław Konarek oraz Józef Mroczko17. W latach trzydziestych dyrektorem został Leon Arkin, a właściwą organizacją hotelu zajęło się Warszawskie Towarzystwo Hotelowo-Restauracyjne. Oprócz podróżnych z różnych stron świata, którzy odwiedzali Białystok i przy okazji noco- wali w „Ritzu”, hotel mógł się poszczycić takimi gośćmi, jak Pola Negri, Hanka Ordonówna, pisarz Stanisław Przybyszewski, marszałek Edward Rydz-Śmigły, ostatni premier II RP Felicjan Sławoj-Składkowski czy Feliks

14 J. Tartak, Hotel „Ritz”…, s. 31. 15 „Gazeta Białostocka” 1914, R. 3 nr 2(25), s. 30. 16 Tamże, nr 6(31), s. 30. 17 „Dziennik Białostocki” 1923, nr 196, s. 4. Jasupow, zabójca mnicha Rasputina. Należy także wspomnieć, że swój apartament miał pułkownik carskiej armii Mikołaj Kawelin18. Hotel oprócz bardzo dobrej usługi noclegowej mógł też pochwa- lić się jedną z najlepszych restauracji w mieście. W drugiej połowie lat dwudziestych wiele razy zmieniała ona jednak właścicieli, co mogło się odbić na jakości usług. W 1927 r. „Dziennik Białostocki” donosił o ponow- nym otwarciu restauracji po tym, jak lokal prowadziła „niesławna spół- ka kelnerska”. Tym razem obiekt miał być prowadzony przez fachowców z Warszawy. Kolejne otwarcie nastąpiło 1 kwietnia 1932 r. pod kierownic- twem panów Sadowskiego i Juchniewicza, którzy po roku zrezygnowali z dalszego prowadzenia lokalu19. Powodem mogły być powtarzające się wpadki zarządców restauracji. Jak donosiła lokalna gazeta, podczas kolacji w „Ritzu” wykryto mięso niewiadomego pochodzenia: „Do restauracji Ritz przybyło w nocy kilkunastu lekarzy weterynarii […] Lekarze Ci stwierdzili, że w podanym im schabie znajduje się znaczna ilość wągrów […] i przepro- wadzono komisję rewizyjną. […] stwierdziła, że mięso wieprzowe znajdu- jące się w kuchni restauracyjnej «Ritz» […] pochodzi ono z potajemnego 20 uboju” . Później okazało się, że winny był dostawca, lecz mimo wszystko 119 negatywne pogłoski nie pozwoliły na utrzymanie się przez dłuższy czas na białostockim rynku. Innym przypadkiem zaniedbań ze strony personelu restauracji było podawanie niepoprawnych nazw dań w menu, np. kotlet de wacaille, pieczeń cielęca Garnier, ceranka, wątrubka a la Nelson. Prasa białostocka informowała także o nieprzyjemnych incydentach w hotelo- wej restauracji: „Jeden z inteligentów […] upił się jak szewc w poniedzia- łek, podszedł do żony jednego z dygnitarzy miejscowych i zaczął śpiewać oblewając wytworną damę całą spożytą przedtem kolacją i alkoholem”21. W 25-letniej historii restauracji były to mimo wszystko jednak przypadki marginalne. W hotelowych pomieszczeniach znajdowało się także kino „Gryf”, które usytuowane było w podwórzu. Ceny nie były wygórowane, dlate- go często przychodziła tu młodzież. Kino było podobne do hali fabrycz-

18 A. Dobroński, J. Szczygieł-Rogowska, Białystok. Lata 20-te…, s. 81; A. Lechowski, Białystok w latach 1864–1939, w: Historia Białegostoku, red. A. Dobroński, Białystok 2012, s. 358. 19 W. Wróbel, Ulica Kilińskiego…, s. 59. 20 „Dziennik Białostocki” 1933, R. 11, nr 146, s. 6. 21 A. Dobroński, J. Szczygieł-Rogowska, Białystok. Lata 20-te…, s. 81. nej – stały tam krzesła, a ekran był zawieszony wysoko22. W 1932 r. pra- sa donosiła, że „Gryf” był mocnym konkurentem „Apolla” i „Modernu”, czyli najlepszych kin w mieście. Dziennikarz wymieniał zalety: „aparatura «Gryfa» dobra. Programy – jeden lepszy od drugiego. Zajmujące ciekawe pierwszorzędne filmy z udziałem najwybitniejszych i najznakomitszych ar- tystów. Demonstracja filmów – wzorowa. […] Publiczność odwiedzająca «Gryf» stanowi przeważnie inteligencja”23. Jak widać, artykuł miał znamio- na publikacji reklamowej, dlatego też można sądzić, że ocena kina była mocno przesadzona. Ostatnim i tym samym tragicznym etapem w historii hotelu „Ritz” był okres okupacji niemieckiej z lat 1941–1944. Nowi zarządcy zmienili na- zwę na „Europa”. Na drzwiach wisiała kartka „Tylko dla Niemców”. Od koń- ca 1941 r. szefem hotelu został Paul Albert Strunskas. Główne stanowiska kierownicze należały do Niemców, jedynie personel pomocniczy składał się z mieszkańców Białegostoku. W kolejnych latach przeprowadzono re- mont, zmieniając wygląd wnętrz. Restauracja została przeniesiona na par- ter. Otwarto także drugą salę przeznaczoną do spożywania piwa, z której 120 mogli korzystać mieszkańcy Białegostoku, ale tylko pochodzenia niemiec- kiego. Gośćmi hotelowymi byli przede wszystkim oficerowie i ich rodzi- ny. Tragicznym epizodem w historii hotelu było jego zniszczenie przez Niemców. Podczas remontu wywiercono dziury w ścianach, które wypeł- niono materiałami wybuchowymi. W czasie odwrotu wojsk niemieckich latem 1944 r. hotel „Ritz” został wysadzony. Z powodu opłakanego stanu powojenne władze podjęły decyzję o rozbiórce. Prawdopodobnie budy- nek sam w sobie wyglądał zbyt nowocześnie i „burżuazyjnie”, aby ówczes- ne władze zdecydowały się na jego odbudowę24. Po hotelu pozostały tylko wspomnienia: „W plotkach o Ritzu było wiele prawdy. W gmachu działały «gabinety». Za ścianą sali balowej były trzy wolne pokoje. Można było je wynająć. […] Tutaj załatwiano poufne interesy, grano w karty na grube pieniądze. Tam też przemykały żony notabli […] na spotkania z przyjacie- lem. Ściany nie miały uszu!”25. Oprócz „Ritza” w Białymstoku działało kilka hoteli, w tym pierw-

22 A. Łapińska, Kina białostockie w okresie międzywojennym, w: Białystok w 80-leciu, red. C. Kuklo, Białystok 2000, s. 123. 23 „Reflektor” 1932, nr 18, s. 7. 24 J. Tartak, Hotel „Ritz”…, s. 30. 25 Tenże, Był Ritz, nie ma nic…, s. 36. szorzędnych. Skromny materiał źródłowy pozwala tylko na powierzchow- ną analizę.

Tabela 1. Wybrane białostockie hotele z lat 1923–1939

Liczba Cena (zł) Nazwa Adres Liczba łóżek pokoi 1-osobowe 2-osobowe „Bristol” Lipowa 15 16 22 4–5 6–8 „Palace” Lipowa 29 19 26 3 5 „Ritz” Kilińskiego 2 50 62 8–12 12–15 „Stary” Sienkiewicza 3 19 25 5–7 7–10 „Wiktorja” Lipowa 27 10 – – – „Warszawski” Kolejowa 14 – – – – „Metropol” Lipowa 52 – – – – „Ostrowski” Sienkiewicza 15 – – – –

Źródło: J. Szapiro, Gvidilo tra Bialystok. La nask-urbo de nia Majstro, Koln 1923, s. 22–23; M. Goławski, E. Kazimirowski, Białystok przewodnik po mieście…, 121 s. 9; Skorowidz hotelowy..., s. 67.

W powyższej tabeli zestawiono kilka hoteli, które znajdowały się na terenie Białegostoku w latach 1923–1939. Największym z nich był oczywi- ście „Ritz”, który oferował 62 miejsca noclegowe. Najbardziej ekskluzywny hotel miasta był także najdroższym obiektem. Ceny sięgały 15 zł za noc, a niewymienione w tabeli apartamenty kosztowały blisko dwa razy tyle. Drugim pod względem wielkości był hotel „Stary”, a zaraz za nim plasowa- ły się „Palace” i „Bristol”, które w porównaniu z „Ritzem” były dość tanimi miejscami na nocleg. Pokój 1-osobowy kosztował już od 3 zł. Interesujące wydaje się rozmieszczenie popularnych hoteli Białegostoku. Zdecydowana większość była usytuowana w centrum miasta – aż cztery na ul. Lipowej (później Marszałka Józefa Piłsudskiego26), dwa na ul. Sienkiewicza. Zastanawiający jest fakt, że w pobliżu dworca kolejowego znajdował się tylko hotel „Warszawski”, który w spisie z 1930 r. już nie występuje. Głównym celem artykułu jest próba klasyfikacji hotelu „Ritz” na podstawie porównania z innymi miejscami noclegowymi znajdującymi

26 Białystok: ilustrowany informator i plan miasta, Białystok 1937. się w Polsce. Wybór wydaje się dość skomplikowany, gdyż np. w 1929 r. w Polsce było blisko 1700 hoteli27. Problemem jest również znikoma licz- ba materiałów źródłowych i opracowań. Dlatego autor zdecydował się porównać białostocki hotel m.in. z warszawskim „Bristolem” i lwowskim „Georgem”, które prawdopodobnie były jednymi z najlepszych obiektów w Polsce tamtego okresu. Kluczem wyboru było także rozmieszczenie poszczególnych hoteli. Białostocki „Ritz” powstawał na ziemiach, które w XIX w. znajdowały się pod zaborem rosyjskim, „George” pochodził z te- renów galicyjskich, poznański „Continental” z byłego zaboru pruskiego, a „Bristol” prezentował standardy panujące w stolicy środkowoeuropej- skiego państwa. Prawie wszystkie brane pod uwagę hotele były najwyż- szej klasy, czyli luksusowej, co pozwoli nam odpowiedzieć na pytanie, czy „Ritz” mógł się zaliczać do tej grupy, czy wręcz przeciwnie. W Warszawie było kilka, a nawet kilkanaście znakomitych hote- li, ale spośród nich wyróżniał się jeden – „Bristol”. Powstał na początku XX w. na miejscu pałacu Tarnowskich pod adresem Krakowskie Przed- mieście 42–44. Głównymi architektami byli Tadeusz Stryjeński i Franciszek 122 Mączyński. Kamień węgielny wmurowano w maju 1899 r., a 19 listopada 1901 r. odbyło się uroczyste otwarcie28. Początkowo liczono, że dokona tego Ignacy Paderewski, główny właściciel, dzień przed tym wydarze- niem opuścił jednak Warszawę. Hotel robił ogromne wrażenie. Z nowinek technicznych warto wymienić liczbę wind zamontowanych w budynku, aż jedenaście. Jedna z nich była cała oszklona, otoczona żelazną balustra- dą. Układ przestrzenny bardzo dobrze został opisany w monografii Ewy Pustoły-Kozłowskiej i Jacka Pustoły: „Układ pomieszczeń został rozwiąza- ny w charakterystyczny dla obiektów hotelowych sposób – osiowe pokoje w ciągu frontowym z możliwością amfiladowego połączenia umieszczono w dwóch traktach rozdzielonych szerokim korytarzem. […] W narożni- ku gmachu mieścił się lokal cukierniano-kawiarniany. […] z niej schody prowadziły na antresolę, gdzie znalazło się pomieszczenie 12 bilardów sprowadzonych z Wiednia”29. W hotelu było kilka sal restauracyjnych, a największą z nich była tzw. sala Kolumnowa, która mogła pomieścić 150 osób. W obiekcie znajdowała się również biblioteka oraz czytelnia. Na każdym piętrze było po pięćdziesiąt pokoi. Apartamenty, czyli

27 Z. Kulczycki, Zarys historii turystyki w Polsce, Warszawa 1977, s. 154. 28 „Kurier Warszawski” 1901, R. 80, nr 320 (wyd. poranne), s. 1. 29 E. Pustoła-Kozłowska, J. Pustoła, Hotel Bristol…, s. 62–63. najbardziej eleganckie pomieszczenia, mieściły się w skrzydłach fronto- wych. W około dwudziestu znajdowały się łazienki z wannami i ciepłą wodą. Oczywiście hotel był także wyposażony w centralne ogrzewa- nie30. „Bristol” miał aż sześć numerów telefonów, co na ówczesne czasy było zaskakująco dobrym wynikiem. Dla porównania, konkurent, hotel „Europejski”, miał tylko dwa aparaty telefoniczne. Ważną częścią hotelu niewątpliwie były restauracje. Można było spróbować takich dań jak: potrawka z raków, młode indyczki czy też na deser „truskawki a la Ritz”31. Mimo bardzo dobrej renomy i znakomitej obsługi zdarzali się oczywiście niezadowoleni klienci. Jedni zarzucali zbyt arogancką obsługę, inni skarżyli się na przypalony bigos32. Rozmieszczenie obiektów noclegowych na terenie Polski było zróż- nicowane, w większych miastach było ich więcej niż w tych mniejszych, prowincjonalnych. Przykładowo w Warszawie znajdowały się 32 hotele, lecz w Krakowie tylko 18, za to we Lwowie aż 4833. Białystok na tym tle wy- glądał dość blado, bo w większości przewodników czy też informatorów o mieście liczba hoteli oscylowała w okolicach dziesięciu, co nie powinno być zaskoczeniem. Białystok w tamtym okresie był miastem prowincjonal- 123 nym, dopiero się rozwijającym, dlatego zapotrzebowanie na usługi hote- lowe było dość małe. W artykule wybrano kilka obiektów z różnych miejsc w kraju. Od Warszawy poprzez Lwów, Kraków po Poznań. Zebrane obiekty stanowią reprezentację swojego ośrodka, czyli są to najlepsze bądź jedne z najlep- szych hoteli danego miasta. W ten sposób możemy porównać, jak na tle innych obiektów wypadał „Ritz” i czy rzeczywiście był na tyle ekskluzyw- nym miejscem, aby móc nazywać go „luxury”, czyli o najwyższym stan- dardzie. Najbardziej znanym z ww. miejsc noclegowych był oczywiście war- szawski „Bristol”, ale, zdaniem autora, bogatą kartę historii wypełnia także „George” z Lwowa. Usytuowany w samym centrum miasta hotel szczy- 30 Tamże, s. 68–70. 31 Menu 29/5/1913 Hotel Bristol, https://polona.pl/item/16428681/0/ [dostęp: 15.05.2017]. 32 E. Pustoła-Kozłowska, J. Pustoła, Hotel Bristol…, s. 93. 33 T. Zavadovsky, D. Kadnichansky, The Development of Lviv hotel business in the interwar period (1919–1939), „Journal of Geography, Politics and Society” 2016, nr 6(4), s. 78. cił się dobrym wyposażeniem oraz pięknym wyglądem. Goście mogli się cieszyć z centralnego ogrzewania, ciepłej i zimnej wody w pokojach (co w tamtym okresie nie było codziennością). Trzydzieści dwa pokoje były wyposażone w łazienki, a w restauracyjnym menu widniały specjalne po- trawy. W hotelu znajdowały się także sale konferencyjne, jego pracownicy

Tabela 2. Wyposażenie hoteli

Wyposażenie Nazwa Miejscowość Adres CO R Ł EL T W „Ritz” Białystok Kilińskiego 2 + – + + + + „Grand” Kraków Sławkowska 8 + – + + + + „George” Lwów Pl. Mariacki 1 + – + + + + „Continental” Poznań Św. Marcin + – + + + + Krakowskie „Bristol” Warszawa + + + + + + Przedmieście 42 „St. Georges” Wilno Mickiewicza 20 – – + + + –

124 Źródło: na podstawie Skorowidz hotelowy..., s. 67, 85, 107, 127, 132.

zaś posługiwali się wieloma językami: francuskim, rosyjskim, angielskim i niemieckim34. W powyższej tabeli przedstawiono wymienione wcześniej hotele, uwzględniając ich wyposażenie: centralne ogrzewanie, radio, ła- zienki w pokojach, elektryczność, telefon, ciepła i zimna woda. Pod względem wyposażenia praktycznie wszystkie hotele pre- zentowały podobny poziom, problemem było jedynie oferowanie radia w standardzie. Prawie każdy obiekt posiadał centralne ogrzewanie, a tak- że pokoje z łazienkami czy telefon do dyspozycji gości. Od tego standar- du odbiegał tylko wileński „St. Georges”. Biorąc pod uwagę renomę jaką posiadał w Wilnie (w przewodniku po tym mieście jest wymieniony jako pierwszy wśród pierwszorzędnych hoteli35), ukazuje to miejsce tego mia- sta na hotelowej mapie Polski. Dlatego można stwierdzić, że „Ritz” w tym porównaniu wychodzi obronną ręką. Najlepiej wyposażony był oczywi- ście „Bristol”, w którym dostępne były wszelkie wygody. Drugim ważnym aspektem, lecz raczej nie najważniejszym, była wielkość obiektu. W tym

34 Tamże, s. 79. 35 W. Zahorski, Przewodnik po Wilnie, Wilno 1927, s. IV. porównaniu miano największego hotelu ponownie przypada warszaw- skiemu „Bristolowi”, który miał aż 215 pokoi, co przekładało się na trzy- sta łóżek. Drugi pod tym względem był „Continental” z Poznania, który – mimo wszystko – znacząco odstawał od prawdopodobnie najlepszego Wykres 1. Cena za pokój w poszczególnych hotelach

90

80

70

60

50 Cena min 40 Cena max

30

20

10 125 0 Ritz Grand George Continental Bristol St. Georges hotelu ówczesnej Polski. Hotel „Ritz” mógł się porównywać z krakowskim „Grandem” oraz wileńskim „St. Georges’em”. Liczba pokoi w tych obiek- tach nie przekraczała 65. Ciekawym spostrzeżeniem jest fakt, że wszystkie wymienione hotele mieściły się w samym centrum miasta, co pokazuje, że lokalizacja była bardzo ważnym aspektem. Na hotelowej mapie Polski bardzo często można spotkać obiek- ty o takiej samej nazwie. W tamtym okresie szczególnie popularne były: „Europejskie” (31 hoteli), „Bristole” (25), „Imperiale” (7), „Monopole” (6)36. W tym przypadku białostocki „Ritz” jest wyjątkiem, bo drugiego hotelu z taką nazwą w Polsce nie było. Kluczowymi aspektami przy wyborze miejsca noclegu było wy- posażenie, a także cena37. Z powyższego wykresu ewidentnie wynika, że

36 Wyliczenia na podstawie Skorowidz hotelowy..., s. 60–144. 37 Źródłem cen był Skorowidz hotelowy… za rok 1930, który uwzględniał pokoje 1- i 2-osobowe. Autor jest świadom, że na przestrzeni lat koszt wynajęcia pomiesz- czenia się zmieniał, do analizy porównawczej źródło to jest jednak wystarczające najdroższym hotelem był „Bristol”, co oczywiście nie powinno nas dziwić, ponieważ zróżnicowanie jego pokojów powodowało też dużą rozbieżność w cenie. Goście mogli otrzymać zakwaterowanie już od 8 zł, standard ta- kich pokoi był jednak z pewnością mniejszy niż przykładowo białostockie- go „Ritza”. Drugim najdroższym hotelem był krakowski „Grand”, gdzie ceny wahały się od 15 do 25 zł. Najtańszym okazał się wileński „St. Georges”, którego ceny były bardziej zróżnicowane, ponieważ najtańszy pokój kosz- tował tylko 5 zł, najdroższy zaś aż 20 zł. „Ritz” prezentował się na tym tle dość konkurencyjnie. Jego najtańszy pokój kosztował 8 zł, a najdroższy 2-osobowy około 15 zł. Oczywiście w zestawieniu pominięte zostały apar- tamenty. Porównując koszty wynajęcia pokoju w danych hotelach, może- my zauważyć, że ceny w „Ritzu” nie były bardzo wygórowane. Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę tylko cenę minimalną, to droższy od białostockiej perły był tylko hotel „Grand”. Tym samym wielu mieszkańców regionu nie mogło sobie pozwolić na spędzenie nocy w jakże świetnym obiekcie. Hotel „Ritz” był znakomitą wizytówką miasta. Jego klasa pod- wyższała rangę samego Białegostoku. Potwierdzenie tej tezy można od- 126 naleźć chociażby w cytowanych na łamach tego artykułu słowach Marii Dąbrowskiej. Czy można jednak powiedzieć, że „Ritz” był hotelem luk- susowym, i postawić go w jednym szeregu z najlepszymi miejscami noc- legowymi w kraju? Zdaniem autora zdecydowanie nie. Białostocki hotel można skategoryzować jako obiekt pierwszorzędny (czyli prawdopodob- nie odpowiednik dzisiejszego 4-gwiazdkowego). W porównaniu z różnymi hotelami w wielu przypadkach z pewnością nie odbiegał swoim standar- dem od tych z dużych ośrodków miejskich. Z kilkoma jednak na pewno przegrywał, jak np. z warszawskim „Bristolem” czy lwowskim „George’em”. Jednakże hotel „Ritz” był przypadkiem bardzo wyjątkowym. Traktując Białystok jako miasto prowincjonalne, bardzo mało ośrodków tej kate- gorii mogło się poszczycić tak pięknym i ekskluzywnym miejscem tego typu. Przebogata historia znakomitego obiektu z pewnością zasługuje na oddzielną monografię i szerszą analizę porównawczą z innymi hotelami w Polsce, a także na świecie.

(tamże, s. 67, 85, 107, 127, 132). Piotr Sobieszczak

Gmina Juchnowiec w dwudziestoleciu międzywojennym

Dzieje gminy Juchnowiec w czasach dwudziestolecia międzywojen- nego, poza wybranymi zagadnieniami1, nie były do tej pory przedmiotem szerszego zainteresowania. Przedstawiony tutaj zarys jest próbą nakreś- lenia historii gminy w tym czasie z uwzględnieniem jej roli społeczno- -gospodarczej i życia codziennego mieszkańców w oparciu o wybrane dla tego okresu źródła. Po odzyskaniu niepodległości nowo utworzona gmina Juchnowiec znalazła się w powiecie białostockim i utworzonym w sierpniu 1919 r. wo- jewództwie białostockim. Pierwszy Powszechny Spis Ludności z 1921 r. wykazał, że na jej terenie znajdowało się 51 miejscowości, z czego 31 po- siadało status wsi, czternaście folwarków, pięć kolonii i jedna stacja ko- 127 lejowa (wymieniana w rozkładach jazdy i w spisie miejscowości jako „Lewicka”)2. W 1922 r. rozważano pomysł wyłączenia z gminy wsi

1 Częściej pisano o wybranych obszarach badawczych, np. o historii poszczegól- nych parafii, niż kompleksowo podejmowano temat całego obszaru gminnego. W 2015 r. ukazała się praca zbiorowa o historii parafii w Turośni Kościelnej pod redakcją ks. Adama Szota i Marty Wróbel. Znalazł się w niej m.in. artykuł dotyczący dziejów parafii w okresie dwudziestolecia międzywojennego (A. Szot, Parafia Turośń Kościelna w dwudziestoleciu międzywojennym i jej duszpasterze, w: Parafia w Turośni Kościelnej 1515–2015. Ku chwale Trójcy Przenajświętszej, red. A. Szot, M. Wróbel, Białystok–Turośń Kościelna 2015, s. 321–353). Również kilka szczegółów z historii tego terenu w okresie międzywojennym pojawiło się w innej monografii (S. Niewiński, Juchnowiec. Dzieje parafii, red. T. Krahel, Białystok 2006, s. 49–50, 66, 73, 96, 114, 154–157, 165, 189 (statystyka demo- graficzna), 196, 220–224). Niewiele miejsca międzywojniu poświęcono tutaj: J. Maroszek, W.F. Wilczewski, Dzieje obszaru gminy Turośń Kościelna, Turośń Kościelna 1997, s. 8–9, 17–18, 32, 35–36, 38; J. Maroszek, Pięć wieków Ziemi Juchnowieckiej, Juchnowiec Kościelny 2013, s. 120–122, w tym drobne, rozrzu- cone informacje m.in. na stronach: 208, 216, 275, 296–297. 2 Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowany na podstawie wyników Pierwszego Powszechnego Spisu Ludności z dn. 30 września 1921 r. i innych źródeł urzędowych, t. 5: Województwo Białostockie, Warszawa 1924, s. 13–14. Uhowo i przyłączenia jej do nowo tworzącego się miasta Łapy. Z wnios- kiem wystąpili mieszkańcy osady Łapy, wysyłając odpowiednie pismo do starostwa wysokomazowieckiego. Tamtejszy starosta Józef Zychert nie miał chyba nic przeciwko, bo sam skierował pozytywny wniosek do sta- rosty białostockiego. Nieduże poszerzenie terytorium powiatu za rzekę Narew, za którą znajdowało się Uhowo, wydawało się perspektywą bardzo obiecującą. O ile dla mieszkańców Łap liczyło się tylko włączenie w gra- nice tworzącego się miasta jak największej liczby okolicznych wsi, o tyle dla starosty fakt ten mógł mieć zgoła inne znaczenie. W okresie zaborów rzeka Narew pod Uhowem stanowiła granicę oddzielającą początkowo Cesarstwo Rosyjskie od Księstwa Warszawskiego, a od 1815 r. – Królestwa Polskiego. Ten sztuczny podział odbił się niekorzystnie na mieszkańcach ziem położonych po obu stronach rzeki, utrwalając zmiany społeczne, kulturowe i polityczne. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości cień tej granicy pokutował przez cały okres międzywojenny. Bo choć od 1919 r. biegła już tutaj tylko granica oddzielająca dwa powiaty, to różnice w ich rozwoju i mentalności zamieszkującej je ludności były nadto wyraźne i da- lej postępowały. 128 Wracając jednak do kwestii przyłączenia Uhowa do Łap, w dniu 21 marca 1922 r. większość mieszkańców wsi opowiedziała się pozytyw- nie za tym pomysłem (57 za, 21 przeciwko). Ostateczną szansę przekreślił jednak wojewoda białostocki, który w marcu 1923 r. wspomniany pomysł ocenił nieprzychylnie, uważając, że przyłączenie oddzielonego od Łap rzeką i terenem błotnym Uhowa z punktu widzenia przyszłej rozbudowy miasta byłoby rozwiązaniem wysoce wątpliwym3. Według rozporządzenia wojewody białostockiego z 14 paź- dziernika 1933 r. o podziale obszaru gmin wiejskich na gromady gminę Juchnowiec podzielono na 28 gromad: Biele (nazwa miejscowości wcho- dzącej w skład gromady: Biele), Bronczany (Bronczany), Bojary (Bojary, Stoczki), Dobrowoda (Dobrowoda), Hołówki-Stare4 (Hołówki-Stare), Hołówki-Nowe5 (Hołówki-Nowe, Hołówki-Nowe folwark), Hermanówka (Hermanówka), Iwanówka (Iwanówka), Juraszki (Juraszki), Juchnowiec

3 Archiwum Akt Nowych w Warszawie (dalej: AAN), Ministerstwo Spraw Wewnętrznych (dalej: MSW), sygn. 276, k. 196–197, 201, 219–220. 4 W dalszej części artykułu przyjęto zapis „Hołówki Stare”. 5 W dalszej części artykułu przyjęto zapis „Hołówki Nowe”. 129

Il.1. Granice gminy Juchnowiec w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Fragment mapy: Województwa centralne i wschodnie Rzeczypospolitej Polskiej. Podział na gminy według stanu z dnia 1 IV 1933 roku, 1:1 000 000, (http://igrek.amzp.pl/mapindex.php)

(Juchnowiec-Dolny6, Juchnowiec-Dolny folwark, Juchnowiec-Góra7 fol- wark), Juchnowiec-Kościelny8 (Juchnowiec-Kościelny, Ogrodniczki, Mańkowizna folwark, Kojrany folwark), (Janowicze, Janowicze majątek), (Koplany, Koplany majątek), (Klewinowo), Lubejki (Lubejki), Lewickie-Wieś (Lewickie-Wieś, Widziki majątek),

6 W dalszej części artykułu przyjęto zapis „”. 7 W dalszej części artykułu przyjęto zapis „Juchnowiec Góra”. 8 W dalszej części artykułu przyjęto zapis „Juchnowiec Kościelny”. Lewickie kolonia (Lewickie kolonia), Niewodnica-Norgielewska9 (Niewodnica-Norgielewska), Niewodnica-Norgielewska kolonia (Niewodnica-Norgielewska kolonia), Pomigacze10 (Pomigacze), (Rumejki, Juchnowszczyzna), (Szerenosy, Szerenosy folwark), Turośl-Kościelna11 (Turośl-Kościelna, Turośl-Kościelna folwark, Turośl- ‑Kościelna kolonia, Wysoko kolonia, Turośl-Leśna, Buzuny majątek), Turośl-Dolna (Turośl-Dolna, Turośl-Dolna folwark, Piecki), Uhowo I (Uhowo wieś), Uhowo II (Uhowo II), Wólka (Wólka, Wólka kolonia), Złotniki (Złotniki)12. Ogólna powierzchnia gminy Juchnowiec w tym czasie wynosiła 160,5 km². Na 116 km² znajdowały się użytki rolne, z czego 81,5 stanowiły grunty orne. Należy podkreślić, że gmina plasowała się na trzecim miejscu w powiecie białostockim pod względem procentowego udziału użytków rolnych w jej ogólnej powierzchni. Według spisu ludności z 1921 r. gmina liczyła 6998 osób, dziesięć lat później liczba ta wzrosła do 7842, a więc o 12%. Największymi wsiami w tym czasie były: Turośń Kościelna (519 mieszkańców), Uhowo I (501), Pomigacze (441), Klewinowo (399), 130 Juchnowiec (328), Uhowo II (313). W 1931 r. średnia gęstość zaludnie- nia wynosiła tutaj blisko 49 osób na 1 km², co stawiało ją, wraz z gmi- ną Dolistowo, na drugim miejscu w powiecie wśród gmin wiejskich (na pierwszym miejscu była gmina Białostoczek – około 60 osób na 1 km²). Liczba budynków mieszkalnych w 1921 i 1931 r. wynosiła odpowiednio 1066 i 1183. W przypadku statystyki dotyczącej mieszkań z 1931 r. już w trakcie zbierania danych pojawiły się jednak pewne nieścisłości wskutek niewłaściwej interpretacji pojęcia budynku przez spisujących. Ostateczna liczba mieszkań mogła być większa13. Przekrój ludności pod względem narodowościowym i wyznanio-

9 W dalszej części artykułu przyjęto zapis „”. 10 Pisownia tej wsi w opisywanym okresie była różna. Na początku badanego okresu w źródłach występowała nazwa „Pomygacze”, potem „Pomigacze”. W niniejszym artykule przyjęto ten drugi zapis. 11 W tym czasie obowiązywała taka pisownia pierwszego członu miejscowości, pisanej przez „l”, a nie, jak obecnie, przez „ń”. W dalszej części artykułu przyjęto współczesny zapis „Turośń”, nie używano też łącznika. 12 „Białostocki Dziennik Wojewódzki” 1933, nr 11, poz. 49, s. 239–240. 13 Skorowidz gmin Rzeczypospolitej Polskiej: Ludność i budynki, na podstawie tymczasowych wyników Drugiego Spisu Powszechnego Ludności z dn. 9. XII 1931 r. oraz powierzchnia ogólna i użytki rolne, cz. 1: Województwa centralne wym znany jest przede wszystkim ze spisu z 1921 r. Spośród 6998 miesz- kańców 6803 było narodowości polskiej, 188 białoruskiej, siedmioro ro- syjskiej. Pod względem przynależności religijnej 6530 osób było wyzna- nia rzymskokatolickiego, 466 prawosławnych, zamieszkujących głównie wschodnią część gminy (najwięcej w Lewickich i Niewodnicy Nargilewskiej – ponad połowa mieszkańców wsi). Odnotowano również tylko dwie oso- by wyznania mojżeszowego zamieszkujące Klewinowo. Znikome liczby tej grupy ludnościowej występowały także w ościennych gminach wiejskich: Choroszcz, Zawyki, Zabłudów, Bacieczki i Dojlidy. Inaczej było w przypad- ku gminy Kowalewszczyzna (powiat wysokomazowiecki) oraz Łap, które graniczyły z gminą Juchnowiec od zachodu14. O wiele bardziej złożona była kwestia przynależności różnych wsi do okręgów parafialnych. Katolicy uczęszczali do parafii, których cen- tra w większości znajdowały się na terenie gminy, a więc w: Juchnowcu Kościelnym, Turośni Kościelnej oraz Uhowie. Wyjątkiem była parafia w Tryczówce, do której należeli mieszkańcy wsi Klewinowo i Złotniki, oraz w Dojlidach (mieszkańcy wsi Niewodnica Nargilewska i Widziki). Również prawosławni „rozrzuceni” byli po różnych parafiach: w Kożanach, 131 Białymstoku, Rybołach i Choroszczy. Do pierwszej uczęszczali mieszkań- cy wsi Hołówki Małe i Duże, Złotniki, do drugiej – wierni z Iwanówki, wsi i kolonii Janowicze, Juchnowca, Juraszek, Koplan, Lewickich, Mańkowizny, Ogrodniczek, Szerenos, do trzeciej mieszkańcy Klewinowa, do czwartej natomiast mieszkańcy Turośni Kościelnej (wieś, kolonia i folwark)15. Wydaje się, że relacje pomiędzy dwiema dużymi społecznościa- mi religijnymi w ciągu całego okresu międzywojennego były poprawne. Dostępne źródła nie odnotowały bowiem konfliktów na tle religijnym czy narodowościowym. O jednej kwestii warto w tym miejscu wspomnieć. Już w okresie międzywojennym dostrzegalny był jakby nieformalny po- dział gminy na dwie części, podyktowany przebiegającą przez jej teren linią kolejową z Białegostoku do Czeremchy, a dalej do Brześcia i Siedlec. Po zachodniej stronie znajdowały się duże i znaczące wsie w gminie: Uhowo (z siedzibą własnej parafii), Turośń Kościelna (parafia) i Pomigacze,

i wschodnie, Warszawa 1933, s. 33. 14 Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej…, k. 13–14. 15 Ustalono w oparciu o Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej z ozna- czeniem terytorialnie im właściwych władz i urzędów oraz urządzeń komunikacyj- nych, Warszawa–Przemyśl 1933. po wschodniej stronie była siedziba gminy – w Juchnowcu – i parafii (Juchnowiec Kościelny), w najbliższym sąsiedztwie zaś zbliżona do niej pod względem liczby mieszkańców wieś Klewinowo.

Władze samorządowe

W okresie międzywojennym wieś Juchnowiec była siedzibą gminy wiejskiej, której funkcjonowanie do 1933 r. opierało się na zmienianych kilkakrotnie ustawach i rozporządzeniach. Pierwszym był ukaz carski z 2 marca 1864 r. dotyczący uwłaszczenia chłopów i wprowadzenia sa- morządu, do którego w latach 1892 i 1912 wprowadzono pewne zmiany. Jego uzupełnieniem był wydany 27 listopada 1918 r. dekret Naczelnika Państwa o radach gminnych. Organami samorządu były: zebranie gmin- ne (organ uchwalający i kontrolujący), rada gminna (organ wykonawczy i kontrolujący, składający się z wójta i dwunastu członków) oraz wójt (or- gan wykonawczy rady gminnej). Ponadto wójt był organem administracji rządowej w gminie, wykonywał polecenia starosty, wydziału powiatowego czy władz sądowych. W zarządzaniu gminą pomagali mu sołtysi, którzy 132 stali na czele każdej wsi (gromady) i przewodniczyli zebraniom gromadz- kim (organ uchwalający i kontrolujący). Poczynania samorządu wiejskie- go w I instancji nadzorował wydział powiatowy, a następnie wojewoda16. Zmiany na szczeblu funkcjonowania gminy wiejskiej przyniosła ustawa samorządowa z 23 marca 1933 r. (zwana scaleniową). Od tej pory rady gminne miały pełnić funkcję organu uchwałodawczego i kontrolującego, wójt natomiast stał na czele zarządu gminnego (organu zarządzającego i wykonującego). We wsiach liczących więcej niż dwustu mieszkańców istniały rady gromadzkie, w mniejszych zaś były to zebrania gromadzkie. W obu przypadkach obradom przewodniczył sołtys wsi (gromady), z kolei funkcjonowanie gminy wiejskiej nadzorował starosta17. Najdłużej stanowisko wójta gminy pełnił Maciej Dryl, mieszka- niec wsi Iwanówka, który urzędował w latach 1919–1931, podwójcim był J. Ogrodnik. Ten ostatni jednak, od lipca do sierpnia 1928 r., był również

16 Encyklopedia prawa obowiązującego w Polsce, cz. 1, Poznań 1923, s. 119–127; tamże, z. 2: Ustrój władz administracyjnych, państwowych i samorządowych, red. B. Wasiutyński, Poznań 1929, s. 101–107. 17 W. Witkowski, Historia administracji w Polsce 1764–1989, Warszawa 2007, s. 347–349. wzmiankowany jako wójt. W 1932 r. nowym wójtem został dotychczaso- wy sołtys wsi Stoczki Wiktor Guła, następnie Józef Tomaszuk (wzmian- kowany w 1936 r.), ostatnim zaś piastującym to stanowisko przed wybu- chem wojny był Jan Chyży18. Niestety z uwagi na luki źródłowe nie znamy przebiegu wszystkich lokalnych wyborów samorządowych, dlatego możemy się posłużyć jedy- nie wybranymi przykładami. Wielką popularność najdłużej panującego wójta widać było chociażby podczas wyborów z 19 czerwca 1927 r., kie- dy Dryl zdobył 532 głosy spośród 900 oddanych. Jego zastępcą ponownie został J. Ogrodnik19. 7 sierpnia tego samego roku w Juchnowcu odbyły się wybory do rady gminnej. Według sprawozdania wojewody białostockiego frekwencja była niewielka, bo spośród blisko 2800 osób uprawnionych do głosowania udział w nich wzięły tylko 564 osoby. To znikome zaintereso- wanie korespondent „Dziennika Białostockiego” przypisał „przemęczeniu ludności robotami polnemi”20. Dwunastu nowo wybranych radnych po- chodziło z następującego nadania politycznego: pięciu z Chrześcijańskiej Demokracji, trzech z PSL „Piast”, dwóch ze Stronnictwa Chłopskiego, 21 dwóch natomiast było bezpartyjnych . Z nieznanych przyczyn wybo- 133 ry powtórzono jeszcze raz 30 listopada tego roku. Odbyły się one pod przewodnictwem inspektora samorządu, niejakiego Krajewskiego, upraw- nionych do głosowania było zaś jedynie 348 osób. To, co zwraca uwagę, to przewaga ugrupowań ludowych, zwłaszcza Stronnictwa Chłopskiego.

18 Podstawowym mankamentem w ustaleniu składu osobowego przedwojennego samorządu gminy są braki źródłowe, głównie zaginione lub zniszczone akta posiedzeń, które częściowo i fragmentarycznie zachowały się w niektórych jed- nostkach w zespole Ministerstwa Spraw Wewnętrznych oraz Związku Powiatów Rzeczypospolitej Polskiej w Archiwum Akt Nowych. Poza wymienionymi nazwi- ska wójtów ustalono również w oparciu o kwerendę wybranych ksiąg istniejącego w okresie międzywojennym Okręgowego i Powiatowego Urzędu Ziemskiego w Białymstoku (Archiwum Państwowe w Białymstoku), czasopisma „Przebój” oraz „Dziennika Białostockiego” z lat 1919–1939. 19 „Dziennik Białostocki”, 24 czerwca 1927, s. 4. 20 Tamże, 9 sierpnia 1927, s. 4. 21 Archiwum Państwowe w Białymstoku (dalej: APB), Urząd Wojewódzki Białostocki 1920–1939 (dalej: UWB 1920–1939), sygn. 37, k. 153v. Ludowcy doszli jednak do porozumienia i w drodze kompromisu radnych wybrano bez głosowania. Byli nimi: 1. Szkradziński Ryszard (Chrześcijańska Demokracja), Turośń Kościelna 2. Łukaszuk Henryk (Chrześcijańska Demokracja), Turośń Kościelna 3. Cisz Piotr (bezpartyjny), Dobrowoda 4. Tomulczuk Jan (PSL „Piast”), Biele 5. Szumski Józef (PSL „Piast”), Rumejki 6. Popławski Bronisław (Stronnictwo Chłopskie), Klewinowo 7. Wysocki Andrzej (bezpartyjny), Pomigacze 8. Ks. Sałatyński Antoni (bezpartyjny), Uhowo 9. Suchowierski Julian (Stronnictwo Chłopskie), Złotniki 10. Gryguć Józef (Stronnictwo Chłopskie), Biele 134 11. Ostaszewski Jan (Stronnictwo Chłopskie), Klewinowo 12. Maliszewski Aleksander (Stronnictwo Chłopskie), Juchnowiec Dolny22 W 1930 r. Macieja Dryla odznaczono Brązowym Krzyżem Zasługi, nadanym mu przez Prezesa Rady Ministrów „za zasługi na polu pracy naro- dowej i społecznej”23. Dryl jednak był nie tylko dobrym samorządowcem, miał także swoją piękną kartę w postaci zasług dla odzyskania niepodleg- łości i w czasie wojny polsko-bolszewickiej w 1920 r. W marcu 1922 r. na łamach „Gospodarza Wiejskiego” pojawił się artykuł o dokonaniach wój- ta, autorstwa anonimowego „Włościanina”. Warto przytoczyć jego treść: „W chwili walki o niepodległość Ojczyzny nieocenione zasługi dla sprawy polskiej położył p. Maciej Dryl, który jest wójtem gm. Juchnowiec. Podczas okupacji niemieckiej kupował on wojska niemieckiego karabiny, amunicje i uprzęż dla koni. Wszystkie te przedmioty użytku wojskowego oraz konie kawaleryjskie (22), wykupione od Niemców, oddawał wojsku polskiemu bez żadnego zysku, narażając jednocześnie życie swoje i rodziny na nie-

22 Tamże, sygn. 38, k. 185v; „Dziennik Białostocki”, 5 grudnia 1927, s. 4. 23 „Goniec Wielkopolski”, 15 lipca 1930, nr 161, s. 3. bezpieczeństwo; bronił on wtenczas także energicznie naszego mienia od zachłanności niemieckiej. Ponadto w czasie okupacji niemieckiej p. Dryl zorganizował milicję ludową, później zaś brał on czynny udział w rozbro- jeniu ustępujących z powiatu Niemców. Po odejściu wojska niemieckiego nasz wójt dostarczał bezpłatnie przez pewien czas (codziennie) dla wojska polskiego 2 fury rozmaitych artykułów spożywczych, których nie skąpiła ofiarna gmina Juchnowiec. Przed okupacją bolszewicką zebrał on ze swojej gminy kilkudziesięciu ochotników, którzy wstąpili w szeregi naszego woj- ska. Swojego syna wyekwipował za swoje pieniądze; dał mu konia i wysłał go, ażeby szedł służyć Ojczyźnie. Armii polskiej dostarczył p. Dryl wów- czas 400 koni z gminy Juchnowiec. Dzisiaj wójt gminy Juchnowieckiej jest cichym i niestrudzonym pracownikiem, szanowanym przez wszystkich”24. Niestety niewiele wiemy o poczynaniach pozostałych wójtów rządzących gminą w latach 1931–1939. Z uwagi na kryzys gospodarczy w styczniu 1933 r. Powiatowa Komisja Oszczędnościowa obcięła wydatki personalne w kilku gminach wiejskich i miejskich na terenie powiatu bia- łostockiego. W gminie Juchnowiec postanowiono obniżyć pobory wójta 25 do 100 zł miesięcznie . 18 lutego 1933 r. gmina Juchnowiec została przyję- 135 ta do grona Związku Gmin Wiejskich RP26.

Sympatie polityczne

Zapatrywania polityczne były doskonale widoczne podczas wybo- rów parlamentarnych. Wyniki wyborów z 5 i 12 listopada 1922 r. są pierw- szą próbą analizy sympatii politycznych mieszkańców. Na terenie gminy Juchnowiec ogółem oddano wówczas 1869 głosów ważnych, z których na listę nr 12 (Narodowe Zjednoczenie Ludowe „Polskie Centrum”) przypad- ło 64%, pozostałe głosy zasiliły listy nr 1 (Polskie Stronnictwo Ludowe) – 22% i nr 8 (Chrześcijański Związek Jedności Narodowej) – 10%, kolejne 4% przypadło na listy nr 2, 7, 15, 16 i 24. W wyborach z 4 i 11 marca 1928 r. na terenie gminy bezsprzecznie triumfowała lista nr 25 (Polski Blok Katolicki PSL „Piast” i Chrześcijańskiej Demokracji), na którą oddano 56% głosów, debiutujący w tych wyborach Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem (lista nr 1) otrzymał natomiast 32%. Wyniki wyborów parlamentarnych

24 „Gospodarz Wiejski”, 5 marca 1922, nr 2, s. 2–3. 25 „Dziennik Białostocki”, 19 stycznia 1933, s. 4. 26 „Głos Gminy Wiejskiej”, 28 lutego 1933, nr 4, s. 42. z 16 i 23 listopada 1930 r. przyniosły zwycięstwo liście nr 19 (Katolicki Blok Ludowy) – 57%, dobre wyniki osiągnęła również lista nr 7 (Centrolew) – 26%, nieco słabsze zaś jej polityczny konkurent – lista nr 1 (BBWR) – 16%27. Jak widać, mieszkańcy ufali przede wszystkim ugrupowaniom ludo- wym, w nieznacznym stopniu chrześcijańsko-demokratycznym. Oznaki zainteresowania poszczególnymi ugrupowaniami widoczne były również podczas zebrań i wieców, relacjonowanych w sprawozdaniach wojewo- dy białostockiego bądź w artykułach prasowych. W latach dwudziestych olbrzymie nadzieje pokładano w Polskim Stronnictwie Ludowym „Piast”. 24 lipca 1927 r. w Juchnowcu Kościelnym miało miejsce zebranie wybor- cze tego ugrupowania, na którym przemawiali Dominik Łoś, członek Wydziału Sejmiku Powiatowego, i niejaki Humeniuk, kierownik sekreta- riatu wojewódzkiego PSL „Piast”. Głównym tematem podejmowanym przez prelegentów były zagadnienia związane z obowiązkiem wyborców28. 22 czerwca 1930 r. w Turośni Kościelnej odbył się wiec sprawozdawczy po- sła Dominika Łosia, który w swojej wypowiedzi skrytykował rząd w kwestii polityki gospodarczej oraz podatkowej. Czynił również zarzuty, że „władze 136 centralne uczą kraść niższych urzędników państwowych i samorządo- wych”. Starosta białostocki zareagował błyskawicznie, słusznie dopatrując się w tej wypowiedzi znamion przestępstwa i kierując przeciwko posłowi doniesienie do prokuratora Sądu Okręgowego w Białymstoku. Wyrokiem z dnia 29 stycznia 1931 r. Dominik Łoś został skazany na 100 zł grzywny z zamianą na dwa tygodnie aresztu29. W tym samym czasie próbowało się tutaj wybić Stronnictwo Chłopskie, jednakże bez większych rezultatów, co było widać chociażby podczas wyborów z 1928 r. Politycy tego ugrupowania nie rezygnowa- li jednak z prób zyskania elektoratu na terenie gminy. 2 czerwca 1929 r. w Juchnowcu Kościelnym odbył się wyjątkowo niepomyślny wiec posła Adolfa Sawickiego. Zgromadzona ludność postanowiła zaprotestować przeciwko polityce jego stronnictwa, dążącego do rozdziału Kościoła od państwa. Co ciekawe, sam poseł nie zaprzeczał stawianym zarzutom, pró-

27 Statystyka wyborów do sejmu i senatu odbytych w dniu 5 i 12 listopada 1922 roku, GUS, Warszawa 1926, s. 19; Statystyka wyborów do sejmu i senatu odbytych w dniu 4 i 11 marca 1928 roku, GUS, Warszawa 1930, s. 7; Statystyka wyborów do sejmu i senatu z dnia 16 i 23 listopada 1930 roku, GUS, Warszawa 1935, s. 5. 28 APB, UWB 1920–1939, sygn. 37, k. 127. 29 Tamże, sygn. 57, k. 133v; tamże, sygn. 58, k. 38v. bując tłumaczyć, że ów rozdział będzie korzystny. Wymiar tego protestu miał również swój oddźwięk prasowy – na łamach „Naszego Przeglądu” opublikowano list parafian krytykujących posła i jego ugrupowanie. Oto jego fragment: „Ludność parafji Juchnowieckiej nie da się obałamucić po- słowi Sawickiemu, który zdradza sprawę Kościoła katolickiego, dąży ze Stron[nictwem] Chłopskiem do poniżenia wiary św. i upadku moralności. Nie po to wybrali go katolicy do Sejmu, żeby prowadził walkę z Kościołem katolickim, ale żeby pracował dla dobra kraju, kto walczy z Kościołem katolickim, ten działa na szkodę Państwa i narodu. Może chcecie zrobić nam Meksyk? Do tego dążycie! Lud polski katolicki nie da się obałamucić i na przyszłe wybory nie odda swoich głosów na takich ludzi”30. Ludowcy umocnili swoją pozycję na terenie gminy z chwilą utwo- rzenia w marcu 1931 r. Stronnictwa Ludowego, które powstało z połącze- nia PSL „Piast”, PSL „Wyzwolenie” i Stronnictwa Chłopskiego. Na wsiach zakładano lokalne koła tego ugrupowania, m.in. w Klewinowie, w któ- rym 21 stycznia 1933 r. członkowie SL zorganizowali spotkanie31. Z kolei 13 maja 1934 r. we wsi Tryczówka Kościelna (gmina Zawyki) miało miejsce spotkanie organizacyjne kół SL z gmin Juchnowiec i Zawyki, którego celem 137 było powołanie zarządu rejonowego. We władzach znaleźli się działacze z obu gmin. 10 maja nowe koło SL powstało we wsi Lewickie, do którego na starcie zapisało się jedenastu nowych członków. Natomiast 8 wrześ- nia w Juchnowcu zorganizowano wiec, na którym przemawiał poseł Adolf Sawicki, namawiając mieszkańców do wstępowania do Stronnictwa Ludowego – słuchało go około trzystu osób32. W kolejnych latach odnoto- wywano zmienne zainteresowanie, co widać chociażby podczas organizo- wanych 15 sierpnia 1937 r. obchodów „Czynu Chłopskiego”. W sprawozda- niu wojewody białostockiego oceniono, że ich przebieg „wypadł blado”, choć w samym Juchnowcu doliczono się około dwustu uczestników im- prezy33. Znaczne wpływy w środowisku wiejskim gminy miało także ugru- powanie chadeckie. 5 lipca 1931 r. w Turośni Kościelnej i Juchnowcu Kościelnym odbyły się wiece sprawozdawcze posła Wacława Bitnera (Polskie Stronnictwo Chrześcijańskiej Demokracji), który mówił m.in.

30 „Nasz Przegląd”, 16 czerwca 1929, nr 24, s. 14. 31 APB, UWB 1920–1939, sygn. 70, k. 17. 32 Tamże, sygn. 76, k. 87v–88, 156v. 33 Tamże, sygn. 97, k. 94. o kryzysie gospodarczym, upatrując jego przyczyny w zbytniej rozrzut- ności rządu w latach ubiegłych, krytykował również będącą u władzy sa- nację34. Dużym zainteresowaniem cieszył się jego wiec z 28 maja 1933 r., na którym omówił bieżące sprawy społeczne i polityczne. Według spra- wozdania wojewody białostockiego miało go słuchać przeszło czterysta osób. Wkrótce po zakończeniu spotkania odbyło się zebranie organizacyj- ne koła Chrześcijańskiej Demokracji, na którym wybrano zarząd35. Łatwego życia na terenie gminy nie mieli sympatycy opcji rządowej, mający sporą grupę oponentów, również wśród duchownych. „Dziennik Białostocki” skrytykował polityczne zaangażowanie proboszcza ks. Piotra Niewiarowskiego, który 19 lutego 1928 r. w Juchnowcu Kościelnym próbo- wał zakłócić wiec BBWR. Nawoływał do głosowania na listę nr 25 (Polski Blok Katolicki PSL „Piast” i Chrześcijańskiej Demokracji), sympatycy BBWR – jeśli wierzyć relacji prasowej – mieli zaś wznosić okrzyki „Precz z listą nr 25, dość mamy partyjniactwa i tumanienia ludzi”36. W październiku 1930 r. BBWR zaktywizował swoją działalność w powiecie białostockim, choć podczas agitacji partyjnej miał solidnego przeciwnika wśród kontr- 138 manifestujących na wiecach ludowców. Największą frekwencję odnoto- wano w Wasilkowie (około pięciuset osób) i Michałowie (sześćset osób), w Juchnowcu miało się pojawić blisko dwustu zainteresowanych i sympa- tyków ugrupowania, z kolei w Uhowie odnotowano ich pięćdziesięcioro. W tej ostatniej wsi od września 1930 r. działało koło wiejskie BBWR liczą- ce siedemnaścioro członków37. Mieszkańcy jednak opierali się propagan- dzie prorządowego ugrupowania, zwłaszcza że żywą agitację prowadziły tutaj dodatkowo Centrolew oraz Katolicki Blok Ludowy, wysuwając ar- gumenty dotyczące złej sytuacji gospodarczej i niskich cen na produkty rolne. W głosach krytyki wtórowali im duchowni, jak wspomniany już ks. Niewiarowski w Juchnowcu Kościelnym czy ks. Wołejko w Turośni Kościelnej38. Na teren gminy próbowały również docierać ugrupowania naro- dowe, szczególnie że od zachodu graniczyła ona z powiatem wysokoma-

34 Tamże, sygn. 59, k. 130v. 35 Tamże, sygn. 70, k. 117–117v; więcej na ten temat: tamże, k. 137. 36 „Dziennik Białostocki”, 26 lutego 1928, s. 6. 37 APB, UWB 1920–1939, sygn. 56, k. 20, 123; „Dziennik Białostocki”, 24 września 1930, nr 265, s. 4. 38 APB, UWB 1920–1939, sygn. 56, k. 153v. zowieckim, gdzie silne były sympatie do tej opcji politycznej. Zauważalne to było przede wszystkim na początku lat trzydziestych, a pierwsze sym- ptomy zainteresowania ugrupowaniami narodowymi, np. Stronnictwem Narodowym, dało się wyczuć w Surażu (1933 r.) i wsiach Borowskich (1934 r.). Za tą linią polityczną optował proboszcz parafii w Surażu, ks. Piotr Niewiarowski (przeniesiony z Juchnowca Kościelnego w 1931 r.), który inicjował spotkania z członkami lokalnego SN, a także znanym i czę- sto przyjeżdżającym na te tereny posłem Janem Choromańskim. Podczas jednego z takich spotkań, zorganizowanego 26 marca 1933 r. na pleba- nii w Surażu, Choromański miał podobno chwalić politykę Hitlera wo- bec Żydów oraz potępić program Stronnictwa Ludowego. Postępowanie ks. Niewiarowskiego bacznie obserwowały władze wojewódzkie, zarzuca- jąc mu agresywną politykę na rzecz SN, wyrażającą się w nawoływaniu do bojkotu handlu żydowskiego, a także krytyki organizacji prorządowych, np. Związku Strzeleckiego39. 2 kwietnia 1933 r. w Juchnowcu Kościelnym zorganizowany zo- stał wiec posła SN Andrzeja Rutki, w którym uczestniczyło około trzystu osób. W swoim przemówieniu omówił on bieżące sprawy kraju, poddając 139 krytyce uchwalony budżet. Nawoływał też do bojkotu ekonomicznego Żydów, bez używaniu w stosunku do nich przemocy40. Pierwsza poważ- na próba zdobycia wpływów przez SN na terenie gminy miała miejsce 14 października 1934 r., kiedy w Juchnowcu Kościelnym powstało pierw- sze lokalne koło tego ugrupowania. Przyjechał wówczas sekretarz Zarządu Okręgu SN w Białymstoku, Bolesław Pustelnik, który w swoim przemó- wieniu namawiał do zakładania kolejnych kół, a także do wybierania kandydatów narodowych podczas wyborów do Wydziału Powiatowego Sejmiku Białostockiego. Pustelnik skrytykował Sawickiego ze Stronnictwa Ludowego, twierdząc, że ten przeszedł do BBWR. Spotkanie zakończyło się rozdaniem ulotek wśród uczestników41. Stronnictwo Narodowe przeszło do wyraźnej ofensywy propagan- dowej w 1937 r., przy czym ważną rolę w szerzeniu jego ideologii mieli du- chowni rzymskokatoliccy. Podczas zebrania sympatyków partii, do które- go doszło 17 maja w Turośni Kościelnej, przemawiali: ks. Piotr Niewiarowski (od 1934 r. proboszcz w Niewodnicy Kościelnej), ks. Paweł Sargiewicz

39 Tamże, sygn. 70, k. 36, 61v–62. 40 Tamże, k. 87v. 41 Tamże, sygn. 76, k. 175v. (proboszcz parafii w Tryczówce), ks. Walerian Sześciuk z Juchnowca i ks. Józef Wołejko z Turośni. Kolejny wiec, na którym przemawiał Antoni Tyborowski z Białegostoku, odbył się 25 lipca w Juchnowcu Kościelnym. W swoim przemówieniu skrytykował Obóz Zjednoczenia Narodowego oraz wskazał na konieczność walki z Żydami w kwestii ekonomicznej, co miało zmusić ich do wyemigrowania z Polski. Podobną retoryką opero- wał nieznany z imienia Lutostański, który 1 sierpnia w Turośni Kościelnej „nawoływał do walki z żydo-komuną”42. Według sprawozdania wojewody białostockiego jedne z największych zgromadzeń odbyło się 12 grudnia tego roku w Turośni Kościelnej, na którym miało być około trzystu zainte- resowanych. Przemawiał m.in. Sylwester Dryll, sekretarz Zarządu Okręgu SN w Białymstoku, który na zakończenie spotkania udekorował czterna- stu członków SN mieczykami Chrobrego.

Finanse gminy, gospodarka komunalna, komunikacja i łączność

Niewiele można powiedzieć o zdolności finansowej gminy w po- szczególnych latach badanego okresu. W roku budżetowym 1930/1931 140 budżet gminy wyniósł około 32 tys. zł – największe wydatki pochłaniała oświata (6200 zł) oraz opieka społeczna (4500 zł). Warto również wspo- mnieć, że w pierwszej połowie lat dwudziestych wójt Dryl zbudował na terenie gminy trzynaście nowych mostków przecinających cieki wodne. W 1930 r. władze gminy sfinansowały budowę drogi na odcinku jedne- go kilometra, planowano wybrukować również nawierzchnię we wsi Juchnowiec. Budżet gminy po stronie dochodów, jak i wydatków na rok 1931/1932 wynosił 31 524,52 zł. Dla porównania, w roku budżetowym 1934/1935 wynosił on 34 458,62 zł, zaś w 1935/1936 – 37 307,80 zł43. Gmina położona była w sąsiedztwie dwóch linii kolejowych i dwóch ważniejszych tras drogowych. Wzdłuż jej wschodniej granicy (przez Niewodnicę Nargilewską i folwark Janowicze) biegła droga z Białegostoku do Bielska, która za Wojszkami łączyła się z szosą II kategorii Zabłudów– Bielsk Podlaski. Dość dobre połączenie z miastem wojewódzkim, zarówno koleją, jak i za pośrednictwem komunikacji drogowej, miał sam Juchnowiec (przez Lewickie i ). W odległości około 4 km od wschodniej

42 Tamże, sygn. 97, k. 58v–59, 81v, 92v,152. 43 „Przebój” 1931, nr 4, s. 35; AAN, Związek Powiatów Rzeczypospolitej Polskiej (dalej: ZPRP), sygn. 30, k. 62; tamże, sygn. 31, k. 124, 207. granicy gminy biegła droga państwowa z Białegostoku do Bielska przez Zabłudów. W pobliżu północnej i północno-wschodniej granicy znajdowa- ła się natomiast ruchliwa szosa Białystok–Sokoły, na wysokości wsi Baciuty przecinająca linię kolejową Białystok–Warszawa. Najbliżej (około 1 km) mieli do niej mieszkańcy wsi Dobrowoda. Dodać też należy, że większość dróg na terenie gminy miało charakter wiejski, szutrowy, choć trochę lep- sza sytuacja pod tym względem była po stronie wschodniej. Komunikację dodatkowo utrudniały liczne odnogi Turośnianki, rzeczki Niewodnica oraz Narwi. Do tego dochodziły błotne i bagienne obszary w okolicy wsi: Turośń Kościelna, Turośń Dolna, Dobrowoda, Lubejki, Bronczany, Koplany, Hryniewicze, Lewickie, Janowicze, Szerenosy, Niewodnica Nargilewska, a także Uhowa. Korzystano z kilku linii autobusowych, których trasy znajdowały się głównie na obrzeżach gminy, a do najbliższego przystanku, jak zdołano ustalić, mieszkańcy mieli od 3 do nawet 9 km. W 1933 r. były to auto- busy kursujące na odcinkach: Ignatki–Białystok, Wysokie Mazowieckie– Białystok, Sokoły–Białystok, Zabłudów–Białystok44. W świetle informacji znajdujących się na łamach dostępnych informatorów i prasy białostockiej 141 wydaje się, że do 1939 r. nie udało się uruchomić autobusu, który by kur- sował z centrum gminy do Białegostoku45. Z całą pewnością korzystano też z połączenia kolejowego za pośrednictwem stacji w Lewickich. W pierwszych latach powojennych kursował tutaj tylko jeden pociąg osobowy pomiędzy Białymstokiem a Bielskiem, a do końca lat dwudziestych liczbę składów zatrzymujących się w Lewickich zwiększono do trzech. W 1938 r. do Białegostoku kursowa- ły cztery pociągi w ciągu doby, tyle samo jeździło do Bielska i Czeremchy, z czego dwa jechały bezpośrednio do Brześcia nad Bugiem. Czas podróży z Lewickich do Białegostoku wahał się od 17 do 25 minut46. Trudno po- wiedzieć, czy wykorzystywano również linię Warszawa–Białystok–Wilno.

44 Ustalono w oparciu o Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej z oznaczeniem... 45 Por. przykładowe rozkłady jazdy autobusów: „Dziennik Białostocki”, 14 maja 1936, nr 133, s. 6; tamże, 20 maja 1939, nr 138, s. 5; Informator kresowy na woje- wództwo białostockie na rok 1930/1931, Białystok 1930, s. 18–25. 46 Urzędowy rozkład jazdy i lotów z załącznikami: Komunikacja samochodowa P.K.P. i ruch świąteczny (Boże Narodzenie i Wielkanoc). Ważny od 2 października 1938 r. do 14 maja 1939 r., Warszawa 1938, s. 328, https://www.bazakolejowa.pl/ index.php?dzial=rjp&id=107 [dostęp: 6.06.2017]. Wiemy, że dopiero w maju 1938 r. otwarto przystanek w Niewodnicy, a rok później w Baciutach. Jest bardzo prawdopodobne, że mieszkańcy wsi położonych najbliżej, zwłaszcza tego ostatniego przystanku (np. Do- browody, Turośni Dolnej czy Iwanówki), mogli podróżować tą linią. W 1938 r. w Niewodnicy w ciągu doby zatrzymywało się dziewięć pocią- gów jadących z Łap i Białegostoku, a trzema można się było dostać bezpo- średnio do Warszawy. Tyle samo składów kursowało z Baciut47. Z dniem 1 lutego 1929 r. w Juchnowcu otwarto agencję pocztowo- -telegraficzną. Poczta dostarczana była codziennie za pomocą ambulansu kursującego pomiędzy Juchnowcem a stacją kolejową Lewickie48. Urząd Gminy w Juchnowcu przynajmniej już od 1932 r. miał połączenie telefo- niczne. Z kolei spis abonentów z 1938 r. na terenie wsi wymienia również rozmównicę publiczną49. Do maja 1939 r. teren gminy podlegał jurysdykcji Posterunku Policji Państwowej w Lewickich, który następnie przeniesiono do Turośni Kościelnej50.

Rolnictwo 142 W gminie Juchnowiec przeważały gleby piaszczysto-gliniaste (III– V klasy), w tym błotniste łąki nadnarwiańskie51. Tutejsze grunty orne scha- rakteryzowano jako żytnio-kartoflane, a z końcem lat dwudziestych gmina była skomasowana w 70%52. Większość gospodarzy stanowili drobni rol- nicy, istniało również kilka większych majątków. W latach 1925–1930 od- notowano następujących posiadaczy: Bazyli Andrejew (Koplany, 53 ha), Jadwiga Brzozowska (Koplany, 63 ha), Wacław Dziubiński (Widziki, 171 ha), Franciszek Kożuchowski (Juchnowiec Góra, 52 ha), Wiktoria Lebiedziewa – sukcesorka (Juchnowszczyzna, 361 ha), Antoni Obrycki

47 Tamże, s. 314–315, 322–323; Urzędowy rozkład jazdy. Ważny od 15 maja do 7 października 1939 r., Warszawa 1939, s. 282–283, https://www.bazakolejowa.pl/ index.php?dzial=rjp&id=107 [dostęp: 6.06.2017]. 48 „Białostocki Dziennik Wojewódzki”, 20 lutego 1929, nr 2, s. 76. 49 Spis abonentów sieci telefonicznych państwowych i koncesjonowanych w Polsce (z wyjątkiem m. st. Warszawy) na 1932/33, Warszawa 1932, s. 155; Spis abonen- tów sieci telefonicznych państwowych i koncesjonowanych w Polsce (z wyjątkiem m. st. Warszawy) na 1938 r., Warszawa 1938, s. 811. 50 „Gazeta Białostocka. Dzień Dobry”, 20 maja 1939, s. 12. 51 AAN, ZPRP, sygn. 32, k. 252. 52 „Przebój” 1931, nr 4, s. 35. (Juchnowiec Dolny, 68 ha), Jan Pazderski (Szerenosy, 98 ha), Jan Runda (Buzuny, 280 ha), Szymon Szeremeta (Hołówki Nowe, 168 ha), Bogdan Szyszkowski (Janowicze, 184 ha), Hilary Zaleszczak (Mańkowizna, 54 ha), Feliks Żelazowski (Romejki, 53 ha), Michał Bartoszewicz (Turośń Kościelna, 56 ha) i Józef Średziński (Turośń Kościelna, 162 ha)53. Choć rolnictwo było dominującym zajęciem, część osób prowa- dziła drobne przedsiębiorstwa w postaci młynów (o których dalej), inni natomiast zajmowali się rzemiosłem lub drobnym handlem. Specyficzną grupą mieszkańców byli uhowianie, spośród których około 22%, głównie gospodarze małorolni, pracowało w Warsztatach Głównych w Łapach. Podobnie mogło być z mieszkańcami wsi położonych w bezpośrednim sąsiedztwie gmin Dojlidy i Białostoczek54. Stosunkowo wcześnie pojawiły się pierwsze stowarzyszenia i or- ganizacje rolnicze. 13 lipca 1919 r., zaraz po nabożeństwie, w Juchnowcu Kościelnym odbyło się zebranie lokalnego kółka rolniczego. Czyniono sta- rania, aby rozparcelowywany majątek Juchnowiec mogli wykupić okolicz- ni gospodarze, a nie ludzie obcy. Od jesieni zapowiedziano uruchomienie specjalnych sanitarnych kolumn czystości, które miały przeprowadzić de- 143 zynfekcję we wsiach, gdzie wykryto tyfus55. W czerwcu 1924 r. Okręgowy Związek Kółek Rolniczych w kilku gminach powiatu białostockiego, w tym również w Juchnowcu, zorganizował kursy pszczelarskie wraz z pokazem, jak prawidłowo prowadzić pasiekę56. Warto wspomnieć, że miejscowi rolnicy byli bardzo zaangażowani w działalność tej organizacji, a ich ak- tywność na tym polu była doceniana. Kiedy 23 stycznia 1927 r. wybrano nowy zarząd Okręgowego Związku Kółek Rolniczych województwa bia- łostockiego, prezesem został Józef Muszyński z Juchnowca57. Do końca lat dwudziestych utworzono jeszcze trzy kółka na terenie gminy, choć trud- no powiedzieć, jak wyglądała statystyka pod tym względem z końcem kolejnej dekady. 11 listopada 1928 r. powstała Spółka Wodna „Rumejki-Juchnowiec”

53 Księga Adresowa Polski (wraz z w. m. Gdańskiem) dla handlu, rzemiosł i rolnic- twa 1926/1927, Warszawa 1926, s. 903, 934. 54 APB, Powiatowy Urząd Ziemski w Białymstoku, sygn. 110, Opis projektowanego obszaru scalenia [Uhowo I], 1926 r., k. 24v. 55 „Chata Polska”, 27 lipca 1919, s. 13. 56 „Dziennik Białostocki”, 11 czerwca 1924, nr 159, s. 4. 57 Tamże, 25 stycznia 1927, s. 4. z siedzibą w Juchnowcu. Jej zadaniem było prowadzenie melioracji grun- tów zgodnie z projektem Biura Urządzeń Rolnych Kółek Rolniczych (z 18 kwietnia 1928 r.), a także odpowiednie utrzymanie zbudowanych przez siebie urządzeń i budowli wodnych. Kilka lat później założono drugą spółkę tego rodzaju58. 8 lipca 1936 r. zarejestrowano „Okręgową Spółdzielnię Mleczarską w Turośni Kościelnej z odpowiedzialnością udziałami”. „Przedmiot: prowadzenie wspólnego przerobu i zbytu na- biału i jaj, dostarczanych tylko przez członków oraz wspólne nabywanie i dostarczanie członkom artykułów, potrzebnych w gospodarstwie ho- dowlanem i nabiałowem. Spółdzielnia ma prawo na terenie swej działal- ności zakładać mleczarnie, zbiornice mleka i jaj, śmietanczarnie, składy, filie, sklepy, pijalnie mleka oraz zakłady dla wyrobu serów i innych pro- duktów nabiałowych”59. Spółdzielnia była członkiem Związku Spółdzielni Mleczarskich i Jajczarskich – spółdzielni z odpowiedzialnością ograniczo- ną w Warszawie. Rolnicy najbardziej bali się klęsk żywiołowych. W 1922 r. ulewne deszcze doprowadziły do wielkiej powodzi w zachodniej części gmi- 144 ny. Gwałtownie wylała Turośnianka oraz okoliczne strumyki, zalewając okoliczne pola i podtapiając zasiewy, głównie we wsiach: Uhowo, Bojary, Turośń Dolna, Iwanówka i Biele. Wielu rolników znalazło się wówczas w tragicznej sytuacji60. We wrześniu 1927 r. rolnicy gminy Juchnowiec mogli skorzystać z pomocy kredytowej na zasiewy jesienne, której powia- towi białostockiemu udzielił wojewoda. Ze środków mogli skorzystać ci gospodarze, których zbiory dotknęła klęska żywiołowa, np. gradobicie czy pożary, które we wspomnianym roku kilkakrotnie odnotowano m.in. na terenie gmin Juchnowiec, Zawyki i Michałowo61. Na początku lipca 1928 r. olbrzymie straty w gminie Juchnowiec wyrządził niszczycielski huragan, o którym doniósł „Dziennik Białostocki”: „We wsi Pomigacze huragan roz- walił 2 wiatraki, należące do Rynkowskiego. We wsi Biele – wywrócony wiatrak Matysa. We wsi Hermanówka z 4 stodół zniszczony dach. We wsi Koplany – rozwalony wiatrak Wawryszuka. We wsi Wólka zawaliły się

58 „Białostocki Dziennik Wojewódzki”, 20 sierpnia 1929, nr 15, s. 515. 59 AAN, Rada Spółdzielcza w Warszawie (dalej: RSW), sygn. 19441, Postanowienie sędziego Rejestrowego Sądu Okręgowego w Białymstoku w dniu 8 lipca 1936 r., b.p. 60 „Gospodarz”, 13 sierpnia 1922, nr 7, s. 10; „Dziennik Białostocki”, 11 sierpnia 1922, nr 180, s. 2–3. 61 „Dziennik Białostocki”, 16 września 1927, s. 4. 3 stodoły. We wsi Luchowo62 – zerwane ze stodół pokrycia słomiane, zaś na domach mieszkalnych uszkodzone częściowo dachy. Na łąkach rozwia- no kilka stogów siana”63. Praca na roli bywała też niebezpieczna, o czym można się było dowiedzieć z tego fragmentu prasowego pochodzące- go z 1929 r.: „Nieszczęśliwy wypadek. Mieszkanka wsi Wólki w gminie Juchnowiec, w pow. białostockim 30-letnia Marianna Maliszewska, upadła na ostrze pługa tak nieszczęśliwie, że przebiła sobie brzuch i uszkodziła wnętrzności. Odwieziono ją do szpitala w stanie bardzo ciężkim”64. Ale prawdziwym zagrożeniem były pożary (o których będzie jesz- cze mowa), które potrafiły zniszczyć cały dorobek życia. Wspomniane wy- żej przypadki są drobnym ułamkiem tego, co udało się pozyskać w toku kwerendy prasowej. Warto dodać, że zdołano ustalić co najmniej dziesięć wypadków i ponad drugie tyle informacji o klęskach żywiołowych z tere- nu gminy z tego okresu. Miejscowi rolnicy byli obecni podczas różnych świąt i uroczystości rolniczych. Sami też chętnie stawali w konkursach i rywalizowali ze swoi- mi sąsiadami. 8 listopada 1936 r. w Białymstoku odbył się doroczny Dzień Konia. W przededniu tego wydarzenia ulicami miasta przeszedł pochód 145 oddziału Krakusów z powiatów białostockiego i wysokomazowieckiego oraz kursu podkuwaczy cywilnych. Na czele kroczyła orkiestra wojskowa. Podczas niedzielnej imprezy, która odbywała się na targowicy końskiej, uhonorowano wielu właścicieli pojazdów konnych. W kategorii pojazdów parokonnych wiejskich nagrodzono S. Talarowskiego, właściciela majątku Widziki, który otrzymał dyplom za dobre utrzymanie fornalki. Wiele na- gród przyznano w kategorii pojazdów jednokonnych, a otrzymali je m.in. S. Woźniuk ze wsi Pomigacze, I. Maciejuk (kol. Niewodnica Nargilewska), J. Gasiński (Hołówka). Oddzielne nagrody przyznano w konkursie powoże- nia zaprzęgów jednokonnych, w którym czwartą nagrodę, w postaci latar- ni stajennej, otrzymał np. A. Redliński ze wsi Hołówki Stare65.

62 Pomyłka w tekście prasowym. Powinno być Uhowo. 63 „Dziennik Białostocki”, 8 lipca 1928, nr 188, s. 4. 64 „Kurier Warszawski”, 11 października 1929, nr 279, s. 7. 65 „Dziennik Białostocki”, 15 listopada 1936, s. 5. Handel, rzemiosło i usługi

Lata dwudzieste cechowały się największą dynamiką jeśli chodzi o sieć handlową na terenie gminy, choć i w tym wypadku napotykamy na poważne luki źródłowe. W listopadzie i grudniu 1924 r. do rejestru hand- lowego wciągnięto dwa nowo powstałe sklepy: w Juchnowcu Kościelnym (sprzedaż artykułów spożywczych i wyrobów tytoniowych) i Pomigaczach (sprzedaż produktów spożywczych i galanterii)66. W czerwcu 1927 r. po- wstał sklep spożywczy we wsi Biele, a także piwiarnia ze sklepem spo- żywczym w Juchnowcu Kościelnym. W marcu 1928 r. z inicjatywy OSP w Juchnowcu otwarto sklep oferujący sprzedaż wyrobów tytoniowych, którego właścicielami zostali tutejsi strażacy67. W grudniu 1928 r. zało- żono sklep spożywczy w Koplanach (był to już drugi sklep)68. W czerw- cu 1929 r. zarejestrowano sklepy spożywcze w Złotnikach i Hermanówce, natomiast w listopadzie tego roku powstał sklep spożywczo-tytoniowy w Klewinowie69. Liczbę punktów handlowych i usługowych dla konkretnych lat 146 ustalono na podstawie ksiąg adresowych. W 1925 r. (bądź 1926 r.) na terenie gminy funkcjonowało kilka punktów handlowych, skoncen- trowanych głównie w większych miejscowościach. Poza tym działały dwie piwiarnie (w 1930 r. nie odnotowano już ich istnienia). Od 1930 r. w Turośni Kościelnej działało przedsiębiorstwo zajmujące się sprowadza- niem nasion (Nasiona – Nawozy – Chemikalia F.C. Ulrich – Warszawa). W 1926 r. sklepy spożywcze znajdowały się w Szerenosach, Uhowie (dwa, z czego jeden połączony był z piwiarnią), Hołówkach Starych, Koplanach, Pomigaczach i Juchnowcu Kościelnym. Wszystkie miały chrześcijańskich właścicieli. Do 1930 r. otwarto sklep i piwiarnię w Juchnowcu, drugi sklep powstał w Juchnowcu Kościelnym, a kolejny rozpoczął swoją działalność w Uhowie. Niewiele można powiedzieć na temat rzemiosła na terenie wsi. Na podstawie księgi adresowej z 1926/1927 r. rzemieślników odno- towano w Szerenosach (cieśla i kowal) i w Hołówkach Starych (kowal).

66 Tamże, 19 listopada 1924, nr 318, s. 4; tamże, 20 grudnia 1924, nr 340, s. 4. 67 Tamże, 28 kwietnia 1928, s. 4. 68 „Białostocki Dziennik Wojewódzki”, 15 grudnia 1928, nr 13, s. 23. 69 Tamże, 15 czerwca 1929, nr 11, s. 414; tamże, 18 listopada 1929, nr 19, s. 636. Mimo że podobne dane pojawiły się w 1930 r., należy je uznać za zaniżone i niepełne70. Warto jednak dodać, że księgi adresowe podają nam zazwyczaj in- formacje tylko dla zawężonego przedziału czasowego, stąd dokładne usta- lenie liczby miejsc handlowych i rzemieślniczych, przedsiębiorstw, a także ich analiza na przestrzeni całego badanego okresu jest wielce utrudniona. Jest to szczególnie widoczne w przypadku niepełnych danych dotyczą- cych liczby rzemieślników (nie uwzględniono przecież licznej grupy osób trudniących się nielegalnie określonym rzemiosłem) i niektórych typów zakładów usługowych. Na terenie gminy funkcjonowało dużo drobnych przedsiębiorstw, do których zaliczano np. młyny. Księga adresowa z 1926/1927 r. (najpew- niej stan z 1925 r.), jak również z 1930 r., podała wyjątkowo skąpe informa- cje na ten temat. Według pierwszej w Pomigaczach pracowały dwa młyny motorowe i jeden wiatrowy, w Lewickich był motorowy, w Hołówkach Starych zaś wiatrowy. Księga adresowa z 1930 r. (dane najpewniej po- chodziły z 1929 r.) podała, że w samych tylko Pomigaczach działało sześć młynów (jeden parowy, dwa motorowe, trzy wiatrowe). Pozostałe 147 pracowały w Lewickich (motorowy) i w Hołówkach Starych (parowy i wiatrowy)71. Liczby te z całą pewnością były niepełne, zwłaszcza że szcze- gółowe informacje na ten temat pojawiły się na Mapie Taktycznej Polski z Wojskowego Instytutu Geograficznego (skala 1 : 100 000), wydawanej w latach 1924–1939. Interesujące nas arkusze pochodzą co prawda z wy- dań z 1933 i 1937 r., informacje na nich zawarte odzwierciedlają jednak stan z 1931 r. W oparciu o te źródło można stwierdzić, że na terenie gminy znaj- dowały się 22 młyny wiatrowe. Na mapie zaznaczono też młyny wodne, ale takich na tych ziemiach nie odnotowano. Nie uwzględniono natomiast faktu istnienia młynów motorowych bądź poruszanych siłą pary, a takie z pewnością tutaj się znajdowały (Pomigacze i Lewickie). Reasumując, największe skupisko młynów wiatrowych znajdowało się w Pomigaczach (pięć, przy czym jeden znajdował się 1,5 km na południe od wsi) oraz po cztery w Złotnikach i Szerenosach. Poza tym dwa młyny tego typu praco-

70 Księga Adresowa Polski…, s. 903, 934; „Dziennik Białostocki”, 20 marca 1925, nr 79, s. 4. 71 Księga Adresowa Polski (wraz z w. m. Gdańskiem) dla handlu, przemysłu, rze- miosł i rolnictwa 1930, Warszawa 1930, s. 126, 160. wały w Klewinowie oraz po jednym we wsiach: Hołówki Stare, Hołówki Nowe, Biele, Iwanówka, Turośń Dolna, Turośń Kościelna i Lewickie72. Warto też wziąć pod uwagę dynamikę zmian w budownictwie młyńskim na tym terenie. Jeszcze w początkach lat dwudziestych, np. w Turośni Kościelnej, stały dwa młyny, w Pomigaczach natomiast aż siedem. Z każdym rokiem liczba tego typu budowli powoli malała. Ponieważ były to konstrukcje drewniane, często narażone były na nisz- czycielskie działanie ognia powstałego np. w wyniku nieumyślnego zapró- szenia (Złotniki, wrzesień 1931 r.) lub uderzenia pioruna (Hołówki Stare, lipiec 1924 r.73). Znaczne zniszczenia powodował również silny wiatr, jak np. we wsiach Pomigacze, Biele i Koplany w lipcu 1928 r. W miejsce daw- nych „koźlaków” coraz częściej stawiano nowoczesne i wydajniejsze młyny motorowe, choć prawdziwa ofensywa tych ostatnich zaczęła się dopiero po II wojnie światowej. W grudniu 1925 r. założono Kasę Oszczędności powiatu białostoc- kiego, która miała gromadzić wkłady swoich klientów i udzielać im po- życzek. Kapitał zakładowy w kwocie 10 tys. zł zagwarantował ze swojej 148 strony Białostocki Powiatowy Związek Komunalny. Członkiem zarzą- du nowej firmy został Maciej Dryl74. W styczniu 1929 r. w Juchnowcu powstała Gminna Kasa Pożyczkowo-Oszczędnościowa, której kapitał zakładowy wynosił 5 tys. zł. Placówka mogła zaciągać zobowiązania do dwudziestokrotnej wysokości wkładów kasy75. Ważną rolę w życiu wsi pełniły instytucje spółdzielcze, jak np. Spółdzielnia Rolniczo-Handlowa, która w Juchnowcu powstała 10 kwietnia 1922 r. Wedle wpisu w rejestrze handlowym przedmiotem spółdzielni były „kupno i produkcja artykułów i przedmiotów gospodar- stwa rolnego oraz handle nimi, dzierżawienie i nabywanie realności, ot- wieranie wytwórni, prowadzenie operacji wkładów oszczędnościowych, ponadto prowadzenie działu kulturalno-oświatowego”. Udziałowcami firmy było trzech mieszkańców ze wsi Juchnowiec, Juchnowiec Kościelny

72 Analizie poddano następujące arkusze: Bielsk Podlaski 1937 r. (P37_S36) i Białystok 1933 r. (P36_S36), http://igrek.amzp.pl/details.php?id=4220 [dostęp: 25.05.2017]. 73 „Dziennik Białostocki”, 7 lipca 1924, nr 185, s. 4. 74 Tamże, 27 stycznia 1926, nr 27, s. 4. 75 „Białostocki Dziennik Wojewódzki”, 15 stycznia 1929, nr 1, s. 62. i Rumejki76. Z kolei w Turośni Kościelnej do połowy lat dwudziestych istniało spożywcze Stowarzyszenie Rolniczo-Handlowe (zlikwidowane w 1925 r.)77. 21 lutego 1935 r. podczas zebrania poświęconego spółdzielczo- ści w Wydziale Powiatowym w Białymstoku postanowiono założyć Spółdzielnię Rolniczo-Handlową „Rolnik Białostocki” z centralą powiato- wą i wydzielonymi oddziałami w Juchnowcu, Żedni i Mońkach78. W 1938 r. w Juchnowcu otwarto Rejonową Spółdzielnię Rolniczo-Handlową „Jedność”. Mogli do niej należeć mieszkańcy wsi: Juchnowiec Dolny (wieś i folwark), Juchnowiec Góra, Juchnowiec Kościelny, Ogrodniczki, Janowicze, Hermanówka, Biele, Rumejki, Lewickie (kolonia i wieś), Kudrycze, Lubejki, Brończany, Wólka, kolonie Mańkowizna i Kojrany79.

Ochrona przeciwpożarowa

Ochotnicza Straż Pożarna była najważniejszą organizacją działają- cą w tym czasie na terenach wiejskich, a strażacy byli powszechnie sza- nowani przez miejscową społeczność. Oprócz jej głównego zadania, czyli 149 ochrony życia i dobytku mieszkańców, OSP była przede wszystkim insty- tucją kulturalną w szerokim tego słowa znaczeniu. Jej członkowie brali udział w kwestach, uroczystościach świeckich i religijnych, sami także or- ganizowali różne imprezy, np. zabawy taneczne, przedstawienia teatralne, ćwiczenia pokazowe, odczyty i prelekcje. W 1930 r. w Juchnowcu rozpoczęto budowę murowanej remizy, któ- ra powstała dzięki zaangażowaniu zarządu OSP z prezesem Bronisławem Bezubikiem na czele oraz przy wydatnej pomocy wójta Macieja Dryla. Jako że lokalna OSP chronicznie cierpiała na brak własnej gotówki, budowlę wznoszono głównie przy zaangażowaniu własnych sił roboczych. Pewnym niewielkim zastrzykiem gotówki były wystawiane przez strażaków przed-

76 „Dziennik Białostocki”, 15 kwietnia 1922, nr 87, s. 6. 77 Stowarzyszenie zlikwidowano w listopadzie bądź grudniu 1925 r., wznowiono je w 1938 r. pod nazwą Wiejska Spółdzielnia Handlowa w Turośni Kościelnej („Dziennik Białostocki”, 4 grudnia 1925, nr 335, s. 4; AAN, RSW, sygn. 19443, Karta rejestracyjna firmy, b.p.). 78 „Zjednoczenie Katolickie”, 10 marca 1935, nr 6 s. 11. 79 AAN, RSW, sygn. 6416, k. 5v. stawienia teatralne, z których dochód przeznaczano na remizę80. W 1931 r. na terenie gminy działało sześć jednostek OSP, z czego jedna posiadała własną nowo wybudowaną remizę (Juchnowiec) i tzw. Dom Ludowy81. Łamy prasowe pełne były informacji o wypadkach pożarowych, dlatego przedstawię tutaj tylko kilka przykładów. 15 maja 1925 r. duży pożar wybuchł w Uhowie, który strawił dwanaście zabudowań. W akcji ratowniczo-gaśniczej udział wzięła OSP z Łap, pomocy udzielili również sami mieszkańcy wsi82. Zdarzało się też i tak, że jednostka strażacka nie miała jak dojechać bądź była za daleko. Kiedy 18 września 1925 r. wybuchł pożar w folwarku w Hołówkach Nowych, w gaszeniu ognia i ratowaniu dobytku pomagała okoliczna ludność, nie udało się jednak uratować obory z żywym inwentarzem83. We wrześniu 1934 r. wybuchł pożar w ko- lonii Lewickie, który strawił stodołę ze zbożem i sianem, chlewy i szopę oraz częściowo dom mieszkalny. Straty oszacowano na 4500 zł84. 12 maja 1935 r. w wyniku uderzenia pioruna wybuchł pożar we wsi Klewinowo. Żywioł szybko ogarnął wiele zabudowań, doszczętnie spłonęły 42 stodoły, 39 chlewów, 10 spichrzy. Straty na sumę blisko 130 tys. zł poniosło 41 go- 150 spodarzy. Ogień gasiło kilka jednostek OSP ze wsi Hołówki Duże, Turośń Kościelna, Klewinowo, Juchnowiec Dolny, Żuki, Krynickie, Chodory i Czaczki, przy wsparciu miejscowej ludności85. Z kolei w nocy z 8 na 9 listopada 1935 r. wybuchł pożar w Uhowie, w wyniku którego spaliło się siedem stodół ze zbożem, siedem chlewów, dwa konie, trzy krowy, cielę, cztery świnie. Gospodarze oszacowali straty na 20 tys. zł. Ogień próbowały ugasić jednostki z Łap i Uhowa86. Pożary wybuchały również z powodu umyślnego podpalenia. Tak np. było we wsi Szerenosy w kwietniu 1931 r., kiedy spłonęło pięć budynków gospodarskich na szkodę około 9 tys. zł. Sprawcą okazał się mieszkaniec wsi Dołki, złapany zresztą na gorącym uczynku, który swój czyn tłumaczył chęcią zemsty na właścicielach pod- palonego gospodarstwa87. Ochotnicza Straż Pożarna z Juchnowca brała także udział w akcjach 80 „Głos Ziemi Białostockiej”, 9 stycznia 1931, s. 6. 81 „Przebój” 1931, nr 4, s. 35. 82 „Dziennik Białostocki”, 19 maja 1925, nr 136, s. 4. 83 Tamże, 21 września 1925, nr 261, s. 4. 84 Tamże, 5 września 1936, s. 6. 85 „Gazeta Białostocka. Dzień Dobry”, 1 czerwca 1935, s. 12. 86 „Dziennik Białostocki”, 14 listopada 1925, s. 12. 87 „Głos Ziemi Białostockiej”, 8 kwietnia 1931, s. 3. daleko poza swoją siedzibą. 28 września 1929 r. podczas groźnego poża- ru we wsi Krynickie (gm. Zabłudów) jednostka juchnowiecka bohatersko walczyła z ogniem obok strażaków z miejscowej OSP. Pisał o tym m.in. „Kurier Warszawski”: „Dn[ia] 28 ub[iegłego] m[iesiąca] we wsi Krynickie, w gm[inie] zabłudowskiej, woj[ewództwo] białostockie, w domu Józefa Jabłonowskiego, wskutek zapalenia się lnu suszonego w piecu, wynikł po- żar. Z powodu silnego wiatru, pożar rozszerzył się i rychło cała prawie wieś stanęła w ogniu. Ogółem spłonęło: 70 domów mieszkalnych, 38 stodół z tegorocznemi zbiorami, 150 chlewów, 26 szpichlerzy, 17 szop, 17 piw- nic, 3 wozownie, cielak, 8 świń, szopa straży ogniowej, szkoła powszechna i mleczarnia spółdzielcza z całkowitym inwentarzem martwym. Ogólne straty wynoszą 2.600.000 zł. W czasie pożaru, przez nieostrożność przy czerpaniu wody, wpadła do studni i utonęła 70-letnia Anna Kuczyńska, żona gospodarza tejże wsi. W akcji ratunkowej brały udział straże ochot- nicze z Krynic i Juchnowiec, oraz ludność miejscowa. Bez dachu pozostało 300 osób”88.

Opieka zdrowotna 151 Równie ważna była kwestia ochrony zdrowotnej, choć na tym polu występowały większe trudności i braki niż w przypadku walki z ogniem. W końcu lat dwudziestych nastąpiła znaczna poprawa higieny na tere- nach wiejskich, przejawiająca się m.in. w postaci budowy studni czy wy- chodków (tzw. sławojek). Sama profilaktyka jednak nie wystarczała, gdyż brakowało lekarzy i aptek. Lżejsze choroby leczono na miejscu, domowy- mi sposobami, w cięższych przypadkach chorego odwożono do szpitala św. Rocha w Białymstoku. Wobec szybko rozprzestrzeniających się chorób zakaźnych miesz- kańcy byli bezradni. W listopadzie 1931 r. w kilku wsiach na terenie gmi- ny odnotowano przypadki zachorowań na dur brzuszny. W celu dokład- nego ustalenia ogniska choroby władze sanitarne wysłały kilka swoich komisji, aby stłumić epidemię89. Statystyki występowania danych cho- rób, i to przeważnie w skali całego powiatu, mamy tylko dla wybranych okresów. Według danych Ministerstwa Opieki Społecznej w Warszawie z 1935/1936 r. mieszkańcy powiatu białostockiego najczęściej umierali na

88 „Kurier Warszawski”, 1 października 1929, nr 269, s. 4–5. 89 „Gazeta Białostocka. Dzień Dobry”, 20 listopada 1931, s. 8. zapalenie płuc (213 przypadków), gruźlicę (146), choroby serca (97), gry- pę (76), inne choroby układu oddechowego (69), biegunkę niemowlęcą (47), nowotwory (49), porażenie mózgowe (33), zapalenie opon mózgo- wych (32). Do tego dochodziły zgony w wyniku nieszczęśliwego wypadku (34), zabójstwa (12) czy samobójstwa (6). W 36 przypadkach odnotowano śmierć dziecka tuż po urodzeniu, w wyniku słabego zdrowia (sklasyfiko- wane w tabeli jako „wątłość urodzona”). W 238 przypadkach nie zdołano ustalić przyczyny śmierci90. W 1930 r., a być może nawet wcześniej, na terenie gminy, a konkret- nie w Turośni Kościelnej, powstał pierwszy punkt lekarski. Wiemy, że po- mocy pacjentom udzielali dr Henryk Szemiot (wzmiankowany w 1932 r.) oraz Leopold Tokarzewski (1934). W grudniu 1937 r. przemianowano go na ośrodek zdrowia i była to pierwsza tego typu placówka w województwie białostockim, do której przyjeżdżał lekarz powiatowy utrzymywany przez starostwo. Ale w 1938 r. borykano się z obsadą lekarską91. Mieszkańcy byli ubezpieczeni w Białostockiej Kasie Chorych, trudno jednak ocenić, jak duży to był procent w skali całej gminy. 152 Oświata

Według wykazów z 1925/1926 r. na terenie gminy Juchnowiec znaj- dowało się dziesięć szkół powszechnych, które mieściły się w: Bielach, Hermanówce, Hołówkach Wielkich (Starych), Juchnowcu, Klewinowie, Lewickich, Pomigaczach, Turośni Dolnej, Turośni Kościelnej i Uhowie. Obliczono, że uczęszczało do nich 631 uczniów, z czego najwięcej do szkoły w Juchnowcu (100 dzieci), Turośni Dolnej (77), Uhowa (76) oraz Turośni Kościelnej (76)92. Zdecydowanie zawyżone liczby pojawiły się w „Białostockim Głosie Codziennym”, według którego na terenie gminy w roku szkolnym 1926/1927 w tutejszych szkołach uczyło się 924 dzie-

90 AAN, Ministerstwo Opieki Społecznej, sygn. 787, Statystyka przyczyn zgonów. Powiaty i miasta wydzielone, województwo białostockie, rok 1935/1936, k. 6. 91 AAN, ZPRP, sygn. 33, k. 217–218; „Nasz Przegląd”, 13 marca 1938, nr 73, s. 25. Ogłoszenie o poszukiwaniu lekarza ponowiono jeszcze raz we wrześniu tego roku (zob. „Nasz Przegląd”, 13 września 1938, nr 258, s. 11). Rocznik lekar- ski Rzeczypospolitej Polskiej na 1936 rok, oprac. S. Konopka, Warszawa 1936, s. 1141. 92 Szkoły powszechne Rzeczypospolitej Polskiej w roku szkolnym 1925/1926 (stan z dnia 1 grudnia 1925 roku), Warszawa 1927, s. 190–192. ci93. Kolejne, wydaje się wiarygodniejsze, dane pochodzą z roku szkolne- go 1930/1931, wedle których miało się tutaj uczyć łącznie 871 uczniów. W międzyczasie zlikwidowana została szkoła w Klewinowie. Największą wówczas szkołą w gminie była 3-klasowa Szkoła Powszechna w Turośni Kościelnej, do której chodziło 172 uczniów, na drugim miejscu była 2-kla- sowa Szkoła Powszechna w Hermanówce (118 uczniów). Cechą wspól- ną niemal wszystkich szkół na tym terenie były złe warunki nauczania. Tylko w dwóch przypadkach, w Lewickich i Juchnowcu, szkoły mieściły się we własnych budynkach, w pozostałych natomiast pomieszczenia na potrzeby szkolne wynajmowano u prywatnych gospodarzy94. Wyjściem było oczywiście zbudowanie nowych szkół, ale na przeszkodzie, jak zwy- kle, stały kwestie finansowe. Częściowo to się udało w 1935 r., kiedy po długich staraniach rozpoczęto wreszcie budowę nowych placówek m.in. w Hołówkach Starych, Klewinowie, Uhowie. Z kolei w 1938 r. do użyt- ku oddano nowy budynek 7-klasowej Szkoły Powszechnej w Turośni Kościelnej, który sfinansował i wybudował ks. Józef Wołejko95. Nie tylko jednak najmłodsi mieli szansę się kształcić. Ofertę edu- kacyjną kierowano również do dorosłych za pośrednictwem tu i ówdzie 153 organizowanych prelekcji czy kursów dokształcających. W styczniu 1936 r. kółko rolnicze w Juchnowcu Kościelnym zorganizowało wykłady popula- ryzatorskie z naciskiem na dziedziny rolnicze. Odbywały się one w każdą niedzielę po mszy w kościele parafialnym. Jednym z prelegentów był sekre- tarz gminy, który opowiadał o samorządzie terytorialnym96. W latach dwudziestych XX w. gminni pedagodzy zrzeszeni byli w ognisku nauczycielskim. Na spotkaniach podejmowano decyzje zwią- zane nie tylko z szeroko pojętą oświatą, ale wypowiadano się też w kwe- stiach religijnych. W lutym 1922 r. członkowie ogniska w Juchnowcu wy- sunęli pomysł, aby uroczystą Komunię Św. zorganizować w całej gminie w jednym dniu jako uroczystość religijno-narodową. Na tym samym po- siedzeniu dyskutowano także o obchodach rocznicy Konstytucji 3 maja. Postanowiono, że tego dnia odbędzie się święto drzewek, podczas któ- rego dzieci będą sadzić drzewka przy drogach gminnych, w tym dęby

93 „Białostocki Głos Codzienny”, 24 lipca 1926, s. 4. 94 Szkoły Rzeczypospolitej Polskiej w roku szkolnym 1930/31, red. M. Falski, Warszawa 1933, s. 182. 95 AAN, ZPRP, sygn. 33, k. 219; A. Szot, Parafia Turośń Kościelna…, s. 348. 96 „Dziennik Białostocki”, 22 stycznia 1936, s. 8. wolności. Kulminacją święta miał być uroczysty pochód97. Dzień 3 maja był obchodzony bardzo uroczyście, widać było zaangażowanie lokalnego duchowieństwa i nauczycieli szkoły powszechnej w utrwalaniu postaw patriotycznych wśród dzieci98.

Kultura, sport, organizacje, życie codzienne

Pierwsze organizacje i stowarzyszenia powstały w gminie już w 1919 r. Impulsem do tego typu działań było spotkanie mieszkańców Juchnowca z Władysławem Rumlem, instruktorem kółek rolniczych, któ- ry 13 kwietnia wygłosił we wsi szereg pogadanek na temat stowarzyszeń. Mieszkańców tak zainteresował ten temat, że jeszcze tego samego dnia założyli trzy organizacje: kółko rolnicze (prezesem został wybrany jedno- głośnie ks. Mieczysław Akrejć, zastępcą zaś Jan Matela z Janowicz), koło młodzieży wiejskiej (prezeską została Maria Karuczyk z Janowicz, a se- kretarzem Józef Andruk z Wólki) i koło gospodyń (kierować nim miała Stefania Dziubińska z Widzik). Tego jednego dnia do wszystkich orga- nizacji zapisało się 205 członków, z czego najwięcej, bo aż 107, do kółka 154 rolniczego. Jednakże po pół roku zapał do pracy nieco ostygł, co szcze- gólnie było widoczne w kole młodzieży wiejskiej. W wyniku bezczynności członków koła 30 listopada 1919 r. wybrano nowy zarząd, którego preze- sem został organista Stanisław Hrynkiewicz. Jednocześnie niepiśmienni członkowie koła zobowiązali się uczestniczyć w kursie dla analfabetów, który rozpoczął się 1 grudnia99. Znaczącą rolę kulturalną w pierwszych latach po odzyskaniu nie- podległości pełniło juchnowieckie koło młodzieży, które np. 26 grudnia 1922 r. przygotowało Jasełka ks. Wieczorkiewicza, które odegrano w lokalu miejscowej szkoły powszechnej. W inscenizacji wystąpiły 42 osoby, głów- nie z koła młodzieży i dzieci szkolne. Zarówno scenografia, jak i kostiu- my zostały wykonane bezinteresownie przez członków koła. Frekwencja jednak na tyle dopisała, że wszelkie koszty zostały całkowicie pokryte100. Nieocenioną rolę w upowszechnianiu kultury miały katolickie domy ludo- we budowane przy parafiach. 29 sierpnia 1933 r. poświęcony został dom

97 Tamże, 16 lutego 1922, nr 38, s. 4. 98 Tamże, 11 maja 1922, nr 105, s. 3. 99 „Chata Polska”, 20 kwietnia 1919, s. 5. 100 „Dziennik Białostocki”, 5 stycznia 1922, nr 4, s. 3. katolicki w Turośni Kościelnej, wybudowany staraniem tamtejszego pro- boszcza ks. Józefa Wołejki. Obiekt powstał m.in. z myślą o wystawianiu przedstawień teatralnych. W środku znajdowała się przestronna sala ze sceną, czytelnia prasy, biblioteka parafialna, a także herbaciarnia i gospoda bezalkoholowa101. Inicjatywą wykazał się rónież ks. Adolf Ołdziejski, pro- boszcz parafii w Juchnowcu Kościelnym, który w drugiej połowie 1936 r. przystąpił do budowy domu katolickiego. Parafianie zwieźli potrzebne materiały, w tym sprowadzili cały wagon wapna. Planowane wymiary pię- trowego budynku miały wynosić 26 m długości i 15 m szerokości102. Dużą popularnością cieszyły się organizacje przysposobienia obron- nego, w tym m.in. Liga Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej. Co prawda organizacja początkowo powstawała przeważnie w miastach, wkrótce jednak i na wsi zaczęły się tworzyć jej liczne agendy. Wiemy, że tego typu koło założono 8 września 1925 r. w Juchnowcu Kościelnym, a jego preze- sem został ks. Piotr Niewiarowski. Spotkanie organizacyjne połączone było z odpustem przypadającym podczas 40-godzinnego nabożeństwa NMP. Obliczono, że obecnych było 1800 osób103. W lutym 1931 r. w Pomigaczach 104 powstał oddział Związku Strzeleckiego, liczący dwudziestu członków 155 (podobne oddziały funkcjonowały także w Hołówce i Juchnowcu). Działał też jeden hufiec Przysposobienia Wojskowego105. 10 kwietnia 1932 r. juch- nowiecki oddział Związku Strzeleckiego urządził na własnej strzelnicy zawody, w których udział wzięły również oddziały z Pomigacz i Hołówki. Ogółem rywalizowało ze sobą piętnastu strzelców, z których pięciu otrzy- mało odznakę strzelecką III stopnia. W godzinach wieczornych impreza przeniosła się do Lewickich, gdzie członkowie OSP z Juchnowca (działający jednocześnie w ZS) odegrali dwie sztuki komediowe. Całość zorganizował prezes tej jednostki i sekretarz gminy Bronisław Bezubik. Następnie odbyła się zabawa taneczna, z której dochód przeznaczono na remizę strażacką i świetlicę strzelecką106. Każdego roku Związek Strzelecki pozyskiwał no-

101 A. Szot, Parafia Turośń Kościelna…, s. 338–340. 102 „Dziennik Białostocki”, 29 lipca 1936, s. 6; tamże, 6 października 1936, s. 6. 103 Tamże, 11 września 1925, nr 151, s. 4. Koło zostało reaktywowane w 1936 r., zrzeszało wówczas 37 członków (zob. tamże, 18 września 1936, s. 5). 104 APB, UWB 1920–1939, sygn. 59, k. 7. 105 „Przebój” 1931, nr 4, s. 35. 106 „Dziennik Białostocki”, 16 kwietnia 1932, s. 4. wych członków, a w 1936 r. wzmiankowano również udział kobiet w tej organizacji (np. w oddziale juchnowieckim)107. Interesowano się także sportem, choć na ten temat zachowa- ło się niewiele informacji źródłowych. Na początku maja 1928 r. gmina Juchnowiec wzięła udział w meczu lekkoatletycznym zorganizowanym przez Wojewódzki Komitet Młodzieży Wiejskiej. Nieznany z imienia Chyży z Juchnowca w pchnięciu kulą uzyskał wynik 8,46 m, wśród pań natomiast w tej samej konkurencji dobrze wypadła Szczytko z Juchnowca, osiągając wynik 6,35 m. Zawody obserwowali wojewoda Kirst i starosta białostocki Bilck108. Sport starał się popularyzować Powiatowy Komitet Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego, który 24 maja 1931 r. zorga- nizował w Juchnowcu Kościelnym święto sprawności fizycznej, w którym udział wzięły trzy gminy: Juchnowiec, Zawyki i Suraż109. Uroczystościami, na których obecne były wszystkie bez wyjątku gminne organizacje i stowarzyszenia, były święta państwowe i religijne. W marcu 1931 r. w Juchnowcu obchodzono uroczystość związaną z imie- ninami Marszałka Józefa Piłsudskiego. Wzięli w niej udział członkowie 156 Związku Strzeleckiego, OSP oraz mieszkańcy w liczbie, jak ocenił kore- spondent prorządowego „Głosu Ziemi Białostockiej”, około sześciuset osób110. 3 maja 1932 r., po uroczystej mszy św. w kościele juchnowieckim, w nowo wybudowanej remizie strażackiej odbyła się akademia. Najpierw odczyt o Konstytucji 3 maja wygłosił kierownik lokalnej szkoły Jaworski, następnie wystąpił chór kościelny dyrygowany przez nieznanego z imie- nia Kościewicza, który zaprezentował pieśni narodowe. Z kolei miejsco- wa straż pożarna wystawiła sztukę Przygody pana Edwarda, zaś Związek Młodzieży odegrał własne przedstawienie pt. Opiece Maryi. Po wszystkim tradycyjnie odbyła się zabawa taneczna111. Na terenie gminy pamiętano o dawnych tradycjach i zwycza- jach, które starano się kultywować. Jedna z mieszkanek, Eleonora Skrzędziejewska, próbowała promować oryginalną obyczajowość wiejską na łamach „Dziennika Białostockiego”. W jednym z październikowych nu- merów tej gazety w 1936 r. pisała o zwyczajach andrzejkowych na terenie 107 Tamże, 12 czerwca 1936, s. 6. 108 Tamże, 7 maja 1928, s. 4. 109 „Głos Ziemi Białostockiej”, 27 maja 1931, s. 2. 110 Tamże, 25 marca 1931, s. 2. 111 „Dziennik Białostocki”, 6 maja 1932, s. 4. gminy Juchnowiec. Przy okazji zwróciła uwagę na zbanalizowaną formę andrzejek w miastach, podczas gdy na wsi obrzęd ten zachował swój nie- powtarzalny urok. Spośród wielu podanych przez autorkę przykładów warto zacytować dwa najciekawsze z nich: „Aby ujrzeć twarz przyszłego oblubieńca, dziewczęta czyniły prawdziwe poświęcenie. Oto po cało- dziennym poście, jadły śledzia, lecz po nim wody – broń Boże! Bo w nocy miał się przyśnić przyszły maż, podający spragnionej wodę. Jeszcze jedno utkwiło mi w pamięci. Na środku izby sypała jedna panna garść zboża, druga stawiała lusterko, trzecia naczynie z wodą, inna kładła pęczek sier- ści kociej. A potem wpuszczały do izby koguta. Jeśli kogut zacznie dzio- bać zboże – to znak, że ta, która je posypała, wyjdzie za maż za bogatego gospodarza i nie zazna głodu. Jeżeli kogut szedł do wody, to dziewczyna wyjdzie za pijaka, gdy do lusterka – za eleganta; do sierści – to zostanie starą panną”112. Co szczególnie istotne w tej relacji, Skrzędziejewska, zresz- tą aktywna działaczka lokalnego SMP, dostrzegała powolne wypieranie dawnej obrzędowości ludowej na rzecz wdzierającej się do wsi cywilizacji, o której pisała m.in.: „Od chaty do chaty rozbrzmiewają dźwięki skoczne- go fokstrota lub sentymentalnego tanga, a jednocześnie zanikają ludowe piosenki, zwyczaje i wróżby”113. 157 Popularne były wiejskie zabawy, spotkania w domach, wycieczki po najbliższej okolicy. Te pierwsze jednak często krytykowano, a w tych gło- sach sprzeciwu pojawiały się też kobiece, którym nie podobało się zbytnie nadużywanie alkoholu przez męską część towarzystwa. Dość osobliwy głos krytyki pojawił się w „Gazecie Świątecznej” w styczniu 1927 r., w arty- kule Precz ze zgorszeniem, którego autorem była anonimowa „Dziewczyna z Juchnowca”. To co prawda jednostronny obraz życia codziennego na terenie gminy, warto jednak przytoczyć tu kilka jego fragmentów: „Pomyślmy, jaką to korzyść duchową, a nawet jaką przyjemność daje nam taka zabawa, gdy na nią zbiorą się chłopcy z kilku wsi pijani, gdy wódka jest źródłem wesołego ich usposobienia, gdy wódka otwiera im usta do śpiewu wstrętnych piosenek, do ohydnych rozmów? Jaką przyjemność sprawia nam tańczenie jakichś wstrętnych tańców, a w dodatku z pija- nymi tancerzami?”114. W dalszej części tekstu autorka zachęcała do bar- dziej kulturalnego spędzania czasu, kierując te słowa do obu płci. Polecała

112 Tamże, 29 listopada 1936, s. 5. 113 Tamże. 114 „Gazeta Świąteczna”, 23 stycznia 1927, nr 2399, s. 3–4. chociażby lekturę książek, prenumeraty „Gazety Świątecznej”, ale nade wszystko wzywała do zaprzestania nadużywania pudru, który uważała za „żydowski wymysł”115. Wśród mieszkańców spotykało się osoby wysoce zaangażowane w działalność społeczno-kulturalną, mających na sercu dobro gminy czy własnej miejscowości. Gdy w 1921 r. pojawił się pomysł stworzenia pis- ma zajmującego się sprawami rolniczymi, jego wydawcą został mieszka- niec Juchnowca Kościelnego Michał Gaiński. Owa gazeta, „Gospodarz Wiejski”, która była tygodnikiem, stanowiła również swoistą przeciwwagę dla wysokonakładowego „Gospodarza”, o podobnej tematyce, ale wyda- wanego przez Antoniego Lubkiewicza, redaktora i wydawcę „Dziennika Białostockiego”. Pierwszy numer ukazał się 5 lutego 1922 r. Mimo że jego żywotność nie była długa (ukazały się tylko trzy numery), to warto jed- nak docenić trud, jaki podjął Gaiński w celu uruchomienia tego tytułu, zwłaszcza że w owym czasie przedsięwzięcie tego rodzaju nie należało do łatwych116. Docenić również należy zaangażowanie wójta Macieja Dryla 158 w działalność organizacji rolniczych i handlowych, a także wiele jego przedsięwzięć mających na celu poprawę życia mieszkańców. Do spo- łeczników trzeba też zaliczyć wyjątkowo aktywnych proboszczów, jak np. ks. Mieczysława Akrejcia z Juchnowca Kościelnego (lata probo- stwa 1919–1920), ks. Piotra Niewiarowskiego (1923–1931), ks. Adolfa Ołdziejskiego (1935–1936)117. Wyjątkowo przedsiębiorczy i pomysłowy był wspominany już ks. Józef Wołejko z Turośni Kościelnej (1921 – ma- rzec 1935, styczeń 1936 – 1939). Oprócz domu katolickiego wybudował siedmioklasową szkołę, budynek poczty, posterunek Policji Państwowej oraz kilkanaście różnego typu budynków gospodarczych. Zaprojektował również rozbudowę wsi, podciągnął linię telefoniczną. Na wszystkie inwe- stycje wykładał własne pieniądze bądź osobiście zaciągał pożyczki w ban- kach. Planował też budowę drogi do Białegostoku, ale nade wszystko wie-

115 Tamże. 116 „Dziennik Białostocki”, 27 stycznia 1922, nr 22, s. 8. 117 S. Niewiński, Juchnowiec. Dzieje parafii…, s. 156–157. rzył, że Turośń Kościelna zostanie kiedyś siedzibą gminy. W 1939 r. został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi118.

Życie religijne

Okazję do masowych spotkań dawały odpusty i pielgrzymki do sąsiednich parafii lub w dalsze miejsca pątnicze. Prezeska Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej z Turośni Kościelnej, Maria Więcławówna, w 1929 r. opisywała na łamach „Naszego Przeglądu” jak wyglądała taka pielgrzym- ka wiernych z parafii w Juchnowcu do kościoła w Turośni Kościelnej: „29 września odbyła się uroczystość św. Michała w Turośni. Na tę uro- czystość doroczną wyruszyła procesja jubileuszowa z Juchnowca na czele z ks. proboszczem. Pogoda sprzyjała. Tłumy ludu rozmodlonego z pieśnią na ustach, z powagą nastroju religijnego przy powiewających sztanda- rach, chorągwiach i niesionych feretronach kroczyły, by uczcić św. Michała i spełnić warunek nawiedzenia Kościoła w celu dostąpienia odpustu. Po skończonym nabożeństwie, proboszcz parafii turośniańskiej ks. Józef Wołejko, żegnając odchodzącą procesję, wyjaśnił cel procesji jubileuszo- wej. Ks. Niewiarowski dziękując ks. Wołejce i parafianom turośniańskim 159 za serdeczne przyjęcie zachęcał wiernych do zapisywania się jak najliczniej do bractwa trzeźwości w tym Roku Jubileuszowym, wskazując na straszne i zgubne skutki pijaństwa wśród ludu”119. Mieszkańcy czynnie włączali się w działalność różnych bractw i sto- warzyszeń religijnych. W parafii w Juchnowcu Kościelnym działały: Bractwo Różańcowe, Trzeci Zakon św. Franciszka z Asyżu, Krucjata Eucharystyczna, Bractwo Trzeźwości (założone w 1937 r.), Apostolstwo Modlitwy (od 1930 r.), Stowarzyszenie Młodzieży Polskiej (do którego w 1923 r. włączo- no istniejące koło młodzieży). Od 1931 r. SMP weszło w struktury powo- łanej Akcji Katolickiej i powstały wówczas: Katolicki Związek Młodzieży Męskiej, Katolicki Związek Młodzieży Żeńskiej, Katolicki Związek Kobiet i Katolicki Związek Mężów120. W Turośni Kościelnej działały natomiast prężnie: Bractwo Trzeźwości (aż 1882 członków w latach trzydziestych), Trzeci Zakon św. Franciszka z Asyżu, Krucjata Eucharystyczna Dzieci,

118 A. Szot, Parafia Turośń Kościelna…, s. 347, 353. 119 „Nasz Przyjaciel”, 3 listopada 1929, nr 44, s. 9. 120 S. Niewiński, Juchnowiec. Dzieje parafii…, s. 218–224. Stowarzyszenie Młodzieży Polskiej wraz z pozostałymi stowarzyszeniami Akcji Katolickiej121. O ile udział w uroczystościach religijnych, jak również działalność w bractwach można w miarę możliwości odtworzyć na podstawie do- stępnych źródeł, to gorzej wygląda sprawa z nakreśleniem stopnia rzeczy- wistej religijności wiernych. Czasami takich informacji dostarczały łamy czasopism religijnych, w których pojawiały się prośby i podziękowania za łaski. W 1931 r. w „Głosie Karmelu” pojawiła się taka dziękczynna adno- tacja: „Piotr Bodzenta, Juchnowiec: za różne łaski odebrane tak w czasie służby w Policji Państwowej, jak i za opiekę w innych sprawach po zwol- nieniu z szeregów P[olicji] P[aństwowej] – za co wszystko dziękuje rów- nież Najsł[odszemu] Sercu J[ezusa], Matce Najśw[iętszej], św. Józefowi, św. Antoniemu, W[ielebnemu] O[jcu] Rafałowi (Kalinowskiemu) i W[ielebnej] M[atce] Teresie (Marchockiej) z prośbą o dalszą opiekę”122.

Podsumowanie

160 Rozwój społeczno-gospodarczy gminy Juchnowiec w okresie mię- dzywojennym był wypadkową wielu czynników. Rolniczy charakter gmi- ny, niewielka liczba drobnych przedsiębiorstw i punktów usługowych sprawiały, że większość mieszkańców utrzymywała się głównie z pracy w gospodarstwach rolnych. Podstawową przeszkodą w dynamicznym rozwoju były szczupłe finanse gminy, które nie pozwalały na inwestowa- nie w rozwój lokalnej infrastruktury drogowej poza bieżącymi drobnymi naprawami nawierzchni. Pod koniec lat trzydziestych XX w. na plan pierwszy coraz bardziej wysuwała się Turośń Kościelna, wyraźnie pretendująca do miana znaczącej miejscowości, a być może i przyszłej siedziby nowej gminy. Dzięki olbrzy- miemu zaangażowaniu tamtejszego proboszcza ks. Wołejki oraz miesz- kańców w latach 1931–1938 powstało szereg inwestycji, których wymiar przyćmił nieco wolniej rozwijający się Juchnowiec. To przecież w Turośni powstały w tym czasie mleczarnia, spółdzielnia handlowa, przychodnia

121 A. Szot, Parafia Turośń Kościelna…, s. 336, 338–340, 349. 122 „Głos Karmelu” 1931, nr 8, s. 318. lekarska, prężnie działający katolicki dom ludowy, poczta, posterunek Policji Państwowej. Dostępne źródła z tego okresu milczą niestety w kwestii przeniesie- nia siedziby gminy z Juchnowca do Turośni bądź utworzenia tutaj własnej jednostki administracyjnej, o czym tak marzył zresztą ks. Wołejko. Sądzić jednak możemy, że te marzenia, jak i jego dążenia nie były głosem od- osobnionym. Pomysł utworzenia nowej gminy, biorąc pod uwagę liczbę ludności we wsi oraz inwestycje, był jak najbardziej osiągalny i miał szanse powodzenia przy ewentualnych staraniach u wyższych czynników admi- nistracyjnych. Jeśli nawet nierealne było wydzielenie nowej gminy z obsza- ru gminy Juchnowiec, to możliwe było przeniesienie jej siedziby ze słabiej rozwijającego się Juchnowca do Turośni Kościelnej. *

Dziękuję panu prof. Adamowi Czesławowi Dobrońskiemu za udzie- lone konsultacje i cenne wskazówki w trakcie pisania tego artykułu.

161

Marek Borchert

Inspektorat V Białostocki Armii Krajowej w latach 1941-1944 w świetle dokumentów opracowanych przez Władysława Żarskiego-Zajdlera *1

Wstęp

Klęska Wojska Polskiego, poniesiona we wrześniu 1939 roku, nie zakończyła walki z wrogiem. Członkowie rządu polskiego wraz z częścią działaczy politycznych i żołnierzy udali się na emigrację, zaś ci, którzy po- zostali w kraju, przygotowywali się do dalszej walki i stawiali opór oku- pantom. W województwie białostockim, zajętym przez Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich, pierwsze organizacje konspiracyj- ne powstały na przełomie października i listopada 1939 roku, jednak po 163 kilku miesiącach zostały rozbite2. Wynikało to zapewne z licznych depor- tacji, jakimi objęto najbardziej aktywnych i patriotycznie nastawionych oraz ważnych dla lokalnej społeczność obywateli Rzeczpospolitej Polskiej, przez co uznanych przez radzieckiego okupanta za ogromny problem w sowietyzacji Białostocczyzny. Dla intensywnie prowadzonych działań zmierzających do rozbicia organizacji niepodległościowych nie bez zna- czenia mogło być też dobre rozpoznanie terenu przez wywiad sowiecki oraz współpraca części obywateli polskich z nową władzą radziecką. W 1941 r., niedługo przed agresją armii niemieckiej na ZSRR, za- konspirowani działacze niepodległościowi odtwarzali swoje organiza- cje. Na kolejnych spotkaniach podejmowano stosowne decyzje łączenia się z innymi organizacjami ogólnopolskimi.3 Wraz z powstaniem Armii Krajowej w lutym 1942 r. dawny Okręg Białystok ZWZ został przekształ-

* Artykuł, na życzenie autora, nie został poddany redakcji i korekcie językowej. 1 Biogram Władysława Zajdlera jest dostępny na stronie internetowej Muzeum Powstania Warszawskiego. 2 W. Żarski-Zajdler, Ruch oporu w latach 1939-1944 na Białostocczyźnie. Referat materiałowy, cz. 4, Warszawa 1966, s. 9, 64-65. 3 Tamże, s. 64-65. cony w Okręg Białystok Armii Krajowej o kryptonimach: „Bekas”, „Pełnia” lub też „Sarna”4, dzielący się na kilka inspektoratów5. Do jednego z nich za- liczamy interesujący nas Inspektorat Białostocki Armii Krajowej. Podlegały mu trzy obwody podzielone na rejony6, w skład których wchodziły pla- cówki7. Jedna z nich obejmowała swym zasięgiem Juchnowiec i okolicę. Komendanci oraz żołnierze AK z rejonu i placówki Juchnowiec podlegali inspektorowi białostockiemu8, dlatego też, chcąc lepiej poznać historię Juchnowca i okolic, należy zapoznać się z zadaniami i działalnością wspo- mnianego inspektoratu. Przy omawianiu jego znaczenia skupię się wyłącz- nie na tych zagadnieniach, w które bezpośrednio był zaangażowany in- spektor białostocki. Ze względu na zawiłość omawianej tematyki niniejsza publikacja nie uwzględnia działań komendantów obwodów podległych inspektorowi. Materiały zebrane w latach 60. XX wieku przez Władysława Żarskiego-Zajdlera na zlecenie Wojskowego Instytutu Historycznego i opublikowane pod tytułem „Ruch oporu w latach 1939-1944 na Białostocczyźnie. Referat materiałowy”9 stanowią doskonałe źródło opisu- 164 jące strukturę i zadania wspomnianego wyżej inspektoratu. Opracowanie obejmuje jedynie lata okupacji niemieckiej, pomijając w zasadzie – ze względu na zleceniodawcę oraz okres historyczny, w jakim powstało, czyli okres Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej – okupację sowiecką z lat 1939- 1941. Autor i osoby, od których pozyskał on informacje, używają sfor- mułowań charakterystycznych dla ówczesnych władz komunistycznych. Pomimo tych niedoskonałości można w nim znaleźć wiele interesujących faktów.

Struktura organizacyjna i znaczenie Inspektoratu Białostockiego Armii Krajowej

Inspektorat Białostocki Armii Krajowej powstał na początku 1942

4 K. Krajewski, T. Łabuszewski, Białostocki Okręg AK-AKO, Białystok 1997, s. 17. 5 W. Żarski-Zajdler, dz. cyt., s. 294. 6 Obwody pokrywały się terytorialnie z przedwojennymi powiatami. 7 Placówki pokrywały się z granicami przedwojennych gmin. 8 W. Żarski-Zajdler, dz. cyt., s. 64, 68. 9 Według części historyków właściwym autorem był sam Władysław Liniarski „Mścisław”. Patrz A. Dobroński, Białystok. Historia miasta, Białystok 1998, s. 168, przyp. 29. roku i już wówczas określano go jako Inspektorat V lub po prostu „V”. Jego nazwa nie zmieniła się do końca wojny.10 Inspektorat zajmował ważne miejsce w Okręgu Białystok Armii Krajowej, ponieważ na jego terenie znajdowały się ważne drogi i szlaki ko- lejowe z zachodu na wschód oraz z północy na południe, a także ważne instytucje i organy władzy wojewódzkiej Polskiego Państwa Podziemnego w Białymstoku – stolicy przedwojennego województwa białostockiego. Znaczenie miasta było ogromne już w początkowym okresie oku- pacji niemieckiej, o czym świadczy fakt, że kształtowały się tu struktury organizacyjne: -- Sztabu Obszaru Północno-Wschodniego AK z siecią łączności na Brześć, Nowogródek i Wilno, -- Sztabu Okręgu AK Białystok, -- Sztabu Obwodu AK Białystok-miasto, -- Sztabu Obwodu AK Białystok-powiat, -- Komendy Okręgu organizacji „Związek Odwetu” z zadaniem prowadzenia dywersji na terenie Prus, 165 -- Sieci łączności „Wachlarz” z zadaniami dywersyjnymi prowadzo- nymi na tyłach armii niemieckiej posuwającej się na wschód.11 W skład interesującego nas Inspektoratu V wchodził Obwód Sokółka, Obwód Białystok-miasto i Obwód Białystok-powiat. Każdy z nich miał przypisane numery i kryptonimy. Pomimo iż pod koniec 1943 roku wprowadzono nowe kryptonimy, to jeszcze w 1944 roku z przyzwyczajenia posługiwano się starymi.12 Na czele każdego Inspektoratu Okręgu Białystok stał inspektor Numer i kryptonim Numer i kryptonim Obwód w latach 1941-1943 pod koniec 1943 r. Białystok-miasto Nr 10 „Pogoń” Nr 9 „Bóbr” Białystok-powiat Nr 4 „Sokół” Nr 11 „Lis” Sokółka Nr 7 „Orzeł” Nr 10 „Żbik”

10 W. Żarski-Zajdler, dz. cyt., s. 9; Patrz K. Krajewski, T. Łabuszewski, dz. cyt., s. 502-640. 11 W. Żarski-Zajdler, dz. cyt., s. 7. 12 Tamże, s. 9-10. mianowany przez komendanta tegoż okręgu. Inspektor bezpośrednio mu podlegał i przed nim odpowiadał za pracę konspiracyjną w podległych ob- wodach. W początkowym okresie istnienia inspektoratu otrzymał on do dyspozycji adiutanta i podoficera łączności, których mógł sobie swobod- nie wybrać spośród żołnierzy podległych mu obwodów.13 Inaczej przed- stawiała się sprawa z zastępcą inspektora , dowódcą Kedywu i oficerem łączności – ich osobiście mianował komendant okręgu14. Organizatorem i pierwszym inspektorem Inspektoratu V był ma- jor Franciszek Szabunia posługujący się pseudonimami „Andrzej” oraz „Zemsta”. Latem 1943 roku został przeniesiony na stanowisko inspektora do Suwałk.15 Od sierpnia 1943 roku do sierpnia 1944 roku funkcję tę pełnił Władysław Kaufman ps. „Bogusław” – kapitan służby stałej, mianowany następnie na stopień majora16. Jego zastępcą był major Marian Walter ps. „Zadora”. Skład osobowy sztabu inspektoratu przedstawiał się nastę- pująco: -- Adiutant – porucznik Marian Wolniewicz ps. „Karol”, -- Oficer łączności – porucznik Anatoliusz Roszczyński ps. „Młody”, 166 -- Szef Biura Informacji i Propagandy – porucznik Adam Filonik ps. Leszczyna”, -- Dowódca Kedywu – porucznik saperów Jan Wyrzykowski ps. „Murat”, -- Oficer bezpieczeństwa – podporucznik Stanisław Racewicz ps. „Walerian”, -- Kurier – sierżant Wacław Paradowicz ps. „Wać”.17 25 marca 1944 roku – w związku z licznymi aresztowaniami żoł- nierzy AK – komendant Okręgu Białystok wydał rozkaz powywoływania

13 Tamże, s. 294-295. 14 Tamże, s. 289. 15 Tamże, s. 9. 16 Tamże, s. 9, 79. 17 Tamże, s. 9. zastępców komendantów, aby ci przejęli obowiązki swoich przełożonych w razie ich aresztowania.18

Zadania Inspektoratu V Okręgu Białystok

Po przybyciu z Warszawy do Białegostoku major Władysław Kaufman został powołany na stanowisko zastępcy komendanta Obwodu Białystok-miasto, a po zapoznaniu się z terenem działania został inspekto- rem białostockim. Już jako zastępca otrzymał zadanie opracowania planu zdobycia Białegostoku, a następnie objęcia dowództwa podczas jego re- alizacji. Plan polegał na jednoczesnym ataku ośmiu grup uderzeniowych na Białystok i zaatakowaniu garnizonu niemieckiego przez oddziały znaj- dujące się w mieście. Koncentryczne natarcie oddziałów AK miało na- stąpić z kierunku ośmiu wlotowych ulic miasta: Lipowej, Dąbrowskiego /Antoniuk/, Sienkiewicza, Słonimskiej, Warszawskiej, Mickiewicza, Mazowieckiej i Sosnowej. Siły niemieckie w Białymstoku szacowano na 2-3 tysiące żołnierzy i 3-4 tysiące uzbrojonej ludności niemieckiej. Grupy 167 uderzeniowe, liczące około 3 tysięcy ludzi, miały zaatakować żołnierzy garnizonu niemieckiego. Część żołnierzy AK, przebrana w mundury nie- mieckie, miała podstępnie sprowadzić ludność niemiecką z mieszkań do piwnic, aby uczynić ich zakładnikami. W planie określono, że podczas walk żołnierze AK w stosunku do ludności niemieckiej będą postępować tak, jak Niemcy wobec ludności polskiej. Opanowanie miasta miało nastą- pić w nocy, ponieważ wiedziano, że wróg boi się walki o zmroku.19 Głównymi zadaniami Inspektoratu V była koordynacja pracy pod- ziemnej pomiędzy obwodami i przekazywanie inspektorom i podległym komendantom obwodów rozkazów wydawanych przez komendanta Okręgu Białystok. Miały one różny charakter – od zwracania uwagi na przekazywanie meldunków w lepszych kopertach, ponieważ dotychczas używane rwały się przed dotarciem na miejsce przeznaczenia, poprzez nakazy produkcji butelek zapalających i zakupu materiałów potrzebnych do ich wytwarzania, do typowo bojowych, jak organizowanie napadów na miejsca, gdzie nieprzyjaciel przechowywał broń.20 Koordynacja pracy 18 Tamże, s. 297. 19 Tamże, s. 13. 20 Tamże, s. 295, 297-298. inspektora z podległymi mu komendantami w codziennej praktyce po- legała na inspekcjach terenu, jak również na zbieraniu informacji dostar- czonych przez poszczególne obwody i uzgadnianiu na ich podstawie akcji dywersyjnych oraz sabotażowych. Podczas inspekcji sprawdzano i kontro- lowano: -- „stan organizacyjny komp. [kompanii], plutonu i drużyn – ich stany: osobowe, broni, amunicji, sprzętu i wyposażenia. -- wyszkolenie kadry i żołnierzy: d-ców [dowódców] ognisk i obiek- tów d-ców komp. i plutonów d-ców drużyn oraz żołnierzy, -- plany działań: szczegóły wykonawcze planów opracowanych wspólnie z d-cami zgrupowań względnie całość planów pozosta- łych d-ców. Opracowuje własny plan działania. O ile jest wyzna- czony przez K-dta [Komendanta] Okręgu na d-cę zgrupowania i kontroluje przygotowanie przez swych podwładnych dowód- ców, -- zrozumienie i przygotowanie do osiągnięcia gotowości bojowej w poszczególnych czasookresach pogotowia, 168 -- łączność konspiracyjną, -- wszystkie inne zadania, obowiązki i prace – wchodzące w zakres całości pracy wojska”21. Ponadto – zgodnie z treścią opracowania – inspektor: -- „sprawdza i stwierdza podpisem wszystkie raporty k-dtów obw. [komendantów obwodów], tak miesięczne jak i kwartalne. -- przedstawia miesięczne sprawozdania – jak wzór nr 4 załącz. do rozkazu okr. Nr. III/43. -- odpowiada za terminy przeprowadzenia każdej pracy w terenie oraz za terminy raportów obowiązujących K-dtów obwodów”22, -- egzaminuje podwładnych ze znajomości instrukcji23, -- zatwierdza wyroki śmierci na bandytach, szpiclach i kolaboran- tach24.

21 Tamże, s. 295-296. 22 Tamże, s. 296. 23 Tamże, s. 286. 24 Tamże, s. 307-308, 322, 358. W Inspektoracie V duży nacisk położono na organizowanie kon- spiracyjnych szkół podchorążych, podoficerskich, kursów kierowców, sa- perskich, sanitarnych i innych25. Wspierano tajne nauczanie, dając dotacje finansowe na materiały pomocnicze, piśmiennicze itp.26 Inspektor współ- pracował również z Okręgową Delegaturą Rządu Białystok, w ramach któ- rej organizowano ruch oporu na wszystkich szczeblach życia społecznego i gospodarczego oraz pomoc dla białostockiego getta. Jednym z licznych zadań inspektoratu było odtworzenie przedwojennego 42 pułku piecho- ty przez Obwód Białystok-powiat, 10 pułku ułanów spieszonych – przez Obwód Białystok-miasto oraz 1 pułku ułanów spieszonych – przez Obwód Sokółka.27 W kwietniu 1944 roku do dodatkowych obowiązków inspektora białostockiego zaliczono rozpoznanie miejsc, gdzie aktualnie znajdują się radiostacje niemieckie i ilu żołnierzy AK ma przeszkolenie radiotele- graficzne (potrafią nadawać i odbierać w tempie ponad 50 znaków na minutę). Ponadto do jego obowiązków należało prowadzenie dokładnej ewidencji stanu osobowego i jakościowego podległych mu żołnierzy, ponieważ komendant pułkownik Władysław Liniarski co pewien czas 169 domagał się raportów, które tego dotyczyły. Od chwili, gdy nastąpiła tzw. wpadka siatek konspiracyjnych i Niemcy rozpoczęli masowe aresz- towania żołnierzy AK, komendant okręgu domagał się od swojego pod- władnego dokładnej listy aresztowanych i zamordowanych żołnierzy AK, ponieważ raporty miesięczne, sprawozdania oraz meldunki specjalne za- wierały pewne braki, zapewne w pseudonimach, nazwiskach, stopniach wojskowych lub funkcjach. W tym samym pisemnym rozkazie oczekiwał również dokładnej listy lotników, artylerzystów przeciwlotniczych z po- daniem ich specjalności na podstawie ostatniego przydziału sprzed wojny, np. mechanik, obserwator. 28 W 1944 roku przewidywano, że wraz z przesuwającym się frontem wschodnim w stronę granic II Rzeczpospolitej na teren Okręgu Białystok Armii Krajowej wkroczą Sowieci. Zaczęto więc przygotowywać się do re- alizacji planu „Burza”. Na podstawie wytycznych sztabu okręgu przygoto- wano plany opanowania najważniejszych obiektów na terenie inspektora-

25 Tamże, s. 282-285, 295, 323. 26 Tamże, s. 7. 27 Tamże, s. 8. 28 Tamże, s. 297-298. tu i uruchomienia szerokiej akcji dywersyjnej na tyłach armii niemieckiej w czasie natarcia armii sowieckiej.29 W połowie lipca 1944 roku, przed wkroczeniem Armii Czerwonej30 na teren Inspektoratu V, u komendanta Okręgu Białystok pułkownika Władysława Liniarskiego odbyła się odprawa, w której między innymi uczestniczył inspektor major Władysław Kaufman. Omówiono na niej wszystkie sprawy inspektoratu białostockiego, ze szczególnym uwzględ- nieniem planów dotyczących akcji „Burza”. Po zakończeniu spotkania ma- jor powrócił do Białegostoku i od razu zorganizował odprawę z komen- dantem Obwodu Białystok-powiat – kapitanem Aleksandrem Rybnikiem ps. „Dziki” i komendantem Obwodu Sokółka – kapitanem Franciszkiem Potyrałą ps. „Oracz”. Szczegółowo omówiono wówczas plan akcji „Burza”. Strona polska wiedziała, że żołnierz niemiecki nie umie walczyć w nocy, planowała więc wykorzystać jego słabość przez prowadzenie akcji dywer- syjnych o zmierzchu. Postanowiono powołać małe oddziały dywersyjne. Okazało się jednak, że tego rodzaju grupy – podporządkowane inspek- torowi białostockiemu z obwodu „Dzikiego” i „Oracza”, składające się 170 z 10-15 żołnierzy – już istniały. W związku z tym podjęto decyzję, iż od tego momentu oddziały mają liczyć od dwóch do czterech żołnierzy i działać niezależnie od oddziałów partyzanckich znajdujących się w lesie.31 Do zadań wspomnianych grup dywersyjnych należało: -- kopanie rowów w poprzek szos na zakrętach; -- przeciąganie stalowej liny w poprzek szos, na nasypach i na za- krętach; -- przecinanie kabli telefonicznych; -- likwidowanie każdego gońca; -- niszczenie sprzętu wroga oraz bezwzględne niszczenie niemiec- kich samochodów osobowych, ponieważ mogli w nich przeby-

29 Tamże, s. 8. 30 Tamże, s. 17. Władysław Żarski-Zajdler w opracowaniu używa określenia Armia Radziecka, pomimo iż obowiązywała wówczas nazwa Armia Czerwona, którą dopiero w lutym 1946 r. oficjalnie przemianowano na Armię Radziecką. 31 Tamże, s. 15. wać ważni dowódcy niemieccy; -- niszczenie znaków drogowych lub ich przestawianie.32

Realizacja zadań Inspektoratu Białostockiego Armii Krajowej

Wszelka działalność żołnierzy AK w Obwodzie Sokółka, Obwodzie Białystok-miasto i Obwodzie Białystok-powiat była koordynowana przez sztab Inspektoratu V. W niniejszym artykule omówiono jedynie nie- które działania, w których – zgodnie z informacjami zebranymi przez Władysława Żarskiego-Zajdlera – uczestniczył inspektor białostocki. W marcu 1944 roku w białostockim więzieniu znajdowało się wie- lu żołnierzy AK z terenu miasta, ponieważ Gestapo rozszyfrowało ich kontakty33. W związku z tym, że władze niemieckie prawie codziennie dokonywały rozstrzeliwań, postanowiono uwolnić jak największą grupę działaczy Polskiego Państwa Podziemnego. W akcję byli zaangażowani: inspektor białostocki, szef wywiadu Obwodu Białystok-miasto, zastępca komendanta Obwodu Białystok-miasto, kwatermistrz Obwodu Białystok- powiat, szef saperów okręgu i szef dywersji.34 Kapitan Józef Świrniak35 171 ps. „Zew”, szef wywiadu Obwodu Białystok-miasto, przedstawił zebra- nym plan uwolnienia więźniów. Przygotowania do akcji trwały już wcześ- niej, gdyż inspektor białostocki musiał uzyskać pozwolenie komendanta Okręgu Białystok.36 Kiedy zostało ono udzielone, zebrano fundusze po- trzebne na wykupienie jak największej liczby uwięzionych. Dzięki pomocy żołnierza AK o pseudonimie „Dwójka”, zatrudnionego w obozie przej- ściowym dla młodzieży wysyłanej na roboty do Niemiec znajdującym się przy Szosie Żółtkowskiej, udało się nawiązać kontakt z dwoma oficerami Gestapo pracującymi we wspomnianym obozie. Dynamika działań była duża. Inspektor major Kaufman zobowiązał szefa wywiadu Obwodu Białystok-miasto do przybycia na trzy dni przed rozpoczęciem negocjacji

32 Tamże, s. 15-16. 33 Tamże, s. 297. 34 Tamże, s. 51. 35 W opracowaniu Władysława Żarskiego-Zajdlera są podane dwie inne formy tego nazwiska – Swirniak i Swierniak. Patrz W. Żarski-Zajdler, dz. cyt., s. 14, 51. Zdzisław Gwozdek, podobnie jak inni historycy, podaje poprawną formę nazwi- ska: Świrniak. Patrz Z. Gwozdek, Białostocki Okręg ZWZ-AK (X 1939 – I 1945), t. 1, Białystok 1993, s. 118. 36 W. Żarski-Zajdler, dz. cyt., s. 298. z gestapowcami. Jednak okazało się, że rozmowy są już prowadzone przez wywiad i Kedyw, więc inspektorowi nie pozostało nic innego, jak udziele- nie zgody na sfinalizowanie akcji. 27 kwietnia 1944 roku kapitan Świrniak i pośrednik noszący pseudonim „Dwójka” spotkali się w kancelarii obozu przejściowego przy Szosie Żółtkowskiej z dwoma oficerami Gestapo, któ- rzy otrzymali okup i mieli wypuścić aresztowanych.37 W związku z tym, że była już godzina policyjna, Niemcy postanowili odprowadzić swoich rozmówców do domów. Obstawa polskich negocjatorów miała czuwać tylko do godziny 20.00, więc kapitan Świrniak i jego towarzysz wyszli z gestapowcami bez ochrony żołnierzy AK. Z polecenia niemieckich ofi- cerów polscy negocjatorzy zostali aresztowani przy kościele św. Rocha na ulicy Lipowej. Kolejnego dnia po nieudanej próbie wykupu do majora Władysława Kaufmana dotarła wiadomość o niepowodzeniu akcji. Dwa dni później informacja została potwierdzona, gdy przekazano meldunek o przewiezieniu pewnych zwłok w nocy 27 kwietnia 1944 roku na nie- miecki komisariat znajdujący się przy ulicy Warszawskiej nr 50. Ich rysopis odpowiadał Świrniakowi.38 W związku z tym, że żołnierz AK ps. „Dwójka” w niejasnych okolicznościach zdołał się uwolnić z więzienia, pojawiło się 172 podejrzenie, iż dopuścił się zdrady. Udana akcja Gestapo doprowadziła do śmierci szefa wywiadu Obwodu Białystok-miasto, aresztowania i zesła- nia do obozu koncentracyjnego w Stutthoffie jego brata – Jana Świrniaka o pseudonimie „Wiera”. Ponadto przeprowadzono rewizję w mieszkaniu- -kwaterze denata, w wyniku której aresztowano dwie kobiety o pseudoni- mach „Ciotka” i „Hanka”, noszące wspólne nazwisko Kuczyńska.39 Pomimo terroru część Polaków stawiała zorganizowany opór wobec władz niemieckich. Struktury Polskiego Państwa Podziemnego rozrastały się, a praca konspiracyjna przynosiła coraz więcej oczekiwanych rezulta- tów. Jednym z jej efektów było stworzenie na terenie Inspektoratu V od- działów Szarych Szeregów, kierowanych przez przedwojennych działaczy ruchu harcerskiego. Według dokumentów zebranych przez Władysława Żarskiego-Zajdlera jedyna grupa młodzieżowa Szarych Szeregów Okręgu AK Białystok znajdowała się w Białymstoku. Działalność konspiracyjnego

37 Tamże, s. 52. 38 Tamże, s. 53. 39 Tamże, s. 14, 51-53. harcerstwa była skoncentrowana na szkoleniach, utrzymywaniu łączności, uczestnictwie w tzw. „małym sabotażu” itp. Poza wspieraniem tajnego nauczania na poziomie gimnazjalnym i licealnym Inspektorat Białostocki Armii Krajowej przygotowywał rów- nież kadry wojskowe przez organizowanie konspiracyjnych szkół podcho- rążych, kursów kierowców, saperskich, sanitarnych i innych40. Od listopada 1942 roku do końca 1943 roku zorganizowano trzy kursy w szkole podcho- rążych, ponieważ brakowało kadr dowódczych niższych szczebli. Szkołę ukończyło 120 podchorążych, którzy otrzymali stopnie starszych strzel- ców i kaprali podchorążych. Program szkolenia dostarczyła Komenda Okręgu Białystok. Składał się z części teoretycznej i ćwiczeń w terenie przeprowadzanych na cmentarzu św. Rocha oraz w lesie koło Jurowiec.41 W sytuacji, gdy front przybliżał się do wschodnich granic II Rzeczpospolitej, struktury organizacyjne Polskiego Państwa Podziemnego, w tym sztab Inspektoratu V, przystąpiły do działań w ra- mach akcji „Burza”. Przygotowano plany opanowania najważniejszych obiektów na terenie inspektoratu i przeprowadzenia szerokiej akcji dy- wersyjnej. Wszelkie działania oddziałów AK miały być zsynchronizowane 173 tak, aby odbywały się w czasie natarcia Armii Czerwonej. Zgodnie z wytycznymi komendanta Okręgu Białystok określo- no również zakres współpracy z sowieckim oddziałem dalekiego roz- poznania pod dowództwem oficera przedstawiającego się jako kapitan Wojciechowski. Radziecka grupa dywersyjna – licząca około 80 żołnierzy – wylądowała na terenie Puszczy Knyszyńskiej jeszcze przed natarciem ar- mii sowieckiej na Białystok, o czym poinformowano komendanta Okręgu Białystok pułkownika Władysława Liniarskiego. Ten udzielił inspektorowi majorowi Kaufmanowi pisemnego upoważnienia na prowadzenie roz- mów w jego imieniu, naturalnie w określonym zakresie i z zastrzeżeniem, że będzie informowany o przebiegu spotkań. Na rozmowy z radzieckim dowódcą kapitanem Wojciechowskim inspektor wysłał swojego zastęp- cę kapitana Mariana Waltera ps. „Zadora”. Współpraca między stroną polską i radziecką miała polegać na przekazywaniu informacji o ruchach wojsk niemieckich i akcjach własnych oddziałów AK. Ustalono, że stronie sowieckiej będą przekazywani uciekinierzy z obozów niemieckich i Żydzi.

40 Tamże, s. 11-12, 295. 41 Tamże, s. 51. Ponadto zobowiązano się pomóc partyzantce radzieckiej w pozyskaniu żywności i leków. Dowódca sowiecki od razu szukał kontaktu z dowódca- mi polskich oddziałów partyzanckich, zdając sobie sprawę, że nie będzie w stanie działać bez ich wsparcia na terytorium kontrolowanym przez pol- skie oddziały partyzanckie i zamieszkiwanym przez ludność polską.42 W pierwszych dniach lipca okazało się, że plan opanowa- nia Białegostoku, opracowany przez inspektora majora Władysława Kaufmana, nie mógł zostać zrealizowany, ponieważ szybka ofensywa Armii Czerwonej spowodowała przyspieszenie działań władz niemieckich, na które nie byli przygotowani dowódcy AK. Niemcy już na początku lip- ca przystąpili do działań polegających na: -- wywiezieniu większości mężczyzn na przymusowe roboty przy budowie fortyfikacji, -- spędzaniu ludność cywilnej na roboty fortyfikacyjne, -- terroryzowaniu, mordowaniu i grabieniu mienia białostoczan przez żołnierzy niemieckich i wspierający ich batalion ukraiński, -- podpalaniu miasta43. 174 20 lipca 1944 roku, przed wkroczeniem Armii Czerwonej do Białegostoku, w kwaterze inspektora białostockiego majora Kaufmana przy ulicy Wiktorii w Białymstoku odbyła się odprawa dowódców oddzia- łów z terenu miasta, na której jeszcze raz omówiono rozkazy komendanta okręgu, dotyczące akcji „Burza”. Zadania bojowe miały być realizowane przez dowódców na odpowiednich szczeblach, a polegały na likwidowa- niu Niemców wszelkimi sposobami.44 Tuż przed opanowaniem Białegostoku przez Sowietów, komendant Okręgu Białystok Armii Krajowej pułkownik Władysław Liniarski przy- dzielił inspektorowi majorowi Władysławowi Kaufmanowi nowe zadanie polegające na przeprowadzeniu rozmów z władzami radzieckimi. Miały

42 Tamże, s. 8, 14-15. Tożsamość Wojciechowskiego budzi wątpliwości ze względu na dwojaki sposób zapisu jego nazwiska – raz autor używa cudzysłowu („Wojciechowski”), co sugerowałoby pseudonim tej osoby, innym razem cudzy- słów pomija i uznaje je za nazwisko. 43 Tamże, s. 105-107. Por. R. Wróblewski, Białystok 1944. Walki o Białystok 24-26 lipca 1944 roku, „Militaria XX wieku” 2006, nr 6, s. 60-77. Autor dowodzi, iż ogromnych zniszczeń w Białymstoku dokonała armia sowiecka. 44 W. Żarski-Zajdler, dz. cyt., s. 16. one dotyczyć dwóch zagadnień – dojścia do porozumienia z przedstawi- cielami strony sowieckiej w kwestii utworzenia 100‑tysięcznego korpusu armii polskiej z mieszkańców ziemi białostockiej (jego powstanie zapewne miało na celu ochronę polskich obywateli przed powołaniem ich do ar- mii radzieckiej i zaakcentowanie, że są to ziemie polskie) oraz przekonania władz radzieckich, że tereny na wschód od linii Curzona45 są częścią pań- stwa polskiego i nie mogą być włączone do ZSRR.46 W dniu 27 lipca 1944 roku do Białegostoku wkroczyły oddziały sowieckie. Rankiem kolejnego dnia wywiad AK zameldował, że do księ- dza Chodyki47 w Białymstoku zgłosił się z oficjalną wizytą pełnomocnik i minister rządu Zachodniej Białorusi48 w stopniu pułkownika NKWD, oświadczając, że Białystok jest stolicą Zachodniej Białorusi. Jeszcze w tym samym dniu inspektor major Władysław Kaufman udał się – wraz z dele- gatem Okręgowej Delegatury Rządu Białystok Józefem Przybyszewskim ps. „Grzymała” – do komendantury wojskowej miasta przy ulicy Mickiewicza 35 na spotkanie z radzieckim komendantem – generałem porucznikiem Piotrem Sobiennikowem49. Ten jednak oświadczył, że nie ma odpowiednich pełnomocnictw do prowadzenia rozmów z polską 175 delegacją, po czym przeprosił ich i wyszedł. Po godzinie wyczekiwania pojawiła się kilkuosobowa delegacja radziecka, w skład której wchodzi- li: generał Sobiennikow, generał NKWD, czterech generałów ze sztabów armii frontowych wraz z kilku wyższymi oficerami sztabowymi i dwóch ministrów rządu Zachodniej Białorusi. Wydaje się, że tak liczna delegacja radziecka miała na celu uzyskanie przewagi psychologicznej nad dwoma polskimi delegatami. Po przedstawieniu się i wygłoszeniu deklaracji politycznej przez

45 Tamże, s. 19; W. Roszkowski, Historia Polski 1914-1994, Warszawa 1995, s. 129, 155-156. 46 W. Żarski-Zajdler, dz. cyt., s. 17, 120. 47 Tamże, s. 17. Autor opracowania podaje zapis „Hodyko”, który jest niepoprawną formą nazwiska Chodyko. Patrz A. Dobroński, dz. cyt., s. 212. 48 Zachodnia Białoruś – nieoficjalna nazwa ziem, które były uważane przez władze radzieckie za ziemie białoruskie, a które w wyniku traktatu ryskiego znalazły się w granicach II RP. Obecnie w polskiej historiografii stosuje się również określenia: ziemie północno-wschodnie II Rzeczypospolitej lub szerzej Kresy Wschodnie. Granice obszaru i jego nazwa nadal budzą wiele emocji i wywołują dyskusje wśród historyków z Polski i Białorusi. 49 W. Żarski-Zajdler, dz. cyt., s. 17; A. Dobroński, dz. cyt., s. 170. Józefa Przybyszewskiego głos zabrał Władysław Kaufman: „Jestem zawo- dowym oficerem, majorem, inspektorem AK Okręgu Białostockiego. Jako zastępca Komendanta Okręgu jestem upoważniony do prowadzenia roz- mów natury wojskowej z władzami wojskowymi Armii Radzieckiej, orga- nizowałem w konspiracji na Białostocczyźnie oddziały wojska polskiego na ziemi odwiecznie polskiej, wśród ludu polskiego, kiedy Rosja bohatersko walczyła o wolność swojej ziemi ojczystej pod Moskwą, Leningradem”50. Rozmowy z NKWD trwały całą noc z trzygodzinną przerwą. Podczas spot- kania Sowieci starali się uzyskać od polskiej delegacji interesujące ich in- formacje. Kilka razy próbowano bezskutecznie sporządzić protokół – raz Polacy, raz Sowieci nie chcieli zgodzić się na podpisanie zawartych tam treści. Ostatecznie inspektor major Kaufman podpisał protokół, w którym poinformował władze radzieckie, że bez rozkazu komendanta Okręgu Białystok nie może zarządzać zbiórki oddziałów, złożyć broni, czy ogłosić demobilizacji.51 W trakcie spotkania inspektor oświadczył, że komendant Okręgu Białystok AK zgłosi się do dowództwa Armii Czerwonej, gdy prze- kroczy ona Narew. Po pewnym czasie polska delegacja została zwolniona. 4 sierpnia 1944 roku inspektor białostocki i delegat Okręgowej Delegatury 176 Rządu Białystok ponownie zostali zaproszeni do komendanta miasta na dalsze rozmowy. Skład delegacji radzieckiej był ten sam.52 Major Kaufman tak oto relacjonuje przebieg spotkania: „Na początku rozmowy oskarżono mnie – starając się mnie zastraszyć, że ja rozstrzelałem wszystkich biało- stockich komunistów i zniszczyłem armię ludową, gwardię ludową i par- tyzanckie oddziały radzieckie. – Aby móc kogoś zabić, to ten musiałby najpierw istnieć i atakować mnie zbrojnie. Ani jedno, ani drugie nie miało miejsca. Z dowódcą spadochro- niarzy radzieckich, kapitanem Wojciechowskim od dwóch miesięcy je- stem w kontakcie i mamy ustne porozumienie w działaniach lokalnych i na szczeblu miejscowego i równorzędnego mu stopniem i funkcją do- wódcy AK. My domagamy się – mówiłem dalej – ziem polskich do linii Curzona, do

50 Cyt. za W. Żarski-Zajdler, dz. cyt., s. 17. 51 Tamże, s. 17-18. 52 Tamże, s. 18-19. tej linii, której Stalin domagał się w 1939 roku przesunięcia granicy polsko- -radzieckiej. A ta linia biegnie na wschód od Grodna, Brześcia i Lwowa. Pozwólcie ogłosić mobilizację – niespodziewanie zaproponowałem sfor- mować korpus wojska polskiego Armii Krajowej, ale o innej nazwie. Nie! – było twarde i natychmiastowe. Na zew AK stanie dwa miliony ludzi do szeregów, pójdziemy z Wami na Berlin. Utopimy naszą wrogość we krwi niemieckiej, a wówczas pozosta- nie przyjaźń. Nie! – brzmiało tak samo zdecydowanie. Na tym rozmowy zostały zakończone. Z winy delegacji radzieckiej nie doszliśmy do żadnego porozumienia. Pożegnaliśmy się, nie ustalając daty następnego spotkania”53. Wkrótce – za pośrednictwem księdza Aleksandra Chodyki – roz- poczęły się rozmowy delegata Okręgowej Delegatury Rządu Białystok Józefa Przybyszewskiego z przedstawicielami PKWN – doktorem Jerzym Sztachelskim i majorem Leonardem Borkowiczem. Z przedstawicielami 177 PKWN łącznie odbyły się trzy spotkania, których treści major Kaufman nie poznał.54 Na początku sierpnia pojawiły się informacje wskazujące na to, że Sowieci zamierzają opuścić Białystok, przekazując w nim władzę przed- stawicielom PKWN. W nowej sytuacji politycznej Józef Przybyszewski i Władysław Kaufman postanowili się naradzić, ale prawdopodobnie nie zdążyli, ponieważ zostali aresztowani. Rozmowy z przedstawicielami władzy radzieckiej zakończyły się oficjalnym zaproszeniem polskiej delegacji do Komendy Miasta Białystok i jej aresztowaniem. Delegatów przewieziono do Starosielc i umieszczono w prowizorycznych aresztach – inspektora białostockiego w wartowni, a delegata Okręgowej Delegatury Rządu Białystok w sąsiednim domu.

53 Cyt. za Tamże, s. 19. 54 Według W. Żarskiego-Zajdlera jednym z delegatów był major Borkowicz, czego potwierdzenie można znaleźć w publikacji Instytutu Pamięci Narodowej: J. Hera- -Asłanowicz, Losy aktorów szczecińskich w latach 1945–1949 na tle rozgrywa- jących się wydarzeń i życia miasta, w: Wokół zjazdu szczecińskiego 1949 r., red. P. Knap, Szczecin 2016, s. 95. Innego zdania jest natomiast Adam Dobroński, który wymienia majora Leona Borkowskiego zamiast Leonarda Borkowicza. Patrz A. Dobroński, dz. cyt., s. 169. Po dwóch dniach wywieziono ich na lotnisko, a stamtąd samolotem do więzienia w Moskwie.55 Internowano również podwładnych majora Kaufmana.56 Na kilka dni przed aresztowaniem i wysłaniem polskiej delegacji do Moskwy, Sowieci podjęli szereg działań, które sugerowały, że uznali Białostocczyznę za terytorium polskie. Należały do nich: -- wywożenie do Wołkowyska lepszych maszyn z fabryk w Białymstoku; -- złożenie przez ministra Zachodniej Białorusi pożegnalnej wi- zyty księdzu Chodyce i opuszczenie Białegostoku (wyjechał do Mińska); -- zastąpienie białoruskiego ministra przez polskiego wojewodę; -- przystąpienie przedstawicieli PKWN, doktora Sztachelskiego i majora Borkowicza, do organizowania władz cywilnych, woj- skowych oraz milicji. 57

178 Zakończenie

Władysław Żarski-Zajdler napisał swoje kilkutomowe dzieło zgod- nie z terminologią obowiązującą w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej oraz w stylu powszechnie wówczas przyjętym. Autor używał sformułowań ty- powych dla propagandy komunistycznej, jak chociażby „oswobodzenie” zamiast „zajęcie” ziem polskich przez Armię Czerwoną. Pisał też: „ofice- rowie w swej masie lojalnie podjęli patriotyczny obowiązek na wezwanie władzy ludowej”58. W innej części opracowania na podstawie cytatów zaczerpniętych z wywiadów udzielonych przez majora Kaufmana dowo- dzi, że ich postawa wynikała z założeń akcji „Burza”, które – na polecenie przedstawicielstwa rządu londyńskiego w okupowanej Polsce – nakazy- wały Polakom włączenie się w walkę z Niemcami u boku Armii Czerwonej, a także wystąpienie Polaków w roli gospodarzy tych ziem i przyjęcie Sowietów jak gości w chwili ich wkroczenia na teren państwa polskiego. Władysław Żarski-Zajdler ów patriotyczny obowiązek podjęty na wezwa-

55 W. Żarski-Zajdler, dz. cyt., s. 20. 56 Tamże, s. 9. 57 Tamże, s. 20. 58 Tamże, s. 17-18. nie władzy ludowej zinterpretował jako wykonanie rozkazu dowództwa AK. Dzięki takim zabiegom autorowi udało się przemycić również te ele- menty, które mogły budzić opór zleceniodawców z Wojskowego Instytutu Historycznego. Opisywał niewygodne dla władz komunistycznych sytua- cje, jak na przykład aresztowanie i wywiezienie obywateli Polski, majora Władysława Kaufmana i Józefa Przybyszewskiego, do więzienia w Moskwie. Pisał także o nieugiętej postawie Kaufmana podczas negocjacji prowa- dzonych z władzami radzieckimi w sprawie zwrotu Kresów Wschodnich dla państwa polskiego. Wspominał również o pomocy udzielanej Żydom przez żołnierzy AK, co było sprzeczne z zarzutami stawianymi pułkowni- kowi Władysławowi Liniarskiemu przez komunistów. Kolejnym bardzo interesującym spostrzeżeniem poczynionym przez Żarskiego-Zajdlera było zwrócenie uwagi na ogromną rolę, jaką w działalności podziemia niepodległościowego odegrała część ducho- wieństwa59. Jak sam określił: „duchowieństwo rzymskokatolickie, które swą patriotyczną postawą i znajomością ludzi w terenie, wiele pomogło do zawiązania pierwszych nici konspiracyjnych”60. Przykłady tego rodzaju postaw można by mnożyć, jednak wystarczy podać kilka nazwisk, aby do- 179 wieść prawdziwości powyższych słów. 27 czerwca 1941 roku – kilka dni po wkroczeniu armii niemieckiej na teren Białostocczyzny – dzięki pośred- nictwu księdza proboszcza Władysława Seracena przedstawiciel Związku Walki Zbrojnej (reprezentującej rząd RP na uchodźstwie) nawiązał kon- takt z grupą spiskowców w celu pozyskania informacji o charakterze wy- wiadowczym. Ksiądz Seracen był również zaangażowany w tajne naucza- nie na poziomie szkoły średniej.61 Część księży na terenie Inspektoratu V pełniła funkcję kapelanów AK. Wśród nich byli: ksiądz Witold Starosiek ps. „Piotr” (referent propagandy Obwodu Sokółka)62, ksiądz Aleksander Wierznowski ps. „Pasterz” (kapelan w sztabie Obwodu Sokółka)63, a tak- że ksiądz Cezary Trzeciak ps. „Cezar” (proboszcz parafii Dojlidy, kapelan 10 pułku ułanów AK64). Po wkroczeniu wojsk sowieckich do Białegostoku w lipcu 1944 roku oficerowie NKWD, władze radzieckie i przedstawiciele PKWN intensywnie poszukiwali kontaktu z przedstawicielami Polskiego

59 Tamże, s. 371-373. 60 Tamże, s. 184. 61 Tamże, s. 66-67. 62 Tamże, s. 165. 63 Tamże, s. 164. 64 Tamże, s. 142. Państwa Podziemnego za pośrednictwem księdza Aleksandra Chodyki. Fakt ów dowodzi, jak ogromne znaczenie w działalności niepodległościo- wej odgrywało duchowieństwo rzymskokatolickie. Władysław Żarski-Zajdler był oficerem Armii Krajowej, dlatego dość swobodnie – w mojej ocenie – poruszał się w zagadnieniach zwią- zanych z działalnością polskiego podziemia niepodległościowego. Jednak swą narrację musiał dostosować do nowych realiów i oczekiwań swojego zleceniodawcy – Wojskowego Instytutu Historycznego. Jak wielokrotnie pokazuje historia, opracowania tego rodzaju były potrzebne władzy ko- munistycznej w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej nie dlatego, że chciała ona zachować w pamięci potomnych dowody chwalebnej działalności Armii Krajowej, która – jak powszechnie wiadomo – była wrogiem syste- mu komunistycznego, lecz zapewne dlatego, że chciała zdobyć kompro- mitujące informacje na temat ludzi działających podczas wojny w kon- spiracji, aby móc je wykorzystać na przykład do blokowania karier tych osób w nowym systemie. Dowodem na to jest pomijanie w opracowaniu nazwisk ludzi (wymieniano je tylko z pseudonimu), którzy stracili życie 180 z rąk komunistów - ich losy nie interesowały już zleceniodawców omawia- nego dzieła. Potwierdzeniem powyższego stwierdzenia może być przy- kład Aleksandra Rybnika określanego wyłącznie pseudonimem „Dziki”, choć członkowie AK doskonale orientowali się, kim był, ponieważ od paź- dziernika 1944 roku sprawował ważną funkcję inspektora Inspektoratu Białostockiego AK65. Powody, jakimi kierowała się grupa rządząca, zlecając pisanie tego rodzaju prac, należy odczytywać jednoznacznie. Jednak wielu osobom – wydaje się, że jedną z nich był również Władysław Żarski-Zajdler – przy- świecał zupełnie inny cel – ocalenie od zapomnienia wspaniałej karty pol- skiej historii, a także swojego osobistego wkładu w bohaterskie zmagania patriotycznej części polskiego narodu. Ci ludzie, nie zwracając uwagi na rzeczywiste intencje nowych władz, dzielili się swą wiedzą, mając nadzieję, że ktoś kiedyś nie pozwoli tej historii odejść w niepamięć. Autor pozostawił po sobie cenne pod względem źródłowym dzie- ło, choć nieco chaotyczne. Jego wartość wydaje się tym większa, że jest

65 J. Kułak, Aleksander Rybnik (1906-1946), w: Konspiracja i opór społeczny w Polsce 1944-1956. Słownik biograficzny, t. 1, red. J. Żaryn, J. T. Żurek, Kraków 2002, s. 398. ono jednym z niewielu opracowań tego rodzaju66. Władze komunistyczne czyniły wszystko, aby opublikowane wspomnienia żołnierzy AK nie trafia- ły w niepowołane ręce, dlatego wydawały je w formie powielanego ma- szynopisu w niewielu egzemplarzach. Dotarcie do nich jest obecnie tak samo trudne jak wówczas. Podjęcie tego wyzwania cieszy mnie tym bar- dziej, iż wiedzę pozyskaną z materiałów opracowanych przez Władysława Żarskiego-Zajdlera mogę przedstawić szerszej grupie czytelników na ła- mach niniejszego artykułu.

181

66 Podobny charakter ma dzieło Władysława Brulińskiego pt. Relacja z działal- ności Armii Krajowej w Okręgu Białystok w latach 1939-1945 opublikowane w Warszawie w 1963 r.

Alan Jakman

Biblioteki i repozytoria cyfrowe jako źródła do badań genealogicznych i historycznych

Geneza, definicja, historia bibliotek cyfrowych w Polsce

Definicja terminu „biblioteka cyfrowa” lub „cyfrowe repozyto- rium” nie jest jednoznaczna. Aleksander Radwański z Uniwersytetu Wrocławskiego określa bibliotekę cyfrową jako „cyfrowe zasoby, cyfrowe opracowanie i cyfrowe udostępnianie”1. Z kolei Michael E. Lesk w 1997 r. uznał bibliotekę cyfrową za zbiór informacji – po pierwsze cyfrowej, a po drugie uporządkowanej2. Znacznie szersze rozważania nad kwestią zde- finiowania terminu „biblioteka cyfrowa” poczyniła Christine Borgman. W jej ocenie biblioteki cyfrowe są tworzone, a zbiory gromadzone i klasy- 183 fikowane przez i dla użytkowników. Co więcej, są miejscem integrującym instytucje informacyjne poprzez gromadzenie, klasyfikowanie, ochronę i udostępnianie wiedzy społeczeństwu3. Historia bibliotek cyfrowych w Polsce jest znacznie młodsza niż chociażby w Stanach Zjednoczonych albo w krajach Europy Zachodniej. Pierwsze zagraniczne quasi-repozytoria cyfrowe tworzone były przez śro- dowiska akademickie oraz przez profesjonalistów. Ich głównym celem było udostępnianie informacji wśród wąskiej grupy skonkretyzowanych odbiorców. Obecnie termin „biblioteka cyfrowa” jest znacznie szerszy, choć żadna definicja nie wskazuje, czy twórcądigital library ma być insty-

1 A. Radwański, Biblioteka wirtualna – problemy definicyjne, „Biuletyn EBIB” 1998, nr 8, http://www.oss.wroc.pl/biuletyn/ebib08/radwan.html [dostęp: 23.05.2017]. 2 Qualitative and Quantitative Methods in Libraries: Theory and Applications: Proceedings of the International Conference on QQML2009, Chania, Crete, Greece, 26–29 May 2009, red. A. Katsirikou, Ch.H. Skiadas, Singapore–Hackensack 2010, s. 276. 3 Ch. Borgman, The invisible library, w: The Whole Digital Library Handbook, red. D. Kresh, Chicago 2007, s. 4. tucja, czy może być nim osoba prywatna. Trudno także znaleźć informacje na temat tego, jakie materiały musi gromadzić portal, by być uznany za bibliotekę. Przykładem do rozważania mogą być serwisy udostępniające dokumenty archiwalne, w większości akta metrykalne, np. szukajwarchi- wach.pl. Według wcześniej przytoczonych definicji Radwańskiego, Leska i Borgman serwisy te można określić mianem repozytoriów cyfrowych. Biblioteki cyfrowe w Polsce rozwijają się od 2001 r. Podobnie jak w krajach Europy Zachodniej, ich tworzenie zapoczątkowały środowiska akademickie. Potrzeba udostępniania materiałów (najczęściej nieobjętych majątkowym prawem autorskim) studentom przyczyniła się do digitaliza- cji uczelnianych zasobów, które w wersji cyfrowej udostępniano z serwera biblioteki4. Obecnie najwięcej bibliotek prowadzonych jest przez ośrodki naukowe i akademickie. Można jednak zauważyć znaczący wzrost rozwo- ju tego typu repozytoriów z inicjatywy organizacji pozarządowych, grup hobbystów czy też mniej lub bardziej zrzeszonych środowisk. Różnego rodzaju akcje i szkolenia, m.in. dla twórców tego typu stron, organizuje np. Ośrodek KARTA5. 184 Największe i najbardziej znane biblioteki cyfrowe – najczęściej tworzone przy bibliotekach lub uczelniach wyższych – zrzeszone są w Federacji Bibliotek Cyfrowych (FBC), będącej „siecią rozproszonych bi- bliotek i repozytoriów cyfrowych”. „Zadaniem Federacji jest umożliwienie użytkownikom przeszukiwania tylko wybranych źródeł danych, w sposób precyzyjniejszy niż pozwalają na to ogólne wyszukiwarki. Podstawą FBC jest aktualizowana co noc baza danych o obiektach udostępnianych w sieci przez polskie instytucje nauki i kultury. Użytkownicy, przeszukując tę bazę, otrzymują odnośniki do obiektów znajdujących się we współpracujących w FBC bibliotekach cyfrowych”6. Serwisem tym administruje Poznańskie Centrum Superkomputerowo-Sieciowe działające przy Instytucie Chemii Bioorganicznej PAN w Poznaniu. Podstawowym zadaniem FBC jest uła-

4 J.A. Nikisch, Poznańska Fundacja Bibliotek Naukowych – zadania na dziś i jutro, w: Świat biblioteki elektronicznej w klasycznej bibliotece naukowej: możliwości rozwoju: uwarunkowania i ograniczenia. Materiały konferencyjne. Poznań 19–20 marca 1998, Poznań 1998, s. 156–162. 5 Zob. http://archiwa.org. 6 Czym jest FBC?, http://fbc.pionier.net.pl/pro/prezentacja/ [dostęp: 14.06.2017]. twienie korzystania z zasobów poszczególnych bibliotek cyfrowych, a tak- że popularyzacja i udostępnianie materiałów użytkownikom. Najprościej więc mówiąc, bibliotekę cyfrową można określić jako miejsce w wirtualnej przestrzeni, w którym gromadzone są różnego typu materiały: pisane, dźwiękowe, filmowe itp. Dla historyków i genealogów najistotniejszą wartością dodaną tego rodzaju bibliotek będzie digitalizo- wanie, a następnie udostępnianie dokumentów archiwalnych, w tym akt stanu cywilnego, książek telefonicznych oraz materiałów prasowych. Biblioteki cyfrowe zwykle gromadzą zasoby, do których wygasły już autorskie prawa majątkowe i należą one do tzw. domeny publicznej. Zgodnie z przyjętą w 1994 r. ustawą o prawie autorskim i prawach po- krewnych prawa te wygasają po siedemdziesięciu latach od śmierci autora albo, gdy ten jest nieznany, po siedemdziesięciu latach od pierwszej publi- kacji utworu7. Autorzy „cyfrowych” projektów zwracają uwagę na proble- my przy tworzeniu bibliotek cyfrowych – podkreślają, że powyższa ustawa jest barierą w udostępnianiu współczesnych publikacji w sieci. Uzyskanie zgody autorów na rozpowszechnianie cyfrowej wersji materiałów, do których mają prawa, często kończy się niepowodzeniem8. W przypadku 185 publikacji materiałów archiwalnych, a w szczególności akt stanu cywilne- go, stosowane są jednak inne przepisy. Ustawa o aktach stanu cywilnego ochroną obejmuje akta narodzin do stu lat od daty ich wytworzenia oraz osiemdziesięciu lat w przypadku aktów ślubów i zgonów9. Okres, po któ- rym udostępniane są inne archiwalia, został ustalony w znowelizowanej w 2016 r. ustawie o narodowym zasobie archiwalnym i archiwach10.

Biblioteka cyfrowa a repozytorium cyfrowe

W naszych rozważaniach istotnym czynnikiem jest podział biblio- tek na dwa typy: otwartego (ang. open access) oraz ograniczonego dostę- 7 Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. 1994 nr 24, poz. 83). 8 Por. E. Dobrzyńska-Lankosz, Zasoby polskich bibliotek cyfrowych jako wspoma- ganie procesu dydaktycznego i badawczego w uczelniach technicznych, „Praktyka i Teoria Informacji Naukowej i Technicznej” 2006, nr 3, s. 22. 9 Ustawa z dnia 28 listopada 2014 r. Prawo o aktach stanu cywilnego (Dz.U. 2014, poz. 1741). 10 Ustawa z dnia 14 lipca 1983 r. o narodowym zasobie archiwalnym i archiwach (Dz.U. 1983 nr 38, poz. 173). pu. Pierwsze z nich charakteryzują się tym, że wgląd do publikowanych materiałów, które pochodzą z domeny publicznej, ma każdy, niezależnie od wieku, płci, wykonywanego zawodu, a także miejsca zamieszkania. Drugi typ bibliotek – ograniczonego dostępu – cechuje się zawężoną liczbą odbiorców mających wgląd do plików przez nią udostępnianych. Ograniczenia mogą być różne: zawodowe (materiały dostępne tylko dla pracowników naukowych), w zależności od miejsca zamieszkania (pli- ki udostępniane wyłącznie osobom zamieszkałym na terenie Polski) czy też sieci, tj. materiały można oglądać wyłącznie na specjalnych kompute- rach, „wewnętrznych” serwerach biblioteki. Najczęściej są to komputery w stacjonarnych bibliotekach, zabezpieczone hasłem, do których wgląd mają użytkownicy po uprzedniej rejestracji. Przykładem biblioteki cyfro- wej, która część zdigitalizowanych dokumentów udostępnia offline, jest Academica.edu.pl11. W szczególności są to wszelkie materiały objęte ma- jątkowym prawem autorskim – w ten sposób biblioteka realizuje swoją misję (udostępnianie cyfrowych wersji książek, archiwaliów itp.), tym sa- mym chroniąc interesy autorów. Można również wyodrębnić biblioteki cyfrowe, które pozwalają korzystać ze swych zbiorów po wcześniejszym 186 wykupieniu subskrypcji. Należy także odróżnić repozytoria cyfrowe od bibliotek cyfrowych. Te pierwsze charakteryzują się otwartym dostępem dla każdego. Jak po- daje Aneta Januszko-Szakiel, „repozytoria tworzone są w celu gromadze- nia, zarządzania, długoterminowego archiwizowania oraz udostępniania cyfrowych zasobów nauki”12. Ich cechą szczególną jest to, że oferują bez- płatny i nieograniczony dostęp do swoich kolekcji. Publikowane są w nich też materiały naukowe, rozprawy doktorskie i habilitacyjne, monografie itp. Najczęściej portale udostępniające różnego rodzaju pliki łączą w sobie cechy bibliotek i repozytoriów. W odróżnieniu od zwykłych stron, na których gromadzone są ko- lekcje tekstów, wyodrębnia się także biblioteki cyfrowe działające na za- sadzie profesjonalnej platformy – używanego sprzętu, oprogramowania,

11 Więcej o projekcie zob. https://academica.edu.pl/about/new_quality [dostęp: 25.05.2017]. 12 A. Januszko-Szakiel, Polskie biblioteki i repozytoria cyfrowe jako medium w edu- kacji i nauce, w: Dzieci i młodzież w kręgu oddziaływania mediów i grup rówieś- niczych – w i pomimo czasów ponowoczesnych, red. J. Aksman, J. Pułka, Kraków 2012, s. 127–134. sposobu przechowywania i opisu obiektów. Profesjonalna biblioteka cy- frowa działa na podstawie międzynarodowych standardów opisu, archi- wizacji i wymiany danych, wykorzystuje również specjalistyczną wiedzę oraz doświadczenie bibliotekarzy, archiwistów, muzealników i informaty- ków13. Bardzo ważnym elementem każdej biblioteki cyfrowej są doku- menty elektroniczne i mniej sprecyzowane pojęcie literatury w środo- wisku internetowym. Z jednej strony wszystkie materiały udostępniane w wirtualnej przestrzeni łączy fakt, że zostały zdigitalizowane i opubliko- wane, z drugiej zaś oba terminy są różnie klasyfikowane. O ile literaturę elektroniczną definiuje się jako synonim literatury dostępnej przez me- dium internetowe14, o tyle dokument elektroniczny jest określony normą ISO690-2, według której „dokumentem elektronicznym jest dokument istniejący w postaci elektronicznej dostępny za pośrednictwem techniki komputerowej”15. Tym samym, z punktu widzenia użyteczności doku- mentu elektronicznego, ważna jest jego trwałość, czyli to, aby był utrwa- lony na materialnym nośniku, oraz zdolność do odtwarzania w formie umożliwiającej percepcję, czyli wielokrotny odczyt. 187

Rodzaje plików

W bibliotekach cyfrowych gromadzi się pliki różnego rodzaju, choć najczęściej są to materiały drukowane i pisemne. Znajdują się w nich także pliki w formatach multimedialnych (tj. .mp3, .wav, .mpeg) i innych zwią- zanych z plikami muzycznymi, filmowymi, animacjami itp. Z punktu wi- dzenia niniejszego artykułu najważniejsze jednak będą sposoby zapisów szeroko rozumianych plików tekstowych oraz graficznych. Pliki tekstowe, np. gazety, książki, spisy, do pierwszego kwartału 2017 r. najczęściej zapisywane były w formacje DjVu16, który – po pierwsze 13 Tamże. 14 W.M. Kolasa, Biblioteki cyfrowe – wstęp do problematyki, w: Nowe techno- logie w bibliotekach publicznych: materiały z VII ogólnopolskiej konferencji pt. „Automatyzacja bibliotek publicznych”, Warszawa, 26–28 listopada 2008 r., red. E. Górska, Warszawa 2009, s. 183–196. 15 PN-ISO 690-2, Informacja i dokumentacja. Zarządzanie dokumentami. 16 Zob. A. Drabik, Problematyka konwersji plików graficznych do formatu DjVu w zestawieniu z innymi formatami w kontekście materiałów różnorodnej treści ze zbiorów prywatnych, http://bc.klf.uw.edu.pl/323/1/JSB_MIM12.pdf [dostęp: – ma niską „wagę”, a po drugie – bezstratną kompresję. Chociaż pierwotne pliki miały wysoką jakość, to bardzo dużo ważyły. Po ich kompresji do DjVu jakość nadal była taka sama, ale plik był już dwu-, trzykrotnie mniejszy niż ten sam zapisany w formacie PDF albo JPG. Przeglądanie tych materiałów było dostępne wyłącznie z pomocą specjalnie dedykowanych wtyczek do przeglądarek internetowych. Dotychczas był to najpopularniejszy sposób zapisu obiektów udostępnianych przez biblioteki cyfrowe. W kwietniu 2017 r. największe przeglądarki (Mozilla Firefox, Google Chrome, Internet Explorer) znacznie utrudniły dostęp do przeglądania plików DjVu, co wiązało się z faktem, że wtyczki są napisane w języku JavaScript – bardzo podatnym na wszelkie wirusy. Tym samym format DjVu stał się niejako „martwy”, a biblioteki cyfrowe musiały znaleźć alternatywny sposób udo- stępniania plików. Obecnie niemal wszystkie zmieniły sposób otwierania udostępnianych zbiorów – nadal istnieje możliwość pobrania pliku DjVu i odczytania go specjalnym oprogramowaniem, podstawową wersją stał się jednak plik w formacie PDF.

Rozpoznawanie tekstu. OCR w bibliotekach cyfrowych 188 Znaczna większość bibliotek i repozytoriów cyfrowych, w szcze- gólności tych profesjonalnych, stosuje OCR (ang. Optical Character Recognition), czyli zestaw technik lub oprogramowanie służące do rozpo- znawania znaków i całych tekstów w pliku graficznym o postaci rastro- wej. Zdigitalizowany materiał ma dwie warstwy – pierwszą zawierającą grafikę (ang.background ) oraz drugą z samym tekstem (ang. foreground). Oprogramowanie służące do rozpoznawania tekstu wykorzystuje różne metody segmentacji obrazu, dzięki czemu z obrazu wyodrębnione zosta- ją poszczególne znaki, które następnie są osobno klasyfikowane jako po- szczególne litery17. Ze względu na specyfikę materiałów, z których korzystają history- cy i genealodzy, np. rękopisy, obiekty takie nie posiadają jednak warstwy tekstowej. Obecne oprogramowanie OCR w większości przygotowane jest do odczytywania pisma drukowanego, choć drukowane litery rów- nież nie zawsze są poprawnie rozpoznawane. Szczególnie problematycz- ne są nazwy własne, np. nazwiska. Równie często dwie litery, np. „i” i „n”,

24.05.2017]. 17 Zob. http://www.toptenreviews.com/business/software/best-ocr-software/. odczytywane są jako jedna – „m”. Na poprawne odszyfrowanie znaków wpływa wiele czynników: jakość druku, kształt liter, rodzaj papieru, stan zachowania, a także zaawansowanie technologiczne wykorzystywanego oprogramowania. Podlaska Biblioteka Cyfrowa (PBC) jest standardowym przykła- dem naukowej biblioteki cyfrowej mającej atrybuty zarówno biblioteki, jak i repozytorium. Jest to projekt realizowany przez Konsorcjum Bibliotek Naukowych Miasta Białegostoku. Od 2007 r. koordynatorem projektu jest Biblioteka Uniwersytecka im. Jerzego Giedroycia w Białymstoku. Wśród swoich zadań PBC wymienia takie cele, jak: • umożliwienie łatwego i szybkiego dostępu do zasobów piśmien- nictwa szerokiemu gronu użytkowników, • ochrona i zabezpieczenie najcenniejszych zabytków piśmiennictwa polskiego, • tworzenie polskich zasobów edukacyjnych i kulturalnych Internetu, • wspieranie rozwoju potencjału badawczego szkół wyższych,

• współdziałanie w tworzeniu i pracach Europejskiej Przestrzeni 189 Badawczej18.

Zasób PBC można podzielić na sześć kolekcji: 1. Dziedzictwo kulturowe, na które składają się cyfrowe kopie wybranych najcenniejszych i najczęściej wykorzystywanych pozycji: starodruków, rękopisów, zbiorów ikonograficznych, kartograficznych itp. 2. Kartografia – kolekcja ta zawiera mapy, plany oraz atlasy Polski, a także Kresów Wschodnich. Większość z nich dato- wana jest na okres 1914–1939. 3. Kresy Wschodnie Rzeczypospolitej – zbiór ten zawiera doku- menty dotyczące ziem wschodnich II Rzeczypospolitej. 4. Regionalia wraz z Dokumentami Życia Społecznego – w ko- lekcji tej zgromadzono materiały archiwalne dotyczące róż-

18 Opis projektu, http://pbc.biaman.pl/dlibra/text?id=library-desc [dostęp: 12.06.2017]. nych regionów szeroko ujętego Podlasia, w głównej mierze ziemi łomżyńskiej oraz Suwalszczyzny. 5. Dydaktyczna, w skład której wchodzą podręczniki, mono- grafie, skrypty, artykuły naukowe pracowników białostockich uczelni należących do Konsorcjum. 6. Muzykalia – w skład kolekcji wchodzą cyfrowe kopie nut19.

190

Z punktu widzenia niniejszego artykułu najważniejszymi kolekcja- mi dla historyków, regionalistów, hobbystów-amatorów lokalnej historii oraz genealogów będą cztery pierwsze zbiory. Ponieważ to właśnie te gru- py naukowców w dużej mierze korzystają z zasobów PBC, wśród dziesięciu najczęściej oglądanych obiektów aż sześć dotyczy szeroko pojętej historii. Wśród nich warto wymienić: Revizìâ puŝ i perehodov zvěrinyh v byvšem velikom knâžectbě litovskom, c prisovokuplenìem privilegìj na vhody v puŝi i na zemli [...]. [t. 1]20 z 1867 r., Herbarz polski podług Niesieckiego, treściwie ułożony i wypisami z późniejszych autorów, z różnych akt grodzkich i ziem- skich, z ksiąg i akt kościelnych oraz z dokumentów familijnych powiększony i wydany, t. 221 z 1881 r. oraz wydany w tym samym czasie Rocznik szlachty

19 Tamże. 20 Zob. http://pbc.biaman.pl/dlibra/docmetadata?id=1286&from=pubstats [dostęp: 13.06.2017]. 21 Zob. http://pbc.biaman.pl/dlibra/docmetadata?id=1588&from=pubstats [dostęp: polskiej, t. 122. Lista ta potwierdza, że biblioteki i repozytoria cyfrowe są źródłem wiedzy dla wielu użytkowników, w tym także dla pracowników naukowych. Wydane w ubiegłych wiekach książki mają bardzo szerokie zasto- sowanie zarówno w badaniach nad historią rodziny, jak również regionu, miejscowości, w kwestiach dotyczących historii literatury, zmian w języ- ku albo nawet biografii. Dawne publikacje – w szczególności monografie wsi – zawierają wiele informacji na temat żyjących ówcześnie osób, ży- cia codziennego, wydarzeń. Wśród nich można znaleźć także archiwalne poradniki, przepisy kulinarne i inne. Przykładem z PBC może być wydany w 1904 r. poradnik Kobieta współczesna: książka zbiorowa albo opubliko- wana w początkach XX w. książka Ziemia chełmska i Podlasie: rys histo- ryczny i obraz stanu dzisiejszego23. Podlaska Biblioteka Cyfrowa udostępnia wiele materiałów przydat- nych m.in. w: 1. Badaniach nad historią rodziny, np. akta stanu cywilnego parafii rzymskokatolickiej w Białymstoku [1907–1908]24, Spis Abonentów Białostockiej Sieci Telefonów Polskiej Akcyjnej 191 Spółki Telefonicznej z 1929 r.25, Obysknaâ kniga Bèlostokskoj Svâto-Nikolaevskoj sobornoj cerkvi s” 1865 goda (Protokoły ślubne parafii prawosławnej pw. św. Mikołaja Cudotwórcy w Białymstoku za lata 1865–1874)26. 2. Opracowaniach monografii miejscowości, np. Księga wizy- ty dziekańskiej dekanatu podlaskiego przeze mnie księdza Bazylego Benedykta Guttorskiego dziekana podlaskiego, ple-

13.06.2017]. 22 Zob. http://pbc.biaman.pl/dlibra/docmetadata?id=1561&from=pubstats [dostęp: 13.06.2017]. 23 Zob. http://pbc.biaman.pl/dlibra/docmetadata?id=5000&from=&dirids=1&ver_ id=&lp=15&QI= [dostęp: 13.06.2017]. 24 Zob. http://pbc.biaman.pl/dlibra/docmetadata?id=20004&from=&dirids=1&ver_ id=&lp=2&QI= [dostęp: 13.06.2017]. 25 Zob. http://pbc.biaman.pl/dlibra/docmetadata?id=1705&from=&dirids=1&ver_ id=&lp=2&QI= [dostęp: 13.06.2017]. 26 Zob. http://pbc.biaman.pl/dlibra/docmetadata?id=36372&from=&dirids=1&ver_ id=&lp=4&QI= [dostęp: 13.06.2017]. bana golniewskiego w roku 1773 miesiąca Novembra dnia 17 iuxta vetus kalendarza sporządzona27. 3. Statystyce historycznej, np. Sprawozdania sytuacyjne woje- wody białostockiego za okres od 6 maja – 3 września 1927 r. 4. Opracowaniu materiałów prasowych na przestrzeni wie- ków, np. Dziennik Urzędowy Izb Lekarskich28, „Dziennik Białostocki”29.

Jak prowadzić poszukiwania

Z materiałów udostępnianych w PBC, podobnie jak w innych tego typu bibliotekach zrzeszonych w FBC, możemy korzystać w dwojaki spo- sób: otwierając konkretny dokument albo wpisując frazę w wyszukiwar- kę. Trzeba pamiętać, że wyszukiwarka pokaże wpisane słowo wyłącznie wtedy, kiedy plik graficzny zawiera warstwę tekstową. Po wpisaniu w nią np. nazwiska, wyświetli się lista obiektów, w których odnaleziono frazę. Mechanizm bibliotek cyfrowych pozwala zawęzić wyniki wyszukiwania, 192 np. poprzez wybór konkretnej kolekcji, zakresu lat, obszaru geograficzne- go itp. Bazy danych bibliotek cyfrowych umożliwiają wykorzystanie róż- nego rodzaju komend ułatwiających odszukanie informacji. Wpisując w wyszukiwarkę „Jan Kowalski” (w cudzysłowie), biblioteka cyfrowa wska- że nam jedynie te obiekty, w których znajduje się ta fraza. Tym samym po- minięte zostaną materiały zawierające sformułowania „Jana Kowalskiego”, „Janowi Kowalskiemu” itp. Wykorzystanie symbolu gwiazdki (*) zastępuje dowolny ciąg znaków. W tym wypadku po wpisaniu „Jan Kow*” w wyni- kach wyszukiwania zostaną wyświetlone takie rekordy, jak „Jan Kowalak”, „Jan „Kowal”, „Jan Kowalczyk” i inne mające wspólny przedrostek „Kow- ”. Umieszczając zaś symbol gwiazdki na początku wyrazu, np. „*ski”, wy- szukiwarka ukaże wyniki, w których fraza kończy się na przyrostek „-ski”.

27 Zob. http://pbc.biaman.pl/dlibra/docmetadata?id=39932&from=&dirids=1&ver_ id=&lp=30&QI= [dostęp: 13.06.2017]. 28 Zob. http://pbc.biaman.pl/dlibra/docmetadata?id=15958&from=&dirids=1&ver_ id=&lp=46&QI= [dostęp: 13.06.2017]. 29 Zob. http://pbc.biaman.pl/dlibra/publication?id=131&from=&dirids=1&tab=1&l p=2&QI= [dostęp: 13.06.2017]. Następną komendą jest wykluczenie konkretnego wyrazu. Poprzez wpisa- nie „Kowalski –Jan” strona nie pokaże wyników, w których znajdowałoby się połączenie „Kowalski Jan”. W bibliotekach cyfrowych istnieje również możliwość przeglądania określonych obiektów. Na głównej stronie PBC w górnym menu należy kliknąć w „Kolekcje”, a następnie wybrać „Lista publikacji”. Portal umożliwi wówczas poszukiwanie obiektów manualnie, co może być pewną alterna- tywą dla wyszukiwarki, która czasami zawodzi. Biblioteki i repozytoria cyfrowe udostępniają szereg materiałów przydatnych historykom, regionalistom, muzealnikom, archiwistom oraz genealogom. Dokumenty o znaczeniu archiwalnym, a w szczególności hi- storycznym, znacznie ułatwiają ich analizę, a ich większa dostępność po- zwala na weryfikację źródeł wtórnych.

193

Usługi biblioteczne online cieszą się w Polsce rosnącą popularnoś- cią. Łączą tradycję z nowoczesnością – z jednej strony rozpowszechnia- ją materiały, które do niedawna były dostępne wyłącznie w archiwach, z drugiej zaś można je oglądać w dowolnym miejscu i czasie, bez żadnych ograniczeń. Rozwój bibliotek cyfrowych jest istotny co najmniej z kilku powo- dów. Po pierwsze, najbardziej altruistyczna jest chęć archiwizacji i ochrony zbiorów archiwalnych, a więc ich zabezpieczenie dla następnych pokoleń i ograniczenie samoistnej degradacji. Po drugie, ich kopia, niejako zapaso- wa, chroni przed ewentualnymi kradzieżami albo uszkodzeniami: poża- rami, powodziami i innymi klęskami żywiołowymi. Kolejnym motywem jest możliwość udostępnienia unikalnych zbiorów wielu użytkownikom naraz. Chęć podzielenia się z innymi materiałami z zakresu szeroko poję- tej literatury, która była pretekstem do utworzenia pierwszych bibliotek cyfrowych, z każdym rokiem schodzi na dalszy plan. Masowa digitalizacja metryk, udostępnianie zasobów w Internecie przez archiwa państwowe i wzrastające zainteresowanie genealogią czy lokalną historią stopniowo zmieniają punkt ciężkości bibliotek i repozytoriów cyfrowych. Coraz częś- ciej zamiast platformą wymiany wiedzy współczesnej stają się źródłem wiedzy historycznej.

194 Noty biograficzne

1. Łukasz Baranowski – doktorant na Wydziale Historyczno- ‑Socjologicznym Uniwersytetu w Białymstoku, historyk społeczno- -gospodarczy, w swych badaniach szczególny nacisk kładzie na dzieje Wielkiego Księstwa Litewskiego. 2. Marek Borchert – historyk i nauczyciel w Zespole Szkół im. Ks. Jerzego Popiełuszki w Juchnowcu Górnym. 3. Łukasz Danowski – magister historii i stosunków międzynarodowych, swe zainteresowania badawcze kieruje ku historii regionalnej ze szcze- gólnym naciskiem na okres dwudziestolecia międzywojennego. 4. Jakub Dobrzyński – historyk i bibliotekarz. Specjalizuje się w histo- rii regionalnej w ujęciu społecznym ze szczególnym uwzględnieniem struktur demograficznych drobnej szlachty mazowiecko-podlaskiej. 5. Alan Jakman – pasjonat genealogii i pomysłodawca powstania perio- dyku genealogicznego More Maiorum. Obecnie studiuje dziennikar- stwo ekonomiczne na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach. 195 6. Monika Kozłowska – doktorantka na Wydziale Historyczno- ‑Socjologicznym Uniwersytetu w Białymstoku, historyk społeczno- -gospodarczy. W kręgu jej zainteresowań znajduje się historia regio- nalna ze szczególnym uwzględnieniem aktywności ekonomicznej białostockich mieszczan w XVIII w. Członek Centrum Badań Struktur Demograficznych i Gospodarczych Przednowoczesnej Europy Środkowo-Wschodniej. 7. Aleksandra Krahel – historyk i filolog. Interesuje się dziejami najnow- szymi oraz historią regionalną, w szczególności dziejami północnego Podlasia i Wielkiego Księstwa Litewskiego 8. Agata Samsel – historyk, bibliotekoznawca, pedagog, doktor nauk humanistycznych. Specjalizuje się w historii międzywojennej ze szcze- gólnym uwzględnieniem historii wychowania. Kustosz w Bibliotece Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu w Białymstoku, na- uczyciel akademicki. 9. Piotr Sobieszczak – nauczyciel, historyk i badacz Podlasia, szczegól- nie ziem powiatu wysokomazowieckiego w okresie dwudziestolecia międzywojennego i Kolei Warszawsko-Petersburskiej. 10. Izabela Szymańska – historyk i bibliotekarz. Specjalizuje się w dzie- jach Podlasia. 11. Wiesław Wróbel – absolwent historii na Uniwersytecie w Białymstoku, kierownik Pracowni Digitalizacji Zbiorów w Bibliotece Uniwersyteckiej im. Jerzego Giedroycia w Białymstoku. Zajmuje się badaniem histo- rii regionalnej ze szczególnym uwzględnieniem historii Białegostoku i Białostocczyzny oraz historii Kościoła rzymskokatolickiego.

196