Zakynthos 2010 Krótka historia

autor: Karol Kudra Okres pobytu: 25 czerwca do 02 lipca 2010 Miejsce pobytu: Kalamaki Hotel: Crystal Beach Wyżywienie: HB czyli śniadania + kolacje

Biuro podróży: Itaka Linie lotnicze: czeskie, Travel Service Ich flota na: http://www.travelservice.aero/fleet.php Port lotniczy: Katowice godz. wylotu z Katowic: 12:40 godz. wylotu z Zante: 10:10 Strefa czasowa na Zante: GMT +1 godz.

Cena: 1348 zł/os. (last) Wylot

Nasza przygoda z Zante zaczęła się w piątek 25.06. Wylatywaliśmy z lotniska Katowice-Pyrzowice. Samochód zostawiliśmy na parkingu tuż przy lotnisku za 49 zł. Lecieliśmy Boeingiem 737-800 czeskich linii lotniczych. Samolot całkiem przyjemny, czysty i dość duży. Siedzenia jak zwykle upchane aby zmieściło się jak najwięcej osób ale dało się wytrzymać. Czas lotu to zaledwie 2:25 godz. W pierwszą stronę lot był opóźniony bo 6-ciu osobom zachciało się zwiedzać terminal . Leciało się całkiem fajnie, bez większych turbulencji. Lądowanie na Zante dość twarde :). Można było sobie język przygryźć :). Z powrotem większe turbulencje ale za to lądowanie łagodne a pilot nadrobił sporo czasu. Pobyt w Kalamaki Crystal Beach Hotel Na poprzednim slajdzie widać właśnie ten hotel wraz z przyległą do niego plażą oraz tarasem widokowym, na którym w pięknej scenerii można było zjeść kolację. Jak widać trudno o lepsze miejsce. Poniżej restauracja hotelowa Peluzo.

Restauracja hotelowa Peluzo. W tle, za szklaną częścią jadało się kolację.

Po prawej część barowa.

Z lewej ta sama restauracja Peluzo co u góry. Widok na basen i morze w tle.

Po prawej basen hotelowy. Leżaki za darmo

Po lewej stołówka z przepięknym widokiem na morze. Takie śniadania jadało się z przyjemnością :) Widok z pokoju. Wypas... owiec :)

Widok na zatokę . Plażą dojdziecie do tego miasta. Ok. 4 km. Miasteczko KALAMAKI

Miasteczko jest bardzo małe. Zresztą większość miejscowości na są małe. Kalamaki należą do tych turystycznych, gdzie po sezonie większość lokali jest pozamykana. Jak się okazało na wakacjach w tym okresie było bardzo mało ludzi. Lokale świeciły pustkami a tubylcy narzekali na brak klientów pomimo sezonu, który niby się zaczął. Prawdopodobnie wiele osób zrezygnowało z wyjazdu na wakacje z uwagi na „rzekomy” kryzys w Grecji oraz zamieszki. Media potrafią swoje zrobić. Kalamaki to bardzo spokojna miejscowość. Jeśli ktoś chce odpocząć w ciszy polecamy to miasteczko. Jeśli macie dzieci, raczej nie jedźcie do Laganas. Dlaczego? O tym na dalszych stronach slajdów.

Transport miejski istnieje - a jakże. Problem w tym, że autobusy jeżdżą jak chcą. Co prawda jest rozkład jazdy na przystankach ale każdy Wam powie, że nikt się ich nie trzyma. Zresztą podobno grecy nie mają poczucia czasu. W każdym bądź razie przystanek autobusowy jest zaraz pod Crystal Beach. Znajomi nasi mieszkający w Laganas przyjechali do nas autobusem więc zadanie jest wykonalne. Bilet z Laganas do Kalamaki kosztuje 1,4€ od osoby. Od ich hotelu do naszego było dokładnie 5,5 km (zmierzone samochodem). Hotel Crystal Beach Razem z żoną stacjonowaliśmy w Kalamakach w Hotelu Crystal Beach z opcją HB. Przeczytaliśmy w necie o nim sporo negatywnych opinii, z którymi nie zgadzamy się! Hotel jest pięknie położony przy samej plaży. Już samo śniadanie czy kolacja w tak pięknym otoczeniu to przyjemność. Taras z basenem tuż przy morzu. Obok restauracja basenowa. Leżaki na basenie za darmo, na plaży po 7 euro ( 2 leżaki i parasol). Obsługa była OK. Jeden tylko kelner (Grek) taki trochę niemrawy :). Widać było że najlepiej obsługiwało mu się tych którzy rzucali napiwkami. Ale poza tym OK.

Z netu jednak sprawdziło się to, że lokują Polaków w pokojach przy ciągu wentylacyjnym z kuchni (pokój nr 217 :)) ale poprosiliśmy o inny i otrzymaliśmy od strony ulicy w części północnej hotelu, dzięki czemu nie trzeba było nawet wykupować klimy bo pokój się nie nagrzewał. Ulica nie jest ruchliwa bo nie jest główną ulicą w Kalamakach. Pościel zmieniana była co 2-gi dzień a ręczniki codziennie. Wystrój pokoju bardzo przyjemny. Jak się okazało umeblowany tak samo jak w hotelu **** w Laganas gdzie stacjonowali znajomi (Majestic & SPA). Wcale nie był taki ciasny jak opisywano w internecie. Łazienka też była OK. Mieliśmy też swój balkon. Wiadomo, jeśli komuś przeszkadzają takie drobiazgi jak zasłonka w prysznicu czy przeciętnych rozmiarów pokój to niech wybierze porządny hotel za kilka tysięcy. Hilton to nie był ale nie było źle. Mimo kapitalnego remontu w 2008 roku widać niedociągnięcia szczególnie na korytarzach. Najlepiej odrestaurowane zostały: recepcja, bar, restauracja. Pokoje też były fajne tyle że jak je remontowali to mogli zadbać o szczegóły. Dwa razy nam wymieniali kartę do pokoju bo coś z zamkiem było nie halo. Za trzecim razem dostaliśmy tradycyjny klucz :). Stary, dobry klucz :).

Śniadania były w formie szwedzkiego stołu. Jajka sadzone, parówki, pieczywo białe, ciemne, tostowe, dżemy, miód, płatki, mleko, pomidory, ogórki, arbuz, melon, herbata, kawa, ciastka. Czasem zupka. Świetny mieli jogurt z brzoskwiniowym syropem albo miodem. Na kolację mieli do wyboru: 3 startery, 3 dania główne, 3 desery. Wszystko smaczne i w wystarczającej ilości. Menu na kolację było prześmiesznie przetłumaczone. Nie wiem kto im to tłumaczył (zrobiłem nawet zdjęcia) ale można było boki zrywać np. Mushroom soup było przetł. jako "rosnąć zupa". Albo Sole Fish jako "podeszwa ryba". I nasz ulubiony Crem Caramele jako "wierzyciel karmel". BOMBA :).

Podsumowując - my jesteśmy bardzo zadowoleni. W skali od 1 do 10 przyznał bym mu 8 jak na swoją kat. ***. Co i gdzie warto zjeść w Kalamakach

Na przeciwko hotelu mieliśmy bardzo fajną i niedrogą knajpkę ZEPOS (www.zepostaverna.com). Wymieniana była już w necie kilka razy. Jest OK. Ceny też - takie jak nad naszym polskim morzem. Cennik potraw podaję niżej.

Tzatziki mają wyśmienite z pitą. Zamówcie koniecznie! Ja jadłem Musakę - też pyszna. Żona jagnięcinę z grila - super. Ryba (swordfish) czyli miecznik - przepyszny. Jedliśmy też królika w sosie pomidorowym - bez zarzutu.

Trochę dalej za Zeposem jest restauracja STANI. Koniecznie zjedzcie tam jagnięcinę kleftiko. PALCE LIZAĆ. Małże w sosie czosnkowym jako startej - mmm... mniam, mniam :). Kolejną knajpą jest Michaelo's. Podobno bardzo renomowana knajpa. Masę ludzi tam się stołowało. Niestety nie było nam dane tam zjeść bo gdy przyjechaliśmy w porze obiadowej była zamknięta. Otwierają ją tylko na kolację. Knajpa znajduje się przy drodze z Kalamaki do Zakynthos po lewej stronie. Od krzyżówki jakieś 0,5 km. Podobno koniecznie trzeba tam zjeść faszerowanego królika. Niestety nie mam zdjęć.

Zdjęcia powyżej to Cave - pub gdzie można napić się wyłącznie drinków. Dojeżdżając do krzyżówki w Kalamakach na Zakynthos zobaczycie wielki w oddali szyld "CAVE". Urocze miejsce, pełno kwiecia i część pubu mieści się w jaskini jak nazwa wskazuje. Fajny widok na miasto z tego miejsca. MOJITO to kolejny pub gdzie warto przycupnąć na piwo lub drinka. Stoliki między palmami oświetlonymi od dołu sprawiają, że czuliśmy się tam wyjątkowo dobrze. Od krzyżówki w prawo w stronę plaży i hotelu Crystal Beach. LAGANAS Jako że znajomi nie mieli za bardzo wyboru trafili do Laganas do hotelu Majestic & SPA. Hotel ****, all inclusive. Chyba największy hotel w Laganas. Hotel bardzo ładny, tłoczny i na pewno nieco głośny. Kiedyś odwiedziliśmy ich i byliśmy nawet w pokoju. Nieco większy pokój niż nasz w Crystal. Umeblowanie podobne (te same drzwi wejściowe zamykane na karte, te same łóżko, te same meble tylko w innym odcieniu. Nawet sufit podświetlany jak u nas. Widać że jeden projektant jest chyba na Zante :). Pokój bardzo czysty i zadbany. Hotel bardzo duży o ile nie największy w Laganas. Posiada własny klub tuż przy ulicy. Z tego co opowiadali znajomi nie miła była obsługa na stołówce, gdzie pieczę sprawowało trzech starszych gości. Nie byli uprzejmi, nie skorzy do pomocy. Nawet po napój trzeba było czekać. Nawet krzywo się patrzyli gdy człowiek stał po drugie piwko mimo opcji allinclusive. Są ludzie i ludziska. Jedzenia było podobno pod dostatkiem i wybór też spory. Bardzo dużo słodkości. Ogólne wrażenie: pozytywne.

Laganas jako miejscowość jest typowo nastawiona na imprezowanie. Jeśli szukacie spokoju to nie w tym mieście. Imprezy kończą się o 6 a nawet 8 rano. Masę pijanych ludzi. Średnia wieku to chyba między 16 a 18 lat. Kluby, puby, dyskoteki, McDonald, KFC, Subway, sex shopy, striptiz, tańce na stołach, dużo alkoholu i sexu. W nocy dość głośno bo w dzień nie wiele się dzieje. Wszyscy odsypiają wcześniejszą imprezę - taka jest główna ulica Laganas. Dziewczyny wyrozbierane do bielizny, zatrzymują wieczorem auta na jezdni, tańczą przed maską :). Rewia mody i ciał. Chyba nie przesadzę jak napiszę, że prostytucji tam nie brakuje. Przy głównej ulicy stoi klub przy klubie. Na pewno się tam zabawicie nieziemsko. Większość klubów ma jak my to nazywaliśmy „naganiaczy”. Zazwyczaj są to dziewczyny, które zachęcają do wejścia do klubu. Jak zabawa na Zante to tylko w Laganas. Czekając na autobus na wycieczkę wokół wyspy o godz. 8:10 gość dreptał pijany po głównej ulicy w samych skarpetkach i bez paska. Buty zgubił a spodnie podtrzymywał rękami. Podobno ledwo się toczył. Inna sytuacja: rano znajomi szli na śniadanie. Zdziwili się bardzo gdy zobaczyli gościa śpiącego na leżaku przy basenie. Pewnie mogli by więcej opisać. Generalnie Laganas jest imprezowe. Chcecie dobrej zabawy? Jedźcie do Laganas!

Nieopodal Laganas warto zobaczyć małą wysepkę Agios Sostis, która w roku 1953 odłączyła się od lądu podczas trzęsienia ziemi. Obecnie połączono ją pomostem drewnianym dzięki któremu jest dostępna z lądu. Warto wybrać się tam wieczorem bo sam pomost jest podświetlany co daje bardzo fajny efekt. JAK SPĘDZILIŚMY CZAS NA ZANTE?

Wypożyczenie samochodu to dobry sposób na zwiedzenie wyspy. Zaryzykował bym stwierdzeniem, że jest to najlepszy sposób. W Kalamakach polecam wypożyczalnie Auto Traffic Rentals (www.autotrafficrentals.com, +30 26950 23430) gdzie pracuje ... Damian :). Tak, jest polakiem. Zresztą naszych na tej wyspie nie brakuje. Wypożyczyliśmy Kia Picanto na 3 dni + 4 godz. - 90 euro (czyli 30 euro za dzień). Auto było z połową baku, którą mogliśmy wyjeździć :). Auto u przedstawiciela Itaki kosztowało 38 euro za dzień. Ważne! Jak będziecie wypożyczać samochód to pytajcie jakie jest ubezpieczenie. Okazuje się, że można taniej wynająć samochód ale ubezpieczenie jest nie pełne tzn. że jest coś takiego jak udział własny. Innymi słowy Jeśli zdarzyła by się jakaś kolizja to odpowiadacie do wysokości udziału własnego np. do 250 euro (w zależności do zapisu w umowie). Mapa Zakynthos

Sorry, że taki mierny skan ale w domu mam skaner A4. Fizyczny format tej mapy to A2. Jakoś musiałem to poskładać :). Taką mapę można dostać w Crystal Beach. Leżą luzem na komodzie na lewo od recepcji (przy schodach). Jest to świetna mapa bo zaznaczone są na niej plaże i porty. Na slajdzie poniżej zaznaczyłem, gdzie byliśmy. Dzień 1: Z Kalamaki na Zakynthos, potem w lewo na Argasi, Po drodze Porto Zoro, Dafni Beach, Banana Beach, Plaka Beach, Porto Roma i na końcu Gerakas Beach

Dzień 2: Z Kalamaki na Laganas, potem Lithakie, Kilomeno, Ag. Leon, Exo Hora i w dół na Porto Roxa i potem Porto Limionas. Dalej do Maries i stamtąd do Porto Vromi. Dalej na Anafonitrie i Zatokę Wraku.

Kolejny etap to pokonanie drogi z wybrzeża zachodniego na wschód. Jakieś 20 minut :). Dojazd do Tsilivi, kąpiel i w drogę na Zakynthos. Zwiedzanie Placu Solomosa i Placu św. Marka. Powrót do Kalamaki.

Dzień 3: Z Kalamaki na Laganas. Dojeżdżacie do krzyżówki i w lewo w stronę plaży. Druga krzyżówka w prawo. Po drodze będziecie mijać Tavernę Akropolis. Dalej na Lithakie i Keri. Po drodze chcemy zobaczyć Jezioro Keri ale jest suche :). Dalej jedziemy na Marathia. Wracamy na Półwysep Keri na jego zachodnią część. Powrót na plażę Keri (Marintime Zone C) Jazda samochodem po Zante

Wszyscy przestrzegają przed szaleńczą jazdą przez tamtejszych kierowców. My takowych nie spotkaliśmy. Po drogach porusza się masę skuterów, quadów i samochodów. Ciężarówek wcale nie widać. Dla mnie jazda po Zante to była czysta przyjemność. Wyspa jest mała a dojazdy do poszczególnych miejscowości zabierają nie wiele czasu. Np. z Kalamaki do Laganas jest raptem 5 km. Z Kalamki do miasta Zakynthos 6 km. Z Zakynthos do Argasi 3 km. Z Argasi do Vasilkos ok. 12 km. Z Laganas do Agios Sostis 2 km. Do Lithaki bodajże 4-5 km. Dalej do Keri ok. 6 km. Z Lithaki do Kiliomenos 7 km. Z Kiliomenos do Maries ok. 14 km. Jak widzicie wszędzie jest blisko. Jest to niesamowite uczucie bo w ciągu kilku minut można być na innym wybrzeżu :). Mi bardzo przypadło to do gustu. Drogi są wąskie i kręte. Jest wiele podjazdów i zjazdów z uwagi na ukształtowanie terenu. Często drogi wiodą przez lasy piniowe oraz gaje oliwne. Koncertowo grają cykady. Jeżdżąc po Zakynthos musicie się nieco przestawić na postrzeganie głównych dróg. Jesteśmy przyzwyczajeni do naszych, szerokich dróg, gdzie nikt nie pomyli drogi głównej z boczną. Tam jest inaczej. Droga główna wygląda czasem jak nasza hmmm... polna tyle że asfalt ma :). Prowadzi często między domostwami (np. Keri czy też skręt na Ag. Leon w Lithaki), gdzie ludzie niejako z drogą obcują. Na Zante warto się „zgubić”. Stacji benzynowych nie brakuje a ponadto jak zalejecie do pełna to zjeździcie całą wyspę - dwa razy :). Przejażdżka bocznymi drogami jest o tyle fajna, że można zobaczyć jak żyją tamtejsi ludzie. Piękne wille nie należą do rzadkości. Łącznie pokonaliśmy samochodem ok. 300 - 330 km. Dzień I Rozeznanie terenu :)

Dzień II

Zaczęliśmy od przylądka Gerakas. Drogą z Kalamaki na Zakynthos potem w prawo na Argasi. Nasz pierwszy przystanek to Porto Zoro. Pięknie! Nasz drugi cel to plaża Dafni. Po drodze zrywamy cytryny z drzew. Droga na tą plażę jest drogą krętą i nie asfaltową od pewnego momentu ale warto się tam wybrać. Z Dafni pojechaliśmy na Banana Beach. Bardzo duża plaża. Wiało strasznie. Dalej, plaża Plaka, Porto Roma i na końcu Gerakas.

Porto Zoro W dole Dafni Beach oraz kręta droga do celu Banana Beach. Bardzo szeroka plaża i piaszczysta. Jak widać turystów jak na lekarstwo. Wiało niemiłosiernie. Jedna z nielicznych plaż gdzie można uprawiać sporty wodne: kite gliding, przejażdżka na bananie czy też wypożyczenie skutera wodnego. Szczerze powiedziawszy to mało tego tam mieli ale nawet tubylcy wiedzą że Banana Beach kojarzy się ze sportami wodnymi.

Gerakas to kolejna plaża bardzo szeroka i długa jak na warunki na Zante. Jak widać woda czysta, krajobraz mniej górzysty. Zejście na plażę drewnianymi schodkami. Dzień III Wybraliśmy się wokół wyspy. Trasa bardzo malownicza, piękne gaje oliwne i lasy piniowe, wąskie drogi i spokój. Kierowaliśmy się na Lithakie, potem na Kiliomeno i Ag. Leon. Stamtąd pojechaliśmy do Porto Roxa. Piękne miejsce, skaliste wybrzeże, dwie tawerny, zero ludzi i spokój. Błogi spokój i cisza. Tam można się odprężyć przy szumie morza. Leżaki są tam za darmo!

Z Porto Roxa pojechaliśmy do Porto Limionas. To trzeba zobaczyć! Piękna i ZIMNA woda. Nie mogłem sobie odmówić kąpieli.

Dalej pojechaliśmy do Exo Chora gdzie zrobiliśmy sobie zdjątka przy podobno najstarszym drzewie oliwnym na wyspie. Liczy podobno ponad 1000 lat.

Dalej zboczyliśmy na Kambi ale tylko aby zobaczyć je ze szczytu. Potem na Maries i do Zatoki Vromi. Piękna zatoka. Szkoda, że pożar ogołocił pobliskie góry ale i tak warto ją zobaczyć. Jedzie się stromo w dół krętą drogą. Wcześniej na szczycie jest świetna tawerna Aeras, którą prowadzi Grek z żoną Polką oraz przepięknym widokiem na zatokę Vromi. Zamówcie tam przekąski greckie. Po prostu REWELACJA!

Z VROMI Bay udaliśmy się na Anafonitrię i do zatoki wraku czyli Navagio. Warto zobaczyć wrak z góry. I tu UWAGA! Po zajechaniu na parking macie 2 miejsca do oglądnięcia wraku o czym nie wiedzieliśmy. Pierwsze miejsce to platforma widokowa niedaleko parkingu (tuż przy stoisku z winami, miodami i orzeszkami, gdzie sprzedawcy zaczepiają Was aby spróbować ich lokalnych wyrobów). My zasugerowaliśmy się drogą z lewej strony gdzie szła garstka turystów i poszliśmy od razu tym szlakiem. Jest kawałek, a pod koniec nawet niebezpiecznie bo żadnych zabezpieczeń nie ma ale warto było. Plażę i wrak widać całkiem od tyłu. Widok rewelacyjny. - dokładnie taki jak na pierwszym slajdzie. Na prawdę uważajcie bo urwisko straszne a upadek zakończy się spotkaniem ze Stwórcą.

Z Navagio udaliśmy się na Anafonitrię i na . Po drodzę zatrzymaliśmy się na plaży w Tsilivi. Potem była kawa i lody na Placu św. Marka w Zakhyntos. Piękne miasto szczególnie po zmierzchu, gdzie zapalą się latarnie, palmy zostaną oświetlone a sklepikarze oświetlą swoje budynki. Porto Roxa - jak dla mnie rewelacja. Nie słychać niczego oprócz szumu fal morza. I ta surowość: skały, skały i jeszcze raz skały. Nie widać zieleni ani drzew za wyjątkiem turkusu morza. Porto Limionas. Piękny widok z góry. Zielono a od Porto Roxa Exo Hora i podobno najstarsze drzewo oliwne na wyspie dzieli zatokę tylko parę kilometrów. Woda lodowata ale nie (podobno ma ponad 1000 lat). Jak widać krzesło z fletem stoi odmawiajcie sobie kąpieli. WARTO. pod drzewem. Brak flecisty. Czeka na autokar z turystami.

Porto Vromi. Bardzo fajna zatoczka z krystaliczną wodą. Zjazd do zatoki asfaltowy ale sporo jedzie się w dół. Naszej Kii pod koniec trasy zapaliła się lampka BRAKE pomimo częstego Widok na Porto Vromi z góry hamowania silnikiem

Exo Hora i podobno najstarsze drzewo oliwne na wyspie (podobno ma ponad 1000 lat). Jak widać krzesło z fletem stoi pod drzewem. Brak flecisty. Czeka na autokar z turystami. Restauracja na samej górze przy Porto Vromi (AERAS). Najsłynniejsza plaża na Zakynthos i najbardziej rozpoznawana Prowadzi ją Grek z żoną ... Polką z Jastrzębia :). Jedliśmy tu wizytówka wyspy - Navagio czyli Zatoka Wraku pyszne przekąski z tradycyjnej kuchni greckiej: -coś w stylu klopsików -papryczki z farszem z sera fety - ser zapiekany -pieczywo czosnkowe -tzatziki -kiełbaski w sosie pomidorowym -grzybki -frytki (bez opamiętania podawane do każdego dania) -napoje Całość kosztowała 46€ i pojedliśmy tym w 4 osoby. Na prawdę pojedliśmy. Jeszcze na drogę zabraliśmy pieczywo czosnkowe bo nie mogliśmy już dojeść.

Ponadto z restauracji pięknie widać morze oraz zatokę Vromi.

Zatoka Wraku z platformy widokowej

Exo Hora i podobno najstarsze drzewo oliwne na wyspie (podobno ma ponad 1000 lat). Jak widać krzesło z fletem stoi pod drzewem. Brak flecisty. Czeka na autokar z turystami. Alejka z Placu Solomos’a na Plac św. Marka

Widok na plac Solomos’a

Widok na Plas św. Marka

Exo Hora i podobno najstarsze drzewo oliwne na wyspie (podobno ma ponad 1000 lat). Jak widać krzesło z fletem stoi pod drzewem. Brak flecisty. Czeka na autokar z turystami. Dzień IV

Plaża w Keri Za główny cel wzięliśmy przylądek Keri. Tradycyjnie drogą na Lithakie a potem na Keri. Chcieliśmy zobaczyć plażę w Marathie i nawet byliśmy tam ale zejście nie było ciekawe a jako że żona była w ciąży to po wcześniejszych przejściach w Navagio zrezygnowaliśmy. Wróciliśmy do Keri i tam się rozłożyliśmy na plaży. Wcześniej chcieliśmy zobaczyć jezioro Keri ale okazało się, że jest wyschnięte. Zostały po nim tylko sitowia i teren bardziej bagienny. Z plaży Keri pojechaliśmy na zachód. Z przylądka Keri najlepiej oglądać zachód słońca. Piękny widok!

Przylądek Keri, gdzie można oglądać zachód słońca

Agios Sostis Dzień V Rejs dookoła wyspy wykupiony w Kalamakach za 18 euro/os (u rezydenta nie ma tej wycieczki bo niby zrezygnowali z uwagi na wiatr i fale). Szczerze - nie polecam jakoś bardzo tej wycieczki. Dla mnie to była bardziej strata czasu. Fakt, Blue Caves czy Zatokę Wraku trzeba zobaczyć ale poza tym to NUDA. No chyba że ktoś chce się poopalać. Wyspa jest dużo ciekawsza zwiedzając ją samochodem niż statkiem. Do Blue Caves lepiej wybrać się autem i tam bezpośrednio popłynąć do jaskiń łódką. Do Zatoki Wraku można z kolei dostać się z Porto Vromi, również łódką. Na statku spędza się 8-9 godzin z przystankami na kąpiele. Ławki na statku są super niewygodne. Zwykłe, drewniane i zbite w anty-anatomiczny sposób :). Bolał od nich tyłek i kręgosłup. Muzyka trzeszczała z głośnika jak by ze skóry obdzierali świniaka :) a warkot silników i smród spalin z wielkim powodzeniem nie pozwalał się delektować chwilą. Żeby nie było - lubię statki i podróże nimi :). Ale ten był do bani.

Blue Caves niedaleko Ag. Nikolaos na pólnocy wyspy Sam wrak w Zatoce Wraku

Dzień VI Odpoczynek :) Zakończenie

To tyle. Trochę się rozpisałem :). Jeśli potrzebujecie jeszcze jakiś informacji, porad które będę w stanie udzielić czy zdjęć z wyprawy chętnie udzielę. Piszcie na [email protected]

Ktoś wcześniej w Internecie napisał że Zakynthos to raj na ziemi i super zielona wyspa. Chyba trochę przesadził ;). Moim zdaniem Zakynthos jest piękną wyspą ale nie wiele różniącą się od innych w basenie Morza Śródziemnego. Wystarczy zobaczyć Hvar w Chorwacji czy Brać, Majorkę czy południe Włoch. Bynajmniej Zakynthos należy odwiedzić z uwagi na jej oblicze oraz wyśmienitą kuchnię :). Wyspa jest tak mała, że wspólnie ze znajomymi podczas jej objeżdżania śmialiśmy się że wszędzie jest 6 km. Zresztą sami zobaczycie, że znaki które są na drogach najczęściej pokazują właśnie tę cyfrę ;). Przykładowe ceny

Najlepiej kupować w supermarketach. Jest najtaniej. Woda: 1 butelka 1,5L – 0,7€ lub czteropak wody po 1,5L za 1€. Cena niewspółmierna ale faktycznie tak jest. Lepiej kupić czteropak niż jedną butelkę. Chleb, dżemy, wędliny, serki – niestety nie wiemy bo nie kupowaliśmy. Przekąski: pita kebab, pita suvlaki, pita gyros – 2€ (pita, mięso, sosy, pomidor i frytki) Tzatziki u Zeposa – 3€ o ile się nie mylę i do tego podają pitę na ciepło. Mniam mniam :) Swordfish w zestawie: czyli ryba miecznik z frytkami i sałatką 8,85€ Kalmary: 9€ Dania główne w zestawach z ziemniakami lub frytkami: od 6 do 9€ Mousaka: 6,5€ Zupki: do 5€ Jagnięcina z grila: 7€ Jagnięcina kleftiko: 7€ W restauracji nad Porto Vromi: 4 osoby – 46€ za: -tzatziki, kiełbaski, smażony ser, pieczywo czosnkowe, kotleciki, frytki, grzyby, papryczki nadziewane serem feta, napoje, chleb. Pojadły 4 osoby i byliśmy syci. Właściciel zaserwował nam ich dania narodowe jako przekąski ale było tego tak dużo że wszyscy pojedliśmy. Wina: od 2,8 do 3,9€ W skrócie

Co warto zobaczyć? 1. Miasto Zakynthos szczególnie wieczorem gdy rozbłysną lampy i oświetlenia. Plac Solomos i Plac św. Marka. Warto wypić tam kawkę i zjeść lody. Ceny większe jak w miejscowościach wypoczynkowych ale warto. 2. Laganas nocą - bo tego nie spotyka się często :) 3. Agios Sostis - mała wysepka przy Laganas która oddzieliła się od lądu w 1953 r. podczas trzęsienia ziemi. Połączona jest z lądem mostem drewnianym. Zobaczcie wieczorem bo pomost jest podświetlany. 4. Zachód słońca na półwyspie Keri. 5. Porto Roxa - niesamowity spokój i cisza w połączeniu z surowością okolicy (skaliste wybrzeże). Leżaki za darmo, dwie taverny i żywej duszy w okolicy. 6. Porto Limionas (niedaleko Porto Roxa) - przepiękna woda w zatoczce i obowiązkowo kąpiel w lodowatej wodzie :). Na górce jest pięknie położona taverna gdzie można zjeść. 7. Exo Hora - najstarsze drzewo oliwne na wyspie (podobno ma ponad 1000 lat) - w drodze do Zatoki Wraku 8. Navagio czyli Zatoka Wraku. To jest obowiązkowe :). Jak zajedziecie na parking to oprócz tarasu widokowego naprzeciw (przy stoiskach z winami, miodami i orzeszkami) warto iść w lewo drogą kamienistą aby zobaczyć zatokę z tyłu. Niesamowite wrażenia! Woda jest po prostu turkusowa. UWAGA! szlak ten pod koniec jest niebezpieczny - żadnych zabezpieczeń także uważajcie. Nie wiele ludzi tam chodzi. My trafiliśmy przez pomyłkę :). 9. Porto Zoro na Półwyspie Gerakas. Jedna z piękniejszych plaż moim zdaniem na Zante. 10. Banana Beach - duża piaszczysta plaża gdzie można uprawiać sporty wodne. 11. Gerakas - też duża plaża. W skrócie

1. W Laganas w restauracji Akropolis (restauracja ta nie jest w mieście lecz na drodze z Laganas do Lithaki). Uhonorowana nagrodą jakąś tam (nie pamiętam :)) za tradycyjne potrawy greckie. 2. W Kalamaki a) Zepos - na przeciw Crystal Hotel, przy plaży, stosunkowo nie drogo i pięknie bo z widokiem na morze. Tam jedliśmy Mousake, Jagnięcinę z grilla, rybę miecznik (Swordfish), Tzatziki, pieczywo czosnkowe, zupę, pieczonego królika. b) Stani - koniecznie jagnięcinę kleftiko. Normalnie rozpływa się w ustach taka mięciutka. c) Michaelo's - na drodze z Kalamaki do Zakynthos po lewej stronie. Koniecznie nadziewanego królika! Na koniec

Przede wszystkim dziękuję za uwagę.

Rozpowszechnianie tego materiału jest jak najbardziej dozwolone w celach edukacyjnych :). O ile się komuś przyda będę zadowolony, że mogłem pomóc.

Jeśli macie jakieś pytania proszę o kontakt: [email protected]

Prezentację wykonał: Karol Kudra